poniedziałek, 6 lipca 2015

Od Macho

Obudził mnie przenikliwy chłód. Zwinąłem się bardziej w kłębek i przysunąłem się bardziej do ściany. Przez moment wydawało mi się, że jestem gdzieś nad jakimś jeziorem w lesie. Dopiero szum morza przypomniał mi, gdzie się znajduję. Westchnąłem na myśl, że mój sen musiał tak szybko się skończyć i, że trzeba wrócić do rzeczywistości. Spróbowałem rozciągnąć obolałe łapy, ale ułożyłem się w ciasnym miejscu, a więc był z tym problem. Słońce coraz wyżej wspinało się po niebie, budząc do życia watahę. Gdy już wstałem, ostrożnie wyjrzałem z jaskini. Nagle ni stąd, ni zowąd pojawiła się jakaś wadera.
(Ktoś?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz