poniedziałek, 28 grudnia 2015

Od Kaline do Moon

- Chętnie - powiedziałam.
Wadera zniknęła na chwilę, a po chwili pojawiła się z jakimś dużym ptakiem w pyszczku. Uśmiechnęłam się na myśl o ciepłym jedzonku.
- Poczekaj, pójdę po wodę - Moon wyszła z jaskini. Widziałam przez wejście, jak nabiera wody z jakiegoś źródełka. Nie widziałam, żeby ją podgrzewała czy coś w tym stylu. A pomimo to była ciepła.
Powiem coś: zarwałyśmy noc, siedząc w jaskini Moon i rozmawiając. Było nam bardzo fajnie i przytulnie. 
Rano miałam już iść do swojego domu, kiedy w wejściu stanął wielki, czarny basior. Nie był z naszej watahy i wyglądał na agresywnego.
- Wynoś się - powiedziała Moon.
- Nie zrobię nic, co mi każesz - basior podszedł do mnie i spojrzał na Moon.
- Co ode mnie chcesz? - Spytałam.
Basior nie odpowiedział, ale skoczył na mnie. Wwarczał i gryzł mnie. 
Nagle przybiegł inny basior. Walczył z tym czarnym, aż w końcu wygrał.
- Dzięki - powiedziałam.
- Nie ma za co. Przepraszam, ale się spiezę - powiedział basior i pobiegł.
Miałam już iść, ale zostałam jeszcze chwilę.
- To było straszne. Miałaś kiedyś podobną przygodę?
(Moon?)

piątek, 25 grudnia 2015

Od Moon CD Kaline

Poszliśmy na łąkę poćwiczyć.  Nie miałam najmniejszej ochoty bawić się w zaklęcia,  ale miło się patrzylo jaką łatwość to sprawiało Kaline.  Nagle zaczęło się ściemniac.  Niebo co chwile przeszywaly pioruny.  Bieglysmy ile sił w łapach do mojej jaskini.
-Chcesz coś ciepłego do jedzenia i picia?
Przytaknęła głową.


Kaline??

Od Moon CD Melody

-Jasne,  kiedy masz czas?  - uśmiechnęłam się
-No nie wiem,  nawet możemy teraz.
Już wiedzialam, że naprawdę jej zależało.  Cieszyłam się w duchu że mam z kim spędzać czas.  W drodze do jaskini dużo rozmawiałyśmy.  Lubię słuchać jak ktoś opowiada swoje historie.  Kiedy dotarliśmy na miejsce,  powiedziała żebym się rozgoscila, a ona zrobi coś do picia.

Melody??

czwartek, 24 grudnia 2015

Od Bastili Przygotowania Świąteczne

Obserwowałam przygotowania świąteczne. Jedni wyczarowywali śnieg, a inni szykowali jedzenie. Ruszyłam po białym puchu. Kiwnęłam Amirowi. Pomyślałam, że mogę coś upolować ale zauważyłam, że Sefira się tym zajęła. Przypomniały mi się ogniste gwiazdki, które zaczęłam robić w zeszłym roku. Nie chciałam ich powtarzać, dlatego uznałam, że zrobię łańcuchy na choinkę. Ułożyłam je obok choinki. Zajęło mi to tylko chwilę więc szybko zaczęłam się nudzić. Ale postanowiłam, że jutro rano coś wymyślę. Poszłam spać.

