poniedziałek, 28 grudnia 2015

Od Kaline do Moon

- Chętnie - powiedziałam.
Wadera zniknęła na chwilę, a po chwili pojawiła się z jakimś dużym ptakiem w pyszczku. Uśmiechnęłam się na myśl o ciepłym jedzonku.
- Poczekaj, pójdę po wodę - Moon wyszła z jaskini. Widziałam przez wejście, jak nabiera wody z jakiegoś źródełka. Nie widziałam, żeby ją podgrzewała czy coś w tym stylu. A pomimo to była ciepła.
Powiem coś: zarwałyśmy noc, siedząc w jaskini Moon i rozmawiając. Było nam bardzo fajnie i przytulnie. 
Rano miałam już iść do swojego domu, kiedy w wejściu stanął wielki, czarny basior. Nie był z naszej watahy i wyglądał na agresywnego.
- Wynoś się - powiedziała Moon.
- Nie zrobię nic, co mi każesz - basior podszedł do mnie i spojrzał na Moon.
- Co ode mnie chcesz? - Spytałam.
Basior nie odpowiedział, ale skoczył na mnie. Wwarczał i gryzł mnie. 
Nagle przybiegł inny basior. Walczył z tym czarnym, aż w końcu wygrał.
- Dzięki - powiedziałam.
- Nie ma za co. Przepraszam, ale się spiezę - powiedział basior i pobiegł.
Miałam już iść, ale zostałam jeszcze chwilę.
- To było straszne. Miałaś kiedyś podobną przygodę?
(Moon?)

piątek, 25 grudnia 2015

Od Moon CD Kaline

Poszliśmy na łąkę poćwiczyć.  Nie miałam najmniejszej ochoty bawić się w zaklęcia,  ale miło się patrzylo jaką łatwość to sprawiało Kaline.  Nagle zaczęło się ściemniac.  Niebo co chwile przeszywaly pioruny.  Bieglysmy ile sił w łapach do mojej jaskini.
-Chcesz coś ciepłego do jedzenia i picia?
Przytaknęła głową.


Kaline??

Od Moon CD Melody

-Jasne,  kiedy masz czas?  - uśmiechnęłam się
-No nie wiem,  nawet możemy teraz.
Już wiedzialam, że naprawdę jej zależało.  Cieszyłam się w duchu że mam z kim spędzać czas.  W drodze do jaskini dużo rozmawiałyśmy.  Lubię słuchać jak ktoś opowiada swoje historie.  Kiedy dotarliśmy na miejsce,  powiedziała żebym się rozgoscila, a ona zrobi coś do picia.

Melody??

czwartek, 24 grudnia 2015

Od Bastili Przygotowania Świąteczne

Obserwowałam przygotowania świąteczne. Jedni wyczarowywali śnieg, a inni szykowali jedzenie. Ruszyłam po białym puchu. Kiwnęłam Amirowi. Pomyślałam, że mogę coś upolować ale zauważyłam, że Sefira się tym zajęła. Przypomniały mi się ogniste gwiazdki, które zaczęłam robić w zeszłym roku. Nie chciałam ich powtarzać, dlatego uznałam, że zrobię łańcuchy na choinkę. Ułożyłam je obok choinki. Zajęło mi to tylko chwilę więc szybko zaczęłam się nudzić. Ale postanowiłam, że jutro rano coś wymyślę. Poszłam spać.

środa, 23 grudnia 2015

Od Amira - Przygotowania do Świąt

Już jutro gwiazdka. Było nas bardzo mało, dlatego przygotowania szły pełną parą. Dużo jeszcze zostało do zrobienia, jednak byłem pewien, że do jutra się uda. Sefira zajęła się polowaniami, Melody z Devią wyczarowały grubą warstwę śniegu i inne ozdoby, Kaline, Moon i Kiiyuko ozdabiały tereny, a reszta zajęła się chowaniem prezentów i dopieszczaniem wszystkich innych prac.
Stwierdziłem, że święta nie będą udane bez choinki, więc poszedłem do lasu w celu odnalezienia "tej jedynej". Kiedy w końcu dokonałem wyboru, zamieniłem się z bobra i sprawnie ściąłem drzewko. Następnie (już pod postacią wilka) chwyciłem je zębami i zacząłem ciągnąć po śniegu. Choinka była naprawdę ogromna, więc także musiała sporo ważyć. Przeszedłem tak kilkanaście metrów, po czym przystanąłem, żeby zaczerpnąć oddechu, po czym znowu zabrałem się do siłowania się z drzewkiem. Nagle zobaczyłem zbliżającą się do mnie waderę.
- Może ci pomóc? - spytała.
- Tak właściwie pomoc byłaby mile widziana - odsapnąłem zdyszany.
<Ktoś? Proooooszę? :)>

Od Sefiry - Przygotowania Świąteczne

Do świąt został tylko jeden dzień, więc postanowiłam zająć się zdobyciem mięsa na uroczystą kolację. Jeśli zakopię je w śniegu to na pewno do jutra się nie zepsuje.
Szłam raźno w stronę terenów polowań. Byłam sama, bo w tym roku niestety wiele wilków nie brało udziału w świętowaniu i mało było łap do pracy. Mimo wszystko każdy pomagał jak mógł i Święta Bożego Narodzenia miały się odbyć, co bardzo mnie cieszyło.
Na miejscu moim oczom ukazało się stado saren pasących się spokojnie na środku równiny. Dawno nikt nie polował, a nawet jeśli to tylko pojedyncze osoby, i zwierzęta myślały, że mogą robić co im się tylko podoba.
Spokojnie podeszłam do stada, które prawie nie zwracało na mnie uwagi. Bardzo ułatwiło mi to zadanie. Najpierw skoczyłam na dorosłą sarnę z brzegu grupy i szybko powaliłam ją na ziemię mocno wgryzając się w kark. Zanim reszta kopytnych uciekła spłoszona udało mi się powalić jeszcze dwie. Każdą sztukę znosiłam na powoli rosnący stos. 
Do wieczora udało mi się zabić trzynaście dorodnych saren. Powinny chyba wystarczyć, tym bardziej, że w uczcie bierze udział ok. dziesięciu osób, ale nie byłam pewna. Jutro przed samym świętowaniem upoluję jeszcze kilka królików, bo ich mięso najlepiej smakuje krótko po upolowaniu. 
Zasypałam gotowe mięso cienką warstwą śniegu (w tym roku nie było go szczególnie dużo) i poszłam do jaskini. Cały czas miałam jednak nadzieję na spotkanie kogoś. Obiło mi się nawet o uszy, że jest kilku nowych członków.

Od Kaline do Moon

- Przed chwilą rozmawiałyśmy o tym, gdzie się urodziłyśmy - wytłumaczyłam. 
- Aha, no tak - powiedziała Moon.
Patrząc na jej uwagę i sposób odpowiadania zauważyłam, że już uważnie słucha. 
Jednak robiło się późno i Moon już musiała wracać do swojej jaskini. 
- Może spotkamy się jutro w Lesie Mgieł? - Spytałam. - Możemy poćwiczyć zaklęcia. - Spojrzałam z nadzieją na Moon.

Melody - Usprawiedliwienie

Melody będzie nieaktywna do 4 stycznia z powodu wyjazdu.

Od Melody do Devii (Przygotowania Świąteczne)

Wadera chciała pomóc w przygotowaniach do świąt. Okazała się przemiła, więc się zgodziłam. Poleciałyśmy na miejsce. Naszym oczom ukazała się bogata w łańcuchy, bombki i inne ozdoby plansza świata. Był piękny krajobraz. Bogaty w kolory ciepłe i zimne. Pomagałyśmy dekorować jaskinie wilków, parki i inne rzeczy. Czasami wilki potrzebowały pomocy przy zawieszeniu czegoś bardzo wysoko. Jak wszystko był zrobione udałyśmy się nad Wodospad Zaklęć. Rozmawiałyśmy. W końcu powiedziałam:
-Słuchaj Devia. Mogę tak do ciebie mówić?
-Jasne.-Powiedziała Devia.
-Czy ja będę miała swoją jaskinię?-Spytałam.-Bo prawie wszyscy mają tylko ja nie mam.
- Jasne, że będziesz miała.-Devia mnie uspokoiła.-Tylko bądź cierpliwa.
- Dobra.-Uspokoiłam się.-Może zostaniemy przyjaciółkami?
<Devia?>

*wartość: mała bombka*

Od Devii

Przechadzając siebie terenach watahy, zauważyłam białą waderę.
- Witaj, jesteś nowa? - spytałam uśmiechem.
- Tak, jestem tu od paru dni.
- Jak się nazywasz?
- Melody.
- Ja jestem Devia, samica Beta - przedstawiłam się, po czym zerknęłam na jej skrzydła - Lubisz latać?
Melody pokiwała ochoczo głową.
- Możemy urządzić wyścigi - zaproponowałam - Stąd do... Parku Tajo. Co ty na to?
- Bardzo chętnie - zgodziła się z uśmiechem.
Ustawiłyśmy się na linii startu i rozłożyłyśmy skrzydła.
- Do biegu... gotowi... start!
Wystrzeliłyśmy w powietrze równocześnie.  Zauważyłam, że jej skrzydła są o wiele większe i potężniejsze, jednak ja byłam lżejsza i bardziej zwiewna, więc przez cały czas dotrzymywałam jej kroku. Wpadłyśmy na metę w tym samym momencie.
Zmęczone, przez chwilę próbowałyśmy zaczerpnąć oddech. Wreszcie odezwałam się:
- Nieźle latasz - pochwaliłam.
- Dzięki, ty też.
- Może chciałabyś, żebym zapoznała cię z kilkoma członkami? Co prawda większość watahy śpi, ponieważ padliśmy ofiarą czaru Munkszii, bogini snu. Ale kilka osób cały czas się trzyma i zajmuje się przygotowaniami do świąt. Może im pomożemy?
<Melody?>

