piątek, 29 stycznia 2016

Od Sary C.D. Macho

Spojrzałam na Macho, który starał mi się dodać trochę otuchy. -No dobrze.-Szepnęłam i ruszyliśmy za basiorem. Szliśmy w ciszy dłuższy czas, aż dotarliśmy do skaju skarpy, byłam padnięta. Patrzyłam na szamana i coś zaczęło mi się nie podobać. Jego futro pociemniało, a grzywa przybrała szary kolor. -Już jesteśmy..-Zaśmiał się odwracając się w naszą stronę. Zamurowało mnie. -Dymitr.-Warknął Macho, i chciał rzucić się na wilka, ale coś odrzuciło go daleko. -Zostaw go!-Krzyknęłam i zobaczyłam jak do basiora, który powoli zbierał się z ziemi podchodząc cienie. Dymitr parsknął, a ja się na niego rzuciłam. Zaczęliśmy się przepychać. Oboje byliśmy poważnie ranni. W pewnym momencie zaczęliśmy wokół siebie krążyć. -Zostawiłaś mnie! Odeszłaś bez słowa!-Wytykał mi, a jego słowa mnie zszokowały. -Ja ciebie zostawiłam?! To ty mnie wtedy zaatakowałeś!-Krzyczałam na niego cofając się, aż stanęłam na skraju urwiska. -Ja?-Zapytał, a ja dalej mu wytykałam to zdarzenie. -Ty mnie wtedy zepchnąłeś i straciłam je... Straciłam szczenięta.To ty mnie tam zostawiłeś i odszedłeś!-Patrzyłam wprost na basiora, ale udało mi się zerknąć na Macho, który pokonał cienie i biegł w naszą stronę. -Raz kozie śmierć.-Pomyślałam. -Musiałam odejść, bo nie potrafiłam spojrzeć komuś w oczy. Wiesz, co jest najlepsze? To nie były twoje dzieci tylko Macho. To jemu nie potrafiłam spojrzeć w oczy. Zrozumiałam, że związaniem się z tobą bylo największym błędem!!!-Wykrzyczałam mu w twarz, a basior się na mnie rzucił. Zrobiłam unik, a wilk zaczął spadać w dół, ale w ostatniej chwil pociągnął mnie za sobą. Zaczęłam zjeżdżać w dół. Wreszcie się zatrzymałam. Podniosłam resztką sił łeb i zobaczyłam ciało Dymitra. Uśmiechnęłam się spuszczając łeb. Miałam złamane dwie łapy i pare żeber, z trudem oddychałam, ale sama myśl, że jego już nie ma odejmowała cały ból. -Sara! Sara!-Słyszałam głos Macho, ale był on jakby basior znajdował się, za jakąś ścianą. Białe futro wilka mignęło mi przed oczami. -Nie zasypiaj!-Krzyczał, a ja się lekko uśmiechnęłam. -Jest cały.-Pomyślałam. -Przepraszam.-Szepnęłam, a Macho spojrzał na mnie. -Za co?-Zapytał starając się opanować emocje. -Za wszystko, to była moja wina...prze-praszam.-Wydusiłam ostatkiem sił, i straciłam przytomność. Macho

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz