piątek, 28 lutego 2014

Od Midnighta CD Zuko

Więc… Pomagał mi w polowaniu, zobaczyliśmy królika.
Pobiegliśmy za nim. Ujrzeliśmy spory kanion, byliśmy strasznie głodni. Królik wpadł do środka…
Zaczął mówić, że za nim wskoczy, próbowałem go zatrzymać…  Skoczył… Wiem, że nie umarł, ale nie odzywał się…



                                                                                                               <  Zuko? Devia? >

czwartek, 27 lutego 2014

Nowy członek! - Avaezu Ed

Wcielenie nocy
Wcielenie dnia
Imię: Avaezu Ed (Ava)
Wiek: 3 lat
Płeć: Samica
Cechy: tajemnicza, zagadkowa, ma dwa wcielenia; dnia (na górze) i nocy (na dole), potrafi zmieniać dzień w noc (i na odwrót), miła, pomocna, opiekuńcza, troskliwa, atrakcyjna
Partner: szuka
Rodzina: zna tylko swojego starszego brata Gaarav'a (nie  ma go w tej watasze)
Zauroczenie: Kaspar
Funkcja: Zielarz, Łącznik, Łucznik, Morderca
Rasa: mieszaniec: wilk Dnia i wilk Nocy (czyli nowa rasa - wilk Czasu)
Jaskinia: nr 25
Nick na Howrse: dąbrówka
Inne zdjęcia (w ciągu dnia);
Z bratem:

Rozkład:

Podczas łączenia z zaświatami:

Inne:

środa, 26 lutego 2014

Od Zuko - C.D. Devii

Biegłem z Devią co sił w nogach, na głazie spotkaliśmy Midnihgta z którym to ostatnio widziałem - 
Amira.Podczas polowań wieczornych.Powiedziałem 
- Hej, nie ma już z tobą Amira? 
- Nie wiem o kim mówisz. 
- O samcu Beta. 
- A tak 
- Gdzie on jest - podniosła głos Devia 
- Zaraz ci wszystko opowiem... 
<Mid?> 

wtorek, 25 lutego 2014

Od Devii

  Pewnego pięknego, słonecznego, zapowiadającego się na całkiem normalnego dnia postanowiłam się przejść. Specjalnie PRZEJŚĆ, a nie przelecieć, jakoś taką ochotę miałam tego ranka. Poszłam nad Jezioro Odrodzenia. Położyłam się na chwilę pod rozłożystym drzewem. Wiał przyjemny, chłodny wiaterek, wokół było tak cicho i pięknie. Nagle usłyszałam lekki szelest. Podniosłam głowę, a po drugiej stronie wody zauważyłam majestatyczną, dostojną, białą wilczycę. Rozpoznałam ją od razu. Była to Wen, bogini księżyca. Otaczała ją księżycowa poświata, tak jasna, że mimo tego, iż był dzień, wszystko wydawało się przy niej ciemniejsze. Wstałam szybko, a wtedy wadera spojrzała na mnie i zaczęła wchodzić do wody. Płynęła ciągle w moim kierunku, a w połowie drogi zanurzyła się całkiem. Próbowałam odnaleźć ją wzrokiem pod taflą, ale zamiast tego zobaczyłam swoje własne odbicie. Przeraziłam się. Wyglądałam okropnie! A dokładnie mniej więcej tak:

Pognałam w stronę watahy. "Muszę odnaleźć Amira" myślałam sobie.
   Biegłam na oślep, i z pośpiechu wpadłam na... Zuko!
"Uff... może on wie, gdzie jest Amir!" pomyślałam. Basior zaczął na mnie warczeć.
- Kim jesteś? Wiesz, że to teren watahy?! - warknął i wyszczerzył zęby.
- To ja, Devia! - zawołałam zrozpaczona.
- A skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz? Powiedz coś, co wiedzą tylko członkowie watahy.
- No dobra, np. to, że samcem Alfa przed Midnightem był Daimondo, były partner Nali, wataha została założona 20 stycznia, moim jedynym synem jest Amon, który ma na sobie klątwę, a partnerem Amir, którego koniecznie muszę znaleźć!
- Och... dobrze, wierzę ci. Mogę ci jakoś pomóc? - zapytał Zuko.
- Proszę, pomóż mi znaleźć Amira! Tylko on może pomóc mi przybrać dawną postać.
- A ty nie możesz? Jesteś w końcu szamanką.
- No, pewnie tak normalnie to bym mogła, ale wiesz... Ten stres i w ogóle... Jestem trochę spięta, i to mi uniemożliwia... - zaczęłam.
- Rozumiem - odparł krótko i ruszyliśmy.

<Zuko, dokończysz?>

poniedziałek, 24 lutego 2014

Od Vanili

Obudziłam się z kolejnego koszmaru. Jednak w tym śnie przeżył tylko Ache i Hachiko .
Wybiegłam zobaczyć co się stało. Tak kolejna sytuacja z klątwy.
Ache płakał cicho a Hachiko był już umierający. Wyszeptał wtedy:
-Mamo, czy to ty? Czy jesteś przy mnie?
-Tak jestem i zawsze będę-odpowiedziałam
-Proszę Cię dbaj o Achego i nie daj mu umrzeć -odpowiedział
-Dobrze synku-wyszeptałam i wtedy Hachiko odszedł. Wybuchnęłam płaczem i przytuliłam do siebie przerażonego Ache.
-Spokojnie synku-wyszeptałam-musimy znaleźć Ci żonę.
-Ale, czy ja nie jestem za młody?-odpowiedział cicho
-Jesteś ale tylko to może przewać klontwę...zamysliłam się-Może Swizz?
< Rose, dokończysz?>