środa, 23 grudnia 2015

Od Amira - Przygotowania do Świąt

Już jutro gwiazdka. Było nas bardzo mało, dlatego przygotowania szły pełną parą. Dużo jeszcze zostało do zrobienia, jednak byłem pewien, że do jutra się uda. Sefira zajęła się polowaniami, Melody z Devią wyczarowały grubą warstwę śniegu i inne ozdoby, Kaline, Moon i Kiiyuko ozdabiały tereny, a reszta zajęła się chowaniem prezentów i dopieszczaniem wszystkich innych prac.
Stwierdziłem, że święta nie będą udane bez choinki, więc poszedłem do lasu w celu odnalezienia "tej jedynej". Kiedy w końcu dokonałem wyboru, zamieniłem się z bobra i sprawnie ściąłem drzewko. Następnie (już pod postacią wilka) chwyciłem je zębami i zacząłem ciągnąć po śniegu. Choinka była naprawdę ogromna, więc także musiała sporo ważyć. Przeszedłem tak kilkanaście metrów, po czym przystanąłem, żeby zaczerpnąć oddechu, po czym znowu zabrałem się do siłowania się z drzewkiem. Nagle zobaczyłem zbliżającą się do mnie waderę.
- Może ci pomóc? - spytała.
- Tak właściwie pomoc byłaby mile widziana - odsapnąłem zdyszany.
<Ktoś? Proooooszę? :)>

Od Sefiry - Przygotowania Świąteczne

Do świąt został tylko jeden dzień, więc postanowiłam zająć się zdobyciem mięsa na uroczystą kolację. Jeśli zakopię je w śniegu to na pewno do jutra się nie zepsuje.
Szłam raźno w stronę terenów polowań. Byłam sama, bo w tym roku niestety wiele wilków nie brało udziału w świętowaniu i mało było łap do pracy. Mimo wszystko każdy pomagał jak mógł i Święta Bożego Narodzenia miały się odbyć, co bardzo mnie cieszyło.
Na miejscu moim oczom ukazało się stado saren pasących się spokojnie na środku równiny. Dawno nikt nie polował, a nawet jeśli to tylko pojedyncze osoby, i zwierzęta myślały, że mogą robić co im się tylko podoba.
Spokojnie podeszłam do stada, które prawie nie zwracało na mnie uwagi. Bardzo ułatwiło mi to zadanie. Najpierw skoczyłam na dorosłą sarnę z brzegu grupy i szybko powaliłam ją na ziemię mocno wgryzając się w kark. Zanim reszta kopytnych uciekła spłoszona udało mi się powalić jeszcze dwie. Każdą sztukę znosiłam na powoli rosnący stos. 
Do wieczora udało mi się zabić trzynaście dorodnych saren. Powinny chyba wystarczyć, tym bardziej, że w uczcie bierze udział ok. dziesięciu osób, ale nie byłam pewna. Jutro przed samym świętowaniem upoluję jeszcze kilka królików, bo ich mięso najlepiej smakuje krótko po upolowaniu. 
Zasypałam gotowe mięso cienką warstwą śniegu (w tym roku nie było go szczególnie dużo) i poszłam do jaskini. Cały czas miałam jednak nadzieję na spotkanie kogoś. Obiło mi się nawet o uszy, że jest kilku nowych członków.

Od Kaline do Moon

- Przed chwilą rozmawiałyśmy o tym, gdzie się urodziłyśmy - wytłumaczyłam. 
- Aha, no tak - powiedziała Moon.
Patrząc na jej uwagę i sposób odpowiadania zauważyłam, że już uważnie słucha. 
Jednak robiło się późno i Moon już musiała wracać do swojej jaskini. 
- Może spotkamy się jutro w Lesie Mgieł? - Spytałam. - Możemy poćwiczyć zaklęcia. - Spojrzałam z nadzieją na Moon.

Melody - Usprawiedliwienie

Melody będzie nieaktywna do 4 stycznia z powodu wyjazdu.

