piątek, 31 października 2014

Od Kejt CD Arkan

Zobaczyłam Arkana, tego którego kocham i on też. Nad czymś rozmyślał...
- Cześć pysiu. - powiedziałam. 
- O cześć Kejt. 
- Nad czym myślisz?
- Aaa takie tam...nie ważne. 
Później zeszliśmy z klifu i poszliśmy na łąkę do Doliny Młodości. Arkan mnie tam powalił i zaczęliśmy się bawić. Następnie się namiętnie całowaliśmy... Z nim było to cudowne...

Arkan?

Od Arkana

Stałem na klifie i patrzyłem w dół myśląc, o tym czy dołączenie do watachy było dobre. Jasne, tu odnalazłem brata, który ponoć był martwy, zakochałem się w Kejt. Zdobyłem rodzinę. Tęskniłem jednak za wolnością. Za łąkami, lasami, wolną przestrzenią. Nagle ktoś zaszedł mnie od tyłu...

Kejt? 

Od Tamed CD Sefiry

-Tak, tak, jasne-opowiedziałam jej wszystko. Myślę, że nawet udało mi się powiedzieć słowo w słowo. Gdy wszystko z siebie wyrzuciłam odetchnęłam z ulgą i uspokoiłam się. Przymknęłam oczy. Nic. Otworzyłam je, Sefira nafal tam była. Otworzyła pyszczek by coś powiedzieć

czwartek, 30 października 2014

Od Bastili cd. Sefiry

Ja i Rokan wyszliśmy z jaskini. Sefira pobielała i myślałam, że zemdleje. 
-Cześć -powiedział Rokan sucho. Nie lubił nieznajomych.
-Cześć, ty pewnie jesteś Rokan.
-A ty to Sefira?

Sefira? Nie znam twoich reakcji 

Od Sefiry Cd Bastili

-Co?! O czym ty gadasz?! Przyszłam tu, powiedziałam ci to co powiedzieć miałam, więc teraz mi odpowiedz, okey?
-Ale przyznaj, to któryś z nich?
-Nie! A nawet jeśli to co cię to obchodzi?
-Oj dużo, moja droga-uśmiechnęła się.
-Nie, nie będę z tobą o tym rozmawiać, po prostu powiedz mi czy pójdziesz ze mną na północ-roześmiała się.
-Tak pójdę, Rokan też.
-To bardzo dobrze.
-Więc chodź!
-Ale po co?-zdziwiłam się, myślałam, że już wszystko uzgodniłyśmy.
-No jak to? Poznać Rokana! Ty go przecież na oczy nie widziałaś!
-A... No tak-zmieszałam się, nawet nie przyszło mi to do głowy!
-No więc zapraszam do mojej jaskini!-znów się roześmiała, ale tak... serdecznie? Zaprowadziłam mnie do siebie i kazała poczekać przy wejściu. Chwilę później wyszła a za nią duży, czarny basior.

Bastili? :>

Od Sefiry CD Macho

Zamyśliłam się. Miałam na prawdę dużo do przemyślenia. Nawet nie zauważyłam gdy Macho odszedł. Położyłam się w wysokiej trawie i przymknęłam oczy. Leżałam tak przez kilka minut, ale zaburczało mi w brzuchu. Niechętnie wstałam i weszłam do lasu. Nawet nie mysłałam o tym co robię. Wręcz mechamicznie zabiłam młodego jelenia. Będę musiała niedługo wyruszyć razem z Bastili i Roganem, pomyślałam, już niedługo... A może nic z tego nie wyjdzie? Może już nigdy miałam nie wrócić w rodzinne strony? Nie, nie, nie, Batili powiedziała, że razem z Rokanem będą mi towarzyszyć. Na pewno dam radę, poznam więcej członków watahy... Może nawet znajdę tego jedynego. Tak, muszę myśleć tylko pozytywnie.

środa, 29 października 2014

Od Bastili cd Sefiry

-Wiesz, chyba byłoby dobrze gdyby Rokan poszedł z nami. Wydaje mi się, że on też będzie miał z tym związek. Północ?
-No tak. Mam tam coś do załatwienia. 
-Może powiesz mi CO jest tam takiego ważnego? Co ukryłaś w górach?
-Co? Skąd ty...
-Nie istotne. 
-Ważne! Czemu wiesz orzeczach o których nie mówiłam nikomu? O amulecie też wiesz?
-Amulet... Tak wiem. Ale wiem też, że to tajemnica - uśmiechnęłam się. -Jestem też pewna, że ktoś ci się podoba. Kto? Dragon? Macho? - mrugnęła zdziwniona - W każdym razie to któryś z nich.

Sefira?

Od Macho C.D Sefiry

-No wiesz akurat w tej kwestii nie mogę ci doradzić.
-Czemu?-Zdziwiła się.
-Bo musisz sama kogoś poznać i ocenić.-Odpowiedziałem patrząc przed siebie.
-No ale chociaż powiedz kogo ty lubisz.
-Ja w zasadzie to tylko moją siostrę i jej partnera oraz szczeniaki też jej.
-To ty tu masz siostrę?-Zaciekawiła się.
-No tak akurat się złożyło.
-O to fajnie..-Zamyśliła się.
I znów zapadła ta nie zręczna cisza, no w zasadzie Sefira nad czymś myślała, a ja postanowiłem że nie będę jej przeszkadzał i zacząłem powoli wracać do mojej jaskini.
(Sefira?)

Od Serfiry

Od rana kręciłam sie koło jaskini Bastili. Miałam do niej bardzo dla mnie ważne pytanie. Jednak jak na złość nie nadchodziła aż do wieczora. Gdy wreszcie zobaczyłam zmierzającą w moją stronę waderę zawahałam się. Nie umiałam z nią rozmawiać, zawsze się przy niej jąkałam. Może lepiej się jednak wycofać? Zanim zdążyłam podjąç decyzję ona mnie zauważyła i przyspieszyła kroku.
-Hej! Sefira, co cię tu sprowadza?
-N... nic takiego
-Co się stało? Przecież nie przyszłabyś tu bez powodu. Obie wiemy, że się mnie boisz.
-Przyszłam tu po prostu... no... żeby się przejść-nagle oczy jej rozbłysły. 
-Który ci się spodobał?
Co? Żaden! Nie przyszłam tu po porady sercowe! 
-Więc po co?
-Okey! Jest taka sprawa. Bo... ja... ja muszę iść na północ i chciałabym żebyś mi towarzyszyła.
-Dlaczego ja? 
-Bo ta sprawa dotyczy też ciebie.
-Nie możesz iść z kimś innym?
-Proszę cię! To dla mnie bardzo ważne! Jeśli... jeśli chcesz Rokan też może iść... Więc jak? Pójdziesz?

Bastili?

Od Sefiry CD Macho

-Hmm... Szczerze mówiąc nie wiem-byłam tak zajęta rozmową, że nawet nie zauważyłam kiedy doszliśmy na miejsce. Rozejrzałam się uważnie.-To chyba jest najpiękniejsze miejsce w watasze.
-Nie widziałaś jeszcze Alei Zakochanych?
-No nie, ale kiedyś na pewno pójdę ją zobaczyć-przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu, napawałam się cudownym widokiem.-A kogo najbardziej polubiłeś w watasze?-zaśmiał się cicho.
-Ciekawska jesteś.
-Na twoje nieszczęście nawet bardzo-teraz to ja się uśmiechnęłam.-To powiesz mi?
-A po co ci to wiedzieć?
-Bo chciałbym poznać jakieś fajne wilki.

Macho?

wtorek, 28 października 2014

Od Macho C.D Szasty

-Jasne że chcę-uśmiechnąłem się tym razem na serio szczęśliwy.
-No to chodź.
Kilka minut to trochę trwało, no ale w końcu dotarliśmy, przy wejściu przywitali mnie Czika, Daiki i Cyndi...

Czika? Szasta? Cyndi lub Daiki?

Od Macho C.D Sefiry

-Nie no bez przesady twoja nie była zła-Odpowiedziałem-w sensie że nie nudna.
-No ale też nie za dobrze mi się o to wspomina........
-Tak wiem dobrze cię rozumiem.
Zapanowała nie zręczna cisza.
-A więc co chcesz teraz robić.-Zapytałem

Sefira?

Od Sefiry CD Tamed

Zobaczyłam waderę której jeszcze nie poznałam, wię postanowiłam podejść i się przywitać. Wyglądała na bardzo zamyśloną. Nie starałam się iść cicho, więc gdy przez przypadek nadepnęłam na suchą gałązkę i nieznajoma krzyknęła sama równiż odskoczyłam w tył zdezorientowana. Wadera natychmiast odwróciła się do mnie przodem.
-Co się stało?-zaczęłam-Wystraszyłam cię? Przepraszam! Wcale nie miałam złych zamiarów!
-Nie widziałaś tego?! Ale... tu była brama! I Szecjen! Ona tam była!
-Nie... nic nie widziałam.
-Co?! Ale ta brama była tu! Na prawdę! 
-Spokojnie! Wierzę ci. A tak w ogóle to jestem Sefira, nowa w watasze-uśmiechnęłam się przepraszająco.-Jeszcze raz bardzo przepraszam, że cię wystraszyłam. 
-W porządku. Ja jestem Tamed. Miło mi cię poznać.
-Możesz mi opowiedzieć to co widziałam? Czułabym się zaszczycona.

Tamed? 

Od Selvatico CD Kiary

Niech to szlag! 
Wilk właśnie za nią kroczy, a ja jestem tutaj, ponad 4 mile od niej. No to, pięknie. I w dodatku jest sama! 
-Potrafisz mi pokazać przyszłość, chociażby 10 minut do przodu?
-Przyszłość jest niewyraźna. W każdej chwili może się zmienić. 
-Okey, ale pokaż mi to! -Obraz stal się niewyraźny i wyglądał trochę... jak tafla wody. Mimo to wyraźnie widziałem, że Kiara jest w czymś na kształt pułapki. A potem wyskakuje wilk i przegryza jej gardło. Zamarłem. Obraz zmienił się, ujrzałem wilka biegnącego parę dobrych metrów za waderą. Uciekała w stronę morza. Ch olera. Przynajmniej żyła, ale to nie potrwa długo. Nie wiem czy robiła... to znaczy robi, bo to przyszłość... to celowo. To znaczy biegła w moją stroną. Odwróciłem się i zacząłem biec. Ponieważ to przyszłość, spotkamy się mniej więcej minutę po chwili w której widziałem ją na obrazie. Jeszcze ją ocalę. 

Kiara?

Od Selvatico CD Bastili

Niestety nie zauważyłem kiedy para wyszła. Czego żałuje. Nie pamiętam nawet, czy podziękowałem im za tę wspólną przygodę. Pewnie nie. Odprowadziłem Tamed i szczeniaki do oazy Lueli. Bawiły się, ganiały, a ja leżałem w cieniu drzew, podziwiając Tamed i całe piękno tego świata. Byłem szczęśliwy. Wraz z Bastili i Rokanem ocaliłem te watahę. Może i wie o tym tylko nasza trójka, ale to nie szkodzi. Ważne, że my o tym wiemy i, że wataha jest bezpieczna.