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Od Melody do Moon


Szybko przyzwyczaiłam się do rytmu dnia Watahy. Zyskałam przyjaciółkę. Może nie do końca ale jednak. Pewnego dnia szłam obok Potoku Życia.
Nagle natknęłam się na Moon.
-O! Cześć Moon!-Przywitałam ją.
-Cześć Melody!-Ona również mnie ciepło przywitała.-Co tu robisz?
-A nic takiego. Myślę o różnych rzeczach.-Odpowiedziałam
- Może się przejdziemy do Parku Tajo?-Spytała.
-O tak! Jeszcze tam nie byłam. Chyba.-Na te słowa wybuchnęłyśmy śmiechem.-A ty co tu robisz?-Popatrzyłam na nią.
-Też nic. Patrzę na krajobrazy.-Powiedziała.
Dalej szłyśmy rozmawiają o Parku Tajo, wilkach i innych rzeczach. Po drodze natknęłyśmy się na kilka wilków. Gdy doszłyśmy do Parku, Moon powiedziała: -Zaraz do Ciebie dołączę, tylko...chyba...zapomniałam czegoś zrobić w jaskini. Zaraz będę! Poczekaj!. Popatrzyłam na nią zdziwiona jak odbiegała. W końcu powiedziałam sobie w duchu, że każdemu może przytrafić czegoś zapomnieć. Zgodnie z tym co powiedziała mi Moon usiadłam i czekałam. Rzeczywiście po kilku minutach Moon wróciła. Uśmiechnęłam się do niej.
- Mam nadzieję, że nie czekałaś zbyt długo.-Moon nie wiedziała co powiedzieć.
-Nie. Skąd że.-Zapewniłam ją. Potem dalej rozmawiałyśmy o Parku Tajo, wilkach i innych rzeczach.
-Słuchaj. Czy nie chciałabyś mnie odwiedzić? Nie wiem kiedy ale...no wiesz Moon?.-Zapytałam
<Moon?>

Od Moon CD Kaline

Wadera zaprosiła mnie do swojej jaskini.  Nie do końca wiedziałam czy to dobry pomysł.  Jednak byłam świadoma , że nowe osoby najczęściej mają problem, aby się z kimś zaprzyjaźnić. W końcu się zgodzilam.
Całą drogę opowiadała mi swoje historie z przeszłości. W pewnym momencie zamyśliłam się.
-Jak uważasz?-usłyszałam tylko
-Przepraszam, ale o czym mówiliśmy?-było mi wstyd,ze jej nie sluchalam...
<Kaline? >

Od Moon CD Melody

Wadera chciała się zaprzyjaźnić. Chcąc nie chcąc okazała się przemiłą ekstrawertyczką. Chcetnie więc przystałam na jej propozycję.
Z czasem stałyśmy się niemal nierozłączne. Wilki zaczęły z czasem na nie patrzeć.
A ja,kiedy nie byłam z Melody,  siedziałam i upijałam się z Amirem. Tak było tez tego wieczoru.
<Amir skarbeczku? Hahaah>

sobota, 19 grudnia 2015

Ogłoszenia parafialne!

Uwaga, do wszystkich, którzy to czytają i są choć trochę aktywni!
Odpowiem na kilka pytań.

1. Do osób nowych: proszę się nie stresować, że nie ma Was jeszcze na zakładce "Wilki". Od zawsze mamy właściwie problemy techniczne z zakładkami, a konkretnie kiedy się coś doda, znów treść po jakimś czasie sama się kasuje. Nowe wilki są jednak pełnoprawnymi członkami watahy, mogą brać udział w konkursach, pisać opowiadania etc. Proszę o cierpliwość i wyrozumiałość.

2. Do osób zainteresowanych pisaniem opowiadań świątecznych: każdy może wybrać sobie jakiekolwiek zadanie do zrobienia. W tym roku nie rozdzielałam zadań między wilki, bo że względu na małą ilość aktywnych osób to po prostu nie miałoby sensu.

3. Do czytających ten post: jeśli znacie w realu jakichś członków watahy (np. mieszkanie blisko siebie, chodzicie razem do szkoły, utrzymujecie kontakt telefoniczny), namawiajcie ich do udziału w życiu watahy. Im nas więcej, tym bardziej zachęcacie innych do bycia aktywnymi.

Na razie to tyle. Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, piszcie w komentarzach, na chacie lub do mnie (Amir) na priv. Dziękuję za chwilę uwagi.
Administratorzy WPW

Od Melody do Moon

Byłam taka szczęśliwa,że dołączyłam. czułam się jak w domu. Popatrzyłam promiennym wzrokiem na Moon.
- Opowiesz mi jak tu się trochę...zorientować?- Spytałam ją.
-W sensie?- Popatrzyła na mnie.
- No macie tu jakieś święta?- Trochę jej uświadomiłam o co mi chodzi.
- Aaa. Tak mamy wiele świąt. Np. Dzień Wader, Dzień Wilka, Nowy Rok. Mogłabym tak wymieniać cały dzień!- Uśmiechnęła się do mnie.-Chciałabyś pójść do Samca Beta? Jesteśmy niedaleko, a nuż coś się wydarzy.
-Dobrego czy złego?- Przestraszyłam się
- No jak przyjął Cię do Watahy to raczej dobrego. Co innego, gdybyś była wygnanym wilkiem.To wtedy będzie źle. Ty oberwiesz i ja oberwę.- Zapewniła mnie Moon.
Szłyśmy dalej rozmawiając o świętach w Watasze Podmuch Wiatru. Aż w końcu dotarłyśmy do celu.
- I tu Cię zostawiam. Muszę iść do swojej jaskini, bo muszę tam coś zrobić.- Powiedziała Moon
- Ooo. ja też będę miała własną jaskinię?
- No tak. Będziesz miała.- zapewniła Moon
To dobrze. Może się zaprzyjaźnimy?...-Zapytałam
<Moon?>

Od Melody do Moon

Byłam taka szczęśliwa,że dołączyłam. czułam się jak w domu. Popatrzyłam promiennym wzrokiem na Moon.
- Opowiesz mi jak tu się trochę...zorientować?- Spytałam ją.
-W sensie?- Popatrzyła na mnie.
- No macie tu jakieś święta?- Trochę jej uświadomiłam o co mi chodzi.
- Aaa. Tak mamy wiele świąt. Np. Dzień Wader, Dzień Wilka, Nowy Rok. Mogłabym tak wymieniać cały dzień!- Uśmiechnęła się do mnie.-Chciałabyś pójść do Samca Beta? Jesteśmy niedaleko, a nuż coś się wydarzy.
-Dobrego czy złego?- Przestraszyłam się
- No jak przyjął Cię do Watahy to raczej dobrego. Co innego, gdybyś była wygnanym wilkiem.To wtedy będzie źle. Ty oberwiesz i ja oberwę.- Zapewniła mnie Moon.
Szłyśmy dalej rozmawiając o świętach w Watasze Podmuch Wiatru. Aż w końcu dotarłyśmy do celu.
- I tu Cię zostawiam. Muszę iść do swojej jaskini, bo muszę tam coś zrobić.- Powiedziała Moon
- Ooo. ja też będę miała własną jaskinię?
- No tak. Będziesz miała.- zapewniła Moon
To dobrze. Może się zaprzyjaźnimy?...-Zapytałam
<Moon?>

czwartek, 17 grudnia 2015

Nowa członkini! - Melody


Imię:Melody
Wiek:2 lata
Płeć: wadera
Cechy: Uczciwa, miła, mądra, lojalna, szczera i czasem złośliwa, mocy jeszcze nie zna
Partner : Elandiel
Rodzina : Pamiętam tylko, że wszyscy zabici
Zauroczenie: Elandiel
Szczenięta: Xenia, Zeno, Misza, Rendi
Funkcja: Szpieg
Jaskinia: Jaskinia numer 42
Rasa: Wilk Magii
Kult: Towa
Nick na Howrse: Konikowo05
Nick na Doggi: Wichura210

środa, 16 grudnia 2015

Od Kaline do Moon

Byłam bardzo szczęśliwa, że dołączyłam; znalazłam swoje miejsce. 
Pewnego dnia, kiedy chodziłam po terenach, zobaczyłam szaro-niebieską wilczycę. Postanowiłam się zaprzyjaźnić i podeszłam.
- Cześć, jestem Kaline - powiedziałam.
- Cześć - odpowiedziała wadera. - Moon, miło mi.
W ten sposób się poznałyśmy.
- Jesteś nowa? - Spytała w końcu Moon. Muszę przyznać, że byłam pewna, że zada mi to pytanie.
- Tak - odpowiedziałam, a po chwili namysłu spytałam:
- Chcesz mnie odwiedzić?
Moon spojrzała na mnie i zastanowiła się.
Zobaczymy, co ona na to. Może się zgodzi.
(Moon?)

wtorek, 15 grudnia 2015

Nowa członkini! - Kaline


Imię: Kaline (czyt kalajn)
Wiek: 4 lata
Płeć: wadera
Cechy: nieprzewidywalna, romantyczna, towarzyska, śmiała, inteligentna
Partner : szuka
Rodzina : nie znała
Zauroczenie: Macho
Funkcja: strażnik terenu
Jaskinia: nr 11
Rasa: wilk fantazji
Nick na Howrse: horse_love

piątek, 4 grudnia 2015

Konkurs Świąteczny

Mimo tego, że zgłosiły się do mnie DWIE OSOBY, konkurs oraz przygotowania odbędą się. Nie da się nie zauważyć, że są tu jeszcze osoby, które nie chcą, żeby ta wataha całkiem upadła. Do przygotowań świątecznych zostały przydzielone te osoby, które ostatnio udzielały się na chacie, czyli:
- Sefira
- Devia
- Kiiyuko
- Luna
- Macho
- Bastili
- każdy inny, kto będzie miał czas i ochotę Zadania będą bardzo podobne do zeszłorocznych. Ze względu na małą liczbę aktywnych osób jest usuniętych kilka zbędnych przygotowań. Każdy wybiera, co chce robić, chociaż najlepiej, żebyście robili to wspólnie, ale nie nalegam. Oto kategorie:
- ozdabianie watahy
- upolowanie posiłków
- schowanie prezentów
- wyczarowanie ozdób i innych dodatków
Jeśli będzie to możliwe, podzielcie to tak, żeby wszystko było zrobione na czas. Zasady konkursu znajdziecie w zakładce "Konkursy" (są takie same jak w zeszłym roku, czyli wysyłanie rysunków oraz pisanie opowiadań, za co otrzymuje się bombki). Za napisanie opowiadania o przygotowaniach świątecznych dostaje się małą bombkę. Do tego w Wigilię dodam opowiadanie o kolacji z udziałem wszystkich aktywnych wilków, będzie też oczywiście wieszanie bombek.
Trochę smutno, ze w ten magiczny czas jest nas tak mało... Liczymy na Was, inaczej nasze Święta będą jedną wielką porażką.
Administratorzy WPW

PS Opowiadanie wysyłajcie do mnie (Amir) lub do Siwego Rudolfa. Trzecia adminka jest chwilowo nieobecna. Jeśli nie możecie pisać opowiadań w święta, możecie wysłać je wcześniej, uprzedzając nas, kiedy mamy je wkleić.

