niedziela, 31 stycznia 2016

Od Szarki CD

Lisek wyglądał na zmęczonego, więc ułożyłam liście na jedną kupkę i położyłam spać mojego podopiecznego. Ja też byłam już zmęczona i położyłam się obok Rikego. Zanim minęło 5 godzin, wstał poranek. Zobaczyłam jednak coś, co mnie naprawdę zdziwiło. Riki nie miał już rudo-białego futra, tylko w odcieniach czarnego, a po jego ranie nie było śladu. Obudził się. 
-Dziękuję Ci że się mną zajęłaś-Riki właśnie tak mi powiedział. 
-Więc potrafisz mówić Riki-zachchotałam-Mam na imię Szarka, ale mów mi mamo. 
-Nie jestem chłopakiem, tylko dziewczyną, mamo! Zaśmiała się. 
-Więc jak masz na imię? 
-Yyy... nie wiem. Nie mam imienia. Nigdy nie widziałam swojej rodziny. A może ty wymyślisz mi jakieś imię? 
-Hmmm... pomyślmy. Aaa podobało by Ci się imię.... Klaret?
-Jakie piękne! Tak chcę mieć tak na imię! Aaa, gdzie jest nasz dom? 
-Choć, zabiore Cię tam. 
Po tej rozmowie z Klaret, ruszyłyśmy na południe - w stronę Watahy Podmuchu Wiatru. Po 2 godzinach byłyśmy na miejscu. By nikt nie zobaczył, że na terenach watahy jest lis, zaczęłyśmy się skradać. Zabrałam ją do pustej jaskini, gdzie powiedziałam do Klaret: 
-Klaret musisz tu zostać. Jeśli ktoś Cię tu zobaczy, mam przechlapane, rozumiesz? 
Klaret skiwneła głową i się do mnie przytuliła. A ja wróciłam do jaskini 42, gdzie nikogo nie zastałam. 

<Melody? Elandiel? Xenia? Zeno? Kto odpisze?>

Od Szarki

Byłam w ciemnej i nie znanej mi dotąd jaskini, która na dodatek nie leżała na terenach watahy. Spałam. Gdy tylko się obudziłam zrozumiałam, że coś jest nie tak. Zaczęłam węszyć z nadzieją, że poczuję zapach trawy. Nic nie poczułam, ale poszłam sama znaleźć wyjście z jaskini. Gdy udało mi się znaleźć wyjście, zorientowałam się, że jestem na polanie, którą już kiedyś widziałam. Miałam już iść, ale zatrzymał mnie cichy pisk, dobiegający z krzaków. Mogła to być pułapka zastawiona przez Venę, ale zaryzykowałam. Zrobiłam dobrze. W krzakach ukrywało się małe lisiątko o rudo-białym futerku na którym odznaczała się czerwona jak ogień krew. Podeszłam do niego, a on spojrzał na mnie ze strachem i smutkiem w jego błękitnych oczach. 
-Nie bój się-szepnełam-choć mały, nic ci nie zrobię. Maluch nieufnie wstał i podszedł do mnie. Ja zerwałam nieduży liść i owinęłam go w okół rany na łapce liska. Wtedy lisek mi zaufał i ruszył za mną. 
-Nazwe cię.... Riki-powiedziałam, a lisek wtulił się w moje futro. 

<Moja wena powróciła!!!>

Od Melody

Przed chwilą dostałam El. Nieśmiertelności od Amira. Poszłam więc go wypić:
- Elandiel. Mam dla ciebie niespodziankę.
- Jaką?- powiedział Elandiel
- Proszę. To dla ciebie.- powiedziałam dając mu El. Nieśmiertelności
Elandiel wybałuszył oczy:
- To..to..TO DLA MNIE?!- krzyknął
- Tak. Ja mam swój- na te słowa oboje wypiliśmy Eliksiry.
Poczułam się jakoś...mocniej. No cóż. W końcu jestem Nieśmiertelna.
<< Admini? Może być?>>

Od Party C.D Melody

Wybaczyłem jej. Ale ukryłem, że widziałem ślady łapek. Myślę, że to łapy szczeniąt. Na razie muszę to ukryć bo to są łapy Sunset. Poszedłem za nimi. Doprowadziły mnie do byłej jaskini Veny. Wszedłem do niej a tam zastałem rybie ogonki, uszy królików i różne zioła. Czyżby Vena Ayra była czarownicą?
<< następnym razem dłuższe>>

Kolejne nowości!

Wprowadziliśmy kolejne zmiany na blogu.


  1. Wszyscy "Główni" są od teraz członkami Rady II stopnia. Nowi członkowie proszeni są o wysłanie wiadomości na priv lub na chacie z imionami ich Strażników.
  2. Zmiany w regulaminie (kilka zmian w starym oraz nowy regulamin Rady). WSZYSCY członkowie są proszeni o ponowne zapoznanie się z regulaminem.
  3. Nowa funkcja: goniec. Goniec zajmuje się przesyłaniem ekspresowych ustnych wiadomości między członkami watahy. Są nimi tylko najszybsze wilki. Ranga główna tej funkcji, czyli Pierwszy Goniec, jest wybrany przez Radę i zajmuje się przesyłaniem najpilniejszych wiadomości tylko wśród Rady. Każdy kto chciałby zostać gońcem jest proszony o powiadomienie o tym administratora.
To wszystko na tę chwilę. Mamy nadzieję, że podobają Wam się nowości.
Z poważaniem,
Administratorzy WPW

Od Melody C.D Party


Nie podobało mi się to, że Party chce zakończyć naszą przyjaźń. MOże i jestem na niego trochę zła, ale ta nie powód, żeby zakończyć przyjaźń. Wiec poleciałam do niego:
- Hejka Party.
- Cześć Melody. 
- Znalazłeś ślad po szczeniakach?- spytałam
- Nie. Wciąż nie mogę ich znaleźć.- odpowiedział Party
- Słuchaj. Sorry za wczoraj. Poniosło mnie. Wybaczysz mi?
<< Party? ;-;>>

sobota, 30 stycznia 2016

Od Party do Melody

Melody nigdy taka nie była. Pomyślałem żeby zakończyć przyjaźń bo po prostu mam dość. Ale coś mnie powstrzymywało. Razem z Ritą poszliśmy szukać NASZYCH szczeniąt. A kogo spotkaliśmy. Domyślcie się. 
- Cześć Melody- od razu wystartowała Rita
Coś mnie ścisnęła w żołądku. Nie lubię się kłócić ale tez nie mówię, że nigdy się nie kłócę. 
- Hej- powiedziała Melody
- Witaj Melody- jednak powiedziałem
- Witaj Party- odpowiedziała
- Gdzie Elandiel? - spytała się Rita
- Tam lata.
Później się rozkręciło. Ja miałem halucynacje więc się położyłem. Później wskoczyła mi myśl do głowy. Wiem, że nie jestem super zdolny ale zawsze można spróbować. Choćby do zabawy. Melody jest głównym szpiegiem. Rita nauczycielem. Elandiel ma coś od jakiegoś wędrownego. Są zadania, może jakiemuś podołam?
<< Czy ktoś wie gdzie wyjechała moja wena. >>

Od Melody CD Party

Poszłam z Elandielem szukać SWOICH szczeniaków. Party zwołał posiedzenie Rady, jest pełnoprawnym pomocnikiem, członkiem Rady...Nie za dużo tego? Nie miałam ochoty się z nim widzieć. Ale i tak przyszedł do mnie i Elandiela:
- Melody poczekaj!- krzyczał Party
- Lecimy Elaniel- powiedziałam
Polecieliśmy. Party chciał sięgnąć po Eliksir Pawia. Ale mu powiedziałam:
- Ani mi się waż!
<< Party? Mam wene! >>

Od Party CD Devia

Zdziwiłem się. Amir mówił, że jestem tylko pomocnikiem do małych spraw. Ale przy tym byłem też smutny. Moich szczeniaków nie ma. Elandiela i Melody szczeniaków tez nie ma. I nadal nie wiem co to znaczy "Absque". Może znaczy to klątwa? Nie wiem. Po posiedzeniu Rady nic nie wynikło. Ale Amir obiecał zwołać jeszcze jutro naradę. Podziękowałem Devii i Amirowi w imieniu Melody i Elandiela. Poszedłem szukać szczeniąt...
<< Ktoś dokończy? Ale nie musi.>>

Od Devii - C.D. Amira

Zbladłam.
- Jak to Absque...? - spytałam słabo.
- Devia, myślę, że Vena może próbować odzyskać córkę - mówił szybko Amir - Wiesz, że wychowała ją Merie Zuma. Mała teraz może posłużyć Dante jako narzędzie. Nie wiem tylko, gdzie ona teraz może być.
- Amon powinien to wiedzieć - stwierdziłam. - Zwołałeś naradę?
- Poprosiłem o to Party'ego.
- Dobrze, w takim razie chodźmy. Część powinna już być na miejscu.
Wyruszyliśmy na Wzgórze Prawdy. Tam czekali na nas członkowie Rady i Party. Amir podszedł do niego.
- Mógłbyś załatwić kogoś, kto sprowadziłby tu Amona? - spytał.
- Zaraz po niego pobiegnę - powiedział Party i już chciał odchodzić, ale przeszkodziłam mu.
- O nie, ty zostajesz na posiedzeniu - wtrąciłam - Jesteś teraz pomocnikiem, jednym z nas.
Party spojrzał zdziwiony na Amira, a ten tylko skinął głową z uśmiechem.
<Party?>

Od Rity do Amira

- Amir!- krzyknęłam
- Co się dzieje? Niebo spada na Ziemię?
- Dlaczego żartujesz! Szczeniąt nie ma! - powiedziałam
- Było tak od razu. Kiedy zniknęły? - spytał Amir
- Czyli tak....
Opowiedziałam Amirowi cały swój sen, że szczeniaków Melody i Elandiela też nie ma. I pokazałam mu zdjęcie.
To zdjęcie:
http://images1.wikia.nocookie.net/__cb20130124072260/korshaan/pl/images/thumb/4/4b/Wilk_Chaosu.jpg/1024px-Wilk_Chaosu.jpg
- Czy to nie klątwa?- zapytałam
- Odszczekaj to!
<< Amir, moja wena jednak pojechała do męża! Dokończ ale żeby coś się działo>>

Od Rity do Moon

Amira nie mogłam znaleźć więc postanowiłam też za przyjaźnić się z Moon. Bo przecież jestem tu prawie od miesiąca! A jeszcze połowy wilków nie znam!
Ale sprawa była już taka jak inne. Vena Ayra. Opowiem wam sen.

**************************************************
Biegłam przez jakiś nie znajomy mi las. Była ze mną moja córka. Luiza.
Ktoś a bardziej Vena Ayra zaczęła nas gonić. Dogoniła mnie i zjadła Luize. Płakałam a ona rozrywała ją na strzępy.