Od Melody do Devii (Przygotowania Świąteczne)

Wadera chciała pomóc w przygotowaniach do świąt. Okazała się przemiła, więc się zgodziłam. Poleciałyśmy na miejsce. Naszym oczom ukazała się bogata w łańcuchy, bombki i inne ozdoby plansza świata. Był piękny krajobraz. Bogaty w kolory ciepłe i zimne. Pomagałyśmy dekorować jaskinie wilków, parki i inne rzeczy. Czasami wilki potrzebowały pomocy przy zawieszeniu czegoś bardzo wysoko. Jak wszystko był zrobione udałyśmy się nad Wodospad Zaklęć. Rozmawiałyśmy. W końcu powiedziałam:
-Słuchaj Devia. Mogę tak do ciebie mówić?
-Jasne.-Powiedziała Devia.
-Czy ja będę miała swoją jaskinię?-Spytałam.-Bo prawie wszyscy mają tylko ja nie mam.
- Jasne, że będziesz miała.-Devia mnie uspokoiła.-Tylko bądź cierpliwa.
- Dobra.-Uspokoiłam się.-Może zostaniemy przyjaciółkami?
<Devia?>

*wartość: mała bombka*

Od Devii

Przechadzając siebie terenach watahy, zauważyłam białą waderę.
- Witaj, jesteś nowa? - spytałam uśmiechem.
- Tak, jestem tu od paru dni.
- Jak się nazywasz?
- Melody.
- Ja jestem Devia, samica Beta - przedstawiłam się, po czym zerknęłam na jej skrzydła - Lubisz latać?
Melody pokiwała ochoczo głową.
- Możemy urządzić wyścigi - zaproponowałam - Stąd do... Parku Tajo. Co ty na to?
- Bardzo chętnie - zgodziła się z uśmiechem.
Ustawiłyśmy się na linii startu i rozłożyłyśmy skrzydła.
- Do biegu... gotowi... start!
Wystrzeliłyśmy w powietrze równocześnie.  Zauważyłam, że jej skrzydła są o wiele większe i potężniejsze, jednak ja byłam lżejsza i bardziej zwiewna, więc przez cały czas dotrzymywałam jej kroku. Wpadłyśmy na metę w tym samym momencie.
Zmęczone, przez chwilę próbowałyśmy zaczerpnąć oddech. Wreszcie odezwałam się:
- Nieźle latasz - pochwaliłam.
- Dzięki, ty też.
- Może chciałabyś, żebym zapoznała cię z kilkoma członkami? Co prawda większość watahy śpi, ponieważ padliśmy ofiarą czaru Munkszii, bogini snu. Ale kilka osób cały czas się trzyma i zajmuje się przygotowaniami do świąt. Może im pomożemy?
<Melody?>

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Od Melody do Moon


Szybko przyzwyczaiłam się do rytmu dnia Watahy. Zyskałam przyjaciółkę. Może nie do końca ale jednak. Pewnego dnia szłam obok Potoku Życia.
Nagle natknęłam się na Moon.
-O! Cześć Moon!-Przywitałam ją.
-Cześć Melody!-Ona również mnie ciepło przywitała.-Co tu robisz?
-A nic takiego. Myślę o różnych rzeczach.-Odpowiedziałam
- Może się przejdziemy do Parku Tajo?-Spytała.
-O tak! Jeszcze tam nie byłam. Chyba.-Na te słowa wybuchnęłyśmy śmiechem.-A ty co tu robisz?-Popatrzyłam na nią.
-Też nic. Patrzę na krajobrazy.-Powiedziała.
Dalej szłyśmy rozmawiają o Parku Tajo, wilkach i innych rzeczach. Po drodze natknęłyśmy się na kilka wilków. Gdy doszłyśmy do Parku, Moon powiedziała: -Zaraz do Ciebie dołączę, tylko...chyba...zapomniałam czegoś zrobić w jaskini. Zaraz będę! Poczekaj!. Popatrzyłam na nią zdziwiona jak odbiegała. W końcu powiedziałam sobie w duchu, że każdemu może przytrafić czegoś zapomnieć. Zgodnie z tym co powiedziała mi Moon usiadłam i czekałam. Rzeczywiście po kilku minutach Moon wróciła. Uśmiechnęłam się do niej.
- Mam nadzieję, że nie czekałaś zbyt długo.-Moon nie wiedziała co powiedzieć.
-Nie. Skąd że.-Zapewniłam ją. Potem dalej rozmawiałyśmy o Parku Tajo, wilkach i innych rzeczach.
-Słuchaj. Czy nie chciałabyś mnie odwiedzić? Nie wiem kiedy ale...no wiesz Moon?.-Zapytałam
<Moon?>