Od Rose

Mijały kolejne dni dzieci zaczęły się usamodzielniać i rosnąć jak na drożdżach.Pierwsze lekcje polowań miały za sobą , aż postanowiły się ode mnie oddzielić już nie są zależne ode mnie , ale wiem , że wychowałam ich tak jak powinnam.Zaczęłam dostrzegać przerażające mnie zmiany w zachowaniu Xeny nie byłam pewna o co chodzi.Domyśliłam się , że chyba moce zaczęły odkrywać i są tym zaniepokojone. Swizz nie podoba się imię które otrzymała.A ja czuje , że niedługo dostanę kolejnej cieczki.Nie jestem z nich całkiem dumna , bo robią się takie skryte.Trudno trzeba żyć dalej.

piątek, 21 lutego 2014

Od Nali - Usprawiedliwienie

Przepraszam za chwilowe nie wstawianie opowiadań, ale aktualnie jestem na wyjeździe, gdzie nie ma zbytniego dostępu do internetu. W najbliższym czasie postaram się uzupełnić braki. :-)

środa, 19 lutego 2014

Od Vanili

Dzisiaj obudziłam się strasznie przerażona, śniło mi się że Vilanello zabija Saphire i Melliego.
Zerwałam się i zaczęłam ich szukać.
Nie było ich!
Wybiegłam z miejsca narodzin maluchów.
Leżały przy potoku życia-MARTWE !!!!!
-O NIE VILANELLO!!!!!-ryknęłam
On zaraz do mnie przybiegł ze spuszczonym łbem i pyskiem całym w krwi.
-CZY TO TY ZROBIŁEŚ ?!-zapytałam z furią
-Taaaa...tak-odpowiedział z grozą z głosie
-ALE DLACZEGO!?-zapytałam zrospaczona
-Bo , Bo ja jestem potworem, a Mid to mój rodzony brat, jesteśmy z tego samego miotu- tylko ja mniej panuje nad swoją mocą i,przepraszam ale muszę ze względu na bezpieczeństwo wzystkich, Odchodzę ze stada
Łzy stanęły mi w oczach.Mój partner, mój kochany partner odchodzi...
Już nigdy nie będę miała partnera NIGDY!!!!!!

Od Shani

Pewnego dnia, wybrałam się na polowanie. Szłam dość długo, bo nie znałam terenów watahy. Kiedy już dotarłam na wyznaczone miejsce, zauważyłam jakiegoś basiora. Wiedziałam, ze należy do watahy, ponieważ widziałam go już wcześniej. Podeszłam się przywitać.
- Witaj, jestem Shani.
- Hej, a ja Trick. Jesteś tu nowa?
- Noo... Tak...
- Może Cię oprowadzić?
- Właściwie, to przyszłam coś zjeść, ale może...
- O! To świetnie! Ja też przyszedłem polować! Zjedzmy coś razem, a potem Cię oprowadzę.
- Dobrze.
Po chwili przede mną leżał duży, wyniosły jeleń, którego upolował Trick. Zjedliśmy go ze smakiem, gdy już skończyliśmy, Trick zaprosił mnie na spacer.
- To idziemy? - zapytał
- Pewnie. Powiedz, skąd jesteś?
<Trick, dokończ:-)>

Od Devii - C.D. Rose

- No wiesz... Nie jestem pewna... - zaczęłam mówić do pełnej nadziei Rose - To zależy, bo ja chciałabym, żeby nasze dzieci mogły same o takich rzeczach decydować. A zresztą, ja w ogóle nie wiem, czy oni będą do siebie pasowali. Swizz jest taka pewna siebie, śmiała i sprytna, a Sandy radosna, miła i pomocna. Amon jest raczej cichy, niedostępny i zamknięty w sobie. Tą decyzję wolę odłożyć na później.
Powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko do wilczycy.
Wadera westchnęła.
- No dobrze, ale zastanów się jeszcze nad tym - rzekła z nieukrywanym rozczarowaniem.
- Oczywiście, zadecydujemy wspólnie, kiedy może nasze dzieci będą trochę starsze. - odpowiedziałam po czym pożegnałyśmy się i każda razem ze szczeniętami poszła w swoją stronę.
Wróciliśmy z Amonem do jaskini, gdzie już czekał na nas Amir.
- Cześć - przywitał mnie z uśmiechem, a ja odwzajemniłam gest.
Mały zaczął warczeć na swoje odbicie w lustrze, Amir gdzieś wyszedł, a ja postanowiłam się trochę zdrzemnąć. Byłam bardzo zmęczona dzisiejszym dniem, czułam, jak powoli dopada mnie senność, moje oczy zamykają się...
Nagle usłyszałam przeraźliwy krzyk.
- Mamo! - zawołał rozpaczliwie Amon - Zobacz co się stało!
Spojrzałam na spanikowanego malca i... osłupiałam. Wyglądał tak samo, oprócz tego, że jego sierść była... różowa?!
- Amir! - wołałam.
Po chwili mój partner zdyszany wbiegł do jaskini. Wydyszał:
- Co się stało? Ominęło mnie coś?
Już miałam mu wyjaśniać całą sytuację, kiedy spostrzegł Amona, na jego twarzy wymalowało się wielkie zdziwienie. Potem uśmiechnął się, a jego oczy rozbłysły.
- Chyba wiem o co chodzi - oświadczył rozpromieniony - On odziedziczył po mnie zdolność zmieniania postaci.
Skamieniałam.

<Amir, Amon, dokończycie?>

Od Shay

Pewnego poczułam się taka samotna, choć mam siostrę i jestem już ciocią! Postanowiłam odwiedzić Devię. Była ona w swej jaskini z swym szczeniakiem. Nagle maluch podniósł się i przybiegł do mnie. Bardzo spokojnie się zachowywał. W końcu odezwała się Devia:
- Witaj siostro. Chyba cię polubił. Pierwszy raz cię widzi a ty go.
- Tak. Chciałabym cię zapytać, jak to jest być matką? - spytałam.
-Wspaniale! Są trochę trudności, ale tak jest świetnie.
Pogłaskałam Amona a on do mnie się przytulił! Byłam zaskoczona. Zauważyłam, że Devia także była.
- No coś podobnego!-powiedziała - Jeszcze nikogo nie przytulał, oprócz mnie.
- No to nas obie zaskoczył - uśmiechnęłam się do siostry. - Muszę już iść.
- Pa!
- Pa!
Wyszłam zadowolona bardzo z mojego siostrzeńca. Poszłam do swej jaskini. Miałam w głowie dużo myśli.
< Może poszukam sobie partnera? >rozmyślałam.