************************************************
Boję się, że to może klątwa! Ale w każdym razie idę do Moon. Pokażę jej zdjęcie. Tutaj część rozmowy z Moon.
- Moon! Tutaj Rita! Otwórz proszę!
- Znamy się?-powiedziała po otworzeniu jaskini
- Nie, ja jestem Rita. Mam partnera Party'ego. I 4 dzieci. Luizę, Rakana, Newdena i Sunset.- odrzekłam Moon
- OK, to już się znamy. Ja jestem Moon. Strażnik Terenu. 
- Śniło mi się coś dziwnego.
- OK. Ja niestety od tego nie jestem. Amir jest gdzieś na Wzgórzach.
- Wielkie dzięki Moon. 
Poszłam do Amira. 
<< Wow! Moja wena szaleje! Nigdy czegoś takieggoo nie byłooo! >>

Od Elandiela Do Party


- Okropna Vena. - powiedziała Rita.- Melody! Jesteś ranna!
Rzeczywiście. Melody miała na szyi sączącą się krwią ranę.
- Musimy cię zanieść do jaskini.- powiedziałem
- Nie trzeba. Sama sobie poradzę.- powiedziała Melody.- Idę do jaskini
Poszliśmy z nią. Rita i Party do swojej a ja z Melody do naszej.
Tam czekała na na mnie znów nie miła niespodzianka.
Nie było Xeni, Zena, Szarki ani Yukona! Czym prędzej pobiegliśmy do Rity i Party'ego. Okazało się, że ich szczeniaków też nie ma
- Elandiel! Nie ma Luizy, Rakana, Sunset i Newda!- krzyczał
<< Party? Rita? Moja wena jest na Antarktydzie ;D >>

Od Kirimy C.D Macho

Podeszłam powoli do wilka.
- Scamp - zaczęłam delikatnie - Czemu tu jesteś?
Basior obrzucił mnie pogardliwie spojrzeniem.
- Dobrze wiesz, co mnie tu sprowadza.
Przecząc postawie jego ciała, w jego głosie można było słychać nutkę rozpaczliwej nadziei, której czepiał się jak ostatniej deski ratunku.
- Scamp, Lonely tu nie ma - powiedziałam cicho.
Jęknął, ale zaraz obnażył kły i doskoczył do mnie.
- To TWOJA wina! Ty mi ją zabrałaś! Zwróć mi ją! - wrzasnął rozpaczliwie.
- Uspokój się! - próbowałam unikać jego zębów i pazurów, ale i tak oberwałam parę razy. - Musisz zacząć myśleć logicznie!
Zawył i po raz kolejny chciał zaatakować, ale wtedy Macho skoczył na niego. Walczyli zażarcie przez kilka chwil, aż w  końcu Macho uderzył Scampa w głowę i ten stracił przytomność.
- Chodź - powiedziałam Macho - musimy zanieść go do Jaskini Medycznej. Tobie też przydałoby się parę opatrunków.
- Ja sobie poradzę - stwierdził basior - ale on? Nie powinniśmy go tu zostawić? Przed chwilą chciał cię zabić.
Pokręciłam głową.
- Nie chciał. Zawładnęła nim rozpacz. Nie może się pogodzić z jej śmiercią - powiedziałam bez emocji. Macho wziął na grzbiet nieprzytomnego basiora i ruszyliśmy w milczeniu. - Zwykle nie jestem taka łaskawa. Po prostu staram się robić to, czego Lonely by chciała - prychnęłam.
Po chwili milczenia Macho odezwał się:
- Jeśli mogę spytać, kim była Lonely?
- Moją siostrą. Zmarła kilka lat temu. Scamp był jej partnerem, byli w sobie zakochani na zabój.
- Jest bardzo młody - zauważył Macho.
- Racja - skinęłam głową. - Poznali się właściwie jako szczenięta. Właśnie dlatego nie podobał mi się ich związek, a moja druga siostra, Kiara, popierała mnie. Lon była młoda i nierozważna, nie wiedziała jeszcze czego chce. Moja rodzina nie należy do tych, co się łatwo zakochują. Przedłużamy gatunek, to wszystko - wzruszyłam ramionami - A ona była... inna. Łatwowierna. Naiwna. Szybko się przywiązywała, i to mnie martwiło. Starałam się ją przekonać, żeby to zakończyła, zanim on ją zrani. Ale pewnego dnia Lonely wyszła sama w nocy. Następnego dnia znaleziono jej ciało u stoku urwiska. Nie wiadomo, czy popełniła samobójstwo, czy może ktoś się do tego przyczynił. Nie oczekuję wyrazów współczucia.
<Macho?>

Od Macho C.D Kirimy

- Chodź już. Najpierw Park Tajo. - oznajmiłem, posyłając jej uśmiech.
Wadera o dziwo posłusznie ruszyła za mną. Dziwne, nie spodziewałem się tego po niej. No, ale cóż...
Po drodze milczeliśmy. W zasadzie żadne z nas nie miało cechy gadatliwości, nie przeszkadzało mi to, ale po pewnym czasie zaczynało się to robić zbyt... Drażniące...
Miałem już zacząć rozkręcać jakiś temat, gdy nagle to właśnie Kira odezwała się pierwsza:
-Ymm... A tak właściwie to długo jesteś w tej watasze? 
-Tak i to bardzo długo. - posłałem po raz kolejny jej uśmiech.
Dzięki temu, także wadera się ośmieliła i odpowiedziała mi przenikliwym uśmiechem. Dalej już nie drążyła tematu, co mnie ucieszyło, ponieważ nie chciałem się dzielić z moimi przeżyciami związanymi z członkami tej watahy...
I to praktycznie od razu u niej polubiłem. Nie była namolna, drażniąca, ani w jakikolwiek sposób upierdliwa. To jedne z cech u, których cenię w wilkach.
Docierając na miejsce, wadera uważnie przyglądała się każdemu zakątku. Uważnie i bacznie badała teren. 
-Jak ten park się nazywa? - spytała patrząc w wodę, stojąc nad mostem.
-Park Tajo.
-Dlaczegoż taką nazwę zyskał? - zasypała mnie kolejnym pytaniem.
-Tajo to bogini. Bogini słońca. - odpowiedziałem spokojnym tonem.
Skinęła łbem. Mieliśmy już ruszać w stronę kolejnego terenu, czyli nad Wodospad Zaklęć, gdy na naszej drodze wyskoczył jakiś wilk. 
Był mi obcy, a więc na sam jego widok zjeżyła mi się sierść i warknąłem.
-Nie. Stój, ja go znam. - oznajmiła wilczyca i podeszła do nieznajomego.
(Kirima? Niech coś się wydarzy xd)

piątek, 29 stycznia 2016

Od Sary C.D. Macho

Spojrzałam na Macho, który starał mi się dodać trochę otuchy. -No dobrze.-Szepnęłam i ruszyliśmy za basiorem. Szliśmy w ciszy dłuższy czas, aż dotarliśmy do skaju skarpy, byłam padnięta. Patrzyłam na szamana i coś zaczęło mi się nie podobać. Jego futro pociemniało, a grzywa przybrała szary kolor. -Już jesteśmy..-Zaśmiał się odwracając się w naszą stronę. Zamurowało mnie. -Dymitr.-Warknął Macho, i chciał rzucić się na wilka, ale coś odrzuciło go daleko. -Zostaw go!-Krzyknęłam i zobaczyłam jak do basiora, który powoli zbierał się z ziemi podchodząc cienie. Dymitr parsknął, a ja się na niego rzuciłam. Zaczęliśmy się przepychać. Oboje byliśmy poważnie ranni. W pewnym momencie zaczęliśmy wokół siebie krążyć. -Zostawiłaś mnie! Odeszłaś bez słowa!-Wytykał mi, a jego słowa mnie zszokowały. -Ja ciebie zostawiłam?! To ty mnie wtedy zaatakowałeś!-Krzyczałam na niego cofając się, aż stanęłam na skraju urwiska. -Ja?-Zapytał, a ja dalej mu wytykałam to zdarzenie. -Ty mnie wtedy zepchnąłeś i straciłam je... Straciłam szczenięta.To ty mnie tam zostawiłeś i odszedłeś!-Patrzyłam wprost na basiora, ale udało mi się zerknąć na Macho, który pokonał cienie i biegł w naszą stronę. -Raz kozie śmierć.-Pomyślałam. -Musiałam odejść, bo nie potrafiłam spojrzeć komuś w oczy. Wiesz, co jest najlepsze? To nie były twoje dzieci tylko Macho. To jemu nie potrafiłam spojrzeć w oczy. Zrozumiałam, że związaniem się z tobą bylo największym błędem!!!-Wykrzyczałam mu w twarz, a basior się na mnie rzucił. Zrobiłam unik, a wilk zaczął spadać w dół, ale w ostatniej chwil pociągnął mnie za sobą. Zaczęłam zjeżdżać w dół. Wreszcie się zatrzymałam. Podniosłam resztką sił łeb i zobaczyłam ciało Dymitra. Uśmiechnęłam się spuszczając łeb. Miałam złamane dwie łapy i pare żeber, z trudem oddychałam, ale sama myśl, że jego już nie ma odejmowała cały ból. -Sara! Sara!-Słyszałam głos Macho, ale był on jakby basior znajdował się, za jakąś ścianą. Białe futro wilka mignęło mi przed oczami. -Nie zasypiaj!-Krzyczał, a ja się lekko uśmiechnęłam. -Jest cały.-Pomyślałam. -Przepraszam.-Szepnęłam, a Macho spojrzał na mnie. -Za co?-Zapytał starając się opanować emocje. -Za wszystko, to była moja wina...prze-praszam.-Wydusiłam ostatkiem sił, i straciłam przytomność. Macho

Od Party CD Elandiel i Rita

-Choć Elandiel!-krzyknąłem- Vena atakuje nasze wadery!
Elandiel mnie wyprzedził. Ja połknąłem 1 krople Eliksiru. Pomyślałem o lwie i zamieniłem się w niego. Próbowałem go wyprzedzić ale tylko go dogoniłem.
- Elandiel! Ty na Venę Ayrę ja na innych jej zwolenników!
- Dobra! Szybko!- krzyknął Elandiel
- A wy co tu robicie?- powiedziała Vena Ayra
- A jak myślisz?- powiedziałem
- Chcecie mi pokrzyżować plany!- mówiła
- Ooo, nowość! Zgadła.- powiedział Elandiel
Po 20 minutach walki o czymś zapomnieliśmy, że zabijać bez powodu nie wolno! Ale halo, halo?! To zabijanie było warte nasze życie.
Nasze wadery były zmęczone więc zamieniłem się w nosorożca i wziąłem Ritę i Melody na grzbiet.
<< Nie mam pomysłu na dalszą część. Muszę podładować wenę ma już 0%>>

czwartek, 28 stycznia 2016

Od Kirimy C.D. Macho

- Zaczekaj! - krzyknęłam lekko zmieszana i podbiegłam za oddalającym się basiorem. Macho zatrzymał się i spojrzał na mnie.
- Tak?
Westchnęłam. No dalej, przełam swoją dumę, myślałam.
- No bo... czy ty mógłbyś... pomóc mi się tu zorientować? - spytałam niepewnie. Przywykłam do radzenia sobie sama, ale tym razem byłam w kropce - Jeśli mam być szczera, to zgubiłam się już dwa razy. Te tereny są naprawdę ogromne.
Na usta Macho wkradł się połowiczny uśmiech, a ja starałam się ustalić, czy w duchu śmieje się ze mnie, czy tylko z mojej nieudolności załatwiania jakiegokolwiek wsparcia.
- Jasne. Trudno ci się pogodzić z tym, że nie możesz poradzić sobie sama? - uniósł brew i lekko się uśmiechnął.
- Może tylko trochę... no dobra, tak - odparłam bezpośrednio i oboje parsknęliśmy śmiechem, a Macho pokręcił głową.
- Chodź już. Najpierw Park Tajo.
<Macho?>