Od Szasty C.D Macho

Postanowiłem się przejść po okolicach ponieważ już dawno nie wychodziłem na spacery zupełnie sam. Nie daleko ujrzałem dużego białego wilka, oprócz Macho i Cziki oraz Devi, nikt nie ma białej sierści ale Czika i Devia są drobne bo to w końcu wadery a Macho był ogółem jak na basiora był duży więc to był na pewno on. Podszedłem bliżej by się przywitać:
-Macho?
Basior odwrócił się ale widać było po nim że jest czymś zmartwiony.
-Cześć-odpowiedział bez żadnych emocji w głosie.
-Co ci?
-Mi nic dlaczego się pytasz?-Zapytał podrażniony.
-No bo widać to po tobie-odpowiedziałem.
-Nie nic się nie dzieje, lepiej ty opowiadaj co u ciebie?-Zmienił temat.
-No u mnie dobrze, u maluchów też i Cziki tak że, jak chcesz to chodź do nas, Cyndi i Daki za tobą tęsknili.
(Macho? To co wpadasz? XD)

Od Sary C.D Dymitr'a

Po ciężkim dniu wróciłam z basiorem do jaskini. Położyłam się na zewnątrz i obserwowałam gwiazdy, a Dymitr robił coś w jaskini. Panowała zupełna cisza, nagle na niebie pojawiła się spadająca gwiazda. 
- Pomyślałaś życzenie?-Zapytał basior, który wyszedł z jaskini i położył się obok mnie.
- Już się spełniło.-Powiedziałam i przytuliłam się do niego.

Dymitr

Od Sefiry CD Macho

Hmm-na chwilę się zamyśliłam.-Żeby to zrozumieć, musiałbyś chyba wiedzieć jak to było ze mną na początku...
-Więc opowiedz mi o tym.
-No nie wiem... Ale skoro chcesz wiedzieć... No dobra, więc w poprzedniej watasze miałam tylko brata, nie było nam łatwo. Po śmierci matki nasz ojciec zabrał z sobą starszą siostrę i odszedł. Zostaliśmy sami, a reszta naszej "rodziny" nie traktowała nasz życzliwie. Brat był magiem. Potrafił robić niezwykłe rzeczy. Mieszkaliśmy wtedy daleko na północy. Podczas epidemii pomagał ratować chorych, ale w końcu on również się zaraził. Nie wiem czy ktoś oprucz mnie uszedł z tego z życiem... Przed śmiercią stworzył amulet, który miał mnie chronić przed klątwami i złymi zaklęciami, a potem kazał uciekać. Miałam znaleźć inną watahę, dołączyć do niej i się ustatkować... Ale go nie posłuchałam. Ukryłam amulet w górach i zaczęłam podróżować po świecie-nie przerywał mi. Słuchał w milczeniu. Na prawdę równy gość, pomyślałam.-I którejś nocy spotkałam Bastili. Przestraszyła mnie, była wtedy pod postacią demona. Zapytała, czy chciałabym dołączyć do jej watahy, do Watahy Podmuchu Wiatru. Czułam wtedy niedowierzanie, myślałam, że tylko żartuje... Przypominała mi trochę moją siostrę, ale przecież to nie mogła być prawda... Gdy Nala powiedziała, że przyjmuje mnie do watahy poczułam się na prawdę szczęśliwa, ale miałam też pewne wątpliwości. Od razu dostała własną, wygodną jaskinię. Szkoda tylko, że nie mam żadnych współlokatorów, chociaż nie jestem pewna, czy ktoś w ogóle chciałby ze mną mieszkać... Ale dość już o mnie, jeszcze zanudzę cię na śmierć-uśmiechnęłam się do niego lekko.

Macho? 

poniedziałek, 27 października 2014

Od Macho C.D Sefiry

-No jestem tu bardzo długo-odpowiedziałem uśmiechając się lekko.
-A jak było? A może czy od początku ci się tu podobało?-Zapytała zaciekawiona.
-Od początku nie było mi łatwo bo...-Przerwałem myśląc o rodzinie o tym wszystkim-wiesz jakoś dziś nie chcę o tym rozmawiać, może opowiesz mi jak ty się czułaś gdy tu dotarłaś.
Sefira?

Od Dymitra Cd Sary

Turlaliśmy się po ziemi chwilę potem ona leżała na mnie 
popatrzyłem w jej piękne oczy, usmiechnąłem się potem wrzuciłem 
wader e do wody i sam wskoczywszy 
Pobawiliśmy się trochę potem niczym dwa przemoczone szczury otrzepaliśmy się z wody. 
Śmiejąc .. ruszylismy dalej i potem ja poszedęłm na trening ona tez trenowała. Potem razem na patrol i do jaskini 

<Sara>

Od Sefiry CD Macho

-Nie, byłam dopiero w kilku miejscach- rozmawiało mi się z nim lepiej niż z Bastili.
-To dokąd chciałabyś pójść?-zdawałoi się, że coś go martwi. Miałam tylko nadzieję, że nie z mojej winy.
-Chyba... nad Jezioro Odrodzenia. Podobno jest tam na prawdę pięknie.
-Chodźmy więc!-przez dłuższy czas się nie odzywaliśmy. Tak, pomyślałam, jest zdecydowanie lepszym rozmówcą od Bastili.-Jak ci się podoba w watasze?-wyrwał mnie z moich rozmyślań.
-Hym? Aaa, tak, jest cudownie. Lepszego miejsca na świecie nie umiem sobie wyobrazić. Ale... nie mam tu żadnej bratniej duszy. Chociaż w sumie nikogo jeszcze nie znam. Zapewne znajdę sobie towarzysza... A ty? Jak długo tu jesteś?

Od Bastili

Patrzyłam jak Tico i Tammed odchodzą i szepnęłam: Codźmy do domu...
To był koniec naszej przygody. Mam nadzieję, že nie ostatniej...

No i tyle... Tico

Od Macho CD Sefiry

-J...Jasne-wyjąkała.
Nie wiem czy ona się mnie boi czy to wynika z jej tak zwanej nie śmiałości. 
-A więc widziałaś już wszystkie tereny?-Zapytałem uśmiechając się by nie widać po mnie zmartwienia ale oczywiście wynikającego z moich spraw.
Sefira?

Od Kiary C.D Tico

Nie wiedziałam właściwie co się dzieje, czy w zasadzie ktoś mnie goni czy nie, przez chwilę usiadłam by odsapnąć i rozglądałam się czy to coś za mną idzie, hehe to była jak zabawa w kotka i myszkę, w każdej chwili mógł on lub ona wyjść. Znów zaczęłam biec nie wiedząc dlaczego...Łup! I przekoziołkowałam w dziwne miejsce, to była tak jakby zminimalizowana dolina i była ogrodzona wielkimi iglastymi krzakami, to była jak pułapka...Dosłownie nie można było jak wyjść, z każdą chwilą miałam wrażenie że ta dolina się pomniejsza i to już nie dolina tylko tak jakby jaskinia. Trochę tam siedziałam gdy usłyszałam szmery, już wiedziałam kto to jest, chodził w kółko za krzakami bym poczuła pewnie grozę , i udawało mu się to, w padałam w końcu w małą furię. Wyszedł za krzaków podchodząc z tyłu, choć i tak go czułam nawet jeśli był z tyłu mnie ale poczułam się jakoś dziwnie silniejsza miałam wrażenie że mogę wszystko i że jestem potężna, czułam w sobie ogromną siłę której nigdy nie czułam, bez żadnego wahania uderzyłam z dużą siłą w wilka który stał nade mną i miał zamiar pewnie mnie zabić. Wilk już leżał a ja to wykorzystywałam i nawet udało mi się uciec z tej tak jakby pułapki. Biegłam, biegłam aż w końcu dobiegłam nad Morze Siedmiu Braci, usiadłam tam na skale układając sobie teraz to wszystko co się tam zdarzyło, ale jeśli chodzi czy się go bałam to nie, nie czułam w ogóle strachu, lęku.
(Tico?)

niedziela, 26 października 2014

Od Shayde CD Shiro

Gdy się odwróciłam potwór stał tuż za mną postanowiłam polecieć, może i bolało mnie skrzydło udało mi się. Lecąc trudno mi było utrzymać równowagę. Gdy byłam już na drzewie z Shirem postanowiłam go ściągnąć. Był trochę ciężki, a ranne skrzydło utrudniało mi latanie. Gdy oboje byliśmy już na ziemi, Shiro widząc "mantykorę" wpadł w furię. Ku mojemu zdziwieniu zabił stworzenie. 
- Już. - odpowiedział. 
- Dziękuję. - odpowiedziałam przytulając się do niego. Na początku basior się nie opierał, ale później powiedział:
- Ściemnia się, musimy znaleźć miejsce na przenocowanie. 
Gdy tak szliśmy przez las to dotarliśmy do przytulnego miejsca pod drzewem. Położyliśmy się obok siebie i zasnęliśmy.

< Shiro > <3

Od Selvatico CD Kiara

Wadera wyszła. Devia poszła wysłać swojego pomocnika za Kiarą. Zanim i ona wyszła powiedziałem
-Dzięki, Devia. -skinąłem jej pyskiem-Na razie. 
-Obyś się dowiedział, wszystkiego od drzewa. Jest życzliwe i lubi pomagać. 
-To dobrze. 
-Tylko, pamiętaj. Musisz się naprawdę postarać, by go usłyszeć. 
-Tym się nie martwię. -powiedziałem i zwróciłem się do wyjścia. -Cześć
-Cześć -i każde z nas poszło w swoją stronę. 
----------------
-Czego chcesz, wilku, imieniem Selvatico? -zmarszczyłbym brwi, gdybym je miał, oczywiście. Drzewo mówiło staromodnie, z czym jeszcze się nie spotkałem. 
-Chce wiedzieć, kto chce zabić Kiarę
-Dlaczego chcesz to wiedzieć? -zapytało się drzewo. Zamilkłem. Ale tylko na dwie sekundy. 
-Chce ją chronić. Poza tym, nikt nie zasługuje na śmierć. -Drzewo rozchyliło liście. Pokazał się obraz biegnącej Kiary.
-Co to ma znaczyć? 
-To teraźniejszość Kiary-nagle ujrzałem postać idącą za Kiarą...

Kiara?

