sobota, 18 lipca 2015

Amir - USPRAWIEDLIWIENIE

Bardzo przepraszam wszystkich za opóźnienia, ale jestem razem z Moon i Dante na wakacjach w Bułgarii, gdzie nie ma stałego dostępu do Internetu i ogólnie jest z nim problem. Posty jeszcze przez następny tydzień będą dodawane tak przez 2-3 dni. Potem już będzie normalnie :)

Rokan - USPRAWIEDLIWIENIE

Rokan bardzo przeprasza za swoją dotychczasową nieobecność i będzie aktywny w sierpniu.

Od Macho C.D Demeter

No cóż... Nie jestem typem basiora, który umie się zwierzać i okazywać "wielkie" współczucie, nie żebym to olewał, ale zazwyczaj w takich sytuacjach nie wiem co powiedzieć, czy coś dobrego, czy ciągnąć dalej temat...
-Przepraszam...-załkała, ocierając łzy.
-Ymm... No... Nic się nie stało...-odpowiedziałem zmieszany.
-Nie... To ja niepotrzebnie zaczęłam... Przepraszam...-załkała znowu.
-No co ty... Czasem dobrze wyrzucić to z siebie.-uśmiechnąłem się lekko.
-Może masz racje.-także się uśmiechnęła.
-Przejdziemy się gdzieś?-spytałem, aby wadera przestała już o tym myśleć.
(Demeter? Brak weny)

czwartek, 9 lipca 2015

Od Dereka CD Cleo

Z trudem przechodziliśmy przez niedopałki . Miałem nadzieję , że nie zawiodę Demeter i przyprowadzę jej córkę całą i zdrową.
-Tak w ogóle to jestem Derek. Możesz mówić mi Der . Przepraszam , że nie od razu się przedstawiłem , ale byłem tak skupiony...
-Okey . Nic się nie stało - powiedziała miłym głosem - Uważaj !!!
Tylko tyle pamiętam obudziłem się później obok niej pod zawalonymi drzewami. Nie mogłem się ruszyć , a Cleo próbowała nas uwolnić kopiąc dziurę.
-Mówiłam uwaga ! Nie wiem czym się tak zamyśliłeś. - powiedziała z gniewem na ustach
-W takim razie dlaczego oboje tu utknęliśmy skoro widziałaś zagrożenie ? - spytałem w obronie
-A pomyśl... Może chciałam tutaj komuś uratować życie ! - wydarła się
-Przepraszam masz rację za bardzo poniosły mnie marzenia. Nie powinienem tak cię narażać - w tym czasie Cleo wykopała na tyle dużą dziurę , że przecisnęła się i była wolna , a ja dalej tkwiłem pod sosnami. - Pomożesz mi ?
-Niby dlaczego miałabym to robić? - siadła na kłodzie
-To dlaczego skoczyłaś w mojej obroni gdy spadały ?
-Przestań ! - przycisnęła pień swoim ciałem niemal mnie miażdżąc po czy zeskoczyła i pomogła mi wyjść z pułapki. Szliśmy więc dalej tym razem bardziej ostrożni i czujni.
Widziałem już górę na której miała czekać na nas reszta stada. Teraz musieliśmy się jeszcze tam wdrapać. Cleo swym pięknym śpiewem umilała nam wspinaczkę po półce skalnej. Nagle droga się urywała i kontynuowała się dwa metry dalej .
-I niby jak herosie przejdziemy dalej ? Nie zamierzam się brudzić . - uniosła głowę
-Czy choć raz możesz nie narzekać i pozwolić mi działać.
Rozciągnąłem się tworząc most między dwiema stronami. Wadera weszła mi na plecy i mocno po nich szła. Z bólu niemalże się puściłem . Gdy samica była już bezpieczna na drugiej stronie musiałem się jakoś do niej dostać . Puściłem tylne łapy i zacząłem zwisać dotknąłem nimi skał i całą siłą wybiłem się w górę dołączając do młodej gammy.
-I co szczena opadła ? - powiedziałem podlizując się
-Tsssa jasne możemy się pośpieszyć wędrówka nie rozpocznie się bez nas i wszyscy nawet ja z głodu padną.
Szliśmy już prostą półką skalną coraz wyżej i bliżej watahy , rozmawialiśmy o naszym życiu i przygodach . Zaprzyjaźniliśmy się. Kto by pomyślał , sam wtedy w to nie wierzyłem. Gdy nareszcie dotarliśmy na umówione miejsce i przywitaliśmy się z resztą Dante zarządziła dalszą podróż w poszukiwaniu wody i zwierzyny. Dowiedziałem się , ze wrócimy na te tereny zaraz gdy zacznie się tu pora deszczowa , która tak długo się późni. Podeszła do mnie Cleo .
<Cleo>

