poniedziałek, 31 marca 2014

Od Rose

List Rose do Zuko: 
Widzę ,że oboje opadamy z sił.Dlatego pragnę abyś pomyślał na temat naszego syna.Nie dajemy rady sprawować rządów gamm , dlatego też proszę cię o zgodę oddania naszej władzy właśnie mu.Wiem ,że to troszkę bezsensowne.Zrobimy to dopiero po śmierci jednego z nas.Jednak jeżeli on zawiedzie pozycję w watasze oddamy Demeter.Jest ona młoda i piękna.Nie da się skrzywdzić jest silna i gibka.Jak sam wiesz jest to córka patronki i boga.Rodzice wadery kazali mi się nią zająć i wychować , ponieważ ona zostanie z nami w watasze do ich powrotu po nią.Boję się przyznać , ale wiem iż raczej już potomstwa się razem nie doczekamy.Ciekawe czy epidemia nie złapię którejś z pozostałych wilków z watahy.Strach mnie ogarnia... 
Tu skończyłam pisać bo Nala i Dante zaczęły do mnie mówić a nie wypada pisać przed alfami. 
<Zuko>

niedziela, 30 marca 2014

Od Sharisy - Jak dołączyłam?

Przede wszystkim historia. Dość krótka. Niewiele z życia pamiętam. wiem tyle że byłam morderczynią. Scigali mnie. Potem spadłam i straciłam pamięć. Tyle co mi powiedziano i wiem. Z natury jestem spokojną wilczycą i nie lubię kłótni(od straty pamięci). Także kiedy tu dotarłam nie miałam co mówić Alfom o mojej historii. Cytuję ,,-Skąd przybywasz i jak się nazywasz? - Nie wiem. Nie pamiętam. I wiem tyle że mam na imię Shairsa." tak więc widzicie sami. Niewiele wiem o sobie, i nic nie powiem. Dostałam jaskinię i opowiadam o tym będąc już w niej. Tak więc powracając do rzeczywistości:
Wstałam i wyprężyłam grzbiet. Wybiegłam ostrożnie no i stało się. Wpadłam z impetem na jakiegoś wilka.
-Ja...bardzo przepraszam-wyjąkałam cofając się ze strachem.
-Nie bój się-powiedział czarny basior z fioletowo-białymi znaczeniami na futrze.
-Mam na imię Shairsa-wyjąkałam.
-Mack-rzucił wesoło.
-Idę coś zjeśc...może chcesz pójść ze mną?-zapytał spokojnie.
-Chmmm nie dziś-powiedziałam.
Speszył się.
-Okej...to cześc...-powiedział i pobiegł dalej.
Skoro on to i ja pobiegłam do lasu. Złowiłam kuropatwę i wróciłam z nią do jaskini. Zjadłam ten posiłek i wybiegłam nad jezioro. Wpadłam do wody śmiejąc się. Nawet nie zauważyłam że ktoś mi się przydląda. Biegłam po wodzie chlapiąc. jako wilk wody nie moczyłam futra, ale i tak czułam na nim wodę. Zawróciłam i stanęłam łeb w łeb z mackiem.
-To dlatego nie chciałaś iść?-zapytał z wyrzutem.
-Nie...po prostu nerwy wzięły górę i ....nie miałam odwagi-powiedziałam.
Był zaskoczony.
(Mack??)