Od Shiro C.D. Shayde

-Co to jest?-powiedziała Shayde ciężko oddychając po pościgu i wiosłowaniu łapami.
-Nie wiesz?-spytałem zdziwiony podnosząc ogon,by nie topił się w wodzie.-Ta wyspa nie należy do watahy?
-Nigdy jej nie widziałam.-westchnęła mrużąc oczy,by przyjrzeć się tajemniczemu miejscu.
-Fantastycznie.-jęknąłem ocierając pysk łapą.Słońce prażyło nas i było nam coraz trudniej oddychać. Włożyłem łapę do wody,by przyspieszyć nasze dotarcie na wyspę.Gdy wadera zauważyła,co robię,poniosła swoje ranne,ociekające krwią skrzydło,by schylić się i zrobić to samo.
Dzięki temu poruszaliśmy się szybciej po tafli wody i po kilku chwilach spory kawał kory uderzył o szczerk na brzegu.Pomogłem wilczycy wstać,gdyż bezwładne skrzydło utrudniało jej ruch.Stanąłem na piasku,który był tak miękki,że wydawało się,że stoimy na puchu.
-Bardzo cię boli?-spojrzałem na waderę,która potrząsnęła głową zaciskając zęby.
-Nie...-szepnęła ukrywając ból pod płaszczem sztucznego uśmiechu.
Przewróciłem oczami i złapałem za koniuszek jednego z mych bandaży,rozwiązując go.
-Co robi...
-Usiądź.-powiedziałem ostro rozwijając następne wstęgi.Po chwili wszystkie leżały obok mnie.
Złapałem je w zęby i zacząłem delikatnie zawijać rozległą ranę na skrzydle Shayde.
-Teraz lepiej.-burknąłem spoglądając z odległości na bandaż.Wadera przytaknęła przełykając ślinę.
-Musimy znaleźć źródło wody pitnej,to jest teraz najważniejsze.-westchnąłem rozglądając się.Słońce świeciło tak mocno,że trudno było cokolwiek zobaczyć,ale na horyzoncie zauważyłem kilka drzew.
-Chodźmy.-powiedziałem ruszając.
-Gdy dotarliśmy na skraj lasku poczułem zapach czystej wody.
-Widzę jeziorko!-zawołała wilczyca biegnąc truchtem w nieokreślonym kierunku.Westchnąłem i już chciałem ją zawołać,gdy usłyszałem krzyk.Krzyk Shayde.
Pobiegłem w stronę miejsca,gdzie była.Zauważyłem waderę warczącą z podkulonymi uszami na ogromne stworzenie,w postaci przypominające wilka.Miał wielkie łapy z ogromnymi pazurami koloru kości słoniowej,długi ogon z ostrzem na końcu i uszy zakończone kolcami.Z pół otwartego pyska leciała ślina,a pysk wygięty był w grymasie.
-S..hiro-szepnęła wilczyca.
-Nie ruszaj się.-powiedziałem,próbując stąpać bardzo cicho.Wtedy potwór odwrócił się w moją stronę błyszcząc czerwonymi oczami.Kłapnął ostrymi zębiskami i ruszył powoli na mnie.Podbiegłem do wadery trzymając ją za łapę.
-Shayde,tratwa wciąż jest na plaży,masz szansę uciec.-zacisnąłem zęby wciąż patrząc na stwora.
-Nie zostawię cię z nim.-prychnęła ze złością.
Potwór machnął ciemnym ogonem skracając nas prawie o głowę.
-Dobrze,a więc uważaj na skrzydło.-westchnąłem z rezygnacją.
Podbiegłem do łapy stworzenia,zaciskając kły na jego kończynie.Wilczur zawył,potrząsając nogą.Podrzucił ją w powietrze,przez co rozwarłem szczęki i poleciałem przez las,lądując na jakimś drzewie.Obolały,spróbowałem wstać,ale zaczęło kręcić mi się w głowie.Zacząłem nerwowo spoglądać dookoła.
-Shayde?!-wykrzyknąłem rozglądając się.-Uciekaj!
<Shayde?>

Od Sefiry - CD Bastili

Gdy jej podziękowałam odskoczyła jak oparzona.
-Co się stało? Co ja takiego powiedziałam?-byłam szczerze zdziwiona.
-Ehm, nic, nic... ja tylko... poprostu nie jestem przyzwyczajona do tego, że ktoś mi dziękuje.
-Naprawdę? Ale dlaczego?
-Nie twoja sprawa!-warknęła. Tym razem to ja odskoczyłam.-A tobie co?-spytała trochę łagodniej, ale tylko trochę.
-Nic... chyba... już pójdę... muszę jeszcze... zobaczyć moją nową jaskinię... no, sama wiesz.-czemu zawsze się przy niej jąkałam? Normalnie jestem raczej pewna siebie.-Dobra, to do zobaczenia-nie odpowiedziała mi, tylko odwróciła się i odeszła. Spojrzałam na nią, ale ani razu tego nie odwzajemniła. Dalej niewzruszenie parła przed siebie. Jestem ciekawa czy jeszcze ją kiedyś zobaczę i czy w tedy będziemy normalnie rozmawiać.

Od Selvatico CD Rokana

Gdy z krzaków wyszły szczeniaki, uśmiechłem się. Wiedziałem, że razem z nimi przyjdzie Tamed. Kiedy ją zobaczyłem uśmiechnąłem się jeszcze szerzej, pobiegłem do niej i wyśckałem ją, później pocałowałem
-Kocham Cię-wyszeptałem. 
-Ja ciebie też-odpowiedziała. -Tylko... Ticuś... szczeniaki patrzą. -Obajrzałem się. Większość malców patrzyła na nas z zaciekawieniem. Roześmiałem się.
-A teraz mów, co tu się działo? 
-Em... -spojrzałem na szczeniaki i spowrotek na Tamed -Powiem Ci w jaskini-zniżyłem głos i wyszeptałem jej do ucha -Obiecuje. 
Rokan? Bastili?

Od Macho

Chodziłem dziś tak bez celu zastanawiając się nad swoim życiem, nad rodziną i resztą ale ta reszta to akurat miej ważna. Zastanawiało mnie to co z moją matką? Czy żyje albo czy dobrze się czuje? Nagle te rozmyślanie przerwał mi czyjś głos.
-Macho?
(Ktoś)

Od Sefiry - Nowy znajomy

Przechadzałam się po parku Tajo, oglądałam tereny watahy. Tu jest naprawdę pięknie, pomyślałam. Szłam zamyślona i nagle wpadłam na kogoś. Bardzo się wystraszyłam. Cofnęłam się i spojrzałam na wilka. Odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam, że to wilki z mojej watahy.
- Przepraszam – bąknęłam zmieszana.
- Nic nie szkodzi. Czy należysz do Watahy Podmuchu Wiatru? – spytał nie rozpoznając mnie. Pokiwałam głową. Jego oczy rozbłysły. – To ty jesteś tą nową? – zaskoczona, że tak szybko się połapał, ponownie przytaknęłam. – Witaj, mam na imię Macho, a ty?
- Se… Sefira – wyjąkałam.
- Nieśmiała jesteś. – wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Nie martw się, nic ci się tutaj nie stanie. 
- Dzięki za słowa otuchy – powiedziałam z lekką ironią w głosie. Polubiłam go praktycznie od razu.
- Czemu chodzisz zupełnie sama?
- No, jak na razie poznałam tylko Bastili i ciebie, nie miałam jeszcze okazji na zawieranie nowych przyjaźni – odpowiedziałam z przekąsem.
- Czy mogę się do ciebie przyłączyć?

Macho? 

od Bastili cd. Sefira

Ta nowa którą spotkałam jest dziwna. Ciągle chodzi skulona. Najgorsza jest jej ciekawość. Kiedyś wpadnie przez to w kłopoty. Zgodnie z tym co obiecałam zaprowadziłam ją do Nali. Przyglądała jej się chwilę i bez słowa kiwnęła głową. Oprowadziłam ją po terenach watacy, pokazałam jej jaskunię w której będzie mieszkać. Na końcu zatrzymała się.
-Co się stało?-zapytałam 
-Dziękuję. - Odsunęłam się.

Sefira?

Od Rokana cd Selvatico

Bawiliśmy się jak dzieci i było to przyjemne. Może pomyliłem się co do Selvatico? Może umie być fajny? Kiedy właśmie wraz z nim uciekaliśmy przed Bastili, coś zaszczekało w krzakach. Zatrzymałem się. Z krzaków wybiegły szczeniaki. Część z nich pobiegła do mnie i Bastili a część do Tico. Zaśmiał się radośnie. Uśmiechnął się jeszcze bardziej kiedy za nimi wyszła Tammed. To wszystko zauważyłem tak na marginesie, ponieważ przytłoczyły mnie wircące się małe szczeniaki. Bastili przytuliła się do mojego boku i już po chwili turlaliśmy się wszyscy.

Selvatico 

Od Lili CD Blue

-Mój tata z kimś tam jeszcze go upolowali. Możemy go zjeść, czy coś. Ale nie nie mam na to ochoty, nie wiem jak ty.
-Ja też za bardzo nie mam na to ochoty-przyznał basior. Uśmiechneliśmy się do siebie, chociaż nie wiem czemu. Pomyślałam, że basior ma bardzo uroczy uśmiech. Chwila. O czym ja myślę?! Blue to tylko mój przyjaciel... więc dlaczego ma mnie obchodzić czy ma uroczy uśmiech czy nie? A teraz muszę skupić się na zadaniu.
-Właź pod niedźwiedzia. 
-Że co?! -basior spojrzał na mnie zdziwiony. 
-Tak ja wcześniej, no wiesz... Argh! -zawarczałam i ruchem pyska zachęciłam go do wejścia pod niedźwiedzia. 

Blue?

Od Selvatico CD Bastili

Nie rozumiałem czemu gonię Bastili i Rokana. Al czy musiałem to rozumieć? Chyba najważniejsze jest to, że przeżyliśmy, że... możemy się śmiać, bawić i... przyjaźnić się. Nawet ja i Rokan. Mimo, że nie zaczęliśmy najlepiej...
-Gonisz- powiedziałem do Bastili i zawróciłem, uciekając przed waderą. Wadera złapała Rokana, a ten w kilka chwil ją dogonił i, jakby nie mogąc się powstrzymać, pocałował waderę. Odwróciłem łeb. Całkowicie to rozumiałem. Nagle coś dotknęło mnie w bok. 
-Gonisz! -powiedział Rokan. Nawet śmiejąc się zachowywał ten silny, dumny głos. 

Bastili? Rokan?

od Sefiry - Jak dołączyłam?

Gdy tylko się ściemniło wyszłam na polowanie. Po śmierci ojca nie miałam nikogo, więc postanowiłam uciec z poprzedniej watahy. Zaczaiłam się między skałami obserwując młodego jelenia. Już miałam się na niego rzucić, lecz nagle z krzaków wyskoczyło „COŚ”. Kształtem przypominała wilka, ale był to tylko szkielet. Jeleń spłoszył się i uciekł, a dziwne stworzenie zaczęło węszyć. Patrzyłam oniemiała, nie mogąc się ruszyć, ten szkielet płonął! Co to było? Wróg czy przyjaciel? A może tropiciel? Czego on (albowiem uznałam, że to samiec) tu szukał? I nagle mnie dostrzegł. Skuliłam się szykując na atak. Szkielet podszedł do mnie, ale z zadziwiającą pewnością siebie i spokojem. Cały wprost emanował opanowaniem. Na dźwięk jego głosu, a właściwie jej głosu (bo to jednak była samica) speszyłam się jeszcze bardziej. A wszystko to dlatego, że spytała mnie co tu robię i czy potrzebuję pomocy. Jąkając się odpowiedziałam cicho i niewyraźnie:
-Nie, ja ty… tylko polowałam.
-Powinnaś polować gdzieś indziej. Nie wszyscy z mojej watahy są tak tolerancyjni jak ja-powiedziała z dziwnym przekąsem. Opowiedziałam jej, że już od dawna nie mam domu, a ona uśmiechnęła się z politowaniem.-Czy chciałabyś dołączyć do mojej watahy? Byłam zszokowana tą propozycją i spojrzałam na nią wielkimi jak spodki oczami. Z lekką ironią w głosie powiedziałam:
-Ty chyba żartujesz?
-Tu nie ma z czego żartować-odparła sucho. Wydawało mi się, że tylko ona jedna w watasze zaakceptuje mnie całkowicie. Ale potem uświadomiłam sobie pewną rzecz i spytałam z lekkim przestrachem w głosie czy ona tak zawsze wygląda. Zaśmiała się trochę zirytowana, ale zdawało mi się, że się uśmiechnęła.-Oczywiście, że nie!-powiedziała, przy czym szczęknęła zębami, jakby to pytanie ją zdenerwowało. Trochę się wystraszyłam, bo zabrzmiało to groźnie. Zdawało mi się, że ją tym uraziłam. Mimo wszystko, jednak spytałam dlaczego tak wygląda. Nie wiem co mnie podkusiło, ale wyglądała jakby chciała mi urwać łeb. Westchnęła ciężko i zaczęła:
-To swojego rodzaju klątwa. Zaczęło się chyba od tego, że kiedyś, kiedy mieszkałam blisko ludzi-zachłysnęłam się powietrzem-wraz z kilkoma przyjaciółmi polowaliśmy na nich. Wytępiliśmy w ten sposób kilka osad. Wtedy spotkałam dwoje bogów-Czuasina i Towę. Pamiętam tylko, że Towa pokiwała z politowaniem głową uśmiechając się pod nosem, a Czuasin szepnął coś w niezrozumiałym dla mnie języku. Kiedy się ocknęłam, wyglądałam właśnie tak, był środek nocy i wraz ze wschodem słońca zmieniłam się w dawną siebie. Z czasem nauczyłam się nad tym panować, więc jeśli będę chciała, mogę ci pokazać jak wyglądam naprawdę. Potakująco pokiwałam głową, ponieważ ten szkielet zaczynał mnie przerażać. Mruknęła zadowolona. W miejscu gdzie przed chwilą stała pojawiła się dwumetrowa ściana ognia. Odskoczyłam jak oparzona, bo miałam wrażenie, że to się właśnie stało. Ogień znikł prawie od razu, a zamiast niego ukazała się wilczyca, która jednak była niemniej przerażająca. Jej przemiana w szkielet ukryła takie szczegóły jak krew na pysku lub… rogi. Podeszła do mnie uśmiechając się (bo teraz miałam już pewność, że się uśmiecha) i powiedziała:
-Zapomniałam się przedstawić. Mam na imię Bastili, a ty?
-Ja nazywam się Sefira. Naprawdę zaprowadzisz mnie do tej watahy?-na nowo podjęłam przerwany wcześniej temat.
-Chodźmy więc!