Od Midnight'a

Tylko nie to… Nasz szczeniak będzie potworem!
Nigdy sobie tego nie wybaczę… Spuściłem uszy i bez słowa poszedłem do lasu.
Nala wiedziała, że muszę przemyśleć to, co się stało.
Usiadłem na małej łące w lesie. Nagle wszystko dookoła było czarne. Po prostu czarna pustynia!
Wstałem szybko i zacząłem się rozglądać.
Nagle pojawiłem się tam ja, jako potwór. To było dziwne, uśmiechnąłem się do siebie…
Ten drugi ,,ja’’ okrążył mnie i popatrzył mi prosto w oczy. Z jego oczu do moich przeszedł dziwny czerwony promień.
Wszystko stało się normalne.
Zacząłem tracić równowagę i upadłem na ziemię. Zamknąłem oczy…
Miałem wizję. Widziałem naszego szczeniaka. Naprawdę był potworem.
Widziałem jak zmienia się i wiele przykrych scen z jego życia. Zerwałem się nagle.
- Co, co to było?! – Zapytałem sam siebie i wstałem chwiejąc się na łapach.
Wróciłem do jaskini. Wszyscy już spali.
Położyłem się i zasnąłem…

                                                                                                                            < Nala? >



wtorek, 18 lutego 2014

Od Nali

Spostrzegłam Mid'a siedzącego na skale.
- Na co tak patrzysz?
- Na księżyc. Uwielbiam go oglądać.
- Midnight... Musimy porozmawiać...
- O czym?
- Ayle nie żyje i... - nie dokończyłam bo Mid mi przerwał
- Wyrzucasz mnie, tak? Nala... Ja wiem, że...
- Skąd, pewnie, że cię nie wyrzucam. Ja wiem, że się przemieniasz. Już Ci mówiłam, że to opanujemy, ale zabiłeś członkinię stada, i... I... I ja muszę...
- Musisz mnie wywalić, rozumiem...
- Nie, ale muszę dać Ci ostrzeżenie. Ale nie rozmawiajmy już o tym. Jest inna sprawa. Wczoraj śniło mi się nasze dziecko.
- Co z nim?
- Ja, ja widziałam, że ono jest potworem...
- Co?! Nie! Nie, to nie może być prawda!
- Jednak to prawda... Szczeniak miał magiczne oczy.
- Jak to?
- Jedno jaskrawo żółte, drugie błękitne... Najgorsze, że ono nie było takie wesołe, rozbrykane jak szczenięta Rose, było ciche, skryte, takie niedostępne... Niebezpieczne..
- Nie martw się tak, na pewno poradzi sobie w życiu...
- Ono było bardzo podobne do Amona.
- A płeć? Znasz płeć?
- Niestety nie..


<Mid, dokończ>

niedziela, 16 lutego 2014

Od Rose

Przechodziłam obok jaskini bet i pomyślałam czy nasze dzieci nie mogły by się troszkę razem pobawić.Wiedziałam że Amon jest jeszcze mały , ale moje dzieci są delikatne.Zapytałam 
-Devia czy nie masz nic przeciwko temu aby nasze dzieci się zapoznały. 
-Nie , no ale nie wiem czy Amon pozwoli im się do siebie zbliżyć. 
-Dlaczego tak mówisz? - rzekłam zaciekawiona 
-A co u Ciebie słychać ? Jak tam się układa? - zmieniła temat 
-Dobrze całkiem dobrze. 
-Widzę że Amon bardzo polubił Swizz i Sandy to w prost cudownie. 
-Też sie cieszę ! 
Podeszłam do Max'a bo był nie swój i zachowywał się osowiale.Pocałowałam jego małe czoło i na nim ukazało się znamię. Zaniepokoiłam się ale ostatecznie rozmyśliłam się i spytałam pary beta 
-Jeśli się zgodzicie możemy przyrzec nasze dzieci sobie , aby w przyszłości były parą?Oczywiście możecie wybrać jedną z moich córek Swizz albo Sandy . 
<Dokończycie (Devia i Amir)> 

Od Jamesa - Jak dołączyłem?