Od Rity CD Elandiel do Melody i Party'ego

Razem z Melody myślałyśmy na polanie co zrobić gdy dzieci dorosną a my będziemy chciały mieć dzieci. Może będziemy jeszcze raz w ciąży? W tym momencie Melody krzyknęła:
- Rita! Uważaj!- w tym jednym momencie zasłoniła mnie
- Co się dzieje?- spytałam
Oczywiście! Vena Ayra.
- Melody! Ty krwawisz!
- Co? Jak to?- powiedziała dość przestraszona Melody
- Leż tu! Ooo, Elandiel! I tak jakby.... Party!
U Elandiela i tak jakby Partie'go
- Choć szybko!- krzyknął Party
- OK. Szybko! Do nich! - odpowiedział Elandiel
Ta nasza 2 uratowała nas. Ale.... Vena nie słabła!
<< kto kolwiek niech odpiszę i dokończy opo. Moja vena default smiley :(już nie żyje!>>

Od Amira C.D. Party'ego

- Jak to? - spytałem zdezorientowany.
- Normalnie! Wilki z wrogiej watahy!
- Z jakiej?
- Nie miałem czasu, żeby to stwierdzić - odparł pospiesznie - Ale widziałem, że dowodzi nimi Vena.
Przewróciłem oczami.
- Na Joso, czy to jakaś klęska żywiołowa, czy jak? Gdy była mała była takim grzecznym szczenięciem. A teraz kataklizm! Wszyscy się skarżą, że im się śni, że atakuje, że straszy ich dzieci, że mają dziwne wizje i inne popaprane rzeczy! Naprawdę, można by ją nazwać plagą dwudziestego pierwszego wieku! Mam tego zdecydowanie dosyć! - krzyknąłem zirytowany i splunąłem na ziemię, zwracając na siebie uwagę większości wilków wykonujących swoje codzienne obowiązki w centrum.
Party patrzył na mnie w osłupieniu.
- No, nie sądziłem, że tak potrafisz - powiedział z szokiem, ale także odrobiną podziwu w oczach.
- Wybacz, poniosło mnie trochę - mruknąłem. Zwykle byłem oazą spokoju, tylko nieliczni znali moją gwałtowną i porywczą stronę. - Muszę zwołać posiedzenie Rady. Zająłbyś się tym?
- Oczywiście - powiedział i już go nie było.
Usiadłem na ziemi zrezygnowany i potarłem w roztargnieniu czoło.
- Na co się tak gapicie? - warknąłem na wilki. Może nie byłem uprzejmy, ale w tej chwili mało mnie to obchodziło. - Rozejść się!
Wilki wróciły pospiesznie do siebie, a na placu zrobiło się pusto. Zacząłem rozmyślać, co mogło sprawić, że Dante jest tak uparta. Coś musiało być na rzeczy.
Nagle, pośród pełnego napięcia, coś drgnęło. W moim umyśle.
Iskierka.
Wspomnienie.
A potem fala przerażenia.
Zerwałem się na nogi i pognałem do mojej jaskini. Cały roztrzęsiony wpadłem przez próg, prosto na Devię.
- Co się stało? - spytała zaniepokojona.
Chciałem jej wszystko opowiedzieć, jednak nie mogłem wydusić z siebie ani słowa, więc tylko dyszałem ciężko.
- Kochanie, spokojnie. Oddychaj. Co się stało? - powtórzyła.
- Vena się stała...!
- I to nią się tak przejmujesz? - uniosła brew.
- Nie nią, tylko tym, co ją tu przywiało.
Posłała mi pytające spojrzenie, a ja odpowiedziałem tylko jednym słowem:
- Absque.
<Devia?>

Od Loreene CD Yukona

Czekałam chwilę na Yukona w Lueli. Mieliśmy iść razem na polowanie, a potem na lekcje nauki o florze i faunie. W końcu zauważyłam znajomą sylwetkę basiora.
- Hej, Loreene - przywitał z półuśmiechem.
- Cześć - opowiedziałam i przechyliłam głowę w namyśle. - Coś cię trapi?
- Ech, nic takiego - machnął ręką - Po prostu martwię się o watahę. Wiesz, wielu osobom śniła się Vena czy występowała w wizjach. No i ona pewnie niedługo zaatakuje.
- Znałam kiedyś Dante. Bawiłyśmy się razem, kiedy byłyśmy młodsze. Wiesz, ona nie zawsze była taka. Najpierw odszedł Midnight, potem Nala i to musiało nią wstrząsnąć. To taki kryzys młodzieńczy - stwierdziłam.
- Myślisz? No nic, teraz to i tak nie ma większego znaczenia.
- Racja. To idziemy na polowanie?
- Jasne.
<Yukon, dokończysz?>

Od Yukona CD Szarki

Podziękowałem Szarce za zaproszenie, a w jaskini poznałem Melody i Elandiela, których Szarka była podopieczną.
-Dzień dobry!-powiedziałem wchodząc do jaskini.
-Dzień dobry!-odpowiedział mi spokojny głos i zobaczyłem śnieżno-białą waderę (Melody), a chwilę później biało-czerwono-czarnego basiora (Elandiela). Szarka mnie przedstawiła, ale zobaczyłem, że coś ją martwiło. 
-Szarka, co cię martwi?-spytałem idąc z nią przez Park Tajo.
-Martwie się losem watahy.
-Jak to "losem watahy"?
-Boje się, że Vena Ayra zbierze wystarczającą ilość wilków, by zaatakować watahę. Elandiel' owi śnił się potwór z dwu kolorowymi oczyma, Party' emu czerwone oczy, które mówiły o szczeniętach, co jeszcze?
-Tak, słyszałem o niej, wygnana samica alfa. Nie martw się jeśli nas zaatakuje, wszyscy będziemy walczyć!-powiedziałem stanowczo.
-Dzięki Yukon, zrobiło mi się lepiej na duchu.
Potem jeszcze mineliśmy Oazę Luei, gdzie miałem się z kimś spotkać. Pożegnałem się i czekałem na......

<Kto dokończy?>

Od Elandiela CD Amira do Party

(...)
- Poruszę ten temat na zebraniu Rady.
- Dobra. Ja w tym czasie postaram się nie panikować- odparłem
- OK.- odpowiedział Amir
Wyszedłem z jaskini. 
- Mojej rodzinie grozi niebezpieczeństwo, a Amir poruszy ten temat. Jestem mu za to wdzięczny.- pomyślałem
Poszedłem do naszej jaskini. Ale tam spotkała mnie niemiła niespodzianka...
Nigdzie nie było Melody i Xeni, Zena, Szarki i Yukona!
Pobiegłem do Party'ego
<< Patry? Straszne!! Moja wena umiera!>>

Od Elandiela CD Party

-Weźże się zmień w wilka - powiedziałem.- Nie cierpię, gdy jest obok mnie dziki zwierz.
Party zmienił się w wilka i powiedział:
- Sorki. Elandiel.
- To zapolujmy!- powiedziałem
Upolowaliśmy kilka dorodnych jeleni. On jako lampart z dołu, a ja z góry. 
- Już nie będziesz głodował.- powiedziałem lądując
- Nooo.- odparł
Nagle zobaczyliśmy 3 bijące się wilki. Były to:
Melody, Rita i... Vena!
<< Party? Opisz przygodę <3 >>

Od Amira C.D. Elandiela

- To mógł być tylko sen - zmarszczyłem brwi. - Masz prawo do tego, aby śniło ci się wcielenie Ayry.
- To musiało coś znaczyć! - zaprotestował oburzony.
- Wiem. Nie należy jednak siać paniki wokoło. Jeśli mógłbym, proszę o dyskrecję. To może być część jej planu. Aby nas zastraszyć - powiedziałem stanowczo.
Elandiel uniósł brwi, jednak po chwili kiwnął głową.
- Ale przemyślisz to?
- Poruszę ten temat na zebraniach Rady.
<Elandiel? Sorry że tak późno>

Od Party do Elandiela

Ostatnio miałem duże problemy. Zwierzyna nie przychodziła, nie miałem co robić. A Elandiela nie widziałem z 2 tygodnie! Moja rodzina była głodna. Dlatego postanowiłem pójść po tropić zwierzynę. Ale gdy byłem na terenie polowań... wszystko się skomplikowało. Zobaczyłem małą, zakrwawioną waderę. Miała ok.1 roku 8 miesięcy. Była szara. Spytałem się:
- Jak się nazywasz?- spytałem- ja jestem Party
- jestem........... niestety nie wiem  - speszyła się- miałam tu czekać na mamę
- Ale.. jesteś zakrwawiona
- To moje futro - uśmiechnęła się i wstała
Pożegnałem się i poszedłem poszukać pożywienia.
-Elandiel? Wreszcie cię widzę!- mówiłem
- Hej, co ty taki chudy?- spytał się Elandiel
- A dawno nie jadłem- odpowiedziałem
- No to chodź- powiedział- poszukamy jedzenia
-Jak myślisz, użyć eliksiru?-spytałem się Elandiela
- Możesz użyć.
W tym momencie napiłem się 2 kropel Eliksiru Pawia.Pomyślałem żeby zamienić się w lamparta. 
- Party? To ty?- spytał się Elandiel
- Mrauu. Żartuję!
- Aha, mimo głodu nadal Ci żarty w głowie.-powiedział Elandiel i zaśmiał się
- To chodź polować.
- Party? A gdzie... są... mordercy??!- spytał Elandiel
- Aaa, zapomniałem. Mrauu
<< Elandiel! Błagam! Moja wena umiera z minuty na minutę>>

środa, 27 stycznia 2016

Od Macho C.D Kirimy

Skierowałem wzrok przed siebie i westchnąłem ciężko.
-Mów mi Macho.
-To twoje prawdziwe imię? - spytała dociekliwie.
-A ty jak się nazywasz? - zmieniłem temat.
-Kirima, w skrócie Kira.
Skinąłem łbem.
-Mam nadzieję Kirimo, że będzie się tutaj czuła... Ymm... Dobrze. - posłałem jej lekki uśmiech.
Wadera odwzajemniła uśmiech, po czym zaczęła odchodzić. Uznałem to za znak, iż nie chce już więcej ze mną rozmawiać, a więc sam ruszyłem w przeciwnym kierunku. 
-Zaczekaj! - krzyknęła zmieszana, podbiegając do mnie.
(Kirima? Wiem, że nudne, ale nie wiedziałem, co napisać ;c)

Od Szarki CD Yukona

-Star?!-spytałam poznając znającego mnie basiora. 
Stykaliśmy się ze sobą nosami. Teraz zrozumiałam kim był i skąd zna moje stare przezwisko z mojej rodzinnej watahy. Tym razem ja powiedziałam coś co go zdziwiło: 
-Yukon, co ty tu robisz? Przecierz ty zginąłeś!!! On natomiast BARDZO zdziwiony tym pytaniem odpowiedział: 
-JA zginąłem?! Gdy tylko uciekłaś lodowym mostem, ja popłynąłem za tobą! Oto skąd się tu wziąłem. Oczywiście tym, którzy nie rozumieją o co chodzi wyjaśniam: 

************** 
W rodzinnej watasze: 

Moja rodzinna wataha nazywała się "Wataha Północnej Alaski" (nie była ona na Alasce) i byłam tam szczenięciem alfa. Nie miałam rodzeństwa, co było dość żadke u wilków. 2 dni przed moimi narodzinami na watahę napadła dawna przyjaciółka mojej matki - Ossin. Kiedyś już o niej pisałam. Po moich narodzinach poznałam jego - Yukona. Byliśmy wiecznymi przyjaciółmi i z powodu, że nasze imiona były trochę długie, wymyśliliśmy ksywki. Star i Alu. W wieku miesiąca zdarzyła się rzecz okropna. Na watahę napadły smoki. Musiałam uciekać. Moja matka (Aniu) zaprowadziła mnie nad ocean, gdzie z kawałków lodu na wodzie utorzył się most. Musiałam nim przejść. Yukon prawdopodobnie ze stachu, że nigdy mnie już nie zobaczy poszedł za mną. I tak już wiadomo, co było ze mną dalej. 