Bastili, mam nadzieję, że dokończysz :3

sobota, 25 października 2014

Od Midnight'a

Popatrzył na mnie swoimi czerwonymi oczami bez jakichkolwiek uczuć. Zaraz uśmiechnął się lekko i usiadł. Zamknął oczy, zaśmiał się tak szyderczo, że najgorszy zły naukowiec tak nie potrafi. Potem popatrzył mi prosto w oczy.
- Kiedy już dopadnę twoją rodzinę, będziesz wol...
- KIEDY JUŻ DOPADNIESZ MOJĄ RODZINĘ?!?! – Wrzasnąłem zrywając się na równe nogi.
Przez krótką chwilę zrobił się mniej widoczny, ale zaraz znów był jak wcześniej. Jego oczy zaświeciły mocniej, a wtedy zniknął. Zdezorientowany rozglądnąłem się dookoła, pojawił się za mną, uderzył mnie w głowę łapą, a potem ponownie zniknął. Zachwiałem się, ale ustałem na nogach. Kiedy znów się pojawił, tym razem kilka metrów ode mnie, z głośnym warczeniem się na niego rzuciłem, kiedy tylko byłem kilka centymetrów od niego, znów się rozpłynął, a ja spadłem na ziemię zapadając się powoli w błocie.
Pojawił się w powietrzu, dwa metry nade mną. Dysząc popatrzyłem w górę.
- Teraz pozwól, że cię zostawię, oraz pójdę po twoją rodzinę. Chyba wolisz, żeby to oni byli potworami, a nie ty? – Zawarczałem – Mid, przecież wiem, że od zawsze marzysz o byciu wilkiem, tym... Normalnym.
Spuściłem uszy. Zniknął.
Szybko chciałem wydostać się z pułapki, ale błoto ześlizgiwało się wszędzie gdzie stanąłem. Nie miałem szans na ucieczkę samemu, w takich chwilach chciałbym mieć skrzydła...

Nala? Wygrasz ze zła stroną swojego partnera?

Od Blue C.D Lili

- Może trochę. – Machnąłem łapą. – A tak w ogóle...
Wstałem ponownie i obszedłem go dookoła znów go oglądając.
- Skąd go masz? – Zapytałem.

Lili? Nie ma pomysłu... :/

Od Shayde CD Shiro

- Ale jak to szczerze? 
- Zrozumiesz kiedyś. - powiedział patrząc na mnie. 
Gdy tak sobie rozmawialiśmy zobaczyliśmy niedźwiedzia był nieopodal nas. Niestety nas zobaczył i zaczął biec w nasza stronę. Ja i Shiro instynktownie zaczęliśmy uciekać. Wbiegliśmy w las. Słyszałam odgłosy ciężkich kroków niedźwiedzia. Biegnąc nie zauważyłam wystającej gałęzi i poraniłam się nią skrzydłem. Bardzo bolało i nie mogłam latać. Gdy tak uciekaliśmy dotarliśmy do Morza Siedmiu Braci.
- Shiro, co robimy?
- Nie wiem, wymyślę coś.
Wydawało mi się, że zgubiliśmy niedźwiedzia, lecz on nagle wybiegł z lasu. Na szczęście był trochę dalej, ale i tak nas zauważył.
- Shiro patrz! - wskazałam mu duży kawałek kory drzewa leżącego przy brzegu.
- To może posłużyć nam jako tratwa. - odpowiedział.
Podbiegliśmy do niej, kora była dość duża żeby zmieścić dwa wilki. Gdy pchnęliśmy ją do wody od razu weszliśmy do niej. Niedźwiedź wszedł do wody, ale za późno. Byliśmy już daleko od brzegu. Popatrzyłam na moje skrzydło. Wyglądało jakby inny wilk swoimi wielkimi pazurami go podrapał, a na końcu ugryzł. Częściowo był we krwi, ale nie zwracałam na to uwagi. Po chwili zobaczyłam, że jesteśmy bardzo daleko od brzegu. Wraz z Shirem próbowałam wrócić, ale nasz wysiłek nic nie dawał. W końcu oddaliliśmy się tak, że nie widzieliśmy już brzegu, a za nami pojawiła się wyspa. 

Shiro

od Bastili cd. Selvatico

Spojrzałam na niego i mruknęłam zdziwiona. Potem suknęłam go nosem i krzyknęłam: "Gonisz!!", zaczęliśmy wraz z Rokanem uciekać. Zaśmiał się i pobiegł za nami. Śmiałam się naprawdę szczęśliwa i...

Sorry że musiałeś tyle czekać. 

Nowa członkini! - Sefira


Imię: Sefira
Wiek: 3 lata
Płeć: wadera
Cechy: pewna siebie, silna, wybuchowa, przebiegła, inteligentna, waleczna
Partner : brak
Rodzina : Bastili
Zauroczenie:
Funkcja: łowca, poszukiwacz
Jaskinia: nr 34
Rasa: wilk powietrza
Nick na Howrse: lllk

Od Shiro C.D Shayde

- Wcale nie jestem. -burknąłem odwracając głowę.Wysunąłem naprzód jedną z przednich łap i zacząłem drapać nią w piachu.Po chwili poczułem na opuszkach chłód,gdy woda wróciła i obmyła brzeg.Przypomniałem sobie Aii'ę,jedną z moich niedawnych towarzyszek,która była pewna,że ją kocham,że będziemy razem na zawsze.Zaczęła wtedy mrugać wielkimi oczami i potrząsać swymi rzęsami robiąc słodkie minki.Mówiła,jak miło jej było obok mnie,że jestem taki a taki i wciąż próbowała się do mnie przytulić.Prychnąłem z zażenowania przypominając sobie tą żałosną sytuację.A nawet wiele sytuacji.
Shayde nie zwróciła uwagi na wydany przez mnie dźwięk i schyliła się,by zacząć pić wodę.Patrząc,jak wadera rozkoszuje się pojedynczymi łykami,sam poczułem się spragniony.Gdy wysuwałem język poczułem na policzku coś mokrego.Odwróciłem się w stronę wilczycy,będąc pewien,że to ona,lecz ta wciąż spoglądała w toń wody.Postanowiłem to zignorować i odwróciłem głowę.Wtedy znów poczułem chłód,tym razem mocniejszy.Warknąłem odwracając szybko głowę.Shayde powstrzymywała śmiech wciąż chlapiąc mnie wodą.
Przypomniałem sobie,że jako młody wilczek panicznie bałem się wody i starsi bracia zawsze śmiali się ze mnie chlapiąc wodą w potoków.Byłem wtedy strasznie zły,ale nie mogłem nic powiedzieć rodzicom,gdyż powiedzieliby,że starszego rodzeństwa trzeba się słuchać.
Najgorsze było to,że basiory straszyły mnie tym,że wilki naszej rasy przy naprawdę zimnej wodzie rozpadają się na miliony małych kawałeczków kryształu.
Właśnie przez to nie cierpiałem zimnej wody.
A ta wadera właśnie mnie ją chlapała.
Z drugiej strony nie mogłem jej o nic obwiniać,przecież nic nie wiedziała.
By rozprawić się z wilczycą,wziąłem w łapy trochę wilgotnego piasku i mocno się zamachując rzuciłem nim w Shayde.
Siła odrzuciła waderę do tyłu.Wylądowała dość daleko,ze szczerkiem na pyszczku.Ta pisnęła zabawnie otrzepując się i rozrzucając okruszyny kamieni wokoło.Wskoczyła do wody drepcząc w niej.Widocznie było jej zimno,ale czegoś szukała,spoglądając co chwilę w wodę.Po chwili zauważyła zgubę,nurkując w zimną toń.Po chwili wyłoniła się trzymając w łapie tłustą rybę.
-Dalej!-wykrzyknęła rzucając zdobycz w moją stronę.Odsunąłem się,ale nie na dość daleko,więc ryba uderzyła o mój bark.Prychnąłem odwracając się tyłem do wilczycy.Zacząłem wyrzucać tylne łapy do tyłu,jakbym szedł w miejscu,by mokry piasek,krople wody i kamyczki poleciały w stronę Shayde.
Usłyszałem świst powietrza i trzepotanie skrzydeł,co oznaczało,że wadera uniknęła ataku podlatując.
-Wygrałaś.-westchnąłem udając zrezygnowanie.Wilczyca wylądowała obok mnie śmiejąc się cicho.
-Widzisz?-szepnęła zaczynając powoli opierać się o mój bok,co stworzyło lekki dyskomfort w tej chwili.-Łatwo jest się uśmiechnąć.
-Tak.-powiedziałem po chwili zamyślenia.-Lecz jeszcze trudniej zrobić to szczerze.
<Shayde?>

piątek, 24 października 2014

Od Kiary C.D Tico

Jest super, chce ktoś mnie zabić choć nigdy nie miałam ani nie mam wrogów, co za tragedia, nie to że jestem sama przez całe dni to jeszcze koś chce mnie zabić. Nagle poczułam że jakiś wilk jest za mną ale to nie był z watahy, nie odwracając się pobiegłam przez siebie...
(Tico?)

czwartek, 23 października 2014

Od Selvatico CD Kiary

Nie ma żadnych wrogów? To jak to możliwe, że ktoś chce ją zabić? Czyżby seryjny morderca w naszej watasze? Niemożliwe! A może jednak? A co jeśli ktoś z...
-Selvatico? -odezwała się Kiara. Jej głos lekko zadrżał.
-Hej, nic Ci nie będzie, tak? Wyślemy tego wartownika Devi... jak mu tam... -Devia mi podpowiedziała, ale nie powtórzyłem jego imienia. Jednak było ono specyficzne...
-Czy to wilk indiański?
-Tak -odrzekła. 
-Wilki indiańskie wyczuwają gdy ktoś się zbliża i... potrafią rozmawiać z duchami ziemi. Będziesz bezpieczna. Ja pójdę do drzewa życzeń.