Nie no... Cały czas to samo. Rodzice mimo iż nie mieszkamy już razem cały czas zadręczają mnie pytaniami, a dokładnie jednym "Kiedy znów się zakochasz?". Chodzi o to, że w naszej watasze, gdy samiec ma już 4 lata zazwyczaj posiada partnerkę, szczenięta, a nawet wnuki. Ja niestety nie potrafię i nigdy nie potrafiłem się zakochać. Miałem kiedyś partnerkę przez tydzień, wszyscy myśleli, że będzie z tego wielka szczęśliwa rodzinka, ale ja nie potrafiłem. Byłem z nią tylko dlatego, by zadowolić watahę. Para alfa z każdym dniem jest coraz bardziej niezadowolona z mojego postępowania, sami próbowali mnie już zeswatać z niejedną waderą, a raz nawet z ich własną córką! Ja jak na dżentelmena przystało odmówiłem i wróciłem do swoich zajęć. Dzisiaj jednak miałem spodziewać się wizyty samicy gamma - Elyon.
Siedziałem, jak zawsze rano na swojej jaskini. Byłem wypatrującym więc dostałem jaskinię z dala od innych z płaskim dachem. Czekałem w spokoju i ciszy na gammę, aż zaczęły nachodzić mnie dziwne myśli: "James daj sobie spokój... Wiesz, że oni chcą Cię tylko zeswatać", "Nie będziesz szczęśliwy", "Tutaj nigdy nie zaznasz szczęścia, a tym bardziej miłości." itd.
Te wszystkie myśli, nawet małe, gdy wziąłem razem do kupy miały sens. Po co mam być w watasze, gdzie nikt nie akceptuje mojego wyboru życia singla? No po co? Chyba tylko po to, by inne wilki miały kogoś z kogo można się pośmiać. Bez dalszych rozmyśleń poderwałem się na równe nogi i popędziłem w stronę granic naszych terenów. Byłem pewny na 100%, że chcę odejść, niestety...
Będąc na granicy drogę zagrodził mi mój własny brat. Był wysokim, dobrze zbudowanym czarnym basiorem z blizną na lewym oku. Zrobiłem mu ją, gdy byliśmy jeszcze szczeniakami. Jasper (tak nazywał się mój brat) zabronił mi odejść, lecz ja nie dawałem za wygraną, chciałem odejść i dałem mu to jasno do zrozumienia. Wtedy zaczęła się walka. Strony były wyrównane, ponieważ byliśmy równie wysocy, równie silni oraz nasze żywioły był podobne. On dzierżył żywioł cienia i lodu, a ja ognia i lodu. W końcu Jasper'owi podwinęła się łapa, wtedy ja nieumyślnie, w furii skręciłem jego ciało w pół. Było słychać tylko trzask łamanych kości oraz krzyk jego ciężarnej partnerki. W mig wróciła mi samokontrola, wtedy ranny uciekłem jak najdalej mogłem.
Po paru dniach wędrówki wycieńczony, głodny, spragniony oraz lekko ranny (uleczyłem się w miarę możliwości) znalazłem się w jakiejś zimowej krainie. Wszystkie sosny i jodły, jak i gleba były pokryte grubą warstwą białego puchu. Położyłem się pod rozłożystym (wysokim) drzewem tak, że głowa wystawała mi poza jego gałęzi. Zmęczony zamknąłem oczy i udałem się na małą drzemkę.
Spotkałem Nale , która była alfą w watasze i spytałem
-Czy mogę dołączyć do twojej watahy ?
-Tak ależ owszem.
Pobiegłem wraz z moja piękna harfą do jaskini w której byli wszyscy inni członkowie.

Od Rose - C.D. Vanilli

Szukałam Vanilli przez cały dzień wiedziałam , że niedługo powinna urodzić . Spotkałam Zuko i spytałam się czy nie wiedział Vani .
-Wiesz może gdzie jest nasza Vani?-powiedziałam zdyszana
-No wiem i nawet dokładnie , nie jestem ....
-Gdzie ona jest czym ty nie jesteś mów!?-zmieszanie udzielało się tylko mi
-Ona, ona....
I opowiedział mi o tym , że Vanilli w jego proroczym śnie szła wraz z Arghai obok zakazanego lasu.I tam pojawiły się skurcze . Wiedziałam już wtedy co się stanie bo na tym lesie ciąży klątwa iż jeśli skurcze pojawia się w tym miejscu zginie matka lub młode co kwadrans zostawiając przy życiu 3 albo 4 maluchy.Biegłam już aleja miłości w stronę miejsca , które wskazał mi Zuko i na potknęłam Arghai , która biegła co sił w nogach.Wiedziałam , że dużo czasu nie zostało . Tylko ja mogę odeprzeć klątwę przeciwnika.Ponieważ w lesie mieszkał kiedyś łoś który rzucił zaklęcia na wszystkie samice , które zaczną mieć w tym miejscu skurcze.Nagle ujrzałam rodzącą Vanilli , wiedziałam że jest za późno aby odeprzeć czar , ponieważ ciąża dobiegła rozwiązania.Wtem zaczęłyśmy rozmowę:
-Klątwa -wyszeptałam
-Słucham!? -powiedziała do mnie z nie dowierzaniem
- Twoje szczeniaki są klątwą. Z każdym kwartałem jeden będzie umierał pozostaną tylko 3 albo 4...
Biedna tak strasznie ci współczuje! Dbaj o nie kochana. Przepraszam ale nie umiem Ci pomóc , nie zdążyłam zdjąć klątwy zakazanego lasu.
-Ale dlaczego, Towo dlaczego ty mi to robisz ? Zawsze cię szanowałam...
-Ja ciebie też , będę cię zawszę wspierała , ale ta klątwa jest troszkę...
-Jak to klątwa jak troszkę?-Przerwała mi Vanilli
-No bo widzisz . Na tym lesie ciąży klątwa iż jeśli skurcze pojawia się w tym miejscu zginie matka lub młode co kwadrans zostawiając przy życiu 3 albo 4 maluchy.
-Rozumiem już wszystko-westchnęła po czym kazała mi zostawić ja na chwile samą i pobiec po Vilandlego .Tak tez zrobiłam.
<Vanilli?>

sobota, 15 lutego 2014

Od Vanilli - Poród

Wyszłam wraz z Arghai na spacer. Szłyśmy właśnie obok zakazanego lasu kiedy poczółam silne skurcze.
- Och nie tylko nie tu! wykrzyknęłam,w tym momencie przerażona Arghai. Uciekła lecz ja pobiegłam do potoku życia.
- Tak tutaj możecie kochane 
Zaczełam rodzic ale od początku  było coś nie tak.
[...]
Byłam zmęczona i zasnęłam.
Urodziłam 9 małych szczeniaczków. Jednak kiedy zaczęłam je lizać. Zauważyłam że 2 są martwe.
Pękło mi serce . Zaczęłam płakać.
Rose musiała być niedaleko bo zaraz do mnie przybiegła.
-Klątwa -wyszeptała 
-Słucham!? -powiedziałam do niej z niedowieżaniem
- Twoje szczeniaki są klątwą. Z każdym kwartałem jeden będzie umierał pozostaną tylko 3 albo 4...
Biedna tak strasznie ci współczuje! Dbaj o nie kochana. Przepraszam ale nie umiem Ci pomóc...
Dalszego ciągu już nie słyszałam. 
-Ale dlaczego, Towo dlaczego ty mi to robisz ? Zawsze cię szanowałam...