*********** 
Podczas rozmowy z Yukonem: 

Yukon i ja już się uspokoiliśmy. Rozmawialiśmy o watasze i innych sprawach prywatnych. Po pewnym czasie zrobiło się ciemno i miałam już wracać do jaskini i korzystając z okazji, że Yukon nie ma jaskini zaprosiłam go do mnie. :)

Od Szarki - Słowik

Właśnie rozmyślałam nad pewnym problemem. Nauczycielem/nauczycielką muzyki. Nikt nie chciał być muzykiem, (prócz Shani i mnie) a ja jestem na to jeszcze trochę za młoda. Z tym problemem poszłam do Doliny Młodości i usiadłam na kamieniu nad strumykiem i nuciłam moją ulubioną piosenkę, którą śpiewała mi mama. Nagle za mną usłyszałam dość ciche słowa... Słowika! 
-Pięknie śpiewasz, jak masz na imię moja droga? 

<Słowiku?>

Od Yukona do Szarki

Był miły i pogodny dzień. Dłączyłem do Watahy Podmuchu Wiatru. Szukałem kogoś kto się mną zajmie na jeden rok, ale nikogo takiego w nie znalazłem. Teraz byłem kilka metrów (10) od jaskini nr 42. Nikogo jeszcze tu nie znałem (tak mi się tylko zdawało) ale spróbowałem rozweselić się małym biegiem, który zawsze mi pomagał. Podczas biegu usłyszałem jakiegoś ptaka i się odwróciłem lecz nagle wpadłem na waderę. Poznałem ją i powiedziałem zdumiony:
-Alu?!

<Szarka? Napisałem jak się umówiliśmy ;) >

Od Luizy, Newde i Rakana do Taty i innych szczeniąt

Po upływie kilku dni byliśmy już całkiem samodzielni.
- Mamo! Dzik się nie rusza!- krzyknął pewnego dnia Newde.
- Mamo! Chce mi się sikać!-krzyknął Rakan
- Mamo! Bo bracia mnie wkurzają!- krzyknęłam ja
- Dzieci. Tata jest w Dolinie Młodości z Sunset i chyba innymi szczeniakami. 0 powiedziała mama ( Rita)
Po 10 minutach doszliśmy do Doliny Małości.
- Tato! Tato! Kim są te szczenięta?- spytałam
- To jest : Xenia, Zeno, Sunset ( ją już znały), Alianda i Sazrka.- powiedział tata ( Party)
<<ktoś dokończy? np. Xenia?>>

Od Party do Alianda

Jak ja się cieszę. Dostałem od Amira Eliksir Pawia! ( To może potwierdzić Amir) Podobno można się zmieniać w zwierzęta. Tylko czy różne? Ktoś mi musi odpowiedzieć. 
- Ej ej, kim ty... aha.- powiedziałem- Alianda!
- Cześć!- odpowiedziała Alianda
- Co ty tu robisz?
- Ja idę na lekcję.
- Aha- odpowiedziałem
- A ty Party?- mówiła Alianda
- Ja idę po szczeniaki.
Pożegnaliśmy się. Ja poszedłem po szczeniaki.
Po 3 godzinach
- Alianda? Znowu ty?
- Ja mogę zapytać o to samo! :D
- Co ty znów tu robisz?-spytałem
- Ja wracam z lekcji- odpowiedziała mi- A ty?
- No ja odprowadziłem szczeniaki i idę po Ritę- powiedziałem
- To pa!
- Pa Alianda
Po 2 godzinach
Było późno. W ludzkim czasie ok. 21.00. W naszym 21. 01 xD
- Nie no. To już jest jakieś dziwne!
- Cześć Party!
- Ojej. - mówiłem
- Co my tu znowu robimy?- powiedziała Alianda
- Ja ide z Ritą do przyjaciół.
- Ja szłam do jaskini ale poczułam głód i poszłam po jagody- mówiła Alianda- ale później sobie przypomniałam, że ja nie lubię jagód.
- Aha, to pa!
Rano
- Rita! Idę na poszukiwanie zdobyczy dla watahy!
- Oki- odpowiedziała Rita
Szedłem i szedłem. Oczywiście byli ze mną mordercy do zabijania zdobyczy. Po wytropieniu i zabiciu zwierzyny poszliśmy w różne strony. Dla wader jest 5 jeleni, dla basiorów 20 zajączków i dla szczeniąt kilka młodych dzików. Wziąłem kawałek uda jelenia dla Rity, dla sb zajączka a dla szczeniąt pół młodego dzika.
I znowu
- Alianda?
- Tak!- odpowiedziała mi
- Dobra nie pytam się już.
-To do widzenia Party
- Pa, Alianda

Tak to się skończyło

wtorek, 26 stycznia 2016

Wyniki konkursu na GRUDZIEŃ

Dosyć dawno nie było kolejnych etapów konkursu na najaktywniejszego wilka miesiąca, więc nowe wilki mogą tego nie znać. Znaleźliśmy jednak osobę, która powiedziała, że chętnie się tym zajmie (Party), więc konkurs nadal będzie trwał. A teraz do konkretów:

Zwycięzcą konkursu na najaktywniejszego wilka miesiąca w grudniu są:


Moon i Melody!

Podium:
1. Moon, Melody - 4
2. Kaline - 3
3. Bastili, Luna - 1

Pozostali:
-

Jeśli mnie pamięć nie myli, to chyba pierwszy remis w historii!
Gratulujemy,
Administratorzy WPW

Od Rita CD Sunset

- Jeszcze jedno pytanie - zwróciłam się do wadery. - Jak mam się do pani, em... ciebie zwracać? Po imieniu? Per "pani"?
- Nie, mamo. 
- Ojej, naprawdę? - spytała trochę zdziwiona Sunset
- Tak kochana, jesteś teraz częścią rodziny.- powiedziałam- do Party'ego mów tato. Jak wolisz
Mam teraz 4 dzieci. Bardzo sie cieszę.

Od Sunset - C.D. Rity

- Jeszcze raz bardzo dziękuję! - zawołałam szczęśliwa.
- Nie ma za co - oparła Rita. - Może chcesz aby nauczyć cię polować?
- Dziękuję, nie trzeba - powiedziałam. - Kiedy byłam w Lueli wszystkiego się nauczyłam, a nawet pouczałam młodsze szczenięta. Starałam się pomagać Tamed, chcę w przyszłości być opiekunką szczeniąt.
- Lubisz szczenięta?
- Bardzo!
- W takim razie nie będzie dla ciebie problemem zajmowanie się moimi dziećmi?
- Absolutnie! Będę bardzo szczęśliwa - powiedziałam z uśmiechem.
- Świetnie. Chodź, pokażę ci naszą jaskinię.
Rita poprowadziła mnie do jaskini nr 36. Nigdy nie byłam w tej części watahy. Oaza Lueli jest położona mniej więcej w środku watahy. Centrum to kilka największych jaskiń, w tym jaskinia Alf, Jaskinia Medyczna oraz plac główny. Im jaskinia ma mniejszy numer, tym bliżej jest centrum. Jama Rity i Party'ego była położona na obrzeżach watahy.
Gdy dotarłyśmy na miejsce, moim oczom ukazała się spora, ciemna jaskinia z dużym jeziorem w centrum. Najbardziej uwagę przykuwało jednak drzewo rosnące na niewielkiej wysepce, emanujące błękitnym światłem. To już wiem, gdzie najczęściej będę siedzieć.
- Dzieci! - zawołała Rita. - To jest Sunset, wasza nowa siostra.
Każde ze szczeniąt przywitało się ze mną i przedstawiło.
- Jejku, tak się cieszę! Będę wam mogła opowiadać bajki i bawić się z wami...
- My też się cieszymy - odparł New.
- Jeszcze jedno pytanie - zwróciłam się do wadery. - Jak mam się do pani, em... ciebie zwracać? Po imieniu? Per "pani"?
<Rita?>

Od Rity do Sunset

Okazało się, że dzieciaki były z Sunset default smiley :d
A Xenia i Zeno schowali sie pod łóżkiem bo tam były zabawki! No, dałam im wykład dlaczego nie wolno straszyć rodziców. Od nie dawna Sunset jest moją córką (podopieczną). Muszę ją poprosić w najbliższych dniach żeby pilnowała dzieciaków. Sunset, bardzo chętnie nauczę cię jak lepiej polować. Chyba, że już umiesz. 
<Sunset? Dokończysz>>

Nowy członek! - Yukon

Imię: Yukon (czytaj Jukon)
Wiek: 2 lata
Płeć: Basior
Cechy: miły, uczciwy, zawsze radosny, romantyk
Rodzina: nie ma
Partner: Szarka
Zauroczenie: Szarka
Funkcja: opiekun szczeniąt
Jaskinia: 12
Rasa: wilk życia
Nick na Howrse: zorka11 
Inne zdjęcia: 
Jako szczenie:

Od Melody CD Mewy

Poszła Mewa na Polanę w lesie Mgieł. Nie wiedziałam co mnie czeka. W końcu wróciła z... czymś takim tak gryf. Miał orle szpony, jedno skrzydło białe drugie kremowe. Tylne łapy miał jak lew a na końcu ogona miał coś podobne do takiej kitki. Głowę miał jak orzeł i patrzył (Bo to był samiec) na wszystko łagodnymi, czarnymi i głębokimi oczami.
- Och Mewo! On jest piękny!- powiedziałam
- Wiem, dlatego go Ci wybrałam. Pasuje do Ciebie. -odparła Mewa
Podeszłam do gryfa i powiedziałam mu szeptem:
- Teraz będziesz się nazywał...Elevar
Gryf w odpowiedzi wydał z siebie odgłos, którego nie umiem opisać.
- Dziękuję Ci Mewo!
- Nie ma za co- po tych słowach rozpłynęła się we mgle...
<< Mewo? >>

Od Mewy C.D. Melody

- Oczywiście, co tylko zechcesz - uśmiechnęłam się. - Chodź za mną.
- Dokąd idziemy? - spytała zaciekawiona.
- Zobaczysz.
Doszłyśmy na polanę w Lesie Mgieł.
- Poczekaj tutaj. Zaraz wracam - poleciłam i zniknęłam między drzewami. Po chwili wróciłam razem z...
<Melody? Opisz swoją nagrodę :)>