Kiara?

Od Lili CD Blue

-A więc... czy ten niedźwiedź wygląda ci groźnie? -Blue spojrzał na jego ogromną łapę z ogromnymi pazurami
-Trochę-przyznał
-A teraz? -zapytałam i weszłam pod niedźwiedzia. Blue zadumał się. Zaczęłam śmiesznie ryczeć, chciałam by basior powiedział "nie". Zmierzałam do oswojenia Blue z misiami. Uznam cel za osiągnięty, gdy będzie sam mógł wejść pod niedźwiedzia i nie śmiać się. 
Blue?

Od Blue C.D Lili

Podskoczyłem, krzyknąłem i poleciałem na ziemię. Dopiero po dłuższej chwili zorientowałem się, że to tylko Lili.
- To ty! – Krzyknąłem, z uśmiechem, ale dalej dyszałem.
Zaśmiała się i podbiegła do mnie.
- To ten pomysł? Nastraszyć mnie jeszcze bardziej? – Zapytałem oglądając niedźwiedzia.
- Nie, to nie to. – Powiedziała.
Chwilę oglądałem niedźwiedzia.

Lili?

środa, 22 października 2014

Od Kiary CD Tico

Zaczęłam coraz bardziej się niepokoić, on raczej nie żartował ani Devia też. I co teraz? 
-Selvatico-westchnęłam.
-Tak?
-Słuchaj a może jeśli zaszła pomyłka...
-Kiara, taka pomyłka nie mogła zajść-wytłumaczył.
-No ale to jest aż nie prawdopodobne przecież ja nie mam żadnych wrogów.
Tico zamyślił się....
(Tico?)

Od Lili CD Blue

Mama przytuliła mnie. 
-Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie wystraszyłaś!
-Przepraszam, mamo.... ale jestem już pełnoletnia, pamiętaj!
-------------------
Następnego dnia
-----------------
-Tato?
-Tak,Lili? -Selvatico obejrzał się 
-Upolujesz mi niedźwiedzia? 
-Że co? -basior zdziwił się. 
-Niedźwiedzia. Duży, wściekły, mieszka w lesie... 
-Wiem, wiem tylko...niedźwiedzi nie ma, tam gdzie poluje. -wzdychnęłam. Nie chciałam tego robić, ale musiałam. 
-Tylko nie ten wzrok
-Nie rozumiem, jaki wzrok?
-Ehhh... no dobrze, pójdę do lasu z Tamed i z jakimś innym łowcą. 
-Dzięki - uśmiechnęłam się. 
Do południa tata wrócił z ogromnym niedźwiedziem. Gdy ujrzałam jego rozmiary, przestałam się dziwić obawom Blue'a 
------------------------------
Zaczaiłam się w krzakach przy wejściu do jaskini. Miałam na sobie niedźwiedzią skórą. Wiem że to dziecinne, ale chciałam się trochę z nim podrażnić. Zobaczyłam go, gdy stanął w odległości paru metrów ode mnie, wyskoczyłam, razem z niedźwiedziem na grzbiecie
-BLUE!
Blue?

Od Blue C.D Lili

- To do jutra! – Powiedziałem i zacząłem biec przez deszcz. Podróż była krótka, ale znów byłem mokry. Kiedy byłem już w swojej jaskini, położyłem się i zacząłem odpoczywać.
Bałem się jutrzejszego dnia, mam nadzieję, że pomysł Lili nie będzie tak szalony jak mój, nie wiem czy bym to przeżył bez ran...

Lili?

Od Sary C.D Dymitr'a

- Przejdźmy się nad jezioro Odrodzenia.-Powiedziałam i spojrzałam na basiora.
- Dobrze.-Powiedział, a ja się do niego przytuliłam. Zaczęliśmy iść w kierunku jeziora. Patrzyliśmy na wirujące liście, które spadały na ziemie. Rozmawialiśmy o wszystkim i jednocześnie o niczym. Doszliśmy do jeziora, a ja skoczyłam na basiora i zaczęliśmy się turlać po ziemi. 

Dymitr

wtorek, 21 października 2014

Od Libby C.D. Devia

-Bardzo mi miło.Cieszę się, że wreszcie znalazłam dom.-uśmiechnęłam się.Spojrzałam przed siebie, zauważyłam motyla, był taki piękny.Rozmarzyłam się.
-Wiesz, Devio..Idę coś upolować.-powiedziałam i wstałam.
-Nie wstawaj!-jęknęła.
-Dlaczego?
-Bo jeszcze nie wyzdrowiałaś do końca, Libby.
-Eh...Ale jestem głodna, chciałabym coś zjeść.-skuliłam uszy.Devia odwróciła się i dała mi zająca.
-Co to?
-Zając?-zdziwiła się.-Jedz.-dodała.Wzięłam się za posiłek, mimo że byłam zdziwiona.
<Devia?>

poniedziałek, 20 października 2014

Nowości!

Wprowadzamy bardzo ważne i ciekawe, zupełnie nowe nowości :) Bardzo proszę o uważne przeczytanie wszystkiego. A oto ich lista oraz objaśnienia:

Rada - członkostwo I i II stopnia, decydujące o ważnych sprawach i wygłaszające swoje decyzje na Wzgórzu Prawdy. Do pierwszego stopnia należą:
Nala, Devia, Amir, Moon
Do drugiego stopnia należą:
Avaezu Ed, Mack, Demeter, Midnight
Jeśli ktokolwiek ma wątpliwości, zapraszam na konwersację (Amir).

Szkoła życia - to po prostu trening szczeniaków. Szkolenie prowadzone w Lueli. Nauczyciele (opiekuni) są wybierani losowo. W tym mała zmiana - od tej pory szermierze także będą nauczać starsze szcczeniaki fechtunku i walki (szermierka obowiązkowa tylko dla przyszłych wojowników). Jeśli jeden opiekun (lub szermierz) chciałby zająć dowolne stanowisko nauczania, proszę o kontakt. Zwracam uwagę na to, że nie może być dwóch nauczycieli nauczających tego samego przedmiotu. Kierunki: magia, uroki, nauka o florze i faunie, religia, łowy, bitwy.

Funkcje - ograniczone miejsca - zostaną ograniczone niektóre pozycje (nowi członkowie nie będą mogli ich już przybierać), ale same te stanowiska nadal istnieją. Zostaną wprowadzone miejsca dla wybranych, czyli pozycje główne, np. Główny Wojownik, Główny Łowca. "Najwyższego" osobnika będą posiadały następujące funkcje: szpieg, wojownik, morderca, szaman, medyk, mag, łucznik, łowca, opiekun szczeniąt, strażnik terenu.
Kandydaci na główne stanowiska swojej funkcji proszeni są o zgłoszenie do któregoś z administratorów, aby wpisał ich na listę chętnych. Kandydat musi też spełniać kilka warunków. Następnie odbędzie się głosowanie i zostanie wybrany naczelnik. Nad wszystkimi dowódcami góruje Dowódca Straży, który musi awansować z Głównego Szpiega, Łowcy, Łucznika, Mordercy, Wojownika lub Strażnika Terenu. Jest to przywódca całej armii, składającej się z powyżej podanych oraz osobników podporządkowanych im stanowiskiem.

"Z myślą o Was" - zakładka w której będą podane propozycje od członków. Nie wahajcie się sugerować tam swoich pomysłów na ulepszenie watahy, jej wyglądu, członków itp. Osoba, która trafi w coś, co spodoba się radzie, zostanie nagrodzona upominkiem.

Uff... ale się namęczyłam :) no trudno, mam nadzieję że było warto :)
Administratorzy WPW

Od Dymitra Cd Sary

Usmiechnąłem się do niej 
-Zawsze uważam .. -powiedziałem i zasnąłem po chwili znowu. 
Rankiem poszlismy na polowanko potem na patrol potem razem na trening i spacerek. 
-Masz jakies inne plany jeszcze ?-spytałem 
-Nie a ty ?
-Nw .... 

<Sara,total brak weny>

niedziela, 19 października 2014

Od Shayde CD Shiro

- Owszem umiem śpiewać. - odpowiedziałam. 
- A...zaśpiewasz mi coś?
- Jasne!
I zaśpiewałam mu piosenkę napisaną przeze mnie. Nie wiem jak Shiro, ale mi się podobała.
http://m.youtube.com/watch?v=vtNJMAyeP0s
- Pięknie śpiewasz.
- Dziękuję.
I znowu cisza. Ta niezręczna cisza. Postanowiłam ją zagłuszyć. 
- Wiesz...Shiro jesteś jedynym wilkiem, który mnie rozumie. Chciałabym żebyś pewnego dnia zrozumiał, kim jesteś dla mnie i co oznaczały te wszystkie dziwne znaki i gesty. 
- Co masz na myśli?
- Dowiesz się w swoim czasie, ale póki co nie bądź aż tak zainteresowany moimi słowami...

< Shiro > zrozum Shayde

Od Tico CD Kiary

-Kochana-odezwała się Devia-chciałabym powiedzieć, że Selvatico kłamie, ale niestety mówi prawdę. 
-Że co?! -wadera przez chwilę wyglądała na zaniepokojoną. Potem spojrzała na nas z nadzieją -Jesteście w spisku, prawda? PRAWDA?! 
-Nie!
-Co ty mówisz, Kiara. Nie widziałam się z Selvatico od czasu... -odkrząkneła-cóż, pozdrów Tamed i szczeniaki, dobrze? -skinąłem głową.-Kiara, wyślę mojego wartownika by cię pilnował, nazywa się Cichy Wiatr. A ty Selvatico możesz iść do swojej jaskini, czy gdzie tam chcesz
-Jednak wolałbym zostać w pobliżu, przyrzekłem bronić Kiary i zagryźć tego , który chce ją zabić.
Kiara?