Od Demeter CD Macho

Zaskoczyłam Macho przed jego nocną kryjówką był naprawdę wystraszony , pierwszy raz go takiego widziałam . Nie mogłam opanować śmiechu.
-Z czego się tak śmiejesz jeśli można wiedzieć - powiedział poważnie
-Ja....ja - pękałam ze śmiechu - gdybyś tylko widział swoją minę na mój widok !
-Nic w tym śmiesznego ledwo wstałem i miałem dziwne obawy ...
Zapadła cisza. Sama poczułam się głupio mam już osiem lat na karku a zachowałam się jak głupie szczenie .
-Przepraszam nie powinnam ... - powiedziałam z żalem odwracając się i idąc w innym kierunku
-Stój nic się nie stało ja też lekko przesadziłem... Po tych nieudanych zawodach miłosnych mam pewną urazę do samic.- wyżalił mi się - A czego ode mnie chcesz ?
-Chciałam się zapoznać, zaprzyjaźnić . Niestety tak jak zawsze się ośmieszyłam i zrobiłam wrażenie wrednej żmiji . Moja rodzina jest "przeklęta" poczynając od mojej byłej teściowej jej dzieci i wśród nich mojego zmarłego partnera . Zawsze przydarzały im się różne nieszczęścia i klęski czuję , że przez mój związek spada wszystko na mnie i na moją kochaną córkę Cleo. Robię co mogę aby była cała i zło jej nie dosięgło. Mam żal do całego świata same nieszczęścia na nas spadają mimo iż jesteśmy największą pokoleniową rodziną w watasze wszyscy mają nas za nic... - opowiedziałam mu wszystko szczegółowo poczynając od wiadomości , które przekazał mi Amir . Opowiedziałam mu jaka wataha była na samych początkach i co już wtedy działo się mojej rodzinie poczynając od babci mojej córki Rose.
Macho zamilkł. Miał łzy w oczach.
<Macho>

poniedziałek, 6 lipca 2015

Od Cleo

Zaczyna doskwierać nam wszystkim pragnienie . Rzeki wyschły , jeziora zmieniły się w bagno. Zwierzyna wywędrowała i zostały już tylko pojedyncze sztuki. Cała wataha wygląda na wymarłą wszyscy mają coraz mniej sił do walki z suszą. Całymi dniami tylko leżymy i czekamy na deszcze które nie nadchodzą już z trzytygodniowym opóźnieniem. Postanowiłam działać jestem młoda i silna . Mam świetny pomysł. Biegłam do alf , bet i gamm przez las gdy nagle wybuchł pożar. Nie miałam pojęcia co mam robić byłam osaczona . Zaczynałam się dusić w oparach dymu , nagle z płomieni wyskoczył na mnie jakiś basior. Chwycił mnie prawie nie przytomną za kark.Gdy się obudziłam byłam w jakiejś jaskini. Wstałam i zamierzałam ostrzec przed ogniem innych.
-Dokąd to tak szybko młoda gammo ?!- odezwał się nie znany mi dotąd głos
-Kim jesteś i czego ode mnie chcesz ? - zapytałam .
Basior zbliżył się do mnie i przycisnął mnie do ściany. Bałam się w jego oczach widziałam lęk i strach.
-Nie możesz z tond wyjść...
-Puść mnie muszę ostrzec watahę przed pożarem i przedstawić swój pomysł. - odparłam a basior się wycofał
-Jeśli pójdziesz zginiesz jesteś słaba i młoda... Nikomu na pewno nic nie grozi zdążyłem wszystkich przeprowadzić bezpiecznie na drugi brzeg doliny. Nie jaka Demeter...
-Ta Demeter to moja matka!
-Cicho bądź i daj mi dokończyć!!! - wydarł się , a ja zacichłam - powiedziała mi , że nie ma ciebie z nami i , że mam cię odnaleźć. Udałem się więc w poszukiwania , gdy cię znalazłem byłaś ledwo żywa i po chwili zemdlałaś . Przyniosłem cię tu , bo ogień odciął nam drogę od reszty stada.Musimy do nich wrócić ,ale razem w pojedynkę nie damy sobie rady.
Zapadła cisza . Myślałam nad tym co powiedział . Nie wiedziałam czy mam ufać komuś kogo nie znam. Ale co mi zostało. Bez słowa poszłam za nim w zgliszcza i niedopalony do końca las.
<Jakis basior? opisz przeprawę na drugi brzeg pamiętając o trudności przeszkody!>

Akcja "Recykling"

Z powodu błędu w poszczególnych zakładkach, wszyscy członkowie są proszeni o ponowne przesłanie formularzy oraz swoich towarzyszy. Możliwe będą zmiany w swoim wilku bez użycia eliksirów. Do wszystkich członków zostaną wysłane wiadomości z prośbą o ponowne przesłanie formularza. Osoby, które chcą odejść z watahy, proszone są o wysłanie wiadomości o treści: "Nie chcę już należeć". Osoby, które nie odpowiedzą, zostaną "zamrożone". Do każdego z osobna zostanie wysłana wiadomość z prośbą o ponowne wysłanie formularza. W ten prosty sposób oddzielimy osoby aktywne od tych, które nawet tu nie zaglądają.
Administratorzy WPW

Od Macho

Obudził mnie przenikliwy chłód. Zwinąłem się bardziej w kłębek i przysunąłem się bardziej do ściany. Przez moment wydawało mi się, że jestem gdzieś nad jakimś jeziorem w lesie. Dopiero szum morza przypomniał mi, gdzie się znajduję. Westchnąłem na myśl, że mój sen musiał tak szybko się skończyć i, że trzeba wrócić do rzeczywistości. Spróbowałem rozciągnąć obolałe łapy, ale ułożyłem się w ciasnym miejscu, a więc był z tym problem. Słońce coraz wyżej wspinało się po niebie, budząc do życia watahę. Gdy już wstałem, ostrożnie wyjrzałem z jaskini. Nagle ni stąd, ni zowąd pojawiła się jakaś wadera.
(Ktoś?)