środa, 2 grudnia 2015

Od Luny

Pewnej nocy leżałam na lodowatej, zimowej ziemi. Przez zamglone oczy ujrzałam na klifie czarnego wilka. Wydawało mi się, że to był wilk śmierci. Miałam rację. Podszedł do mnie i....
- Luna, Luna obudź się! Biegałaś przez sen!
To Macho mnie budził. A więc, czy te wydarzenia były tylko snem? Nie, nie wierzę. Wydawały się takie... prawdziwe.
- Oh, przepraszam, miałam dziwny sen.
Podniosłam się z legowiska, pożegnałam się z Macho i wyruszyłam na klif niedaleko naszej jaskini.
A więc to tu byłam we śnie. W tym momencie mocno oberwałam w grzbiet i chyba straciłam przytomność. Ostatnią rzeczą jaką zapamiętałam był śmiech. Tak, przenikliwy śmiech, dalej była tylko ciemność. Gdy się ocknęłam, ujrzałam gryfa (a jak mogło by być inaczej?!) i.... Wilka, którego widziałam we śnie! Wyrecytowała jakieś zaklęcie i znów opadłąm na posadzkę i zamknęłam oczy. Byłam ledwo przytomna, ale słyszałam ciężki łopot skrzydeł. Chyba leciałam. Uchyliłam oczy (bo od dłuższej chwili mój umysł działał jak należy) to gryf trzymał mnie w szponach. Moje boki krwawiły. Po jakimś czasie gryf zniżył lot i rzucił mnie na ziemię. Zabolało.
Zaraz się wykrwawię! - pomyślałam.
To już mój koniec... ALE CO TO?! Nie, to nie zwidy! Feniks! 
Magiczny zwierz wylądował i jego perlista łza mnie uzdrowiła. Ukłoniłam się feniksowi zgodnie z tradycją i odbiegłam.

sobota, 28 listopada 2015

Od Bastili cd. Macho

Wszystkie kości bolały mnie strasznie. Łapy mi drżały. To dało się przeżyć. Jednak najgorsza była dzwoniąca mi w uszach cisza. Postanowiłam się przejść, bo uznałam, że coś jest tu bardzo nie w porządku. Idąc powoli usłyszałam coś - szuranie pazurów i głośny oddech. Ruszyłam do źródła dźwięku tak szybko jak mogłam.
-Macho? 
-Bastili? Widziałaś?
-Co wiedziałam?
-Nic... zauważyłaś jak tu wszędzie cicho?
-Tak. Martwi mnie to. Mijałam kilka jaskiń, gdy tu szłam. Wszyscy leżeli jak trupy. Jakby usnęli i nie potrafili się obudzić. - Łapa się podemną ugięła i upadłam. Ziewnęłam szeroko. Tak wygodnie...
-Bastili! Nie usypiaj! Otwórz oczy!

środa, 25 listopada 2015

Nowa Wadera! :)




Imię: Luna
Wiek: 2,5 roku
Płeć: wadera
Cechy: tajemnicza, małomówna lecz jeśli kogoś bardzo polubi łatwo nawiązać rozmowę, często rozmyśla nad istnieniem, pomysłowa, czasem zmienia się w demona 
Partner : szuka
Rodzina : porzucona w wieku paru dni
Zauroczenie: rozgląda się
Funkcja: szaman
Jaskinia: nr 19
Rasa: Wilk Nocy
Nick na Howrse: cosima

sobota, 14 listopada 2015

Od Macho

Budząc się poczułem ostry, tępy ból, a narastające skurcze mięśni, zmusiły mnie do wstania. Złapałem głęboki wdech i usiadłem pod chropowatą ścianą jaskini, opierając pysk na głazie i rozkoszując się gorącym powietrzem, które nie wiem skąd się wydobywało...
Tylko na chwilę, obiecałem sobie. Za chwilę wstanę.

-Halo?
Ciemnooka wader stała pochylona nade mną. Gwałtownie zerwałem się. Wilczyca cofnęła się, przestraszona. 
Oszołomiony z chwiejnym krokiem popędziłem ku wyjściu jaskini. 
Zdezorientowany zauważyłem, że na zewnątrz panuje nie naturalna cisza, a na dodatek było wciąż szaro. Czy przespałem napad na watahę? Jakoś dziwnie cicho, jakby nikogo nie było.
-Która... - nie dokończyłem pytania, ponieważ wadera, która mnie obudziła... Zniknęła? 
Mruknąłem. W takim razie musiałem spać kilka dni, ale kiedy ruszyłem wzdłuż plaży, stwierdziłem, że czuję się znacznie lepiej. O wiele pewniej trzymałem się na łapach. 
Zastanawiało mnie kim była ta wadera, nie wyglądała znajomo, a myśl, że tak po prostu zniknęła, przyprawiło mnie o dreszcze. 
Podczas, gdy tak szedłem w jednym kierunku, usłyszałem za sobą czyjś głos.
(Ktoś?)

poniedziałek, 9 listopada 2015

Od Sefiry - CD Amira

-Czyli... czyli, że wszystkie wilki śpią?-Zapytałam niepewnie.-I żeby im pomóc musimy iść w Góry Przepowiedni i dowiedzieć się co się dzieje z Boginią Snu?
-Dokładnie-odpowiedziała Devia i sfrustrowana oparła głowę na łapach. Przez chwilę wszyscy tylko myśleliśmy nad zorganizowaniem wyprawy w to tajemnicze i nieprzystępne miejsce. Nagle coś sobie przypomniałam.
-Ja już tam byłam!-krzyknęłam nagle podekscytowana. Reszta spojrzała na mnie zdziwiona.-No... Poszliśmy tam kiedyś razem z Shiro, ale nie daliśmy rady i wróciliśmy-powiedziałam zmieszana.-Jest tam wiele pułapek i dziwnych stworzeń, ale jeśli pójdą więcej niż dwa wilki powinniśmy dać radę-spojrzałam na Amira. Wydawał się zamyślony. 
-Rozumiem, że chciałabyś iść jako przewodnik?-Teraz odezwała się Kiiyuko.
-No oczywiście!-Znowu gwałtownie podniosłam głos, jednak nie mogłam nic poradzić na moją niesłabnącą ekscytację. Myśl, że mogłam pomóc całej watasze była niesamowita, wręcz niewiarygodna. Ale nagle dotarło do mnie, że tylko ja się tak cieszę.-A wy? Wy też pójdziecie, prawda? Sama nie dam sobie rady.

< Kiiyuko, Amir, Devia? Idziecie? Fajnie będzie  >

piątek, 6 listopada 2015

Od Amira - C.D. Kiiyuko

Przyszedłem nad Jezioro Odrodzenia, aby choć na chwilę odepchnąć od siebie zmartwienia i obowiązki, które bezustannie nade mną ciążyły. Zapatrzyłem się w gładką taflę wody, próbując znaleźć odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Z zamyślenia wyrwało mnie czyjeś chrząknięcie. Podniosłem głowę i przez mgłę spostrzegłem sylwetki dwóch wader.
- Amir...? - spytała niepewnie jedna z nich. Po głosie stwierdziłem, że była to Kiiyuko. Zaraz potem rozpoznałem także stojącą obok niej Sefirę.
- Witajcie. Co was tu sprowadza?
- My... szukałyśmy wilków. Nigdzie nikogo nie ma. Co się dzieje?
- Przykro mi, ale nie mam pojęcia - zmarszczyłem brwi i westchnąłem - Powietrze jest ciężkie, coś niecodziennego wisi nad nami. Coraz trudniej jest mi wykonywać codzienne obchody. Może po prostu się starzeję...
Zamilkłem, a dwie wadery czekały na to, co jeszcze powiem.
- Od dawna nie widziałem ani jednego wilka. Ostatni raz mnie i Devię odwiedziła Sunset, jakieś trzy tygodnie temu. Powiedziała, że szczeniaki w Lueli okropnie osłabły i są całkowicie pozbawione energii. Prosiła o wsparcie medyków, więc oczywiście poleciłem kilku opiekować się szczeniętami, a także wysłałem mojego Strażnika, żeby nadzorował pracę i w razie potrzeby wezwał pomoc. Dziś rano Devia bardzo dziwnie się zachowywała. Była niepewna i jakby przestraszona. Może ona coś wie, w końcu często porozumiewa się z bogami. Chodźmy.
Ruszyliśmy w stronę naszej jaskini. Gdy dotarliśmy, zastaliśmy moją partnerkę nad Księgą Przepowiedni Towy.
- Devii, spotkałem Sefirę i Kiiyuko. One też zastanawiają się nad tymi pustkami w watasze - powiedziałem. Biała wilczyca podniosła głowę i przywitała się z gośćmi skinieniem głowy.
- Dobrze jest w końcu kogoś zobaczyć. Tak długo nikt nas nie odwiedzał... - powiedziała powoli swoim miękkim, melodyjnym głosem, po czym lekko podniosła się, aby zaraz usiąść przed dwoma waderami - Więc, co was trapi? Czego chciałybyście się dowiedzieć?
- Devii... - zaczęła niepewnie Sefira - nie wiemy, co się dzieje. W watasze zieje pustkami, nikt nie wychodzi poza swoją jaskinię. W powietrzu daje się wyczuć coś dziwnego, wszyscy zapadli w dziwny letarg. Powiesz nam, co się stało?
- Nie jestem pewna, czy mogę...
- Devia, tylko ty możesz nam pomóc.
Wilczyca westchnęła. Wiedziałem już, ze się poddała. Byłem szczerze zdziwiony, bo przekonać ją do czegoś jest naprawdę trudną sztuką.
- Munkszia jest zła - szepnęła w końcu. - Cierpi. Stało się coś okropnego. Nie wiem dokładnie co, ale właśnie to jest powodem tej senności panującej nad watahą. Idźcie w Góry Przepowiedni. Tam znajdziecie wskazówki.
<Sefira, Kiiyuko, Devia? Wena mnie odwiedziła ^^>

Od Kiiyuko C.D Sefiry

Przez moment wirował mi świat przed oczyma. Po chwili zorientowałam się, że w coś walnęłam... Zaraz! To nie COŚ tylko KTOŚ! Wreszcie kogoś spotkałam! Czyżby to... Sefira?! O rany jak ja jej dawno nie widziałam (w zasadzie to nikogo już dawno nie widziałam).
-Sefira! - krzyknęłam uradowana i przytuliłam mocno waderę.
-Aaa... Kiiyuko, ja też się cieszę, ale błagam cię, puść mnie... - wydusiła wyrywając się z mojego uścisku.
-Nie wieżę jak ja cię już dawno nie widziałam. - powiedziałam podekscytowana.
Sefira zamachała ogonem i zaraz sama się na mnie rzuciła, aby uściskać mnie. 
*Po jakimś czasie, gdy się uspokoiłyśmy*
-To jest bardzo podejrzane... Dlaczego nikt nie wychodzi? Coś jest nie tak...
-Też tak sądzę, aczkolwiek nie widziałam nawet alfy... - ponuro stwierdziła.
-Przejdźmy się... Może kogoś znajomego spotkamy... 
Wadera skinęła głową i ruszyłyśmy.