Od Rose

Smutek ogarnął moją duszę , bo Zuko długo nie wracał . W dodatku ukazała mi się Towa , która poinformowała mnie iż jest wdzięczna , że uratowałam Dante przed niechybną śmiercią , okazało się , że to bogini wzięła ją do swego zamku. 
Leżałam bezinteresownie i przemyślałam , ponieważ robię się stara i nie jestem pełnosprawna chyba szybciej umrę , bo jak sobie sama poradzę.Wataha się powiększa , ale nie interesuje mnie to już.Cieczka minęła mi i prawdopodobnie już nigdy nie będę miała dzieci przez moje kalectwo co ja teraz sama z tym pocznę nie mogę być w końcu zależna od reszty . Mack podszedł do mnie i pocieszył: 
-Mamo nie przejmuj się wszystko będzie dobrze ja zawsze się tobą i tatkiem zajmę.-odparł przekonująco. 
-Wiem synu , ale czy całe życie będziesz się tylko nami zajmował,nadszedł czas w ,którym same nieszczęścia nas spotykają.Szukasz już albo może znalazłeś partnerkę?-zagadnęłam basiora. 
-Mamo!Póty nie poprawi się twój stan i ojciec nie odzyska chociaż częściowo wzroku.A partnerki chyba w tej watasze nie znajdę , bo komu ja się spodobam?-popłynęła mu po policzku łza , którą uronił. 
Odszedł ode mnie , ale ja nadal nie byłam pocieszona patrzałam na łapy , które były do niczego.Zastanowiłam się czy nie poddać się śmierci... 
Wtem do jaskini weszła Nala z Dante. 
<Nala,Dante>

Nowe członkinie! - Czika i Kiara

Czika
Obrońca



Kiara
Obrońca

sobota, 29 marca 2014

Od Devii C.D. Nali

Od rana Amona nie było w domu. Zaczęłam się niepokoić.
- Amir, nie widziałeś Amona? Zaczynam się już martwić...
- Devi, nie martw się - uspokajał mnie mój partner. - Przecież nie jest już szczenięciem, poradzi sobie.
Trochę się uspokoiłam, ale na wszelki wypadek poztanowiłam zlokalizować syna za pomocą mocy. Przeraziłam się, ponieważ nigdzie nie mogłam go znaleźć. Wiedziałam, że tylko jedno miejsce jest nietykalne i nienanoszalne: Zakazany Bór. Natychmiast poleciałam w to miejsce. Przed Wrogami Tajemnic zawahałam się. "Jestem w końcu wilkiem Snu, poradzę sobie". Nie byłam co prawda pewna, czy mój czar działa na bogów, ale byłam gotowa zaryzykować. Przeszłam przez próg, i aż zaparło mi dech w piersiach. We wnętrzu było... cudownie. Po prostu nie da się tego opisać. To trzeba zobaczyć samemu. W środku zobaczyłem Amona, Dante i... Nalę. Szczenięta siedziały na środku sali, oboje na futrze mieli świecące symbole, co zdążyłam zauważyć - zaklęcia czarnej magii. Byli jakby w transie, nie wiedzieli, co się dzieje. Nala wydawała się być zdezorientowana i przerażona. Nagle powiało chłodem, a do komnaty weszła sama bogini śmierci, Towa. Dotknęła po kolei każdego ze szczeniąt, po wzory na ich ciałach zmieniły się w słowa napisane runami:
"Oto są Ci, którzy staną się sługami wielkiej i potężnej Towy. Obdarzarzyła Ich pani Śmierci swoimi przywilejami mocy nieśmiertelności, wskrzeszania umarłych i przywoływania sił nadprzyrodzonych. Demony i duchy są z Nimi. Każda istota sprzymierzona Towie wesprze Ich i pomoże w nieszczęściu. Przerastają Ich umiejętności każdego magicznego. Władczyni Mroku i Śmierci jest z Nimi. Oto narodzili się i stoją przed wami Ci, którzy zostali wybrani."
Po minie Nali stwierdziłam, że ona niczego nie rozumie. Z przepowiedni wywnioskowałam tyle, że Amon i Dante stali się wybrańcami Towy. Nala podeszła do mnie dyskretnie. Zapytała:
- Devia, wiesz o co w tym wszystkim chodzi? Co znaczą te świecące wzory? I dlaczego na nich nie działa dotyk Towy? Przecież on jest śmiertelny...
- Później ci wszystko wyjaśnię - szepnęłam jej do ucha.
W tej chwili podbiegły do nas szczeniaki. Amon przytulił się do mnie. W jego oczach błyszczały łzy. Odetchnęłam z ulgą. Cieszyłam się, ze nic mu nie jest.
W tej chwili zawyła Towa, a był to dźwięk tak przeraźliwie głośny i straszny, że wszyscy obecni pozatykali uszy. Bogini ogarnęła nas wściekłym spojrzeniem, po czym rozpłynęła się w czarną mgłę. Ów dym zaczął wirować i wciągać nas di jego środka, usłyszałam tylko pisk Dante i krzyk Amona, a potem wszystko ucichło...
Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że wszyscy są cali, i stoimy przed wejściem do Zakazanego Boru.
<Nala? Dante?>