Od Sokoła C.D. Szarki

- Całkiem nieźle, mała - pochwaliłem waderę.
- Dzięki - zgrabnie wylądowała obok mnie.
- Zmęczona?
- Tylko trochę.
- No dobra - zatarłem ręce - To teraz sprawdzimy twoją kondycję. Gotowa? Do bie... START!
Śmignąłem koło niej.
- To niesprawiedliwe! - krzyknęła i poleciała za mną, a ja odpowiedziałem śmiechem. Lataliśmy i robiliśmy pętle do zmroku. Kiedy w końcu wylądowałem na ziemi, chwilę po mnie zdyszana Szarka zrobiła to samo.
- Pięć minut przerwy...! - wysapała i padła na ziemię.
- No daj spokój - żartobliwie trąciłem ją w ramię - Na pewno dasz radę zrobić jeszcze dwa okrążenia.
- NIE!
- No dobra, dobra, żartowałem - zaśmiałem się.
- Czy ty nigdy się nie męczysz? - spytała zrezygnowana.
- Nah - pokręciłem głową. - To uwarunkowanie genetyczne. Jestem najszybszy, to chyba logiczne, że muszę mieć nie najgorszą kondycję - mrugnąłem. - To co, jedziemy dalej?
<Szarka?>

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Od Macho C.D Sary

Szliśmy w nieprzyjemnej ciszy. Jedyny odgłos jaki nam towarzyszył to świst wiatru, który raz po raz przynosił ze sobą mróz.
Kątem oka zerknąłem na Sarę. Wyglądała na potwornie wykończoną - podkrążone oczy i smętne spojrzenie. Nie dało się tego ukryć, że jest zmęczona. 
-Sara... - zacząłem.
-Hmm?
-Nie powinnaś zarywać nocy, nawet jeżeli przyśnił by Ci się znów... Ten sam sen.
Wadera parsknęła.
-Chciałeś chyba powiedzieć: KOSZMAR. Macho ja... Ja już z tym nie wyrabiam... Bałam się zasnąć, bo się tego boję... - wydusiła.
Siknąłem łbem.
-Rozumiem, ale i tak nie powinnaś się doprowadzać do takiego stanu. 
-Taa... Wiem... -szepnęła.
A dalej szliśmy znowu w ciszy, gdy nagle na naszej drodze wyskoczył niewielki, szary wilk z zieloną grzywą. Sara lekko podskoczyła ze strachu, ja natomiast stanąłem bez ruchu, mierząc wilka wzrokiem.
-Czuję, że jest wam potrzebna pomoc. - wymówił spokojnym głosem.
Rzuciłem mu lodowate spojrzenie.
-Skąd te przeczucia?
Wilk przerzucił wzrok na Sarę, która stała tuż obok mnie.
-Wyczułem to. Jestem Ketar, szaman, łącznik i uzdrowiciel. Jeżeli zależy wam na czasie, chodźcie za mną. 
Wymieniliśmy się z Sarą spojrzeniami.
-Jaką mamy pewność, że nie chcesz nas oszukać? - spytała wadera.
-Hmm... A mówi Ci to coś: ,,Jest bardzo silny. Musisz go pokonać inaczej zginiesz. On nie jest sam...''. ,,Cienie mogą przybrać najgorsze kształty''.
Sara szeroko otworzyła oczy.
-Skąd... Ty...
-A więc idziecie za mną?
(Sara?)

Od Party i Rity do Elandiela i Melody

Dziś w nocy stała się historia. Opowiem wam mój sen
W moim śnie.

Szedłem przez las Mgieł. W trawi nagle coś zaszeleściło!
Zobaczyłem czerwone oczy. Powiedziały: szczenięta! Szczenięta!
Wiedziałem o co chodzi! Jak na mnie, przeraziło mnie to.

Aaaa! Aaaa! Obudziłem się. Rakan, Newde? Luiza? Rita?
-Co?
- Rita, gdzie szczeniaki?-spytałem
- Były.... nie ma ich!
- Idziemy,choć - powiedziałem
- Gdzie? - mówiła zapłakana Rita
- Do Melody i Elandiela!- mówiłem- może pomogą nam szukać
- Chodźmy.
Po 10 minutach
-Melody? Elandiel?
- Tak- odpowiedziała Szarka 
- Wpuścisz nas?
- Oki- szepnęła Szarka
- Szarka- mówiła Rita- Są tu moje szczeniaki?
- Nie, ale zbudziłam się bo miałam dziwny sen
- Jaki?-spytałem się
- O tym, że ktoś coś weźmie i ktoś czegoś będzie szukać. To mój drugi taki sen.
- Ja tez taki miałem. -oświadczyłem- czy były tam czerwone oczy?
- Yyy, tak.
- Szarka? Kto to?- spytała się Melody
- To Rita i Party. Szukają szczeniaków.
- Nie ma ich?- pytała Melody- sprawdzę czy jest Xenia i Zeno.
Z pokoju dziecięcego dochodzi mówienie Melody
- Nie ma ich!
- Chodźmy do innych się spytać czy coś o tym wiedzą!
Chodziliśmy po wszystkich jaskiniach. Akurat w nich dzieci były.
<< kto dokończy? Nie miałem pomysłu>>

Od Rita do Sunset

Ostatnio byłam zmęczona. Luiza, Rakan i Newde rozrabiali, chcieli się bawić z dziećmi Melody i Elandiela. Są jeszcze za małe.
- Dzień dobry! - krzyknęła Sunset
- Hej Sunset, jak u ciebie?- spytałam
- A, trochę mi smutno-mówiła Sunset- Bardzo często chciałabym być czyjąś córką. 
-Na pewno jesteś kogoś córką, każdy ma mamę.- uśmiechnęłam się i usiadłam.
-Znasz może kogoś kto mógłby się mną zainteresować?-zapytała Sunset
- Przecież masz już kogoś kto się tobą zaopiekuje.
-Mam?-spytała zdziwiona Sunset -Kto to?
- Ja, Party no i tak jakby moje szczeniaki
- Na prawdę! Dziękuję Ci!
- Ja po prostu tez tęskniłam za mamą. Więc jeśli pozwolisz. Będziemy cie uczyć różnych rzeczy. A ty będziesz czasami zostawać z szczeniakami.
<<Sunset?>>

niedziela, 24 stycznia 2016

Od Melody CD Rita

Rita urodziła. Party zadowolony. Dzieciaki mają przyjaciół. I co tu chcieć więcej? Ja teraz chcę, żeby Elandiel wrócił. I wróci. Nawet jeszcze dziś. 
Po 20 minutach:
Nadal byliśmy u Rity. W tej chwili (Tak jak podejrzewałam) wrócił Elandiel.
- Tata! Tata! Tata!- wołały dzieciaki
- Elandiel. Gdzie byłeś?- pytałam zarzucając mu się na szyję.
- Byłem na gdzieś. Na północy.- odpowiedział Elandiel
- Dobrze, że wróciłeś. - odparłam
- Ja też się cieszę Mel. Wiecie jak za wami tęskniłem?- spytał
- My też.- odpowiedzieliśmy chórem.
Po 2 dniach:
Życie teraz toczy się tak samo. Elandiel nie wyjeżdża i wszystko jest w porządku.
<< Rita. Nie miałam weny. XD Jest w Denver. >>

Od Szarki CD Aliandy

Było już późno i trzeba było już wracać, ale że Melody poszła na tak długi spacer, a Elandiel poleciał gdzieś i jak go znam, to długo nie wróci, (jak zawsze) to mogliśmy u niej jeszcze zostać. Po 2 godzinach zabawy Xenia, Zeno i Alianda poszli już spać (wszyscy byliśmy u Aliandy). Ale ja miałam na głowie jakąś myśl, która noe pozwalała mi zasnąć. Nie wiedziałam jednak co mnie tak niepokoiło. W końcu udało mi się zasnąć, ale ten sen coś mi wróżył. A co to było, nawet nie chcę wiedzieć. 

************************************************ 
W moim śnie 

Było ciemno, ale zaczynałam już coś wiedzieć. Byłam na zamarzniętej wodzie na oceanie. Nie było widać lądu, co mnie zaniepokoiło. W tej samej chwili usłyszałam i zobaczyłam czarnego kruka. Zaczęłam przed nim uciekać, choć wcale nie wiedziałam dlaczego to robię. Lód nie był wcale taki śliski, co ułatwiło mi ucieczkę. W jednej chwili lód zaczął pękać, jecz pęknięcie dłużyło się w moim kierunku i biegło tuż obok mnie. Wreszcie pękanie lodu ustało, ale kruk nadal za mną podążał. I usłyszałam głos: 
-Znaki zwierząt będą Cie prowadzić. Lis - chytrość. Rosomak - strach. Niedźwiedź - siła. Karibu - życie. Kruk... 
Po tych słowach obudziłam się i byłam zastraszona tym koszmarem. Głos jednak nie dokończył zdania o kruku. Tylko co oznaczał ten sen? I kto mi to w tym śnie mówił?!

Od Party i Rity do Melody, Elandiela i szczeniaków

Po krótkim polowaniu i tropieniu przyniosłem zająca do jaskini.
- Rita! Jestem!- krzyknąłem
- Ktio to?- spytał się nieznajomy głos
- Zobaczysz- powiedziała chyba zmęczona Rita
- Łaa, głodny jestem- powiedział 2 nieznajomy głosik
- Rita? Co się..... urodziłaś?!!!!!
- Tak, tylko.... mamy 3 szczeniaki!
- Tak! O matko! Jak ja się cieszę!- mówiłem
- Chłopca? - spytałem się Rity
- Nie, waderkę, basiorka, waderkę i nie wiem. To... chyba... basiorka!
- .Jak nazwiemy je?-spytałem
- No to samiczka Luiza ( Lui), basiorek Rakan (Rak) i ostatni Newde
( New)
- Ja... ja... fajne imiona. - powiedziałem szybko
Puk puk puk!
- Halo?-szepnąłem
- To ja Mel i dzieciaki 
- Wchodźcie.- szepnąłem
- Aaa, Rita? - zdziwiła się Mel
-Ale super! Nowi koledzy- powiedzieli równo Szarka, Zeno i Xenia
- Czyli tak te dwa rude to basiorki New i Rak. A ta jedna brązowa to Lui.
- Fajnie- ucieszyła się Melody
<< Melody?dokończysz?>>

sobota, 23 stycznia 2016

Od Aliandy CD Szarki

- Miło mi cię poznać.- powiedziałam 
- Mi też.-odpowiedziała Szarka 
- Pobawimy się?-spytałam 
- Jasne. 
Pobawiłyśmy się w berka i chowanego. Potem zaprosiłam ją do jaskini. Przyszła. Mojego taty nie było więc miałyśmy pełną swobodę ruchu. Po chwili przyszli Xenia i Zeno. We czwórkę to dopiero jest wesoło! 
Dobra. Na tym kończę i zostawiam Szarce, Xeni albo Zenowi opis tego w co się bawiliśmy. Tylko poproszę o przygodę! 
< Szarka? Xenia? Zeno? >