sobota, 18 października 2014

Od Shiro C.D. Shayde

Spojrzałem zdenerwowany na beztroską waderę.Leżała bardzo blisko mnie,a gdy przysunęła się bliżej nasze boki prawie się stykały.Gdyby pomyśleć,że...
Wzdrygnąłem się potrząsając głową.Nie myśl o takich głupotach.
-Coś się stało?-spytała Shayde.
-Nic a nic.-powiedziałem ciężko.Słońce zapewne już od dawna było na niebie,więc postanowiłem coś zrobić.Coś więcej,niż zwykłe marnowanie czasu.-Powinienem obejść tereny.Co prawda to prawda,strażnikiem nie jestem,ale czasami warto się poruszyć.
Wstałem,a wilczyca zaczęła machać ogonem,jakby na coś czekała.Jak gdyby była zniecierpliwiona.Złapałem zębami jeden z bandaży próbując go zawiązać jak najmocniej,wciąż ignorując jakże widoczne oczekiwanie wadery.Westchnąłem głośno spoglądając w przestrzeń przede mną,gdy usłyszałem szelest trawy,co oznaczało,że skrzydlata się podniosła.
Wstałem kręcąc głową z niedowierzaniem.Czemuż ja to robię?Wytłumaczę się chyba tylko tym,że próbowałem być kulturalny.
-A może zechciałabyś pójść ze mną?-spytałem bezbarwnym głosem,wciąż odwrócony tyłem.Nie chciałem,żeby zbliżała się do mnie,ale cóż,bycie dżentelmenem nie jest łatwe.
-Czemu nie?-wadera udała niezainteresowanie,ale wiedziałem,że w głębi duszy jest szczęśliwa.
Ruszyliśmy razem przez step,by następnie zagłębić się w las.Większość liści opadło i stworzyło chrupiący,kolorowy dywan pod naszymi łapami.
Znów między nami nastała ta głupia,niezręczna cisza,której żadne z nas nie potrafiło przerwać.Wtedy usłyszałem jej chichot.Naprawdę,nie mogła wsłuchać się w cichy śpiew ptaków,tylko zacząć się śmiać?To chyba najbardziej pogodny wilk,jakiego w życiu spotkałem.
-Cóż takiego zabawnego się stało?
-Liść...-wybąkała nie przerywając śmiechu.-masz...liścia...na głowie!
-A więc zostałem królem tego lasu.-powiedziałem dostojnie podnosząc głowę do góry.
Shayde,widząc to zaczęła dusić się ze śmiechu.
-Wasza Wysokość!-zawołała chichocząc i kłaniając się.
Złapałem się za głowę i poczułem twarde źdźbło.Po chwili leżało na ziemi.Gdy wadera przestała się śmiać,ruszyliśmy dalej.
Po jakimś czasie wyszliśmy z lasu i naszym oczom ukazało się jeziorko,które ze wszystkich stron okrywała zielona polana,a za nią majaczyły się wysokie góry.Usiedliśmy na brzegu,a chłodna woda obmywała nam opuszki łap.
-Umiesz śpiewać?-zapytałem po chwili,spoglądając ukradkiem na waderę.
<Shayde?>

Od Kiary C.D Tico

Westchnęłam.
-No jeśli ci tak na tym zależy.....To i tak zapomniałam...
-No to musimy iść do jakiegoś jasno widza-uśmiechnął się i pociągnął mnie za łapę.
Poszliśmy do Devii, ona wyczytała z kuli i rzekła....
(Tico?)

Od Shayde C.D Shiro

Nie wiem czemu, ale Shiro w ogóle się nie uśmiechał. Postanowiłam go trochę rozweselić. Pomyślałam sobie o zabawie w trawie, lecz Shiro nie miał ochoty na nią. Leżałam trochę bliżej basiora. 
- O! Przepraszam. - powiedziałam szybko odsuwając się od niego.
Shiro jeszcze chwilę poleżał na jednym boku, a później się odwrócił. Słońce ciepło przygżewało. Później zasnęłam i Shiro też. Było cieplej niż się spodziewałam. Gdy się obudziłam Shiro leżał tuż przede mną. Nawet za blisko. 
- Ah, przepraszam ciebie Shayde za to zachowanie. Nie wiem jak mogłem to zrobić. - powiedział odsuwając się.
- Ależ nic się stało. - powiedziałam przysuwając się bliżej. 
Dla niego była to trochę niezręczna sytuacja. Wiedziałam, że nie należy on do wilków radosnych i pełnych wigoru. Trochę zawstydził się i nie wiedział co powiedzieć. Chciałam żeby u Shira ukazała się jego radosna strona i żeby się uśmiechnął chociaż raz dla mnie. 

< Shiro > niezręczna sytuacja

Od Selvatico CD Kiary

Wzdychnąłem. Chętnie bym się pośmiał, ale czy jest z czego?
-Masz jakiś wrogów?
-Że co?! Haha! -śmiała się. 
-Kiara! Muszę z tobą porozmawiać na poważnie a ty nawet nie raczysz mi odpowiedzieć! 
-Wybacz... ale... to świetny kawał, naprawdę! 
-A co jest śmiesznego w tym że ktoś chce Cię zabić?! -wadera na umilkła. Ale tylko po to, by zaraz wybuchnąć nową salwą śmiechu. 
-No właśnie to! Po co ktoś miałby mnie... haha! -Miałem ochotę złapać ją i potrząsnąć. 
-Kiara, jakim jesteś wilkiem? -spojrzała na mnie głupio
-Ale... co? Aaa.. wilkiem magii. Ale po ci...
-No właśnie. Musi być jakiś sposób by mogłaś sprawdzić czy kłamię albo po prostu...sprawdzić moje źródło czy coś. Tym razem to ona wzdychnęła.
-Ty i te twoje tajemnicze "źródło". Nie masz przypadkiem urojeń, albo coś w tym rodzaju? -przewróciłem oczami. Nie potrząsnę nią. Naprawdę. Opanuje się.
-Na Czi! Nie, nie mam. A teraz zastanów się, jest jakiś psosób by wilk magii mógł sprawić czy inny wilk kłamie? Lub rozmawiać z... naturą?

Kiara?

Od Shiro C.D Shayde

Szedłem przez las wciąż myśląc o czarnym wilku,który napotkał nas w parku.Przynajmniej dobrze,że nie był członkiem watahy,wtedy nieźle dostałbym w skórę.Nie dość,że warczał,to jeszcze rzucał wszelkimi wyzwiskami,we mnie jak i w damę,a do obrażenia płci pięknej nie mogłem dopuścić.Jedno ugryzienie i już.To byłą dość szybka śmierć,aczkolwiek zadowalająca moją wiecznie żądną krwi drugą duszę,która coraz częściej się objawiała.
Moja jaskinia byłą jedną z rzadkich,która była okryta piachem.Przynajmniej choć jedna rzecz,do której jestem przyzwyczajony.Położyłem się na podłożu,które buchnęło beżowym pyłem,gdy moje ciało dotknęło jego powierzchni.Zmrużyłem oczy by zapaść w sen.
Otworzyłem oczy spoglądając w górę na poranne niebo.Wstałem otrzepując jasną sierść z piachu i ruszyłem do wyjścia z jaskini.Ku mojemu zdziwieniu przed mym domem stałą ciemna wilczyca.
-Witaj Shiro.Może miałbyś ochotę na poranne polowanie?
-Czemu nie.-burknąłem ruszając za Shayde.Po niedługiej chwili dotarliśmy na duży,pusty step.
Wiatr spokojnie wiał rozrzedzając,a po chwili mierzwiąc trawę pod łapami.
-Jak tu cicho!-szepnęła wadera stojąc tuż za mną.
-Widzisz coś?-odparłem napinając mięśnie.
Po chwili wadera zawołała ożywionym głosem:
-Jest!Jest sarna!
Po chwili zauważyłem ofiarę i moje wciśnięte w podłoże łapy oderwały się,zabierając kilka grudek ziemi.Cwałowałem razem z wiatrem,który sprzyjająco pomagał mi odnaleźć sarnę robiącą slalom kamieni.Po kilku minutach była tak blisko,że otworzyłem pysk,by zatopić w niej swe szczęki.Ofiara kopała bezradnie nogami w powietrze,ale Shayde zleciała z nieba i pomogła mi ją przytrzymać.Gdy sarna skończyła swój pośmiertny taniec,zjedliśmy kawałek mięsa i usiedliśmy na żółtozielonej trawie.
-To było śniadanie.-powiedziała wesoło wilczyca rzucając się na ziemię.Spojrzałem na nią zdziwiony,a ona zaśmiała się głośno i pociągnęła mnie za ucho,przez co także upadłem.
-Co to było?-prychnąłem wstając.
-Nie chciałbyś się potarzać w trawie?-spytała chichocząc.
-Nie.-odpowiedziałem krótko i odsunąłem się od wadery.Jednak Shayde nie dała za wygraną i złapała mnie zębami za ogon.
-Chodź!-zawołała podlatując w powietrze.Zrobiła obrót i popchnęła mnie na miękkie podłoże,po czym sama spadła obok ze śmiechem.Patrzyłem na wesołą waderę leżącą nienaturalnie zbyt blisko mnie.
<Shayde?>

Wyniki konkursu na czcionkę

W konkursie wygrała czcionka nr 1 - Monotype Corsiva. Niedługo czcionka zostanie zmieniona na wygraną.
Administratorzy WPW

Od Shayde CD Shiro

- Wiesz... Nie zaszkodziłoby gdybyś mnie pocałował w łapę. 
- Na prawdę? Tylko, że wtedy gdy rozmawiałaś z Dymitrem nie wiedziałem czy zwyczaj tenjest u was normalny. 
- Nikt tego nie robił poza tobą, jesteś wyjątkiem, ale i tak nic się by nie stało. 
Shiro wyciągnął łapę by złapać moją. Basior pocałował mnie w nią, a ja się zarumieniłam. 
- Ciemno się już zrobiło, wracajmy. - powiedział. 
- Dobrze.
Szliśmy przez Park Tajo. Było ciemno i trochę się bałam. Szłam bardzo blisko Shira bo przy nim czułam się bezpiecznie. Był odważny. W krzakach coś szeleściło, ale on to ignorował. Była to wiewiórka. Szliśmy dalej. Nagle przed nami stanął czarny wilk nie należący do watahy. Shiro natychmiast go zaatakował. Strasznie się bałam o Shira. Basior złapał czarnego wilka za gardło i...zabił. 
- Dziękuję...
- Proszę. - odpowiedział. 
Wróciliśmy. Shiro odprowadził mnie do jaskini. 
- To... Do jutra jeśli się zobaczymy.
- Do zobaczenia. - powiedział i ruszył do swojej jaskini. 