Wszędzie dookoła osiadała mgła, a szarość przybierała z każdą minutą. Ani śpiewających ptaków, ani biegających zwierząt. Żadnej żywej duszy... 
A cisza, aż piszczała w uszach. To nie jest normalne... Jakby wymordowano wszystkie żywe stworzenia z tych terenów... O czym ja myślę?! A w życiu! Co raz głupsze myśli przebiegają mi przez głowę...
Wędrowałyśmy i wędrowałyśmy, aż dotarłyśmy nad Jezioro Odrodzenia. Wyglądało potwornie, takie umarłe, nie było słońca, ani nic...
-Ktoś tam stoi - wyszeptała Sefira.
I miała racje. Nad wodą stał szary wilk, który tępo wpatrywał się w wodę. 
-Yhm... - chrząknęłam, a wilk gwałtownie zwrócił się ku nas. 
Jego oczy mieniły się turkusem. Już chyba wiem kto to jest....... Amir.
(Sefira? Amir?)

Od Sefiry

Szłam powoli przez opustoszałe tereny watahy. Nie wiedziałam co się działo, dawno nikogo nie widziałam i w sumie to tęskniłam za innymi wilkami. Już od ponad dwóch (a może nawet trzech?) miesięcy nic się tu nie działo. Tego dnia postanowiłam zapytać o radę Drzewo Życzeń, bo miałam już dość samotności. Ono musiało wiedzieć co się dzieje z resztą.
Na myśl o spotkaniu kogokolwiek kto mógł mówić przyspieszyłam. Biegłam truchtem przez Tereny Polowań. Nawet nie spojrzałam na spłoszone sarny. 
Już po kilku minutach moim oczom ukazał się potężny pień i rozłożyste gałęzie Drzewa. Liście na jego gałęziach przybrały pomarańczowe i żółte kolory, ale nie opadły. Widok był prześliczny, wręcz widziałam doskonale wyczuwalną aurę mocy otaczającą grube konary. Przez chwilę napawałam się tym uczuciem, ale potem skupiłam się i spróbowałam oczyścić swój umysł. 
Na próbę zadałam w myślach pytanie: Czy możesz mi pomóc? Nic się nie stało (oczywiście spodziewałam się braku reakcji) ale nie zniechęcałam się co chwilę powtarzając to zdanie jak mantrę.
Nagle poczułam czyjąś obecność. Rozejrzałam się, ale nikogo nie zobaczyłam, więc znów skoncentrowałam się na Drzewie. Jednak uporczywe uczucie nie znikało. Spróbowałam to zignorować i po raz kolejny spytałam: Czy możesz mi pomóc? Moje zdziwienie nie miało granic, gdy usłyszałam odpowiedź. Usłyszałam potężny głos... wewnątrz mojego umysłu...
-A czego ci trzeba?
-Yyy... Ja... No bo...-zaczęłam się jąkać.-Szukam wilków-udało mi się to w końcu z siebie wykrztusić.
-Wilków powiadasz? Idąc na południe natrafisz na pewną watahę. Znajduje się około dwa dni drogi stąd.
-Chodzi mi o wilki z mojej watahy. Wiesz co się z nimi dzieje? Eh, oczywiście, że wiesz-skrzywiłam się.-Możesz mi powiedzieć?
-Nastał ciężki okres dla twoich przyjaciół. Większość przebywa w swoich jaskiniach-czyli, że miałam rację, ucieszyłam się w myślach.-Widzę jednak jedną wilczycę na zewnątrz. Idzie teraz w stronę Morza Siedmiu Braci...
-Och, dziękuję ci! Wybacz, ale musie biec, żegnaj!
-Nie ma za co, powodzenia.
Co dziwne polubiłam to drzewo. Było bardzo miłe. Uśmiechnęłam się do siebie i popędziłam przed siebie.
Nie patrzyłam na ścieżkę i nagle zderzyłam się z czymś twardym.
-Aaa! Sefira, co ty tu robisz?!-Usłyszałam oburzony, ale znajomy głos.
-Kiiyuko?! Dzięki Ci Towo! Wreszcie ktoś żywy!

Kiiyuko? 
Spróbujemy trochę ożywić atmosferę? 

wtorek, 3 listopada 2015

Wyniki konkursu na hymn watahy!

Mamy przyjemność poinformować, że wyłoniliśmy zwycięzcę konkursu na Hymn Watahy Podmuchu Wiatru. Wygrywa....
Sefira!
Serdecznie gratulacje! Oto Twoja wygrana:

  • przynależność do Legendarnych jako autorka hymnu
  • prywatny Strażnik (ale bez przynależności do Rady)
  • x1 dowolny eliksir

Pozostali uczestnicy otrzymują:

  • prywatny Strażnik (bez przynależności do Rady)
Nagrodzeni proszeni są o kontakt na priv z Radą.
Gratulujemy!
Administratorzy WPW


Informacja (Konkurs Świąteczny)

Serdecznie witamy wszystkich, którzy to czytają!
Na pewno wielu z Was (jeśli nie wszyscy) zauważyło, że nasza wataha podupada na zdrowiu. Może to z naszej winy, a może nie. W każdym bądź razie aktywność drastycznie spadła przez ostatnie kilka miesięcy, dokładniej mówiąc nie było jej wcale. Przegapiliśmy sporo konkursów i świąt, ale Konkurs Świąteczny jest rzeczą sporą i naprawdę istotną. Kilka osób odezwało się na chacie, więc stwierdziliśmy, że jeśli znajdzie się przynajmniej pięć wilków chętnych do zrealizowania eventu, będziemy obchodzić Boże Narodzenie. Nie mamy zamiaru kasować watahy ani nic z tych rzeczy, lecz chcemy wiedzieć, kto naprawdę interesuje się watahą i współpracować z nią.
Co do zasad konkursu, będą one identyczne jak w zeszłym roku. Konkurs na rysunki świąteczne oraz przygotowania do obchodów (koncerty kolęd, polowania, dekoracje itp.). Osoby chętne proszę o kontakt z Radą na priv, wiadomość na chacie lub pod tym postem w komentarzu.
Pozdrawiamy,
Administratorzy WPW

sobota, 18 lipca 2015

Amir - USPRAWIEDLIWIENIE

Bardzo przepraszam wszystkich za opóźnienia, ale jestem razem z Moon i Dante na wakacjach w Bułgarii, gdzie nie ma stałego dostępu do Internetu i ogólnie jest z nim problem. Posty jeszcze przez następny tydzień będą dodawane tak przez 2-3 dni. Potem już będzie normalnie :)

Rokan - USPRAWIEDLIWIENIE

Rokan bardzo przeprasza za swoją dotychczasową nieobecność i będzie aktywny w sierpniu.

Od Macho C.D Demeter

No cóż... Nie jestem typem basiora, który umie się zwierzać i okazywać "wielkie" współczucie, nie żebym to olewał, ale zazwyczaj w takich sytuacjach nie wiem co powiedzieć, czy coś dobrego, czy ciągnąć dalej temat...
-Przepraszam...-załkała, ocierając łzy.
-Ymm... No... Nic się nie stało...-odpowiedziałem zmieszany.
-Nie... To ja niepotrzebnie zaczęłam... Przepraszam...-załkała znowu.
-No co ty... Czasem dobrze wyrzucić to z siebie.-uśmiechnąłem się lekko.
-Może masz racje.-także się uśmiechnęła.
-Przejdziemy się gdzieś?-spytałem, aby wadera przestała już o tym myśleć.
(Demeter? Brak weny)