Od Moon CD Kaline

Wadera zaprosiła mnie do swojej jaskini.  Nie do końca wiedziałam czy to dobry pomysł.  Jednak byłam świadoma , że nowe osoby najczęściej mają problem, aby się z kimś zaprzyjaźnić. W końcu się zgodzilam.
Całą drogę opowiadała mi swoje historie z przeszłości. W pewnym momencie zamyśliłam się.
-Jak uważasz?-usłyszałam tylko
-Przepraszam, ale o czym mówiliśmy?-było mi wstyd,ze jej nie sluchalam...
<Kaline? >

Od Moon CD Melody

Wadera chciała się zaprzyjaźnić. Chcąc nie chcąc okazała się przemiłą ekstrawertyczką. Chcetnie więc przystałam na jej propozycję.
Z czasem stałyśmy się niemal nierozłączne. Wilki zaczęły z czasem na nie patrzeć.
A ja,kiedy nie byłam z Melody,  siedziałam i upijałam się z Amirem. Tak było tez tego wieczoru.
<Amir skarbeczku? Hahaah>

sobota, 19 grudnia 2015

Ogłoszenia parafialne!

Uwaga, do wszystkich, którzy to czytają i są choć trochę aktywni!
Odpowiem na kilka pytań.

1. Do osób nowych: proszę się nie stresować, że nie ma Was jeszcze na zakładce "Wilki". Od zawsze mamy właściwie problemy techniczne z zakładkami, a konkretnie kiedy się coś doda, znów treść po jakimś czasie sama się kasuje. Nowe wilki są jednak pełnoprawnymi członkami watahy, mogą brać udział w konkursach, pisać opowiadania etc. Proszę o cierpliwość i wyrozumiałość.

2. Do osób zainteresowanych pisaniem opowiadań świątecznych: każdy może wybrać sobie jakiekolwiek zadanie do zrobienia. W tym roku nie rozdzielałam zadań między wilki, bo że względu na małą ilość aktywnych osób to po prostu nie miałoby sensu.

3. Do czytających ten post: jeśli znacie w realu jakichś członków watahy (np. mieszkanie blisko siebie, chodzicie razem do szkoły, utrzymujecie kontakt telefoniczny), namawiajcie ich do udziału w życiu watahy. Im nas więcej, tym bardziej zachęcacie innych do bycia aktywnymi.

Na razie to tyle. Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, piszcie w komentarzach, na chacie lub do mnie (Amir) na priv. Dziękuję za chwilę uwagi.
Administratorzy WPW

Od Melody do Moon

Byłam taka szczęśliwa,że dołączyłam. czułam się jak w domu. Popatrzyłam promiennym wzrokiem na Moon.
- Opowiesz mi jak tu się trochę...zorientować?- Spytałam ją.
-W sensie?- Popatrzyła na mnie.
- No macie tu jakieś święta?- Trochę jej uświadomiłam o co mi chodzi.
- Aaa. Tak mamy wiele świąt. Np. Dzień Wader, Dzień Wilka, Nowy Rok. Mogłabym tak wymieniać cały dzień!- Uśmiechnęła się do mnie.-Chciałabyś pójść do Samca Beta? Jesteśmy niedaleko, a nuż coś się wydarzy.
-Dobrego czy złego?- Przestraszyłam się
- No jak przyjął Cię do Watahy to raczej dobrego. Co innego, gdybyś była wygnanym wilkiem.To wtedy będzie źle. Ty oberwiesz i ja oberwę.- Zapewniła mnie Moon.
Szłyśmy dalej rozmawiając o świętach w Watasze Podmuch Wiatru. Aż w końcu dotarłyśmy do celu.
- I tu Cię zostawiam. Muszę iść do swojej jaskini, bo muszę tam coś zrobić.- Powiedziała Moon
- Ooo. ja też będę miała własną jaskinię?
- No tak. Będziesz miała.- zapewniła Moon
To dobrze. Może się zaprzyjaźnimy?...-Zapytałam
<Moon?>