Od Mewy C.D. Sary

- Myślałam że już wszyscy tutaj mnie kojarzą - uśmiechnęłam się lekko. - Jestem wilkiem Wędrownym. Mewa, "ta od zwierząt". Doceniam to co zrobiłaś. Nie każdego stać na taki gest. Jak masz na imię?
- Sara.
- Miło mi cię poznać, Saro - odpowiedziałam. - Przejdziemy się?
<Sara?>

Od Rity CD Melody

-Jasne, że się przejdziemy!-powiedziałam
- No to chodź-powiedziała Melody
Nad potokiem
-Aaa, Melody! Chodź tu szybko! - krzyknęłam przestraszona na widok Xenii i Zena
- Xenia,Zeno! Co wy tu robicie?-pytała się Melody
- Trzymajcie się!-krzyknęłam- idziemy po was!
Xenia i Zeno trzymali się zmoknięci wystającej skałki. Prąd był zbyt mocny by wejść tam.
- Boziu! Co ja zrobię!? 
-Mel, nie martw się! Pójdę po Party'ego! - powiedziałam już w biegu
po 5 minutach
-Party! Szybciej!-krzyknęłam
- Już biegnę! Daj tamten kij - mówił Party
- Już-rzekła Melody
- Raz, dwa,trzy i....! - mówił jak głupi Party
-50 od razu!- krzyknęła Melody
Xenia i Zeno uratowani. Na szczęście.
< <Melody, Party, Zeno, Xenia? Kto dokończy?>>

CD Od Party

-Kawa?-spytała się Rita
-No Kawa! Wynalazek 21 wieku.-byłem tego pewny- No i mój wynalazek.
- Yhy, i ty myślisz, że to ty wynalazłeś.
- Ja, Parteusz Basior wynalazłem Kawę!- powiedziałem
- Kawa jest do picia?-spytała sie
-No tak!
-Dobra idę. Papa! - powiedziała Rita
- No i poszła
Ajajaj, za słona. Uuuuu za kwaśna, ble za słodka. Co chwilę zmieniałem jej smak. 
Eureka! Musi być gorzka! No i trzeba wynaleźć coś do słodzenia. Idę po buraki. 
Idę sobie przez pole z burakami. 
-O kurczę, to jest szaro czarne!-krzyknąłem-buraki są zawsze biało-czarne!
No trudno, wezmę kamień w zęby i pokroję. 
Wróciłem do jaskini i pokroiłem buraka. Później go pogniotłem. 
No i wrzuciłem go na liść palmy. 
-Kurczę! - burak wpadł mi do kawy- No nie! - napiłem się trochę burakowej kawy.
-Mniam- powiedziałem
- Wynalazłem słodzik!
A później (czyli 2 minuty później) dowiedziałem się, że to wszystko dawno wynaleźli człowieki.

Ważne!

Uwaga! Napiszę teraz coś, co zaskoczy pewnie większość czytających tę informację:
ADMINISTRATORZY TEŻ MAJĄ ŻYCIE PRYWATNE!
Tak moi drodzy, chociaż może na to nie wygląda, my też normalnie żyjemy, funkcjonujemy, chodzimy do szkoły, pracy, mamy drugie połówki.
Przez te dwa dni byłam może mniej aktywna, bo 26 stycznia (wtorek) mam egzamin w szkole muzycznej, moja sytuacja wygląda naprawdę fatalnie, a jestem w ostatniej klasie, więc chciałabym tego nie zawalić. Ale starałam się mniej więcej co jakiś czas wchodzić na priv. Kiedy ktoś pisze opowiadanie do wędrownego, którego obecnie nie ma, tylko dlatego że nie chciało mu się przeczytać dokładnie zasad, to ja naprawdę nie mam tyle czasu, żeby odpisywać i tłumaczyć, dlaczego nie wkleiłam opowiadania. A, no i to, że nie ma mnie na chacie, nie oznacza jeszcze że umarłam.
Dziękuję, to wszystko.
Zdesperowany Amir
oraz
Administratorzy WPW

PS Po wtorku wszystko powinno wrócić do normy, a w ferie (mam od 30 I) będę miała full czasu :)

Od Szarki do Aliandy

Jak co tydzień, poszłam w Góry Przepowiedni, bo dręczyło mnie pytanie, które chce zadać Amirowi: 
-Czy mogłabym zostać Głównym Łowcą jeśli wykonam zadanie, czy jestem na to za młoda? Znam odpowiedź. Za młoda, ale miesiąc temu dobrze sobie poradziłam i to całkiem sama. Upolowałam jelenia. Zwykłego, ale był duży, a upolowanie go nie było dla mnie takie trudne. No cóż, może jednak Amir się zgodzi. Poranek był coraz bliżej i musiałam wracać do jaskini. Gdy przechodziłam obok jaskini Hrabi Monte Christo, (którego jeszcze nie znałam) usłyszałam czyjś głos. Był łagodny i dosyć spokojny: 
-Cześć, jak masz na imię? Ja nie znałam nikogo kto by miał taki głos, lecz się nie przestraszyłam. 
-Jestem Szarka, a ty to kto? Jesteś tu długo, czy nowa? Zobaczyłam białą waderę o łagodnym spojrzeniu, a kolor jej oczu wpadał w srebrny i odbijały światło porannego słońca, co wyglądało bardzo ładnie. 
-Jestem Alianda i jestem tu nowa. Do tej pory znałam tylko Zena i Xenię. 
-Moje rodzeństwo-wyszeptałam 

<< Alianda? Moja wena ma już tylko 2% baterii :D >>

Od Party do całej watahy

Uhu! Yea! Ałuuuu! Nie, nie, nie oszałałem. Otóż. Cała wataho.....!?
-Cożem ja miał powiedzieć?!
-Uła!-krzyknęła Rita
- Aaaaaaaaa!- mówiłem dość głośno- czemuż ty mnie chcesz straszyć?
-A bo kochany włóczykiju- mówiła dalej Rita- jam wynalazł eurekę.
- Hej! Ja to chciałem powiedzieć
-No pytałeś się co ja miałem powiedzieć.-ciągnęła Rit
- Czyli cała wataho!
-Kawa!
<Dokończę za 1 godz>

Od Melody do Rity

Szłam Parkiem Tajo. Nagle zobaczyłam znajomą mi waderę:
-Rita. Co tu robisz? O tej porze jesteś z Partym na polowaniu.
- A zrobiłam sobie wolne. Trochę mnie nudzi mój system dnia. Wstanie - polowanie - śniadanie - zabawa - sen. I tak cały czas. 365 dni w roku. Nuuuudne prawda?- powiedziała Rita
- Mnie też nudzi zwykły tryb życia. A teraz mam na głowie 3 szczeniaki. Szarkę, Xenię i Zena. Znaczy Szarka ma już 3 miesiące. Ale Xenia i Zeno? W głowie im tylko harce. Teraz mogą chodzić w odwiedziny do takiej Aliandy. Przynajmniej mam ich z głowy na 5 minut.- odparłam
- A gdzie Elandiel? - spytała Rita
- Poleciał gdzieś. Wróci za 2 tygodnie. Ale koniec z narzekaniem. Przejdziemy się do Potoku Życia?
< Rita? Nie mam pomysłu. XD >

czwartek, 21 stycznia 2016

Od Szarki CD Sokoła

-WOW, znasz tyle ciekawych wzorów i to zawsze Ci to wychodzi. Ja jestem niezdarą, jeśli chodzi o akrobacje. Powiedziałam, lecz z nie tak wielkim smutkiem. A on, oto co powiedział: 
 -Oj przestań, napewno jest jakaś sztuczka, która dobrze Ci wychodzi. Może znasz coś czego nie znam?
 Odpowiedziałam z nadzieją i szalonym pomysłem: 
 -No cóż, jest jedna sztuczka którą sama wymyśliłam. Nazywa się Fala Powietrzna.
 A Sokół się zdziwił i rzekł: 
 -Tego nie znam, pokażesz mi tą sztuczkę?
 -No jasne. 
Mówiąc to wzbiłam się na wysokość słońca i chmur, aż nagle śmignęłam jak piorun w dół (co było częścią sztuczki). I tuż nad taflą wody rozłożyłam skrzydła i poleciałam przed siebie, a gdy rozłożyłam skrzydła pod wpływem silnego udeżenia powietrza na wodzie pojawiła się gigantyczna fala, która zamiast być tą zwyczajną na wodzie, poszybowała w górę i po paru sekundach woda udeżyła niczym błyskawica o wodę w morzu. No i jak? 

<<Sokole? Brak weny :D>>

środa, 20 stycznia 2016

Od Melody Cd Mewy

-Tak. Chciałabym Cię zapytać czy byś mnie nauczyła jak rozmawiać z przyrodą.- Uśmiechnęłam się- Moje dzieci już mają moce od Wędrownych. Mój syn Zeno np. Ma zdolności do bardzo szybkiego poruszania się i rozpływanie się we mgle. Nauczył go tego Sęp. Córka Xenia ma zdolności lewitacji od Ary, a Szarka od Sokoła umie latać najszybciej z Watahy. Ja bym chciała rozmawiać z przyrodą. Jeżeli mogę prosić.-powiedziałam -Jasne. Nauczę cię.-odparła Mewa. Uczyłam się pilnie przez godzinę. Wreszcie mi wyszło. Powiedziałam ptaszkowi, żeby usiadł mi na grzbiecie. Podziękował mi za miejsce do odpoczynku. Potem Mewa mi mówiła, że najważniejsze, żeby zwierzęta mi zaufały jest to, żeby szanować ich domy, Lasy, łąki. Pięknie spędziłam czas z Mewą. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. - Melody to jaką chcesz nagrodę za dobrze spędzony czas?- spytała Mewa Kompletnie o tym zapomniałam! Najbardziej chciałabym mieć towarzysza. -Hmmm. Może bym mogła towarzysza? << Mewa? >>

Od Sary C.D. Mewy

Chodziłam bez celu po lesie. Zawsze tak robiłam, kiedy musiałam coś przemyśleć, lub zrozumieć. W pewnym momencie usłyszałam śmiech i piski. Ruszyłam w tamtą stronę i zauważyłam jak szczenięta pastwią się nad jelonkiem.
-Ej, moi mili zostawcie go.-Powiedziałam, a szczeniaki spojrzały na mnie z pogardą.
-Dlaczego?-Zapytał jeden z nich, a ja podeszłam bliżej.
-Bo on też ma rodzinę, i jeśli go zabijecie to jego mama się zapłacze.-Wytłumaczyłam, a wilki westchnęły. 
-Jak chcesz.-Mruknęły, a ja trąciłam nosem ostrożnie jelonka. Zwierzę poruszyło się, a ja delikatnie się uśmiechnęłam. Wzięłam je na grzbiet i zaniosłam na łąkę gdzie ostatnio widziałam stado. Według mnie zabijanie dla powodu jest bezsensowne. Stado było tam gdzie się spodziewałam. Podeszłam powoli i położyłam młodego jelenia na ziemi. Odeszłam poruszając się ostrożnie. Sarny od razu otoczyły młode. Położyłam się na skraju łąki i obserwowałam stado... przyjemny widok.
-Piękny gest..-Usłyszałam, a obok mnie położyła się wadera.
-Kim jesteś?-Zapytałam
Mewa