czwartek, 9 lipca 2015

Od Dereka CD Cleo

Z trudem przechodziliśmy przez niedopałki . Miałem nadzieję , że nie zawiodę Demeter i przyprowadzę jej córkę całą i zdrową.
-Tak w ogóle to jestem Derek. Możesz mówić mi Der . Przepraszam , że nie od razu się przedstawiłem , ale byłem tak skupiony...
-Okey . Nic się nie stało - powiedziała miłym głosem - Uważaj !!!
Tylko tyle pamiętam obudziłem się później obok niej pod zawalonymi drzewami. Nie mogłem się ruszyć , a Cleo próbowała nas uwolnić kopiąc dziurę.
-Mówiłam uwaga ! Nie wiem czym się tak zamyśliłeś. - powiedziała z gniewem na ustach
-W takim razie dlaczego oboje tu utknęliśmy skoro widziałaś zagrożenie ? - spytałem w obronie
-A pomyśl... Może chciałam tutaj komuś uratować życie ! - wydarła się
-Przepraszam masz rację za bardzo poniosły mnie marzenia. Nie powinienem tak cię narażać - w tym czasie Cleo wykopała na tyle dużą dziurę , że przecisnęła się i była wolna , a ja dalej tkwiłem pod sosnami. - Pomożesz mi ?
-Niby dlaczego miałabym to robić? - siadła na kłodzie
-To dlaczego skoczyłaś w mojej obroni gdy spadały ?
-Przestań ! - przycisnęła pień swoim ciałem niemal mnie miażdżąc po czy zeskoczyła i pomogła mi wyjść z pułapki. Szliśmy więc dalej tym razem bardziej ostrożni i czujni.
Widziałem już górę na której miała czekać na nas reszta stada. Teraz musieliśmy się jeszcze tam wdrapać. Cleo swym pięknym śpiewem umilała nam wspinaczkę po półce skalnej. Nagle droga się urywała i kontynuowała się dwa metry dalej .
-I niby jak herosie przejdziemy dalej ? Nie zamierzam się brudzić . - uniosła głowę
-Czy choć raz możesz nie narzekać i pozwolić mi działać.
Rozciągnąłem się tworząc most między dwiema stronami. Wadera weszła mi na plecy i mocno po nich szła. Z bólu niemalże się puściłem . Gdy samica była już bezpieczna na drugiej stronie musiałem się jakoś do niej dostać . Puściłem tylne łapy i zacząłem zwisać dotknąłem nimi skał i całą siłą wybiłem się w górę dołączając do młodej gammy.
-I co szczena opadła ? - powiedziałem podlizując się
-Tsssa jasne możemy się pośpieszyć wędrówka nie rozpocznie się bez nas i wszyscy nawet ja z głodu padną.
Szliśmy już prostą półką skalną coraz wyżej i bliżej watahy , rozmawialiśmy o naszym życiu i przygodach . Zaprzyjaźniliśmy się. Kto by pomyślał , sam wtedy w to nie wierzyłem. Gdy nareszcie dotarliśmy na umówione miejsce i przywitaliśmy się z resztą Dante zarządziła dalszą podróż w poszukiwaniu wody i zwierzyny. Dowiedziałem się , ze wrócimy na te tereny zaraz gdy zacznie się tu pora deszczowa , która tak długo się późni. Podeszła do mnie Cleo .
<Cleo>

Od Demeter CD Macho

Zaskoczyłam Macho przed jego nocną kryjówką był naprawdę wystraszony , pierwszy raz go takiego widziałam . Nie mogłam opanować śmiechu.
-Z czego się tak śmiejesz jeśli można wiedzieć - powiedział poważnie
-Ja....ja - pękałam ze śmiechu - gdybyś tylko widział swoją minę na mój widok !
-Nic w tym śmiesznego ledwo wstałem i miałem dziwne obawy ...
Zapadła cisza. Sama poczułam się głupio mam już osiem lat na karku a zachowałam się jak głupie szczenie .
-Przepraszam nie powinnam ... - powiedziałam z żalem odwracając się i idąc w innym kierunku
-Stój nic się nie stało ja też lekko przesadziłem... Po tych nieudanych zawodach miłosnych mam pewną urazę do samic.- wyżalił mi się - A czego ode mnie chcesz ?
-Chciałam się zapoznać, zaprzyjaźnić . Niestety tak jak zawsze się ośmieszyłam i zrobiłam wrażenie wrednej żmiji . Moja rodzina jest "przeklęta" poczynając od mojej byłej teściowej jej dzieci i wśród nich mojego zmarłego partnera . Zawsze przydarzały im się różne nieszczęścia i klęski czuję , że przez mój związek spada wszystko na mnie i na moją kochaną córkę Cleo. Robię co mogę aby była cała i zło jej nie dosięgło. Mam żal do całego świata same nieszczęścia na nas spadają mimo iż jesteśmy największą pokoleniową rodziną w watasze wszyscy mają nas za nic... - opowiedziałam mu wszystko szczegółowo poczynając od wiadomości , które przekazał mi Amir . Opowiedziałam mu jaka wataha była na samych początkach i co już wtedy działo się mojej rodzinie poczynając od babci mojej córki Rose.
Macho zamilkł. Miał łzy w oczach.
<Macho>

poniedziałek, 6 lipca 2015

Od Cleo

Zaczyna doskwierać nam wszystkim pragnienie . Rzeki wyschły , jeziora zmieniły się w bagno. Zwierzyna wywędrowała i zostały już tylko pojedyncze sztuki. Cała wataha wygląda na wymarłą wszyscy mają coraz mniej sił do walki z suszą. Całymi dniami tylko leżymy i czekamy na deszcze które nie nadchodzą już z trzytygodniowym opóźnieniem. Postanowiłam działać jestem młoda i silna . Mam świetny pomysł. Biegłam do alf , bet i gamm przez las gdy nagle wybuchł pożar. Nie miałam pojęcia co mam robić byłam osaczona . Zaczynałam się dusić w oparach dymu , nagle z płomieni wyskoczył na mnie jakiś basior. Chwycił mnie prawie nie przytomną za kark.Gdy się obudziłam byłam w jakiejś jaskini. Wstałam i zamierzałam ostrzec przed ogniem innych.
-Dokąd to tak szybko młoda gammo ?!- odezwał się nie znany mi dotąd głos
-Kim jesteś i czego ode mnie chcesz ? - zapytałam .
Basior zbliżył się do mnie i przycisnął mnie do ściany. Bałam się w jego oczach widziałam lęk i strach.
-Nie możesz z tond wyjść...
-Puść mnie muszę ostrzec watahę przed pożarem i przedstawić swój pomysł. - odparłam a basior się wycofał
-Jeśli pójdziesz zginiesz jesteś słaba i młoda... Nikomu na pewno nic nie grozi zdążyłem wszystkich przeprowadzić bezpiecznie na drugi brzeg doliny. Nie jaka Demeter...
-Ta Demeter to moja matka!
-Cicho bądź i daj mi dokończyć!!! - wydarł się , a ja zacichłam - powiedziała mi , że nie ma ciebie z nami i , że mam cię odnaleźć. Udałem się więc w poszukiwania , gdy cię znalazłem byłaś ledwo żywa i po chwili zemdlałaś . Przyniosłem cię tu , bo ogień odciął nam drogę od reszty stada.Musimy do nich wrócić ,ale razem w pojedynkę nie damy sobie rady.
Zapadła cisza . Myślałam nad tym co powiedział . Nie wiedziałam czy mam ufać komuś kogo nie znam. Ale co mi zostało. Bez słowa poszłam za nim w zgliszcza i niedopalony do końca las.
<Jakis basior? opisz przeprawę na drugi brzeg pamiętając o trudności przeszkody!>

Akcja "Recykling"

Z powodu błędu w poszczególnych zakładkach, wszyscy członkowie są proszeni o ponowne przesłanie formularzy oraz swoich towarzyszy. Możliwe będą zmiany w swoim wilku bez użycia eliksirów. Do wszystkich członków zostaną wysłane wiadomości z prośbą o ponowne przesłanie formularza. Osoby, które chcą odejść z watahy, proszone są o wysłanie wiadomości o treści: "Nie chcę już należeć". Osoby, które nie odpowiedzą, zostaną "zamrożone". Do każdego z osobna zostanie wysłana wiadomość z prośbą o ponowne wysłanie formularza. W ten prosty sposób oddzielimy osoby aktywne od tych, które nawet tu nie zaglądają.
Administratorzy WPW

Od Macho

Obudził mnie przenikliwy chłód. Zwinąłem się bardziej w kłębek i przysunąłem się bardziej do ściany. Przez moment wydawało mi się, że jestem gdzieś nad jakimś jeziorem w lesie. Dopiero szum morza przypomniał mi, gdzie się znajduję. Westchnąłem na myśl, że mój sen musiał tak szybko się skończyć i, że trzeba wrócić do rzeczywistości. Spróbowałem rozciągnąć obolałe łapy, ale ułożyłem się w ciasnym miejscu, a więc był z tym problem. Słońce coraz wyżej wspinało się po niebie, budząc do życia watahę. Gdy już wstałem, ostrożnie wyjrzałem z jaskini. Nagle ni stąd, ni zowąd pojawiła się jakaś wadera.
(Ktoś?)

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Od Su - 1cz

Była noc gdy usłyszałam czaskanie mieczy na zewnącz, wiec poszłam sprawdzić co to było. Idąc za dźwiękiem widziałam jak ktoś walczy, nagle jeden z nich mnie zaówarzył. Wiedziałam że to nie są wilki wiec postanowiłam sie wycofać, ale wtedy ktoś uderzył mnie w kark i straciłam przytomność. Gdy się ocknełam znajdywałam sie w jakimś białym pokoju lerzałam na czymś bardzo miękim. Po chwili zorjętowałam sie że na szyji mam obrorze ,prubowałam ją zdjąć ale nie mogłam na dodatek nigdzie sie nimogłam ruszyć poniewarz łańcuch był za krótki. Ktoś weszdł do pokoju

wtorek, 2 czerwca 2015

Od Kejt- ODEJŚCIE

No tak...to znowu ja. Już minął rok od mojego dołączenia. Nawet nie wiem jak to zleciało...tak szybko to minęło...
Dlaczego postanowiłam odejść? Otóż już nie mam weny. Skończyła się od tak. Nie mam do kogo pisać bo każdego już znam, a z resztą...mam znowu kogoś poznawać, oprowadzać go, polować, iść spać itp. znudziło już mi się to.
Ta wataha zawsze była pełna życia. Codziennie przychodziło po kilkanaście opek! Wiedzą to ci którzy poznali tą watahę niedługo po jej powstaniu. Teraz jest to jakby pustkowie...więc co mam tu robić?
Także nie chcę już dłużej należeć do tej watahy. Nie chce być "pasożytem". Tak wiem...zrobiłam dużo dla ten watahy. Naprawdę trudno mi się rozstać i zostawić wszystko...
Odchodzi też ze mną moja córka Sasza, którą miałam z najwspanialszym basiorem Arkanem, którego nigdy nie zapomnę, natomiast syn Reicher zostanie właśnie z nim; odchodzi też Logan, a wraz z nim jego syn Bloodspill, a Ciba zostanie z Arką...
Bardzo będę pamiętać o tym blogu, bo był najlepszym jakiego poznałam, a teraz do zobaczenia.