Od Melody do Moon

Byłam taka szczęśliwa,że dołączyłam. czułam się jak w domu. Popatrzyłam promiennym wzrokiem na Moon.
- Opowiesz mi jak tu się trochę...zorientować?- Spytałam ją.
-W sensie?- Popatrzyła na mnie.
- No macie tu jakieś święta?- Trochę jej uświadomiłam o co mi chodzi.
- Aaa. Tak mamy wiele świąt. Np. Dzień Wader, Dzień Wilka, Nowy Rok. Mogłabym tak wymieniać cały dzień!- Uśmiechnęła się do mnie.-Chciałabyś pójść do Samca Beta? Jesteśmy niedaleko, a nuż coś się wydarzy.
-Dobrego czy złego?- Przestraszyłam się
- No jak przyjął Cię do Watahy to raczej dobrego. Co innego, gdybyś była wygnanym wilkiem.To wtedy będzie źle. Ty oberwiesz i ja oberwę.- Zapewniła mnie Moon.
Szłyśmy dalej rozmawiając o świętach w Watasze Podmuch Wiatru. Aż w końcu dotarłyśmy do celu.
- I tu Cię zostawiam. Muszę iść do swojej jaskini, bo muszę tam coś zrobić.- Powiedziała Moon
- Ooo. ja też będę miała własną jaskinię?
- No tak. Będziesz miała.- zapewniła Moon
To dobrze. Może się zaprzyjaźnimy?...-Zapytałam
<Moon?>

czwartek, 17 grudnia 2015

Nowa członkini! - Melody


Imię:Melody
Wiek:2 lata
Płeć: wadera
Cechy: Uczciwa, miła, mądra, lojalna, szczera i czasem złośliwa, mocy jeszcze nie zna
Partner : Elandiel
Rodzina : Pamiętam tylko, że wszyscy zabici
Zauroczenie: Elandiel
Szczenięta: Xenia, Zeno, Misza, Rendi
Funkcja: Szpieg
Jaskinia: Jaskinia numer 42
Rasa: Wilk Magii
Kult: Towa
Nick na Howrse: Konikowo05
Nick na Doggi: Wichura210

środa, 16 grudnia 2015

Od Kaline do Moon

Byłam bardzo szczęśliwa, że dołączyłam; znalazłam swoje miejsce. 
Pewnego dnia, kiedy chodziłam po terenach, zobaczyłam szaro-niebieską wilczycę. Postanowiłam się zaprzyjaźnić i podeszłam.
- Cześć, jestem Kaline - powiedziałam.
- Cześć - odpowiedziała wadera. - Moon, miło mi.
W ten sposób się poznałyśmy.
- Jesteś nowa? - Spytała w końcu Moon. Muszę przyznać, że byłam pewna, że zada mi to pytanie.
- Tak - odpowiedziałam, a po chwili namysłu spytałam:
- Chcesz mnie odwiedzić?
Moon spojrzała na mnie i zastanowiła się.
Zobaczymy, co ona na to. Może się zgodzi.
(Moon?)