Od Devii C.D. Amira

Polowałam na zająca, kiedy zauważyłam Amira z jakąś nieznaną mi waderą. Zatrzymałam się na chwilę. Amir zwrócił się do wilczycy:
- O! To jest moja partnerka, Devia.
Podeszli do mnie, a wtedy wadera zagadnęła mnie:
- Cześć, jestem Sharisa, a ty?
- Devia - powiedziałam oschle, a potem słodkim głosem zwróciłam się do mojego partnera:
- Emm, kim jest twoja... przyjaciółka?
Zamrugałam szybko powiekami, oczekując na odpowiedź.
- Jest nową członkinią, właśnie oprowadzam ją po watasze.
Odetchnęłam.
- No dobrze, w takim razie wam... nie przeszkadzam. - rzuciłam, podkreślając ostatnie słowo. Może i jestem przewrażliwiona, ale co z tego?! Ostrożności nigdy za wiele. Odleciałam pospiesznie. Z lotu ptaka zauważyłam dwa wilki: ciemnego i jasnego, raczej jasną. Wadera warczała na zdezorientowanego Zuko. Prawie się na niego rzuciła z kłami i pazurami. Wylądowałam gładko obok nich.
- Uspokój się, Omego! - zawołałam, ale ta zaczęla warczeć na mnie. Wzniosłam się dwa metry nad ziemią i z powietrza obserwowałam wściekłą waderę.
- Kim jesteś, że się tak do mnie zwracasz?! - wrzasnęła na mnie. - Ja jestem córką bogów, Merie Zumy i Tabu!
- A ja jestem Betą tej watahy! Jeśli tu dołączyłaś, stałaś się śmiertelna jak każdy z nas. A, i jeszcze, nie jesteś córką bogów, tylko patronów. W ogóle nie wiem jak to możliwe, bo przecież patroni się nie wiążą...! - prychnęłam. - Dlaczego go atakujesz?
- Bo ten tutaj podaje się za Gammę, a ja myślę, że on nawet nie należy do tej watahy, bo nie ma nic na swoją obronę!
- On jest Gammą, a nie broni się, bo po wojnie częściowo stracił wzrok! - Po tych słowach zabrałam Zuko do jego jaskini, a potem poleciałam poszukać Amira. Znalazłam go z Sharisą przy Potoku Życia. Wylądowałam i powiedziałam poważnie:
- Amir, musimy pogadać...
- O co chodzi? - zapytal.
- Jest tu od niedawna taka wilczyca, Scoda...
<Amir? Sharisa?>

Nowy członek! - Kay

Imię: Kay
Wiek: 5 lata
Płeć: basior
Cechy: zły, nerwowy, złośliwy, wredny, nieuczciwy
Partner : 
Rodzina : ma rodzinę zastępczą w innej watasze, ale co kilka miesięcy ją odwiedza
Zauroczenie: Ava
Funkcja: Wojownik, medyk
Jaskinia: nr 21
Rasa: wilk Magii
Nick na Howrse: ball

Od Amira

Patrolowałem okolicę, kiedy zauważyłem błękitną waderę.
- Witaj, jak się nazywasz? - zagadnąłem.
- Sharisa - odpowiedziała - Wiesz może, cz jest tu jakaś wataha?
- Dobrze trafiłaś - uśmiechnąłem się do niej - Właśnie jesteś na terenach Watahy Podmuchu Wiatru. Jestem tu samcem Beta. Masz ochotę dołączyć?
- Oczywiście! - odpowiedziała zadowolona.
- Może chcesz, żeby oprowadzić cię po naszych terytoriach?
- Jeśli to nie sprawi problemu...
Pokazywałem Sharisie Las Tajemnic, kiedy nagle śmignął obok nas biały ogon.
- O! - uśmiechnąłem się - To moja partnerka, Devia.
<Devi?>