Shiro

piątek, 17 października 2014

Od Shiro C.D. Shayde

Gdy wadera pokazała mi wszystkie tereny należące do watahy,o dość specyficznych nazwach,postanowiła,że będziemy wracać aleją "miłości".Sama miłość byłą chyba w tym,że wszystkie drzewa pokrywało stokroć różowych kwiatów opadających na ziemię.Jednym z niewielu dźwięków,które wysłyszałem w tej jakże niezręcznej chwili był świergot ptaków i chrupanie roślin pod naszymi łapami.Spojrzałem na waderę,która,chociaż skrzydlata była dość niska.Może po prostu wydawało mi się to,gdyż to ja byłem zawsze nadmiernie wysoki.Słońce przebijało się przez nieliczne szpary między drzewami ocieplając nasze ciała,chociaż jesień,jak to jesień nie pieściła nas pogodą.
-Alejka miłości.-westchnąłem po chwili próbując unikać deptania pudrowo różowego kwiecia pod mymi łapami.
-Tak.-odpowiedziała wadera machając ogonem.Nie wiedziałem,co znaczy ten,może zamierzony,czy też samoistnie wykonany znak.Po chwili poczułem,że tracę grunt pod nogami i upadam.
Podniosłem się szybko i otrzepałem.
-Co się stało?-spytała Shayde.
Zwróciłem wzrok na swoje łapy i zauważyłem,że jeden z mych krwistoczerwonych bandaży się rozwiązał.
Usiadłem próbując zębami zakręcić wstęgę,ale nadaremno.
-Pomogę ci.-skrzydlaty wilk uśmiechnął się i złapał łapami opatrunek.Po kilku chwilach moja łapa znów była zasłonięta.
-Bardzo Ci dziękuję.-ukłoniłem się i ruszyliśmy dalej.Gdy dotarliśmy do końca alei wadera stanęła naprzeciwko mnie i odchrząknęła.
-To...chyba tyle ze zwiedzania.
Zmarszczyłem czoło spoglądając na niebo.
-Ściemnia się.-zmieniłem szybko temat.-Jesteś dorosłym wilkiem,prawda?
Shayde prychnęła uśmiechając się.
-Ba!Trzy lata się zaliczają,prawda?
-Dawno nie byłem w większej grupie tych samych stworzeń,więc nie wiem,czym u was jest pełnoletniość.
Staliśmy w ciszy,ona przyglądając się swoim łapom,a ja księżycowi powoli wschodzącemu na wielokolorowe niebo.
-O co chodziło?-spytała po chwili wadera.
-Zależy w czym.Jeżeli pytasz o ciszę,która przed chwilą nastała,to wiedz,że nie jestem bardzo kontaktowym zwierzęciem.Jeżeli pytasz o moje spoglądanie w niebo,to napawam się widokiem natury,gdyż w każdej chwili mogę jej już nigdy nie zobaczyć.Świat jest nieprzewidywalny.Jeżeli pytasz...
-Pytałam o to,o co ci chodziło z niepełnoletnością.-sapnęła zniecierpliwiona.
-Młode wilczki nie powinny wychodzić po zmroku,a ty wcale nie wyglądasz na taką starą.Wiele strasznych rzeczy może cię spotkać w nocy,na dworze.Możesz na przykład spotkać mnie.-uśmiechnąłem się pod nosem patrząc na reakcję wilka.
-Co jest złego w spotkaniu ciebie?-spytała zaciekawiona siadając obok mnie.
-Shayde,w swym nędznym życiu zrobiłem naprawdę wiele strasznych rzeczy,za które mordercy twojej watahy szybko by mnie zabili.Cóż,nie opierałbym się im,mieliby słuszność w przynajmniej jednej misji.
-Shiro,JA jestem jedną z morderców.-powiedziała poważnie.
-Tym bardziej powinnaś oddalać się ode mnie.Potrafię być złym wilczkiem.Potrafię rozlać krew niewinnych.-prychnąłem.
-Shiro...
-Nie nazywaj mnie tak.-warknąłem spoglądając na waderę.Z niewiadomo jakiego powodu naglę poczułem wielką ochotę,by nadgryźć jej szyję i patrzeć na jej błękitne,przerażone oczęta.
-Przecież to twoje imię.-Shayde powiedziała powoli.Furia minęła.
-Przepraszam.-westchnąłem pocierając łapą głowę.Me rzadkie napady gniewu stawały się coraz częstszym zjawiskiem.
-Nic się nie stało.-wilczyca uśmiechnęła się pogodnie.Normalny wilk dawno by uciekł.Shayde była niczym moi inni kompani.Na początku niepewni,potem zaczynają być coraz bardziej ciekawscy,a następnie uciekają,albo po prostu zostają zwyczajnie zamordowani.Przez kogo?To chyba pytanie retoryczne.
Spojrzałem na niebieskooką waderę,która już otwierała pysk,by coś powiedzieć.
<Shayde?>

Od Logana CD Arka


Podczas spaceru w Parku Tajo spotkałem miłość mojego życia Arkę. Zaciągnęła mnie do Aleji Miłości. Było tam pięknie, ale ona była piękniejsza... Później powaliła mnie na ziemię i pocałowała. Po chwili zaczęliśmy sie całować...

Arkunia mrrrrr...

Od Shayde CD Shiro

- Może dołączysz do naszej watahy?
- Z chęcią. Czy przypadkiem Alfa zgodzić się musi? - spytał. 
- Ależ tak. 
- Zaprowadzisz mnie do niej?
- Jasne! Narazie Dymitr!
- Pa! - i poleciał, a ja poszłam z Shirem. 
Szliśmy przez Park Tajo. 
- Pięknie tu. Jak nazywane jest to miejsce? - spytał Shiro. 
- Park Tajo. Na cześć naszej bogini słońca Tajo. 
Szliśmy dalej. Gdy dotarliśmy do Midnighta i Nali opowiedziałam im o Shiro. On ukłonił się i przywitał. Para Alf przyjęła go do stada. Wyszliśmy z jaskini. 
- Może oprowadzuć cię po naszych terenach?
- Dobrze.
Więc wracaliśmy przez park, który Shiro już znał. Później doszliśmy do Wodospadu Zaklęć, a z niego wypływał Potok Życia. Następnie Tereny Polowań i Wzgórze Prawdy. Dalej pokazałam my Pustkowie Towy i Las Mgieł, a do Zakazanego Boru już nie wchodziliśmy i wytłumaczyłam mu czemu. Znajdowała się tam zła magia itp. Później dotarliśmy do Lueli, a z niej do Jeziora Odrodzenia. . Pokazałam mu też Góry Przepowiedni, a później przyszliśmy do Morza Siedmiu Braci. Następnie odwiedziliśmy Drzewo Życzeń. Na końcu została mi Aleja Miłości. Szliśmy sobie przez nią razem i było miło. 

< Shiro >

Od Kiary C.D Tico

Wstałam ciągnąc dalej tę śmieszną rozmowę.
-Proszę cię weź mnie nie rozwalaj-zaśmiałam się.
-To nie żart....
-Taa fajnie-uśmiałam się.
(Tico? Sory brak weny :/)

Od Devii C.D. Libby

- Przyprowadził cię tutaj los - wyjaśniłam.
- Jak to los? - zdziwiła się. - Przecierz jakieś zwierzę zepchnęło mnie z tego urwiska, i... i...
- Los przybiera różne postacie - powiedziałam. - Los, przeznaczenie  (niektórzy twierdzą, że są to bogowie), nie ma formy. Przybiera je w razie konieczności. Twoje przeznaczenie chciało, abyś trafiła tutaj, do Watahy Podmuchu Wiatru i żebym cię znalazła. Rozmawiałam z Nalą (to nasza Alfa, a ja jestem Betą) i stwierdziłyśmy, że cię przyjmiemy, więc możesz się śmiało nazywać członkiem watahy. Kiedy wyzdrowiejesz, sama zdecydujesz, czy chcesz zostać, czy może nas opuścić.
<Libby? Witamy ^^>

Od Shiro CD Shayde

Wcale nie miałem ochoty na wypowiadanie czegokolwiek.Naprawdę.Cóż,czasami trzeba coś zrobić,nawet jeżeli jest się tak bardzo niezależnym i leniwym stworzeniem,jak ja.
Patrząc się na dwa skrzydlate wilki stojące w jaskini myślałem tylko o tym,czy znają się na tyle dobrze,by jedno ochroniło drugie,gdybym zaczął warczeć.Myślę,że większy stanąłby w obronie czarnej.Przynajmniej myślałem,że to wadera,słysząc z daleka jej wysoki głos,gdy żaliła się na to,że ktoś nie zwraca na nią uwagi.
Jeszcze niedawno spacerowałem po lesie,szukając miejsca na odpoczynek.Powoli się ściemniało,a ja nie chciałem,by nagły deszcz zmoczył mą sierść w środku nocy.Zauważyłem kilka dogodnych miejsc,w tym właśnie tą jaskinię,w której dwa zdziwione wilki patrzyły się na mnie.
Odchrząknąłem stukając jedną łapą w ziemię.
-Witam,cóż,myślałem,że to miejsce jest niezamieszkane.Przepraszam za przeszkodzenie w tej jakże ciekawej rozmowie.
-Nie jesteś stąd.-powiedział beżowy,zapewne basior.
-Nie.-odpowiedziałem po chwili.Chciałem odpowiedzieć coś więcej,ale wadera mnie wyprzedziła.
-To znaczy,że nie jesteś członkiem naszej,znaczy watahy Podmuchu Wiatru?
-Nie należę do żadnej grupy większej,niż jedno zwierzę i wydaję mi się,że na razie nie poszukuję takowej,aczkolwiek miejsce do odpoczynku przydałoby się jak najbardziej.
-Mamy wolne jaskinie,jeżeli dołączysz,będziesz mógł zająć jedną.Jestem Shayde.
Spojrzałem na drugiego wilka wymownie,by także się przedstawił.
-Ja nazywam się Dymitr.-odparł zauważając mój wzrok.
-Na imię mi Shiro i miło mi was poznać.-ukłoniłem się i podszedłem do ciemnej wadery,lecz po chwili się cofnąłem.Nie byłem pewny,czy zwyczaj całowania płci pięknej w łapę jest tutaj upowszechniany.
Basior popatrzył się na mnie podejrzliwie,ale po chwili westchnął ciężko.
-Tak,jak ci mówiłem Shayde,na pewno znajdziesz kogoś,kto zaakceptuje ciebie taką,jaką jesteś.
Schylił lekko głowę wyszedł z jaskini.Nastała niezręczna cisza,lecz kiedy wadera odwróciła na chwilę wzrok postanowiłem cokolwiek powiedzieć,żebym nie wyszedł na kogoś niekulturalnego.
-Więc o co chodziło,gdy - tu wziąłem głęboki oddech,by przypomnieć sobie imię wilka - ...Dymitr mówił o znajdowaniu kogoś?
Naprawdę wielką ilość wilków spotkałem na swej drodze i nie można było powiedzieć,że byli moimi kompanami,których imiona mogłem zapamiętać na całe życie.Postacie te znikały i pojawiały się,towarzyszyły mi przez chwilę mojej podróży,potem ich nie było i przychodziły następne.
Czułem się przez chwilę jak Władca Czasu podróżujący przez świat razem ze swoimi towarzyszami,wspominając te,czasami jasne,jak i często ciemnie dni.
Wadera spojrzała się na mnie swymi jakże kontrastującymi z jej ciemną sierścią błękitnymi oczami.
<Shayde?>

Od Animy

Gdy po raz pierwszy zobaczyłam tę watahę byłam przerażona. Gdy już się uspokoiłam i zagościłam w mojej jaskini wyszłam z niej bo doskwierał mi okropny głód. Szłam leniwym krokiem. Do końca nie znałam wszystkich terenów watahy. Zapamiętałam tylko miejsce do polowań czyli to co jest najważniejsze. Gdy doszłam na tereny polowne zauważyłam wielkie stada różnych zwierząt. Miałam w czym wybierać. Zaczaiłam się na stado jeleni szlachetnych. Wybrałam kulawą łanię. Zaczaiłam się na nią w wysokiej trawie. Wyskoczyłam i każdy wie co dalej było. Mięso było soczyste i delikatne. Po zjedzeniu jelenia ruszyłam na dalsze rozpoznawanie terenów. Zaczęłam biec dość szybkim truchtem. Rozglądałam się po okolicy i z zapatrzenia wpadłam na jakiegoś obcego mi wilka. Wpadłam do płytkiego stawu. Wilk na którego wpadłam wpadł w krzaki. Gdy wyszłam z wody podeszłam do krzaków. Tym wilkiem był....

<Wilk?>

Od Selvatico CD Kiary


-Cześć? -odezwała się, widać było że ją lekko przerażałem. A to dziwne, przecież nie mogła zobaczyć moich blizn. Nie jestem chyba taki przerażający tak. Miałem już jakoś obrócić to w żart, kiedy podmuch wiatru przypomniał mi, po co tu jestem.
-Cześć, Kiara.
-Skąd...
-Nie mam dobrych wieści. Ktoś z watahy chce Cię zabić.
-A skąd to wiesz?!
-Mam swoje źródło, okey? -przewróciłem oczami. Zazwyczaj jestem zabawny i przyjazny, ale to nie czas na żarty.
-Ha? Źródła?! To czemu te twoje źródło nie każe ci ostrzegać każdego wilka, przed innym wilkiem który na niego poluje!
-Moje źródło nie lubi się mieszać w sprawy... przyziemne. Wybacz. Wia..źródło nie wie dokładnie który to wilk. I zlecił mi, bym go odszukał i... zagryzł.
-Że co?! -wadera spojrzała na mnie z szeroko otwartymi oczami. Kontynuowała-

Kiara? Ps. Ktoś chętny by go zagryźć >:D ?