Kejt, Sasza, Logan i Bloodspill

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Od Spartana c.d. Dezessi

- Mmmm , nowa? -spytałem, i uśmiechnąłem  się uroczo.
- Mniej więcej .
-Miło, będzie można trochę się pobawić. Jestem Spartan.
- Dezessi-  przedstawiła się.
-Może doprowadzić cię po terenach? Nasza wataha jest bardzo duża- zagrodziłem jej drogę, kiedy miała odejść.
(Dezessi ?)

Od Su

Tutejsze tereny są wspaniałe l,pełne życia. Karzda istota jest wspaniała nawet smoki których nie zawsze widać. A skoro mowa o smokach jednego udało mi sie spodkać.
Byłam wtedy na góże kamienie kruszyły się pod moimi łapami. Nie mogłam zawrucić bo droga którą przyszłam zawaliła się. Zrobiłam jeden krok i ziemia pod moimi łapami suneła sie ziemia. Spadałam z bardzo wysoko na ziemie ,po chwili uderzyłam w coś. Gdy otworzyłam oczy okazało sie że znajduje sie na smoku. Jego łuski są miękkie jak puch, ciepło od niego biło. Zlapałam sie go mocniejsze bym nie spadła. Nagle mnie zapytał.
-Nic ci nie jest?
-Nie. +odpowiedzialna
-Dokąt lecimy?
-Na ziemię.
+po chwili wyladowaliśmy zeszłam z niego.
-Jak się nazywasz?
-Suru. A ty?
-Kaze.
-Mieszkasz tu sam nie są tu jeszcze trzy smoki. Nazywsją sie Luxs,Enko,Mizu..
-Ta góra ma jakąś nazwę?
-Nie ,a masz pomysł?
-Tak. Może Góra Czterech Smoków.
+ nagle z góry zleciały trzy smoki
Czerwony,brązowy, niebies.
-Podoba mi sie ta nazwa.
+powiedxieł czerwony smok. Powiedzieli że mnie podrzuca do domu i tak zrobili

poniedziałek, 18 maja 2015

Od Dezessi

Był ciepły dzień. Ptaki śpiewały energicznie i wesoło. Jednak ja wyszłam z jaskini ponura-jak zwykle. Weszłam do lasu w którym panowała głucha cisza. Nagle usłyszałam kroki. W dodatku głośne. Za mną stanął jakiś basior. Brązowy. Popatrzyłam tylko na niego po czym poszłam dalej. Podbiegł do mnie.
-Czego chcesz?-spytałam oschle.
<Spartan?>

niedziela, 17 maja 2015

Nowa członkini! - Dezessi

Dezessi
Szpieg

od Bastili cd Sefira

-Rokan, myślę, że powinniśmy iść same.
-Ale... -spojrzałam na niego błagalnie. -Dobrze.
Wraz z Sefirą ruszyłyśmy. Stawiałam duże kroki, aby mieć już wszystko jak najszybciej za sobą. Sefira próbowała zacząć rozmowę, ale byłam głucha na wszystko co mówiła. Zastanawiałam się nad tym o co zapytała wcześniej. Jaka właściwie była nasza matka? 
-Była psychicznie niezrównoważona. Wybuchowa. Ale opiekuńcza. Kochająca. Zajmowała się nami jak umiała. Do czasu wypadku, który pogrzebał ukochaną Arkana, a także wielu innych naszych przyjaciół... Obecnie mam jakby dwoje rodziców - ojca i macochę, ale żadnego nie mogłabyś nazwać swoim rodzicem.-Popatrzyła na mnie i wręcz widziałam jak po głowie krążą jej myśli typu "A co z mamą?" "Ciekawe co ją skłoniło do powiedzenia mi o tym...". Chciała mi zadać jakieś pytanie, ale postanowiłam przemilczeć wszystkie niewygodne fakty.

Sefira?

Nowy członek! - Derek

Derek
Obrońca

czwartek, 14 maja 2015

Od Sefiry CD Bastili

-Cześć- nie zwróciłam uwagi na kolejne pełne dezaprobaty mruknięcie Bastili- Więc co robimy? Rokan idzie z nami?
-Musimy dotrzeć na miejsce przed zmrokiem, więc trzeba się spieszyć. Rokan zaraz przyjdzie.
-Czyli... mamy trochę czasu i możesz mi opowiedzieć o naszej matce-podsunęłam siadając obok niej.
-Nie teraz.
-Więc kiedy? 
-Nie męcz mnie, bo w ogóle nic ci nie powiem-wyglądała na złą kiedy podszedł do nas Rokan i rzucił, że trzeba się ruszyć jeśli chcemy wrócić jutro.

Bastili?

niedziela, 10 maja 2015

Od Macho C.D. Sefiry

Napiąłem mięśnie i w jednej chwili strząsnąłem z siebie cały poprzedni sen. Przypuszczałem, że jest popołudnie, choć w tunelu panował mrok, rozświetlany jedynie przez wątłe promienie słońca. Nadal byłem senny, ale już bardziej wypoczęty. 
Gdy Sefira z Kiiyuko zaczęły opowiadać o tym rzekomym śnie i co on oznacza, nie byłem zaskoczony, może trochę zdziwiony, że im się chciało tak wcześnie do mnie przyjść.
-Możemy się przejść? To nie miejsce na takie rozmowy...-rzekłem.
(Sefira? Kiiyuko?)

sobota, 25 kwietnia 2015

od Bastili cd Sefira

Całą noc się szwędałam. Dla mnie to była czysta przyjemność. Rano wspięłam się na drzewo i obserwowałam okolicę. Zobaczyłam Sefirę biegnącą do mojej jaskini. Nie wiedziała, że patrzę na nią z góry. Krążyła i wykrzykiwała moje imię płosząc ptaki z drzew. Zeskoczyłam na ziemię obok niej. Wystraszyła się i szybko cofnęła.
-No to co robimy? -od razu zapytała.
-Może najpierw cześć? -mruknęłam sarkastycznie...

Sefira?

czwartek, 23 kwietnia 2015

Od Sefiry CD Kiiyuko

Jeszcze przez chwilę stałam bez ruchu przed jaskinią Macho. Westchnęłam cicho i przekroczyłam próg. W środku panował półmrok i przez chwilę słabo widziałam, lecz gdy mój wzrok przyzwyczaił się do mniejszej ilości światła, zobaczyłam, że basior zdążył już wstać i patrzył na nas wyczekująco. Na szczęście nie zauważyłam w jego oczach niechęci, ośmieliło mnie to i zaczęłam mówić.
-Jest taka sprawa... Chodzi o ten "sen" w którym widziałam wilka-zjawę stojącego nad tobą. No więc Kiiyuko twierdzi, że to wcale nie był sen i że mogłam przez przypadek wywołać na ciebie i na siebie jakiegoś złego ducha...-Spojrzałam na niego wyczekująco, mając nadzieję, że zrozumie, że powie, że to wszystko nie prawda, i że nie da się tak po prostu wywołać zjawy.

Macho? Kiiyuko?

niedziela, 19 kwietnia 2015

Od Kiiyuko C.D Sefiry

Gdy równym krokiem szłam z Sefirą to poczułam jak mnie ona złapała za łapę i przyciągnęła do siebie.
-Co jest?-spytałam.
-No bo ja jestem z nim skłócona.
-W sensie?
-Opowiadałam ci.-oburzyła się.
-A no tak, uff...A już myślałam że będzie powtórka z rozrywki jak z Sarą.-zaśmiałam się do siebie.
-Sarą?
-Yyy...A taka jedna z nią historyjka....No ale mniejsza z tym, idziemy.
I ruszyłyśmy, Sefira miała dziwne jakby kroki "zawahania" lecz i tak próbowała z tym walczyć. Macho nie jest (na szczęście) agresywny, gdyby to był tak Dragon lub Black to inna bajka, a Macho był z natury spokojny, mimo tego i tak miałyśmy gwarancję że się na nas nie rzuci...(Chyba).
-Dotarłyśmy.-powiedziała Sefira.
-To chodźmy...
-Ok.-odpowiedziała już pewniejszym tonem.
(Sefira?)

sobota, 18 kwietnia 2015

Od Black'a - CD historii Kiary

Kiara zmartwiona westchnęła. Usiadłem koło niej. Rzuciłem jej niewielką skórę z jelenia, którym zakryła się. 
-Devia, proszę pomóż mi...Chcę odzyskać duszę...-głos Kiary był głębszy niż zwykle. Miał w sobie rozpacz, jak i światełko nadziei.
Zapanowała nie przyjemna cisza.
-Bym mogła spróbować.-rzuciła krótko Devia, choć wyczułem w jej głosie niepewność, zupełnie jakby do końca nie chciała. Uniosłem głowę, by na nią spojrzeć. Cokolwiek pojawiło się w jej głosie, w najmniejszym stopniu nie wpłynęło na dobrotliwy wyraz pyszczka.
-Mam pomysł!-wykrzyknęła uradowana Devia.
(Devia? Kiara?)

piątek, 17 kwietnia 2015

Od Sefiry CD Bastili

Prychnęłam i ruszyłam w stronę swojej jaskini. W środku było cicho i panował przyjemny półmrok, ale mimo tego długo nie mogłam zasnąć. Gdy w końcu mi się udało, obudził mnie szelest przy wejściu. Podniosłam się powoli i z cichym westchnieniem wyjrzałam na zewnątrz.
Był już ranek, więc pobiegłam do Bastili. Miałam tylko nadzieję, że nie poszła gdzieś wystawiając mnie do wiatru.
-Bastili?

Bastili? Wreszcie xd

Od Sefiry CD Kiiyuko

-Nie... Nie rozumiem... Co to znaczy?-Patrzyłam na nią osłupiała.
-To znaczy, że ten "wilk-duch" może zrobić wam krzywdę, albo nawet was zabić.
-O Boże...-oparłam się o ścianę jaskini i zaczęłam gorączkowo szukać jakiegoś rozwiązania... o ile jakieś w ogóle istnieje...
-Trzeba powiedzieć Macho-przerwała ciszę Kiiyuko.
-Chyba masz rację, chodźmy do niego.
-Teraz?-Spojrzała na mnie dziwnie.-Na pewno czujesz się na siłach?
-Tak, a czemu miałabym się nie czuć?
-No... przed chwilą dowiedziałaś się, że poluje na ciebie demon, którego sama stworzyłaś.
-To... pestka, nic takiego-zaśmiałam się nie wesoło, po czym wstałam i ruszyłam w stronę wyjścia. Kiiyuko po chwili wahania wyszła za mną.