Rose dokończysz?
<Rose?, Arghai? >

Od Midnighta C.D Nali

Byłem taki szczęśliwy że będziemy mieć szczenięta!
Wróciliśmy do jaskini, a ja miałem taki dobry humor.
Już nie mogłem się doczekać nowych członków rodziny! Mam tylko nadzieję, że nie będzie potworem.
Nie darowałbym sobie tego…
Robiło się ciemno, szczeniaki spały, a ja siedziałem na skale, i patrzyłem w księżyc.
- Na co tak patrzysz? – Przyszła Nala.
- Na księżyc. Uwielbiam go oglądać, zawsze to lubiłem.



< Nala >              
                           

Od Midnighta

Nareszcie Walentynki!
Dałem Nali jej ulubione owoce, w kształcie serduszek.
Samicom bez pary też dałem podarunek, żeby nie było im smutno.
Jedna zamiana w potwora… Hmmmm… To i tak mało.
Szczeniaki dostały swoje nowe zabawki zrobione z ich ulubionych przysmaków i małych patyczków.
Mam nadzieję że ten wspaniały dzień jest miły dla wszystkich wilków z naszej watahy.
Poszedłem napić się z jeziorka. Pijąc, zauważyłem że zamiast mojego odbicia jest odbicie mojego potwora.
- Agrh! Zostaw mnie! – Zawarczałem, a on zmienił się w moje odbicie. – On nigdy nie da mi spokoju…
Wróciłem do innych członków watahy, i spojrzałem na nich. Szkoda mi było tych, którzy świętują sami…
Ale nie mogę nic zrobić…
Zacząłem chodzić wśród tych wilków.
Zobaczyłem że Ayle, patrzy na mnie dziwnym spojrzeniem.
- Ayle? Czemu tak na mnie patrzysz? – Zapytałem wilczycę.

<Ayle, dokończysz?>

Wiemy jakie szczenie urodzi Nala!

Od Amira - C.D. Devii

Kilka dni po narodzeniu naszego potomka przyszedłem do jaskini Devi krzatajacej się przy młodym. Zacząłem niepewnie:
- Posłuchaj... Mam taką małą propozycję...
- Dobrze, przedstawisz ją nam, ale najpierw idź złapać kilka królików, bo ptasie mięso zdecydowanie źle wpływa na Amona, od razu jest taki marniejszy...
Muszę przyznać, ze zdziwiła mnie postawa mojej partnerki. Wiedziałem, że na pewno martwi się synem, ale jeszcze nigdy nie okazała takiego braku zainteresowania moją obecnością. Zrobiłem to, o co prosiła i wróciłem do jamy.
- O, świetnie, przyszła nasza kolacja! - zawołała rozpromieniona Devia i spojrzała czule na malca.
- Dobrze, to teraz mnie posłuchasz...? - zagadnąłem.
- Teraz mów to, co masz do powiedzenia. - odparła obdzierając króliki ze skóry.
- No więc, tak sobie pomyślałem, że moglibyśmy zaadaptować Banteckę...
- Kogo?
- A no tak, zapomniałem, ciebie jeszcze wtedy nie było w watasze. Bantecka to mała wadera, którą kiedyś znalazłem. Bo wiesz, ona ma taką wadę, że nie kontrolule zamiany w smoka, i pomyślałem sobie, że mały nie czuł by się taki inny i wyobcowany...
- Tak, to znakomity, pomysł - odparła ze spokojem.
- Zgadzasz się? Tak po prostu? - zapytałem zdziwiony.
- Oczywiście.

<Devia?>

Od Rose

Naszły mnie w nocy koszmary w których mówili
-Rose uciekaj!
Nagle nade mną pokazała się wizja ukazująca śmierć Ayle i jej opowieść z jej perspektywy a było to według niej tak:
Ayle szła wolno i zauważyła szczenięta postanowiła się z nimi zdrzemnąć obudziła się i ujrzała wychudzone wilki , którym z pyska piana kipiała. Wadera broniła szczeniąt ale nie udało jej się wilki złapały je i zaczęły bić a ją ich samiec alfa przycisnął do ściany i na przymus skrzywdził.Wiedziała że z tego mogą narodzić się młode więc zaczęła się poddawać i prosić o śmierć. Nagle wilczyca ujrzała Midnight'a zawołała . On nie odpowiadał , prawdopodobnie jeszcze jej nie znał bo ona go tez nie tylko tak z widzenia .Nagle ugryzł go pewien z wilków i Mid powiedział 
-Proszę nie .... 
Po czym zemdlał . Nagle wstał był wściekły zaczął zabijać wilki i nagle gdy zabił szczenięta miała uciekać ale on z zaskoczenia wbił Ayle sztylet w pierś ona walnęła go kamieniem po czym....
Zerwałam się ze snu i zobaczyłam niesioną przez Vanilli zmarłą Ayle ze sztyletem wbitym w serce. Od razu wiedziałam że w ostatniej chwili życia wysłała mi wiadomość z tym jak się sprawa potoczyła. Podeszłam do dzieci i ucałowałam je po czym zasnęłam ze strachu na posłaniu Nali.

Nowe Szczeniaki!!!