Od Logana CD Arka

Podczas spaceru w Parku Tajo spotkałem miłość mojego życia Arkę. Zaciągnęła mnie do Aleji Miłości. Było tam pięknie, ale ona była piękniejsza... Później powaliła mnie na ziemię i pocałowała. Po chwili zaczęliśmy sie całować...

Arkunia mrrrrr...

Od Lili CD Blue

-A teraz...poczekamy aż się rozpogodzi i... później wrócimy do naszych jaskiń.  Jutro możemy się spotkać w jaskini. A wtedy pokażę ci co wymyśliłam. Okey?
-Hmm.. okey.
-To może w południe?
- Ok! W południe, w naszej jaskini -Oj, no tak, przecież to już nie jest moje prywatne miejsce. To nasze miejsce. Było to nawet fajne. Mieć wspólne miejsce z kimś, sekret. Postanowiłam tego nie komentować.
 Blue? Pamiętaj, co cię nie zabije, to cię wzmocni!

Od Kiary

Tuż nad ranem gdy otworzyłam oczy i rozejrzałam się po jaskini, byłam sama ponieważ Czika się wyprowadziła a Sara często była u Dymitra na noc a ja byłam całymi prawie dniami sama, nudziło mi się więc postanowiłam iść nad jezioro odrodzienia. Jak tam dotarłam zauważyłam przy brzegu jakiegoś przygnębionego wilka nie kojarzyłam go więc lepiej nie podchodzić a po za tym co ja będę się wtrącała w czyjeś życie, ale ku mego zdziwieniu ten wilk podszedł do mnie i.....
(Dokończy ktoś?)

Od Blue C.D Lili

- Okej. – Powiedziałem i łapami pokazałem jej, że może iść.
Z powrotem się ukryliśmy.
Westchnąłem.
Deszcz okropnie mnie zmoczył, byłem jak mokra szmatka, ale lubię wodę, wiec zbytnio mi to nie przeszkadza.
Teraz moja kolej... Boje się, co to będzie.
- I jak było? – Zapytałem. – Fajnie?

Lili? Tylko mnie nie zabij xD

Ciąża

Arka jest w ciąży z Loganem!
Przewidziane dwa szczeniaki :)

Od Lili CD Blue

-Jak będę chora to moja matka cię zagryzie, zobaczysz! -roześmialiśmy się. Grzmot. Nie zwróciłam na niego uwagi, po prostu się śmiałam. Blue spojrzał na mnie dziwnie. 
- Coś nie tak?
-Nie tylko... grzmotło, a ty nie zareagowałaś.
-Rzeczywiście. -uśmiechnęłam się -Ale możemy już wracać? Prooooszę! Zimno mi, dziś są moje urodziny i nie chce zachorować. 

Blue?

czwartek, 16 października 2014

Od Blue C.D Lili

- No to chodź. – Wyprowadziłem ją na środek małej polanki, która była niedaleko. Kiedy Lili była już na miejscu oddaliłem się jakieś 10 metrów, po czym stanąłem i zacząłem ją obserwować.
Na początku nic takiego się nie działo.
- Dasz radę! – Powiedziałem głośno.

Lili?

środa, 15 października 2014

Chwilowa nieobecność...

Przepraszam za opóźnione wklejanie opowiadań, ale rozłożyła mnie choroba. Leżę, śpię, budzę się i wymiotuję - i tak w kółko. A od samego patrzenia w ekran czuję mdłości. Wklejam kiedy tylko poczuję się lepiej. Ale opka cały czas można do mnie wysyłać :)
Amir

Od Lili CD Blue

-Że co?! -zaśmiałam się nerwowo. Chyba tego, nie powiedział, prawda? PRAWDA?!
-Będzie fajnie, zobaczysz. A ty nie będziesz się już bać burzy. -Okej. Muszę przyznać, inaczej sobie wyobrażałam moje urodziny. 
-Okey. Dam radę. Tylko nie zostawiaj mnie, dobrze? Nie chcę być sama. -Spojrzałam na niego z wyczekiwaniem, jeśli by mnie zostawił, stchórzyłabym.

Blue? I tak na marginesie -nie żyjesz, stary

wtorek, 14 października 2014

Od Blue'a C.D. Lili

- Okej. – Uśmiechnąłem się.
Nastała cisza.
- A, że teraz ja? – Zapytałem po chwili.
- Tak. – Zaśmiała się cicho.
- Okeeej... – Zacząłem myśleć.
Co chwilę mówiłem coś w stylu: ,,A może... Nie.’’, ,,Już wiem!... Albo jednak nie...’’.
Trwało to chwilę, aż w końcu wpadłem na pomysł.
- Wiem!
- Na pewno? – Zaśmiała się.
- Raczej tak! Ale i ty musisz się zgodzić... To ryzykowne. – Powiedziałem. Zaczęła czekać w napięciu na to, co powiem. – Będziesz siedzieć przy tej burzy na deszczu tak długo, aż przestaniesz się bać?
Wiem, że było to najgorsze, na co mogłem wpaść, ale nic innego nie wymyśliłem.

Lili? xD

Nowa członkini! - Anima

Anima
Poszukiwacz

Nowa członkini! - Bella

Bella
Poszukiwaczka, łowca

Od Libby

Była północ.Ja jak to ja, wyruszyłam na poszukiwanie schronu.Oczywiście nic znaleźć nie mogła, bo po co... Zaczęłam robić się śpiąca, ale poszłam jeszcze nad urwisko.Zatrzymałam się nad nim, bacznie obserwując pełnię księżyca.Pomyślałam, co mi szkodzi.Wzięłam głęboki wdech i zawyłam głośno i czysto.W oddali usłyszałam jak ktoś odpowiada na wycie.Spojrzałam na księżyc ostatni raz.Nagle coś mnie zepchnęło.Zaczęłam toczyć się z urwiska na dół.Uderzyłam głową o kamień,straciła przytomność..
Obudziłam się bardzo obolała.Nie otwierałam oczu, ale słyszałam rozmowę innych wilków.
-Już po mnie...-pomyślałam.Otwarłam oczy,wszystko było rozmazane.Widziałam rozmazane sylwetki wilków.
-Obudziła się!-zakrzyknął jeden z nich.Uśmiechnął się.Mój wzrok zaczął powracać.
-Jak Ci na imię?-spytał jeden.
-M...Mnie?-jęknęłam.Podniosłam łeb.
-No tak.-zachichotała.
-Jestem...Libby...-odpowiedziałam nieśmiało.
-A ja Devia,miło mi.-uśmiechnęła się.
-Jak się tu znalazłam?-zapytałam.
<Devia?>

poniedziałek, 13 października 2014

Od Sary C.D. Dymitr'a

Dymitr wyszedł, a ja położyłam się. Martwiłam się o basiora, ale w końcu zasnęłam ze zmęczenia. Kiedy spałam poczułam mokrą postać, która położyła się przy mnie. Otworzyłam i spojrzałam na Dymitr'a, który był przemoczony do suchej nitki. Liznęłam basiora i wtuliłam się bardziej w niego. 
- Dobrze, że ci nic nie jest.-Szepnęłam mu do ucha.

Dymitr

Nowa członkini! - Libby

Libby
Szpieg

Od Shiro - Usprawiedliwienie

Przepraszam za wszelkie problemy, ale nie będzie mnie do piątku. Proszę o wyrozumiałość,
Shiro

Od Shayde CD Dymitr i Shiro

- Hej.- powiedziałam zamyślona.
- Co cię gryzie?
- Nic tylko Mack wydaje mi się być obojętny. Całkowicie mnie olewa i z resztą jest z tą swoją Demeter. 
- Niektóre wilki po prostu nie zwracają uwagi na uczucia innych. Znajdziesz prędzej czy później tego jedynego. 
- Naprawdę?
- Tak na pewno ktoś pokocha taką jak ty. 
Nagle do jaskini wszedł jakiś wilk. 

Dymitr Shiro

niedziela, 12 października 2014

Od Dymitra Cd Kejt

-No co racja to racja .. twoja siostra to Shayde ?
-Taka co ?
-Ostatnio sie nie odzywa do mnie cos nie tak ?
-Nie wiem pogadaj z nią .. 
-A gdzie jest ?
-W jaskini idę tam .. 
-Idę z tobą .. 
Po jakimś czasie weszliśmy 
-Hej Shayde 

<Shayde>

Od Dymitra Cd Sary

Całowaliśmy eis namiętnie .. Gdy przestaliśmy popatrzyłem na nią 
usmiechnąłem się. Wadera się chyba bała bo co zagrzmiało bardziej się wtulała we mnie. Zasnęła po chwili jednak obudziła się. Pociągnąłem nosem .. coraz mniej grzmiało ale nadal błyskało 
-Sara zaraz wracam 
-Dokąd idziesz 
-Gdzieś jest pożar muszę to sprawdzić .. 
-Uważaj 
-Jak zawsze -pocałowałem ją 
Wybiegłem wzbiłem się kilka razy prawie mnie walnął piorun .. 
Pożar był na obrzeżach naszej watahy ... powoli walczyłem z ogniem 
ugasiłem .. i uwolnić lisy uwięzione pod upadłym drzewem. 
Wróciłem do jaskini otrzepałem się przemoczony .. i połorzyłęm obok Sary 

<Sara>

Od Kejt CD Dymitr

- Ten nowy wizerunek dostałam od Czuansina za pomocą Zefira. 
- Ładniejszy jest. 
- Dziękuję. Słyszałam, że spotykasz się z Sarą?
- Tak jakby...
- Nie musisz się wstydzić. Każdy w życiu ma swoją miłość. Tak jak ja kocham Arkana, a on mnie.

Dymitr

Od Sary C.D. Dymitr'a

Leżeliśmy na ziemi zmęczeni, kiedy Dymitr zaczął mnie całował. Nie protestowałam tylko odpowiedziałam na pocałunki basiorowi. Spędziliśmy razem bardzo przyjemne chwile. Leżeliśmy później na ziemi obok siebie patrząc na chmury, które przybierały najróżniejsze kształty. Niebo zaczęło przybierać ciemniejszy kolor, i wiatr się nasilił. 
- Wracajmy.-Powiedziałam.
- Dobrze.-Powiedział basior i mnie pocałował. Wstaliśmy i ruszyliśmy do jaskini basiora. Kiedy tam dotarliśmy rozpętała się burza. Weszliśmy do środka, a w ziemie walną piorun i z nieba zaczął siać deszcz. Przytuliłam się do Dymitra i znowu zaczęliśmy się namiętnie całować.

Dymitr

Od Dymitra d Sary

Doszliśmy z Sarą do doliny młodości. Weszlismy do wody
nie była ciepła ale napiliśmy się. Następnie ganialiśmy się 
takie dwa zakochańce z nas. Berek itp. Potem gleba na ziemie i zdyszani odpoczywaliśmy wtedy połorzyłem się i zacząłem ją namiętnie całować..

<Sara>

Od Dymitra Cd Kejt

Wracałem z patrolu .. byłem zmęczony nagle zobaczyłem.
Szaro-białą waderę z niebieskimi skrzydłami.Leciała nad lasem
wzbiłem się i wyprzedziłem ją. 
-Coś ty za jedna ?
-Dymitr to ja Kejt
-Ni poznałem ..

<Kejt>