Od Sokoła C.D. Szarki

- Z przyjemnością, mała - mrugnąłem do niej, a ona zachichotała.
Poszliśmy nad Morze Siedmiu Braci, bo było tam najwięcej przestrzeni. Wzbiłem się w powietrze i po zatoczeniu koła dla rozgrzewki poleciałem tuż nad taflą wody, końcem skrzydła rysując wzory na wodzie. Zrobiłem to na tyle szybko, że ślady piany utrzymywały się jeszcze przez chwilę.
- Spójrz na to od góry - poleciłem. Wadera poleciała i spojrzała na moje dzieło.
- Cudowne - westchnęła tylko, patrząc na różę narysowaną pianą morską.
- To jeszcze nie wszystko.
Poleciałem szybciej i tym razem dorysowałem w tle krajobraz całego ogrodu różanego.
- Teraz ty.
Wadera niepewnie wystartowała, a ja z góry kontrolowałem jej pracę.
- Spróbuj zrobić gwiazdę. Tak, teraz prosto. Trochę większy kąt w tym rogu. Delikatnie w prawo. Szybciej, bo część zniknie. Mhm, tak, teraz dobrze - pouczałem ją. Po chwili widziałem już piękną gwiazdę na wodzie.
- Znakomicie, teraz możesz spróbować narysować coś trudniejszego.
Pokazałem jej jeszcze jak narysować sokoła i sarnę. Do tego przetrenowaliśmy koła nad wodą, pikowanie z wysokości i inne figury.
<Szarka?>

Od Mewy C.D. Melody

- Czasem dobrze jest czasem pomyśleć - powiedziałam i usiadłam obok niej.
- Całkowicie się zgadzam - uśmiechnęła się lekko.
- Chciałabyś, żebym cię czegoś nauczyła? Wnikać w myśli innych istot? Może rozmawiać ze zwierzętami? Albo nie tylko, także z drzewami, wodą, chmurami nad nami. Wszystko co nas otacza posiada w sobie energię. Ty, ja, ten głaz obok nas. Z energią można się kontaktować, chociaż to bardzo trudne. Wtedy już nigdy nie zaznałabyś samotności.
- Och, nie jestem samotna - powiedziała szybko - Mam wspaniałego partnera oraz trójkę dzieci: dwie córki i syna. Samotność mi nie grozi.
- Nigdy nie wiesz, co cię spotka w życiu - wzruszyłam tylko ramionami. - Cóż, więc może masz jakieś pytania?
- Właściwie to tak.
<Melody?>

Od Melody - Mewa

Szłam Lasem Ptasiego Pióra i zobaczyłam Mewę. Wilka wędrownego. Przypatrywałam się jej i podeszłam się przywitać:
-Cześć. Jestem Melody. Ty to Mewa? Kochający przyrodę i wszelkie zwierzęta wilk wędrowny? Ja też kocham przyrodę. I to nie wiesz jak. 
Mewa zwróciła na mnie swój wzrok:
-Tak. To ja Mewa. I masz rację. Kocham przyrodę. Zarówno florę jak i faunę. 
-Och. To zaszczyt Cię poznać. Od wtedy kiedy pojawiły się wilki wędrowne ciągle Cię wypatrywałam. Teraz ziściło się moje marzenie. - powiedziałam
Mewa się do mnie ciepło uśmiechnęła i usiadł jej na grzbiecie ptaszek. 
Ja zatem usiadłam przed jeziorkiem i wpatrywałam się w korony drzew. 
-Co jest?-spytała Mewa
-A nic. Po prostu myślę. Nawet nie wiem o czym.- odparłam
<< Mewa? Odpiszesz? >>

Od Aliandy CD Xeni i Zena

Bardzo chciałam mieć przyjaciół. Więc się zgodziłam: 
-Jasne. 
-To super. Mamy przyjaciółkę.-powiedział Zeno. 
Nawiasem mówiąc Zeno mi się podoba. 
- Przejdziemy się?-zaproponowałam.- Nad Morze Siedmiu Braci. 
-Dobra.- powiedziała Xenia. 
Po drodze rozmawialiśmy, śmialiśmy się i co tu jeszcze można robić na spacerze? 
- Możecie mnie odwiedzić? W jaskini. Zatarry czyli mojego taty nie ma.-powiedziałam 
- Możemy się spytać mamy?- powiedział Zeno. Niedaleko jest nasza jaskinia.- Na te słowa pobiegł i za 10 minut był z powrotem. 
-Mama się zgodziła. Cieszyła się, że mamy kogo odwiedzać.-odparł Zeno 
- To idziemy!- powiedziała zachęcająco Xenia 
Po chwili byliśmy u mnie. Zaczęliśmy się bawić w walkę. Każdy z każdym. Zaczęło się ściemniać i Xenia i Zeno musieli iść do domu. 
-Kiedy mnie znów odwiedzicie?- spytałam 
<Zeno? Xenia?>

Od Party do Amira

Ajajaj. Znowu na tropienie pożywienia, żeby tylko nie spotkać tym razem innego wilka z innej watahy. Żeby tylko nie spotkać, żeby tylko nie spotkać!
- A to co?-powiedziałem- Przecież.... Vena Ayra uciekła gdzieś.... na północ! No kurde!- wściekłem się
-Lecę do Amira, albo Moon-szepnąłem do siebie.
Trzask! Gałąź trzasnęła.
- Do cholerci!- (cholercia to choroba)-
- Z nim!- krzyknęła Vena
- Ale czekajcie-powiedziałem- to nie Vena!- to wilki z innej watahy
Jak wiatr pognałem do Amira.
- Amir!- krzyknąłem
-Co Party?- odpowiedział mi Amir
-Wilki z innej watahy!
<Amir dokończ, błagam!>

Od Amira C.D. Melody

- Teraz naprawdę będziemy mogli zaradzić tej wojnie - powiedziałem. - Dziękuję, Melody, cała wataha dziękuje. Naprawdę spisałaś się.
- Nie ma o czym mówić, Amir - uśmiechnęła się. - Jestem szpiegiem, to należy do moich obowiązków.
- Dobrze. Możesz już iść, jeśli jeszcze będziesz czegoś potrzebowała, nie wahaj się zapytać.
<Melody? Moja wena [*]>

wtorek, 19 stycznia 2016

Od Szarki CD Sokoła

-Jestem Szarka, a ty to pewnie Sokół, co? Najszybszy ze wszystkich znanych mi ptaków, lubi wyzwania, mistrz akrobacji powietrznych. A on popatrzył na mnie z uśmiechem, a jego oczy zalśniły delikatnym błyskiem i powiedział: 
-Znasz się na ptakach, co? Długo ćwiczysz szybki lot? 
-Dopiero od miesiąca, a o ptakach wiem dużo, bo byłam w miejscu, które często odwiedzają. Lesie Ptasiego Pióra. Tym razem popatrzył na mnie ze zdziwieniem, ale i dumą. 
-Masz talent, nie każdy uczy się tak szybko jak ty. To co, jeszcze jeden wyścig?-spytał szykując skrzydła do lotu, ale ja to przewidziałam i zrobiłam to samo mówiąc do niego: 
-Jasne, to START!!! Oboje wzbiliśmy się w powietrze w tym samym czasie. Sokół był szybki jak błyskawica, lecz moim skrzydłom dodawał szybkości ich bardziej dłuższy, niż szerszy kształt. Na mecie (przy Morzu Siedmiu Braci) byliśmy prawie w tym samym czasie (Sokół troche mnie wyprzedził). Byłam mniej zdyszana niż wcześniej i powiedziałam: 
-A może nauczyłbyś mnie paru sztuczek i akrobacji? 

<Sokole?>

Od Amira C.D. Sary

- Wolałbym, żebyś jeszcze chwilę tu została. Rozumiesz, tak dla pewności - powiedziałem.
Sara tylko mruknęła coś pod nosem niezadowolona, ale skinęła głową.
- Za jakiś czas poproś medyków, aby zmienili ci opatrunek, rana cały czas krwawi. A tak między nami - zniżyłem się nieco - Może uda mi się namówić Selvatico, żeby wypuścił cię do siebie trochę wcześniej.
Mrugnąłem do niej i uśmiechnąłem się.
Już chciałem odchodzić i odwróciłem się, kiedy usłyszałem za sobą głos Sary:
- Zaczekaj!
<Sara? Moja wena zrobiła sobie urlop i opala się na Hawajach :p>

Od Sokoła C.D. Szarki

- Będziesz tak stać i się patrzeć? - odezwałem się w końcu - Czy może wolisz spróbować mnie złapać?
To mówiąc błyskawicznie poderwałem się do lotu i śmignąłem obok wadery. Jak udało mi się zauważyć, ona też z nieco opóźnionym refleksem wzbiła się w powietrze. Ścigaliśmy się aż do Terenów Polowań. Zatrzymałem się, a kilka chwil później obok mnie wylądowała zadyszana wadera.
- To nie było fair! - udało jej się wysapać.
- Życie nie jest sprawiedliwe - wzruszyłem tylko ramionami - Całkiem nieźle ci poszło.
- Cóż... dzięki.
- Jak ci na imię, młoda damo? - spytałem.
<Szarka?>

Od Szarki do Omegi (towarzysza)

Po spotkaniu z sokołem byłam już bardzo zmęczona. Te akrobacje i wiatr w sierści. Poszłam spać. Rano wstałam z 4 godziny przed innymi wilkami, bo chciałam się przejść. Tej nocy padał deszcz, więc trawa była wilgotna i przyjemnie tuliła moje łapy. Szedłam tak przez Morze Siedmiu Braci, Dolinę Młodości, aż znalazłam się u stup Gór Przepowiedni. To było moje ulubione miejsce, ze 2 metry nad ziemią była duża skała, którą mech porastał gęsto jak grube jest futro niedźwiedzia. Mech był zawsze miękki, a wiatr delikatnie gładził moją sierść. Po jakimś czasie poszłam nad Jezioro Odrodzenia. Zobaczyłam tam czarną lwice przeglądającą się w jeziorze. Miała cudne zielone oczy i wyglądała przyjaźnie. Podeszłam do niej. 
-Cześć-przywitałam się i znów spytałam. -Jak masz na imię? Ona odwróciła się i odpowiedziała mi niepewnie: 
-Ja jestem...... Omega, a ty kim jesteś? Powiedziałam jak jest: 
-Ja jestem Szarka. Przyszłaś tu z jakiegoś powodu? 
-Nie, ja tu mieszkam. Tym razem odpowiedziała bardziej pewnie. 
-A może się pobawimy?-spytałam-Bardziej się poznamy. 
-Jasne. 
Zabawa coraz bardziej się rozkęcała, a Omega stawała się moją przyjaciółką coraz szybciej i była bardziej pewna. Pod koniec dnia musiałam już wracać, ale jutro znów tu przyjdę i mam nadzieję, że Omega nadal tu będzie. ;)

Od Sary Cd Macho

Szliśmy w ciszy przez większość drogi. Po pewnym czasie doszliśmy do mojej jaskini.
-Pa.-Mruknęłam, a basior kiwnął łbem i odszedł. Położyłam się w świetle księżyca i czekałam na sen, niestety nie przyszedł on do mnie. Całą noc obserwowałam mrok starając się coś wypatrzyć. Byłam cała spięta. W końcu ku mojej uldze przyszedł poranek. Wstałam i przeciągnęłam się. Macho przyszedł po jakimś czasie i ruszyliśmy w stronę jaskini Amira.
-Dobrze się czujesz?-Zapytał basior w drodze.
-Tak jestem po prostu strasznie śpiąca. Nie mogłam zasnąć całą noc.-Przyznałam, a wilk kiwnął tylko i dalej szliśmy w ciszy.
Macho (przepraszam brak weny)