Saphira





Babie




http://fc06.deviantart.net/fs70/f/2010/179/8/1/8133705ca3efc667cf3655061742cd0c.jpg


Blood



Ache







Melly






Hachiko








Rejka



Oraz dwa nie przeżyły:


Flo i Sqiub

Od Shay

Kiedyś,w słoneczny dzień wybrałam się z Devią na spacer. Chciała mi coś pokazać. Przez początek drogi nie odzywałyśmy się do siebie. Rozmyślałam co takiego chce mi pokazać. W końcu Devia odezwała się:
- Myślę, że to co mam ci zamiar, pokazać spodoba ci się bardzo.
- Ciekawi mnie to bardzo - odpowiedziałam zachwycona.
- Oh! Dochodzimy! Zamknij oczy. Nie martw się, będę cię prowadzić - rzekła ma siostra.
Byłyśmy już na miejscy. Devia powiedziała:
- Otwórz oczy. Czyż to nie jest przecudowne!
Z prośby siostry otworzyłam powieki i ujrzałam ogromnie drzewo.
- To Drzewo Życzeń. Jeśli wypowież życzenie spełni ci się po kilku dniach! - szczęśliwa powiedziała.
- Hmm...Ja nie mam na razie życzeń. Moje życie jest idealne.
- To wspaniale siostro!
Po tych słowach poszłyśmy do domu radosne.Następnie położyłyśmy się spać.Nigdy nie zapomnę tego dnia, gdy tak blisko byłam przy mojej ukochanej siostrze

Od Nali

Ostatnio usłyszałam żałosne skomlenie... SZCZENIĄT?!! Szczekanie dobiegało z lasu. Jak najprędzej pobiegłam na miejsce. Niestety, kiedy dotarłam, nikt już nie żył.. Spostrzegłam Midnighta siedzącego na ziemi. Cały opływał krwią.
- Co ty tu robisz? Czemu jesteś zakrwiony?
- Oh... Nala.. Wiesz, że ja zmieniam się w potwora..
- Tak wiem, ale ostatnio się nie zmieniałeś..
- Tak, aż do dzisiaj.. Te szczeniaki... To ja je zabiłem..
- Co?!
- Tak, muszę odejść..
- Nie, Mid.. Opanujemy to, to nie była twoja wina..
- Jeden wilk mnie ugryzł.. To dlatego.
- Widzisz.. Wszystko dobrze, postaramy się to jakoś naprawić. A szczeniaki pochowamy.- mówiąc to, pocałowała Midnighta
- Zgoda.. Ale tylko na jakiś czas.
- Co?!! Ale dlaczego?!
- Bo tego nie da się opanować, nigdy.. - Nie dokończył, bo mu przerwałam
- Nigdy nie mów nigdy- roześmiałam się
- No dobrze..
- No właśnie, Mid, mam nadzieję, że się ucieszysz.. Jestem w ciąży!
- Na prawdę? To wspaniale.. Jeśli ty tak uważasz..
- Cieszę się, bardzo się cieszę.
- W takim razie ja też. - Mid dał mi buziaka
- Choć, wracajmy już..
- Dobrze, oby nasz szczeniak był taki jak ty..
- Dlaczego?
- Jeśli wda się we mnie, będzie potworem.
- I nawet jeśli będzie potworem, będę go bardzo kochała

<Mid?>

piątek, 14 lutego 2014

Nowy szczeniak! - Amon

Amon
Rodzice: Devia i Amir

Od Devii - Poród

   Kiedy nadszedł wreszcie długo wyczekiwany dzień Walentynek, szłam właśnie dać Amirowi prezent, który mu zrobiłam. Było to zaczarowane serduszko wykonane z patyków i zabarwionych na niebiesko i różowo piór. Miało ono magiczną właściwość; kiedy się go dotknęło, zaraz ukazywały się wizje najlepszych wspomnień życia. Mogło to poprawić humor nawet w najgorszej sytuacji. Wykonanie tak nadzwyczajnego prezentu było dla mnie nie lada wyzwaniem, ale skończone było powodem do dumy.
   Znalazłam mojego partnera przy szczeniakach Rose i Zuko. Podeszłam do niego.
- Wszystkiego najlepszego z okazji Walentynek! - powiedziałam, po czym pocałowałam go i dałam mu serduszko. Uśmiechnął się tylko i zaproponował spacer. Zgodziłam się chętnie.
    Szliśmy przez chwilkę w milczeniu, aż poczułam skurcze w brzuchu.
- Zapomniałam! - krzyknęłam przerażona i upadłam. Zupełnie wyleciało mi z głowy, że przeciez dzisiaj miało się urodzić szczenię.
Amir pochylił się nade mną zmartwiony. Wiedziałam, że właśnie teraz młody wilczek chce przyjść na świat. Zaczęłam przeć, aż poczułam się dziwnie senna, a potem cały świat ogarnęła ciemność...
   Gdy się obudziłam, leżało przy mnie szczenię. Tak jak zobaczyłam je w przepowiedni, było koślawe i miało wielkie, czerwone oczy.
- Nie przypominam sobie, żeby miał mieć pióra - powiedziałam słabo do mojego partnera, patrząc na krzywe skrzydełka wilka - Zupełnie jakby przeszedł właśnie przez burzę.
Amir uśmiechnął się.
- Jeśli tak uważasz, nazwijmy go Amon, bo bogu wiatru.
- To dobre imię - odpowiedziałam cicho.