Kiiyuko? Przepraszam, że tak długo :/

sobota, 11 kwietnia 2015

Od Kiary C.D Devii

-Całe lata...-zaśmiałam się sarkastycznie.
-No...Jest jeszcze jedno wyjście, ale to może być nie bezpieczne.-odparła Devia, zamyślona.
-Mimo tego, trzeba ci jeszcze coś powiedzieć...-przerwał Black.
-A więc?
-No, bo byłaś już właściwie martwa.-powiedział zimnym tonem basior.
-Że co?-wymamrotałam zrozpaczona.
-To skomplikowane.-zaczęła Devia
(Devia? Black?)

Od Devii C.D. Kiary

- Zostałaś zaatakowana - poinformowałam. - Black przybiegł po pomoc do jaskini medyków, ale wszyscy poszli do Lueli, bo któreś ze szczeniąt skręciło łapę. Ja byłam tam, żeby uzupełnić zapasy ziół do wywarów i poszłam za Blackiem. Nie jestem medykiem, ale wiedziałam, że umrzesz. Twoja dusza była zbyt okaleczona, żeby dało się coś z nią zrobić. Stworzyłam nową duszę i zamknęłam ją w tym medalionie - dotknęłam totemu na szyi Kiary. - Pamiętaj, teraz musisz mieć go cały czas przy sobie. Bez niego umrzesz. Co cud, że ci się udało.
Nie, bo wcale się nie udało powiedział głos w mojej głowie. Uciszyłam go. Celowo zataiłam to, że Kiara była już martwa. Niech to powie jej Black. Wadera wyglądała już na wystarczająco przerażoną.
- A co z moją starą duszą? Dało by się ją jakoś...przywrócić? - spytała zaniepokojona.
- Da się, ale to zajęło by całe lata.
<Kiara, Black?>

piątek, 10 kwietnia 2015

Od Kiary C.D Devii

-Gdzie ja jestem?-zapytałam. 
-Jesteś nadal w mojej jaskini.-odpowiedział Black.
Popełniłam błąd - wstałam zbyt gwałtownie. Poczułam silny ucisk w skroniach, lecz krótko po tym jakże dziwną ulgę. Usiadłam, by nie stracić równowagi. Poczułam czyiś zapach, znajomy, ale do końca nie mogłam go odgadnąć...Kto to mógł być...
-Otwórz oczy Kiara. Bez obaw, to ja Devia.
Devia złapała mnie za łapy. Robiłam co mogłam, chociaż lewe oko odmawiało posłuszeństwa. Gdy tylko udało mi się uchylić obie powieki, oślepiło mnie światło dobywające się z jej medalionu? Czy coś tego typu...
-Do cholery, Devia!-krzyknęłam. Byłam mocno osłabiona, więc każdy najmniejszy wysiłek sprawiał mi trudności, a zwłaszcza uwolnienia się z jej uścisku.
-Ostatni raz.-nie ustępowała. Łapą podciągnęła powiekę obolałego oka. Następnie odłożyła magiczny "medalion" ze silnym światełkiem. Obmacała moją obolałą głowę, gdy natrafiła na obolałe miejsce, jęknęła z bólu.
-Devia, jak to się stało że tutaj się znalazłaś? I w ogóle co się tu działo?-pytałam nie ustanie.
(Devia? Black?)

Od Devii - C.D. Black'a

Byłam u medyków aby uzupełnić zapasy ziół. Nagle usłyszałam wołanie. Wyszłam przed jaskinię i zobaczyłam Black'a.
- Nie, nie ma tu nikogo oprócz mnie - powiedziałam. - Coś się stało?
- Kiara jest ranna - powiedział zdyszany. - Została zaatakowana.
- Jeden moment!
Popędziłam do swojej jaskini i wziełam jeden drewniany amulet przedstawiający totem z wilkami. Tak na wszelki wypadek.
- Już jestem. Prowadź.
Black zaprowadził mnie do miejsca, gdzie zostawił Kiarę. Sprawdziłam jej tentno. Miała słaby puls i ciężko oddychała.
- Nie jestem w stanie pomóc jej medycznie, ale mogę wesprzeć ją duchowo - poinformowałam. - Jej stan jest ciężki, bez pomocy pożyje jeszcze około godziny.
Black przybrał niewzruszony wyraz twarzy i skinął głową.
Zaczęłam szeptać zaklęcia.
- Tu delige, tu delige... Tu delige a facie mundum!
Z nieprzytomniej wadery zaczęła się unosić srebrna poświata... Jej duch. Zaczęłam wywabiać ducha do medalionu, kiedy nagle poświata zamigotała i wybuchła. Na moment wszystko pokryła gęsta, czarna mgła.
- Co się stało? - spytał zaniepokojony basior.
- To dość skomplikowane zaklęcie, pozwalające podzielić duszę na części. Tu deligr a facie mundum oznacza "Pokaż czyste oblicze", czyli w tym przypadku nieuszkodzoną duszę. Najwyraźniej dusza Kiary jest zbyt pokaleczona. Później ci wszytko wytłumaczę. Nie teraz, jest bardzo źle, postaraj się utrzymać ją jeszcze chwilę przy życiu, ja muszę jej stworzyć nową duszę...!
Zaczęłam gorączkowo szeptać zaklęcia, podczas gdy Black raz po raz potrząsał waderą. Kiedy wreszcie mi się udało i odwróciłam się z uśmiechem, zobaczyłam stalową twarz Blacka.
- Odeszła - powiedział cicho.
Zmarszczyłam brwi. Jest jeszcze jeden sposób.
- Lepiej się odsuń - powiedziałam zimno. Wzbiłam się wysoko w powietrze. Głeboko odetchnęłam, po czym wytworzyłam kulę energii w postaci złotej, kłębiącej się mgły.
- Hilaro Sursum! - krzyknęłam spadając na bezwładne ciało Kiary jak pocisk. Rozbłysło złote światło... Zdążyłam założyć medalion na szyję wadery. Od teraz był jej nową duszą. Obym tylko zdążyła jej wszystko wyjaśnić...
Usłyszałam tylko, jak ktoś gwałtownie zaczerpnął powietrza, oraz towarzyszący mu okrzyk radości. Uśmiechnęłam się w duchu. Czyli wypełniłam swoje zadanie.
- Strzeż duszy - szepnęłam w przestrzeń.
A potem wszystko spowiła ciemność.
<Black? Kiara? Co ze mną będzie?>

środa, 8 kwietnia 2015

od Bastili

Nie wiem co mi odbiło. Po prostu zobaczyłam drzewo. I wlazłam na nie. A potem zwiesiłam się z gałęzi do góry nogami. I tak sobie wisiałam śmiejąc się w głos. Nagle przede mną jak spod ziemi wyrosła wilczyca. Wystraszyłam się i zjechałam pazurami z gałęzi. Po sekundzie spadłam z głośnym hukiem.
-Jestem Udome, a ty? -Od razu powiedziała wilczyca.
-Bastili- mruknęłam.
-Na gałęzi byłaś weselsza.
-Bo mnie plecy tak nie bolały. -Nie liczyłam, że ją to rozbawi, ale ku mojemu zdziwieniu zaśmiała się.

Udome?

piątek, 3 kwietnia 2015

od Bastili cd Mięta

Mięta odbiegła a ja się zatrzymałam. Już zapomniałam jakie to wspaniałe uczucie. Walczyć i czuć smak krwi w ustach. Nie chciałam nikogo skrzywdzić, ale znałam miejce poza obrębami watahy gdzie przychodziły wilki tylko po to aby igrać ze śmiercią. Pobiegłam tam. Kiedy tylko zobaczył mnie tłumek wilków zaczęły się radosne krzyki. Byłam tam stałą bywalczynią. Część wilków walczyła. Jeden jednak stał nieco z boku. Luke. Znałam go dobrze. Od wejścia skoczyłam na niego i zaczęliśmy walkę. To, choć z pozoru zabawa, było walką całkiem na serio. Luke rozrył mi bok pazurami. W odwecie mocno ugryzłam go w łapę. Brutalna gra. Nagle wszystko ucichło. Odsunęliśmy się od siebie a krew z naszych ran barwiła ziemię szkarłatem. Zobaczyłam kto przyszedł i wiedziałam, że będą kłopoty. Oczywiście będzie je miała Mięta, a nie ja. Nie wiem co jej odbiło, ale przyszła tu sama. Szukała mnie wzrokiem, a kiedy mnie zobaczyła spojrzała ze zdziwieniem i obrzydzeniem na krew. Nagle odezwała się Jednooki. Nikt się tego nie spodziewał, gdyż po jednej z walk miał tak uszkodzone gardło, iż wszyscy sądzili, że zamilkł na wieki.
-Co taka słodka panienka robi w takim miejscu?
-Ja... przyszłam po Bastili.
-Ach... Bastili... 
-Coś z nią się stało?
-Nie. Poprostu nie wiem czy będzie chciała iść z taką kruszynką, zamiast zostać z nami.
-Zostaję! -Krzyknęłam na tyle głośno, aby wszyscy słyszeli. Mięta usiadła i oznajmiła, że na mnie poczeka. Szybko wróciliśmy w wir walk. Kątem oka zobaczyłam Miętę wymiotującą w krzaki. Choć byłam zadowolona, to gdyby teraz spróbowała mnie ruszyć, to zwyczajnie bym jej przywaliła...

Mięta?