wtorek, 15 grudnia 2015

Nowa członkini! - Kaline


Imię: Kaline (czyt kalajn)
Wiek: 4 lata
Płeć: wadera
Cechy: nieprzewidywalna, romantyczna, towarzyska, śmiała, inteligentna
Partner : szuka
Rodzina : nie znała
Zauroczenie: Macho
Funkcja: strażnik terenu
Jaskinia: nr 11
Rasa: wilk fantazji
Nick na Howrse: horse_love

piątek, 4 grudnia 2015

Konkurs Świąteczny

Mimo tego, że zgłosiły się do mnie DWIE OSOBY, konkurs oraz przygotowania odbędą się. Nie da się nie zauważyć, że są tu jeszcze osoby, które nie chcą, żeby ta wataha całkiem upadła. Do przygotowań świątecznych zostały przydzielone te osoby, które ostatnio udzielały się na chacie, czyli:
- Sefira
- Devia
- Kiiyuko
- Luna
- Macho
- Bastili
- każdy inny, kto będzie miał czas i ochotę Zadania będą bardzo podobne do zeszłorocznych. Ze względu na małą liczbę aktywnych osób jest usuniętych kilka zbędnych przygotowań. Każdy wybiera, co chce robić, chociaż najlepiej, żebyście robili to wspólnie, ale nie nalegam. Oto kategorie:
- ozdabianie watahy
- upolowanie posiłków
- schowanie prezentów
- wyczarowanie ozdób i innych dodatków
Jeśli będzie to możliwe, podzielcie to tak, żeby wszystko było zrobione na czas. Zasady konkursu znajdziecie w zakładce "Konkursy" (są takie same jak w zeszłym roku, czyli wysyłanie rysunków oraz pisanie opowiadań, za co otrzymuje się bombki). Za napisanie opowiadania o przygotowaniach świątecznych dostaje się małą bombkę. Do tego w Wigilię dodam opowiadanie o kolacji z udziałem wszystkich aktywnych wilków, będzie też oczywiście wieszanie bombek.
Trochę smutno, ze w ten magiczny czas jest nas tak mało... Liczymy na Was, inaczej nasze Święta będą jedną wielką porażką.
Administratorzy WPW

PS Opowiadanie wysyłajcie do mnie (Amir) lub do Siwego Rudolfa. Trzecia adminka jest chwilowo nieobecna. Jeśli nie możecie pisać opowiadań w święta, możecie wysłać je wcześniej, uprzedzając nas, kiedy mamy je wkleić.

środa, 2 grudnia 2015

Od Luny

Pewnej nocy leżałam na lodowatej, zimowej ziemi. Przez zamglone oczy ujrzałam na klifie czarnego wilka. Wydawało mi się, że to był wilk śmierci. Miałam rację. Podszedł do mnie i....
- Luna, Luna obudź się! Biegałaś przez sen!
To Macho mnie budził. A więc, czy te wydarzenia były tylko snem? Nie, nie wierzę. Wydawały się takie... prawdziwe.
- Oh, przepraszam, miałam dziwny sen.
Podniosłam się z legowiska, pożegnałam się z Macho i wyruszyłam na klif niedaleko naszej jaskini.
A więc to tu byłam we śnie. W tym momencie mocno oberwałam w grzbiet i chyba straciłam przytomność. Ostatnią rzeczą jaką zapamiętałam był śmiech. Tak, przenikliwy śmiech, dalej była tylko ciemność. Gdy się ocknęłam, ujrzałam gryfa (a jak mogło by być inaczej?!) i.... Wilka, którego widziałam we śnie! Wyrecytowała jakieś zaklęcie i znów opadłąm na posadzkę i zamknęłam oczy. Byłam ledwo przytomna, ale słyszałam ciężki łopot skrzydeł. Chyba leciałam. Uchyliłam oczy (bo od dłuższej chwili mój umysł działał jak należy) to gryf trzymał mnie w szponach. Moje boki krwawiły. Po jakimś czasie gryf zniżył lot i rzucił mnie na ziemię. Zabolało.
Zaraz się wykrwawię! - pomyślałam.
To już mój koniec... ALE CO TO?! Nie, to nie zwidy! Feniks! 
Magiczny zwierz wylądował i jego perlista łza mnie uzdrowiła. Ukłoniłam się feniksowi zgodnie z tradycją i odbiegłam.