Od Midnight' a

Przebiegłem przez kolczaste krzaki, i pobiegłem tam, skąd dobiegało warczenie i głośne ujadanie.
Zobaczyłem jak sześć wilków walczy ze sobą, i wyrywa sobie nawzajem z pysków małe SZCZENIAKI?!
Całe pogryzione, nie miły chyba szans na przetrwanie, ale postanowiłem je uratować.
Skoczyłem na wilki, i zacząłem je powalać na ziemię.
Jednak kiedy jeden z nich mnie ugryzł w szyję, wszystko zaczęło się powoli rozmazywać.
Wszystko było czerwone. A potem zwykła ciemność.
Za chwilę powili otwarłem oczy. Zobaczyłem te ,,złe’’ wilki. Leżały nieżywe.
- O n-nie… - Zacząłem się jąkać. – Wrócił…
Rozgarnąłem się za szczeniakami. Też nie żyły…
Ale to nie złe wilki je zabiły. To byłem ja… Kiedy się zmieniam, zabijam każdego kogo zobaczę. 
I nie mogę nic z tym zrobić…
Przerażony pobiegłem przed siebie.
,, Nie mogę wrócić do watahy… Wtedy ich zabije… ‘’ – Pomyślałem.
Byłem jeszcze do tego zakrwawiony.
Położyłem się nad jeziorem, i przemyślałem wszystko, co się teraz stało.
- Co ty tu robisz? Czemu jesteś zakrwawiony? – Zapytał ktoś. 

< Kto dokończy? >

środa, 12 lutego 2014

Od Devii - C.D. Amira

   Chciałam obwieścić Amirowi, że jestem w ciąży, ale najpierw chciałam się wypytać o szczegóły Rose. Jednak kiedy ją spotkałam, nie zdążyłam zapytać o wszystko, bo zauważyłam swojego partnera i puściłąm się biegiem za nim, kiedy zobaczyłam, że biegnie w las.
- Amir, zaczekaj na mnie! - wołałam - Muszę ci coś powiedzieć!
Kiedy go dogoniłam, rozpromieniona zagadnęłam:
- Nie zgadniesz!
Kiedy nie usłyszałam odpowiedzi, ciągnęłam dalej.
- Jestem w ciąży!
- Wiedziałem... - Amir westchnął.
- Nie cieszysz się? - zasmuciła mnie reakcja basiora.
- Nie, cieszę się, tylko... ty wiesz, że potrafię przewidywać, co się wydarzy w przyszłości...?
- Oczywiście.
- No to ten... Urodzisz tylko jedno szczenię...
- Chyba nie ma z tym dużego problemu, prawda? Coś jest nie tak? - zaniepokoiłam się.
- Nie, ze szczeniakiem wszystko w porządku, to chłopiec, tylko on... no wiesz... jest taki.. Eehm... Jakby ci to powiedzieć...
Dotknęłam łapą jego czoła, a oczy rozbłysły mi srebrnym blaskiem. Zobaczyłam wizję małego, szaro-burego, pokracznego wilka z koślawymi skrzydłami i oczami czerwonymi jak krew... Potem obraz się zmienił, widziałam tego samego basiora, tylko że starszego. Wył z bólem w ciemne niebo spowite w mgłę, potężne, lecz nadal skrzywione skrzydła miał splamione krwią, z oczu zamiast łez sączyła się jaskrawoczerwona krew... Wtedy zrozumiałam, że od samego początku ciąży na nim klątwa.
Gdy zdjęłam łapę z głowy Amira, moje oczy odzyskały swój dawny kolor. Spojrzałam smutno na mojego partnera.
- O to chodzi, tak? - spytałam cicho - Nie martw się, jakoś sobie z tym poradzi. W końcu urodzi się w Walentynki, na pewno będzie bardzo wrażliwy. Jestem tego pewna.
Próbowałam go pocieszyć, lecz ten tylko uśmiechną się blado.
- Tak uważasz...? Może i masz rację...
- No i przecież będzie miał do towarzystwa szczenięta Rose i Zuko, a także Vanili i Villa.
- Dobrze ale nie oczekujmy cudu... - powiedział z rezygnacją, po czym odszedł.

Od Minight' a

Zdziwiło mnie nieco zachowanie Nali.
Chciała żebym dał jej się zastanowić. Więc poszedłem się zdrzemnąć.
W nocy obudziło mnie ujadanie z lasu. Nieco zaniepokojony spojrzałem tam, a potem na szczeniaki?!
Nie ma Amki’ego i Miken!
Nerwowo rozglądałem się za nimi, ale nic nie było.
- Nala! Nie ma szczeniaków! – Szturchałem śpiącą Nalę.
- Jak to?! – Zerwała się nerwowo.
- Normalnie nie ma!

Nagle z lasu wybiegli Miken i Amki. Cali poszarpani i zmęczeni.
- Maluchy! – Podbiegliśmy do nich, a Nala przytuliła je do siebie.
Pobiegłem sprawdzić, co tam się dzieje.

wtorek, 11 lutego 2014

Od Nali

Midnight zapytał czy chcę mieć potomstwo. Byłam zszokowana.. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
Przeraziłam się. Nic nie mówiąc, uciekłam.
Mid jeszcze chwilę biegł za mną, ale zaraz przestałam go słyszeć.
Chyba go zgubiłam.. Pomyślałam zdyszana.
Nagle zza drzewa wyskoczył.. Midnight?
- Ale, co ty tu robisz?!
- Dlaczego uciekłaś? Coś się stało?
- Nie.. Yyy.. Tak.. Nie wiem!
- Ja tylko spytałem..
- Ale ja nie wiem co o tym myśleć...
- Po prostu odpowiedz..
- Hmm.. No.. No, dobrze.
- Naprawdę?
- Tak... Chyba..
- Tak.. Czy nie?
- Yyy.. Oh, noo zgoda, ale daj mi to wszystko przemyśleć.
- Dobrze.

<Midnight?>

Od Midnight'a

Minęło kilka ciepłych, słonecznych dni w tej wspaniałej watasze.
Miken i Amki, byli coraz bardziej duzi.
Poszedłem na polowanie. Z wielką łatwością upolowałem dużego jelenia.
,, To niesamowite! Od kąt jestem w tej watasze, nie zmieniłem się w potwora! ‘’ – Pomyślałem szczęśliwy.
Tu nie jest tak jak w moich poprzednich watahach! Stamtąd od razu, jak się dowiedzieli że jestem potworem, wyrzucili mnie. Tu jest całkiem inaczej. Tu jest niesamowicie!
Nastał zmierzch. Szczeniaki spały szczęśliwie, a Nala przyglądała się im z uśmiechem.