Od Mięty C.D Bastili

Gdy Black z Bastili tańczyły dziwne Łubu du prubowałam rozgryść co oni robią. Krążyłam wokół ich i z dziwieniem patrzyłam na nich łapy. Kiedy zaplątało mi się w głowie. Postanowiłam działać.
-Dosyć tego! Bastili idziemy!- Krzyknęłam z ledwością łapiąc ją za ogon i ciągnąc w stronę watahy.
-Co?! Ale ja jeszcze nie skończyłam!- Powiedziała zła patrząc się na mnie.
-Trudno!
-Haha! Uciekają! Temu nie mam baby, bo bym z nią nie wytrzymał!- Wyśmiał się z nas Black i upadł ze śmiechu na brzuch. Gdy to usłyszałam stanęłam puściłam Bastili ogon i powiedziałam
-Bastili, zmiana planów, bierzmy go!- I się razem na niego rzuciliśmy. Gdy on zauważył, że wyciągamy już pazury z dziwną miną wstał i poleciał w stronę pustej łąki.
-Dawać! Znów was strach zrzera?- Powiedział patrząc się na mnie w wojennej pozycji.
-Ty pierwsza!- Oznajmiłam i wskoczyłam za plecy Bastili.
-Boisz się? Dawaj razem na niego!- Wyszeptała mi do ucha.
-Jeśli tak, to czemu nie!- Uśmiechnęłam się i razem rzuciliśmy się na niego. Szczególnie sobię nic nie robiliśmy tylko popychaliśmy, gryzłyśmy i drapaliśmy. Nikt nie ucierpiał.
-To ma być zabójca!- Wykrzyknęłam już zmęczona walką. On był ciągle jeszcze na nogach.
-Mhm, mówi to wilczyca ledwo stojąca na łapach- Powiedział i zaczął się patrzyć na moje drętwe łapki. Gdy krążył wokół mnie zapomniał o Bastili, która wskoczyła mu na plecy i mocno ugryzła.
-Auu!- Zawył z bulu-Mądra ty jesteś?- Krzyknął liżąc se krwawiące dwie dziurki zrobione przez zęby Bastili.
-Dobrze, Bastili!- Uśmiechnęłam się do niej. Lecz Bastili nie była taka wesoła, bo przecież miało być bez rozlewu krwi, a ona tą zasadę złamała.
Bastili, dobrze się czujesz?- Powiedziałam do niej. Była strasznie zszokowana. Zaczęła biec w stronę zakazanego boru. Pobiegłam za nią, a jeszcze dalej biegł za nami Black.
-Ej, a czemu tam biegniesz?-m Zapytałam się jej z smutną miną.
-Oj, po nic, muszę się tylko trochę pożalić Towie- Powiedziała już nie tak smutna, tylko bardziej radosna.
-Chodzi o te ugryzienie, tak?- Zapytałam się.
-No, tak, ale ty tu zostań, proszę...- Powiedziała do mnie zatrzymując się kilka metrów przed borem.
-DOBRZE! Ja idę do Blacka zobaczyć jak się czuję.- Uśmiechnęłam się i pobiegłam do Blacka.
<Bastili,Black?>

Zadania na główne stanowiska

Wprowadzona została prwna zmiana: mianowicie, osoba chętna na zajęcie głównego stanowiska swojej funkcji (oczywiście z wolnych stanowisk) musi wypełnić zadanie, które znajdziecie w zakladce "Zadania".
Administratorzy WPW

od Bastili cd Mięta

Zaśmiałam się cicho. Niemalże rzuciłam Miętą o ziemię i sama stanęłam twarzą w twarz z Blackiem. Słońce zaszło, a ja zwyczajowo zmieniłam się w demona.
- Black mówiłam ci kiedyś, że się ciebie nie boję? -zapytałam z drwiną w głosie. Mięta spojrzała na mnie jak na wariatkę igrającą ze śmiercią. Lekko przeskoczyłam nad Blackiem trącając go nosem. Spojrzał się na mnie. Tym razem to on przeskoczył nade mną. Skakaliśmy coraz szybciej plątając się w dziwnym tańcu, którego żadne z nas nie było w stanie przerwać. Mięta patrzyła na nas ze skupieniem. Zrozumiałam, że próbuje rozgryźć co się właściwie dzieje. Sama tego nie rozumiałam. A było to dziwne, choć całkiem przyjemne. Nie byłam juź w stanie określić gdzie kończą się moje łapy a zaczyna jego ogon. 

Black? Mięta?

czwartek, 2 kwietnia 2015

Wyniki konkursu na dzień basiorów

Trochę po terminie, ale zwycięzcą jest...
Macho :)
Gratulujemy!
Administratorzy WPW

Od Mięty C.D. Bastili

Gdy Bastili nas złapała i powoli opuszczała na dno kanionu myślałam, że go zostawi i razem odlecimy do cieepłych krajów XD Jednak tak nie było. Bastili nas zostawiła i sama wbiła się w powietrzę.
-Ej, a ja!?- Krzyknęłam podskakując i patrząc się na nią.
-Coś mówiłaś?- Krzyknęłam do mnie Bastili śmiejąc się i patrząc co się dzieje.
-Grr...- Krzyknęłam nie zdając sobię sprawy, że ciągle tu jestem z Blackiem. Black do mnie podszedł z wściekłą miną. Myślałam, że mi coś zrobi, ale tylko na wrzeszczał.
-Widzisz co narobiłaś, małolacie!?
-Po pierwsze nie tylko ja, po drugie nie małolat!- Powiedziałam już się nie bojąc tak Blacka. Black tylko trzepnął mnie ogonem i już się udał swoją techniką na szczyt kanionu. Gdy się obejrzałam Bastili se smacznie spała koło przepaści i nie reagowała na moje wołanie. postanowiłam prosić kogoś innego.
-Ej, Black, wiesz, że szukam towarzysza? A wiesz, że ty możesz nim być?- Powiedziałam dziecinnym głosem.
-Nie słucham cię!- Krzyknął zajęty wspinaczką.
-Oj weź! Chociaż pomóż mi wejść na szczyt!- Krzyknęłam patrząc się na niego. Black się nagle zatrzymał i ze skoczył z ścian kanionu.
-Nie widzisz dzieciaku, że jestem zajęty!? Mogę cię z łatwością kropnąć, ale jakoś tego nie zrobię!- Nawrzeszczał i znów zaczął się wspinać. Tak do zachodu słońca się razem wkurzaliśmy i denerwowaliśmy. On już wyszedł z tej głupiej dziury i z dziką miną patrzył się na mnie.
-I co teraz dzieciaku?- Powiedział chichocząc się ze mnie.
-Idź mi stąd, pajacu!- Mówiłam zawiedziona i odwrócona do niego zadem. W tym czasie z dłuuuuugiej drzemki obudziła się Bastili. Zerknęła do kanionu
-Co, ty ciągle tu?- Powiedziała lądując po mnie.
-Ta, na to wygląda :/ 
-Już cię stąd wyciągam!- Powiedziała i razem wbiliśmy się w powietrze.
-I co? Zatkało kakao?- Powiedziałam ze śmiechem na Blacka z zdziwioną miną patrzącego się na nas jak lecimy do watahy. Jednym ruchem nas dogonił i był tuż pod nami.
<Bastili, Black?>

od Bastili cd Mięta

Zaczęliśmy spadać. Mięta drażniła mnie więc poprzysięgłam sobie, że teraz uratuję ją ostatni raz. Wyczarowałam sobie skrzydła. Chwyciłam ją zębami, ale nie mogłam też dopuścić do tego, żeby Black spadł. Chwyciłam go z niemałą trudnością i ostożnie postawiłam ich na dnie kanionu sama odlatując. Postanowiłam popatrzeć co się dzieje z góry. Mięta wystraszona odsunęła się od wilka.

Black? Mięta?

środa, 1 kwietnia 2015

Od Mięty C.D. Bastili

Gdy mnie Bastili już uspokoiła poszliśmy dalej, ale tym razem to ja prowadziłam. Ona pilnowała mnie żebym przypadkiem nie zmieniła kierunku.
-Gdzie idziemy?- Zapytałam się gdy z daleka było widać watahę.
-Do watahy, a gdzie- Powiedziała już zmęczona mną Bastili.
-No bo właśnie się tak składa, że ja jeszcze nie chcę- Wskoczyłam na głaz patrząc na daleki świat.- Oprowadzisz mnie dalej?- Spytałam robiąc słodkie oczka.
-NIE!!- Krzyknęła bojąc się dalszych przygód ze mną.
-Czemu?- Odparłam zdziwiona
-Jeśli już to po kogoś pójdźmy- Powiedziała z przekonaniem
-Ok. Prowadź mistrzynio!- Powiedziałam śmiejąc się w głos
-Będzie bezpieczniej...- Wyszeptała cicho Bastili patrząc na Zakazany Bór. W watasze jak zwykle same nudy. Postanowiłam sama pójść gdzieś daleko poszukać nowego towarzysza. 
-Jak już Loreene z Bastili uciekły ro będzie ciężko nowego towarzysza se znaleźć.- Powiedziałam depcząc gałęzie w lesie. Nagle usłyszałam straszliwy krzyk zwierzęcia. Pomyślałam, ze warto zobaczyć. Biegłam szybko w strone ruszających się drzew. Zobaczyłam wilka, który z łatwością mordował wypasionego i silnego jelenia.
-WOW!- Niechący wykrzyknęłam. Wilk od razu póścił na mnie wzrok i zaczął do mnie powoli podchodzić.
-Kim ty jesteś? Co mnie podglądasz!?- Wykrzyknął niezadowolony.
-Hej! Jestem Mięta... Tak se tylko przechodziłam C: - Powiedziałam ze strachem tuląc się do drzewa. Wilk był coraz bliżej. Nastawiał się do ataku. Już myślałam, że po mnie. Zasłoniłam łapą oczy. Nagle poczułam ukąszenie w szyi. Myślałam, że to on, ale to była Bastili. Złapała mnie za gardło i wciągnęła na szczyt sosny. Razem zaczęliśmy przed wilkiem uciekać.
-BASTILI! Tak się cieszę, ze cię widzę!- Powiedziałam z radością.
-Tak, fajnie, a teraz gazem. Nie widzisz jaki on szybki!?- Powiedziała oglądając się na wilka biegnącego nam tuż za ogonem.
-Jak ty tu się wzięłaś?
-Oj! Pomyślałam, że idziesz do Zakazanego Boru i ze strachu pobiegłam cię szukać C:
-Mhm, a znasz tego wilka?
-TAK!To jest Black. Wilk bez serca :O
Razem biegliśmy co sił w nogach. PO pięciu minutach biegu postanowiłam wskoczyć na starą, ledwo trzymającą się sosnę przed zapaścią. Bastili wskoczyła za mną, a za nią wskoczył Black. Razem się go baliśmy. Gdy Black był już tak blisko nas drzewo się załamało. Cała trójka wpadła w przepaść...
<Bastili, Black?>