Od Elandiela do Amira

Miałem dziś dziwny sen... Była w nim Melody, Szarka, Xenia, Zeno i jakiś...potwór. Atakował Melody, Xenię, Zena i Szarkę. Chciałem podbiec do nich, ale nie mogłem się ruszyć. Musiałem stać i patrzeć jak ten potwór ich atakuje. To był już koniec mojej cierpliwości. Z całej siły się zamachnąłem do góry. Wreszcie się uwolniłem od...dziwnych roślin, które łapią zwierzęta. Krzyknąłem do wielkiego potwora:
- Hej ty! Może atakuj kogoś swoich rozmiarów!
Potwór popatrzył na mnie jakoś dziwnie i po chwili zaczął biec w moją stronę. 
Podleciałem na wysokość jego oczu. Co nie było wcale trudne, bo teraz był prawie rozmiarów wilka.
- Potworze. Nie boisz się atakować mniejszych!?- powiedziałem
Demon tylko patrzył się nieprzytomnie na mnie. Nie wiem co się dalej stało, bo się obudziłem w jaskini. Wszyscy byli bezpieczni.
-To tylko zły sen.-szepnąłem do siebie
Tylko, że może nie... Potwór miał dwukolorowe oczy. Wyglądał na pełnego nienawiści. 
Pobiegłem do Amira i opowiedziałem mu o tym wszystkim
<< Amir? >>

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Od Macho C.D Sary

Przychodząc na łąkę, miałem nadzieję, że jednak Amir się tam zjawi, tak jak się umawialiśmy. Niestety się też tak nie uczyniło. Pewnie mu coś wypadło... Albo miał do zrobienia coś ważnego. W każdym bądź razie się nie zjawił, co uczyniło, że poczułem, w głębi duszy małe przygnębienie. Wiem, że to nie o mnie chodzi w tych dziwnych, koszmarnych snach, ale skoro to coś mnie nawiedziło w śnie, to oznacza, że i ja jestem w pewnym sensie, w to bagno wmieszany.
-I w jakim celu tu przybyliśmy? - spytała Sara z przygnębionym głosem.
-Umówiłem się tu z Amirem. Nie pojawił się, ale to może wynikać z tego, że jest... No... Zapracowany...
Wadera spojrzała na mnie i przysiadła na trawie. 
-Wiem, że już nie ma dla mnie ratunku. To coś się zbliża i chce mnie zabić. - spuściła łeb.
Zmrużyłem oczy i spojrzałem w niebo. 
-Co dokładnie powiedziało Ci Drzewo Życzeń? 
-Że... To... To miłość nie spełniona, która przelała czarę goryczy. 
Miłość nie spełniona? Coś mi się wydaje, że to ta miłość, którą ona darzyła Dymitra... No cóż... Ona go musiała kochać, a on ją zostawił i przez to... Mogła zrodzić się zmora senna? Nie, to chyba nie to... A może... Sam nie wiem...
-Miłość... To ona jest temu winna... - załkała.
Zwróciłem ku niej wzrok.
-Może... - odpowiedziałem zimnym tonem.
Wadera jeszcze raz załkała. Szkoda mi się jej zrobiło, na pewno musiała w ciężki sposób to znieść.
-Chodź, zaprowadzę cię do jaskini. Jutro może pójść razem do Amira, coś się wymyśli, dobrze?
Sara niepewnie kiwnęła łbem, po czym ruszyła za mną. Musiałem ją odprowadzić do jaskini. 
(Sara?)

Od Sary Cd Macho

-Chodź ze mną.-Powiedział, a ja wstałam po chwili i ze spuszczonym łbem ruszyłam za basiorem.
-Dobrze się czujesz?-Zapytał, a ja spojrzałam na niego i delikatnie się uśmiechnęłam.
-Tak...-Skłamałam spuszczając znowu łeb. Macho zaprowadził mnie do drzewa życzeń. Basior odsunął się na bok, a ja podeszłam bliżej.
-Ekm... czy głos w naszych snach mówi prawdę?-Zapytałam, a gałęzie drzewa zaczęły powoli kiwać się w górę i w dół. Przełknęłam gule w gardle.
-Czy to klątwa?
-To miłość nie spełniona... która przelała czarę goryczy.
-Co lub kto jest zagrożeniem?-Zadałam kolejne pytanie, a wiatr zaczął wiać wokół nas.
-Cień...cień...cień znasz go... wiesz kim jest...-Głos dobiegał jakby ze wszystkich stron.
-Czy mam jakieś szanse przeżyć?-Szepnęłam wpatrując się w drzewo, które przerastało swoją wielkością inne drzewa.
-To zależy od ciebie...sss...może tak....a może nie.-Po ostatnim słowie wiatr przestał wiać. 
Spojrzałam na Macho, który wpatrywał się we mnie jak w obrazem. Szczerze przyznam, że byłam teraz jeszcze bardziej rozbita niż wcześniej.
-Nie dowiedzieliśmy się nic konkretnego...-Jęknęłam odchodząc zmartwiona.
-Pójdziesz ze mną w jeszcze jedno miejsce.-Powiedział i zaczął ciągnąc mnie w jakimś kierunku. Po pewnym czasie dobiegliśmy do jeziora odrodzenia, a potem na łąkę...

Macho

Od Macho C.D Sary

Spojrzałem na nią i ciężko westchnąłem.
-Sara, posłuchaj. - zacząłem i wstałem. - To tylko mógł być sen, prawda? A więc nie ma, co się tym martwić. - podszedłem do leżącej wadery.
-Nie... - wyszeptała. - Przecież tu leżałam, ponieważ zemdlałam i... i też mi się coś śniło...
Rzuciłem jej pytające spojrzenie.
-On się zbliża... Jest bardzo silny. Musisz go pokonać inaczej zginiesz. On nie jest sam... Wystrzegaj się mroku... Cienie mogą przybrać najgorsze kształty. - wypowiedziała prawie bezgłośnie - Te słowa usłyszałam w moim śnie.
Obawiałem się, że to może być związane z jakąś klątwą, albo z jakimiś wydarzeniami z jej przeszłości. Amir powiedział abyśmy poszli do niego wieczorem, kiedy wszystko to sobie przemyśli. Mamy za mało czasu, będziemy musieli poszukać pomocy u kogoś innego. 
(Sara? Brak weny...)

Od Szarki - Sokół

Miałam wracać już do Melody, gdy nagle coś śmignęło mi nad głową, lecz spodziewałam się kto to był. 
-Sokół, no jasne. W końcu to najszybszy ptak w tej okolicy. Lecz to nie był ptak, tylko wilk wędrowny. A skrzydła? Mam je. Od czasu gdy powiedziałam Melody o klątwie, przestałam się zmieniać w potwora, ale coś mi z niego zostało. Skrzydła. Postanowiłam za nim polecieć i się zaprzyjaźnić. Znalazłam go w Parku Tajo. Przeleciał kawał drogi i to tak szybko. Wylądowałam ze 3 metry przed nim. Przeglądał się w strumyku i wyglądał pięknie. Czarne piórka mieszały się z białymi, czerwona jak ogień czupryna i cudne błękitne oczy. Podejść, czy poczekać? 

<Sokole?>

Nieobecność Zatarry

Hej,
chciałam was poinformować, że Zatarra przez najbliższe dni nie będzie miał internetu. Miejmy nadzieję, że szybko wróci.
Moon

Od Jadi - jak to było


W zimie, na lodzie spotkałam Kaline. Nie wiedziałam, że tak ma na imię i w ogóle nie wiedziałam kim jest. Kaline podeszła i przedstawiła mi się. Ja sama też się przedstawiłam i poszłyśmy razem. Dowiedziałam się, że szyka członków do watahy, do której należy. Zgodziłam się i dołączyłam.:)

niedziela, 17 stycznia 2016

Od Szarki CD Melody do rodzeństwa

Zgodziłam się na wycieczkę do Drzewa Życzeń. Przy okazji chcę coś pokazać Xenii i Zenowi. Byliśmy już w połowie drogi do drzewa. Doszliśmy tam jakieś 15 minut później. Wiedziałam, że moje rodzeństwo chce przeżyć jakąś przygodę. 
-Xenia, Zeno chodźcie, chcę wam coś pokazać. Xenia i Zeno nie dali się długo prosić. Przez całą drogę Xenia i Zeno dopytywali się: -Szarka, a gdzie idziemy? Idziemy do jakiegoś innego wilka? Lecz ja za każdym razem odpowiadałam ze spokojem i tajemnicą w głosie: -Zobaczycie jak dojdziemy. Widać było po nich, że są tego naprawdę bardzo ciekawi. Doszliśmy na miejsce. Przed nami był wielki las. Niezwykły las. Nazywał się Las Ptasiego Pióra, bo zamieszkiwały go tylko i wyłącznie najróżniejsze ptaki z całego świata. Zabrałam ich w głąb lasu. W drodze widziałam jak ptaki się nam przyglądały. 
-To tutaj-powiedziałam, a przed nami zza wierzbowych witek ukazało się nam piękne błękitne jezioro. 
-Po co zabrałaś nas nad jezioro?-spytała Xenia-Tu nie ma nic ciekawego. Odpowiedziałam tajemniczo: 
-Tylko Ci się tak wydaje siostrzyczko-powiedziałam, podeszłam do jeziorka i dodałam: -To nie jest takie zwyczajne jeziorko. Spójrz sama. Xenia powoli podeszła do jeziorka i w nie spojrzała. Zobaczyła piękną dorosłą wilczycę. Miała delikatne futro, piękne niebieskie oczy i błyszczące szare pazurki. 
-Kto to jest?-spytała 
-Nie poznajesz? To ty w wieku 2 lat. Xenia nie mogła uwierzyć. 
-Jak to jest możliwe?!-krzyknęła przerażona, bo to nie codzienne by zobaczyć swoją postać w starszym wieku, a nie tą , która jest teraz. 
-Mówiłam Ci, że to nie jest takie zwykłe jezioro. Pokazuje Ciebie jako dorosłego wilka. Zeno też podszedł i też się zobaczył jako dorosłego i się uśmiechną. 
-Jeśli powiesz pewne słowa-ciągnęłam dalej-zobaczysz swoją przyszłość, partnera, a nawet Twoje szczenięta. 
-Jakie słowa?-przerwała mi siostra. 
-Dowiesz się kiedy przyjdzie pora Xeniu-powiedziałam-Chodźmy, mama będzie się martwić, że długo nie wracamy. Zobaczyłam jednak minę Xeni, gdy wracaliśmy. Podleciał do mnie ptak, (cicho zawołałam go po ptasiemu) a ja mu szepnęłam: 
-Pilnuj jeziora, Xenia może tu wrócić i niech żaden ptak nie zdradzi jej magicznych słów. Ptak cicho zaskrzeczał, co znaczyło, że to zrobi. Oby Xenia nie usłyszała naszej rozmowy.