- Nala? – Zapytałem nagle.
- Tak?
- Noe bo wiesz… Jesteśmy partnerami już całkiem długo… Więc… Może chciałabyś mieć potomstwo? 



< Nala? >

Nowa członkini! - Shay

Shay
Szpieg, Wojownik

poniedziałek, 10 lutego 2014

Wiemy jakie szczeniaki urodzi Devia!

Dzięki umiejętności Amira dowiedzieliśmy się, że Devia urodzi jedno szczenię, samca, który wygląda mniej więcej tak:



Wiemy jakie szczeniaki urodzi Vanilli!

Vanilli odkryła swoją nowa moc !
Potrafi przewidywać!
I wiemy jakie urodzi szczeniaki :)
Nie znamy tylko płci :)



Ciąże

Oczekujemy 2 miotów
Devii i Vanilli
Więcej informacji w opowiadaniach rodziców szczeniąt :)

Od Vilanello

O boże! Co się dzieje w naszej watasze! Mamy jeden miot i oczekujemy dwóch bo Devia i Vanili ją w ciąży. Zszokowała mnie informacja o ciąży Vanili. A o było tak:
Pewnego słonecznego dnia, poszedłem do jej jaskini. Ale jej nie było poszedłem więc na polowanie.Spotkaliśmy się nad morzem.
-Vill muszę ci coś powiedzieć...
Wiedziałem, że taki początek nie wróży nic dobrego.
-Ja...Ja jestem w ciąży- dokończyła
Wytrzeszczyłem na nią oczy, a ona uśmiechnęła się radośnie. Pobiegliśy razem aleją młodości do potoku życia.
-Och to cudownie - powiedziałem do niej, a po chwili dodałem- Nasze dzieci będą wychowywac się z dziećmi Amira i Devii
Vanili zdziwiła się i powiedziała
- To Devia teżz jest w ciąży?
- Tak i jej szczeniaki urodzą się tego samego dnia co nasze ...
< Vanili dokończysz?>

niedziela, 9 lutego 2014

Od Amira

   Pewnego słonecznego dnia jak zwykle wybrałem się na spacer po terenach watahy. Przy jaskiniach zauważyłem Rose z jej szczeniętami. Uśmiechnąłem się pod nosem na widok bawiących się maluchów. Już miałem odejść dalej, kiedy zobaczyłem, że do wadery podchodzi Devia. Przystanąłem zaciekawiony. Pamiętałem jeszcze niedawny incydent między dwoma wilczycami, więc zatrzymałem się, by zobaczyć, co się stanie. Po chwili moja partnerka zagadnęła:
- Cześć, Rose! Słuchaj... mam do ciebie pytanie: Jak to jest być matką?
- Cudownie - odpowiedziała wadera z błyskiem w oku, po czym spojrzała na małą Charlotte goniąca za motylkiem - A czemu pytasz?
Devi uśmiechnęła się.
- Bo wiesz, jestem w ciąży - oznajmiła radośnie.
Po tych słowach skamieniałem. Jak to, mam być ojcem?! Ale jak do tego doszło?!
- To świetnie, gratuluję! - powiedziała rozpromieniona Rose, ale ja dalszego ciągu już nie usłyszałem, bo pędziłem jak szalony w las. Musiałem mieć czas, żeby sobie wszystko dokładnie przemyśleć. Jak to się stało?!
   Nie zdążyłem jednak potrudzić się nad odpowiedzią do tego pytania, ponieważ Devia najwyraźniej mnie zauważyła, bo wkrótce dobiegło mnie jej wołanie:
- Amir, zaczekaj na mnie! Muszę ci coś powiedzieć!
Wkrótce dobiegła do mnie zdyszana, z ogromnym uśmiechem na twarz.
- Nie zgadniesz! - zachęcała mnie szczęśliwa.
- Mogę się założyć, że o to chodzi... - mruknąłem pod nosem.

<Devi, dokończysz?>

Nowy członek! - Trick

http://foto.m.onet.pl/_m/d7000beb2eafba21393de0935e0ab271,14,19,0.jpg
Imię: Trick
Wiek: 3,5 lat
Płeć: Basior
Cechy: miły, rozsądny, pomocny, szczery, wytrwały
Partner: szuka
Rodzina: -
Zauroczenie: Shani
Funkcja: Morderca
Rasa: Wilk Powietrza
Jaskinia: do uzupełnienia
Nick na Howrse: maciek101
Nick na Doggi: Maciek19

Od Nali - C.D Midnighta

- Mid, śpisz? - spytałam, bo nie mogłam zasnąć
- Spałem.. - burknął basior
- Przepraszam..
- Nie szkodzi. Nie możesz spać?
- Yhy.. No, tak.
- Chodź, może się przejdziemy? Zabiorę cię w piękne miejsce..
- No to zgoda..
Poszliśmy do parku, potem nad wodospad i morze. Hmm. Co on mnie oprowadza po watasze?.. Pomyślałam. Ale w końcu doszliśmy do pięknej doliny, gdzie mimo, że u nas była, błyskało białym światłem dnia.
- Jak tu pięknie.. Powiedziałam
- Wiem. - powiedział Midnight i pocałował mnie
- Nie spodziewałam się tego.. - odparłam zdziwiona pocałunkiem
Mid tylko się roześmiał i dał mi drugiego całusa.
Powiedział:

<Midnight, dokończ>

sobota, 8 lutego 2014

Nowe szczeniaki! - Swizz, Xena, Sandy, Charlotte, Max, Mack

Swizz
Rodzice - Rose i Zuko



Xena
Rodzice - Rose i Zuko



Sandy
Rodzice - Rose i Zuko



Charlotte
Rodzice - Rose i Zuko



Max
Rodzice - Rose i Zuko


Mack
Rodzice - Rose i Zuko