środa, 26 marca 2014

Od Nali CD Midnighta

- Nala... Nie wchodź tam... - powiedział zdyszany Mid, ale go nie słuchałam.
Bez wahania weszłam w mrok tajemniczego lasu. Jeszcze nikt nie był w zakazanym borze, oczywiście oprócz bogini śmierci, do której należy to miejsce. Wiedziałam, że nie wolno tu wchodzić, ale musiałam odszukać córkę.
W środku było wyjątkowo ciemno, i nawet moje świecące oczy mało pomogły. Po kilku godzinach niezmordowanej wędrówki dotarłam do jakiejś dziwnej bramy. Nie wiem dlaczego, ale właśnie w tamtym momencie przez głowę przeszło mi: Wrota Tajemnic...
Biło od nich błękitnym światłem.
- To na pewno dom Towy... - pomyślałam
Przeczuwałam, jakie mogą być konsekwencje, kiedy tam wejdę, ale nie mogłam w tej chwili odpuścić.
Z ryzykiem, ale weszłam do magicznej komnaty, a jej wnętrze mnie urzekło. Było tam przecudownie.
Nagle, zauważyłam Ayrę, siedzącą nad małym jeziorkiem. Szybko do niej podbiegłam.
- Vena! Tak się cieszę, że cię znalazłam! - wołałam szczęśliwa
Ale gdy podeszłam bliżej, spostrzegłam coś dziwnego. Oczy Dante świeciły, a na jej ciele (głównie na czole) pojawiły się również świecące znaki. Wydawały mi się płonąć żółto - niebieskim ogniem.
Po chwili zobaczyłam także Amona. Na jego głowie i tułowiu także pojawiły się te znaki. Tyle, że były krwisto - czerwone.
Nagle Amon zaczął wypowiadać niezrozumiałe mi słowa, a chwilę później dołączyła do niego Ayra.

<Amon, Amir, Devia czy chciałby ktoś dokończyć?>

wtorek, 25 marca 2014

Od Midnighta CD Nali

- Nala! Nie idź tam! – Pobiegłem za nią.
Nie słuchając tego co mówię, poszła dalej.
Po chwili byliśmy na miejscu. Kiedy się zatrzymała usiadłem zdyszany.
- Nala… Nie wchodź tam… - Powiedziałem dalej zdyszanym głosem.

                                     < Nala? Wybacz że krótkie, za mało weny… >

Od Nali CD Rose

Szukałam Veny już chyba wszędzie. Mid także, ale nigdzie nie mogliśmy jej znaleźć.
- Nala, wracaj do jaskini, późno już. Ja jeszcze poszukam.
- Nie, nie mogę wrócić, nie zostawię tak córki. - powiedziałam zawzięcie
- Ale zapada zmrok, robi się niebezpiecznie...
- Nie boję się ciemności Midnight. - odparłam zdenerwowana
Odeszłam w drugą stronę.
Długo stałam nad przepaścią nawołując. Po głowie krążyły mi myśli, że Ayra nie żyje. Po chwili przyszedł Mid.
- Nala, chyba sprawdziliśmy już wszystkie miejsca.
Chwilę się zastanowiłam.
- Nie... Nie, nie sprawdziliśmy jeszcze wszystkich miejsc... - rzuciłam tajemniczo
- O nie, chyba nie myślisz o zakazanym borze...?
- A właśnie, że tak! - krzyknęłam już w biegu

<Mid?>

poniedziałek, 24 marca 2014

Nowa członkini! - Sharisa



Imię: Shairsa
Wiek: 2lata
Płeć:Wadera
Cechy:Miła, pogodna, czasami skryta, potrafi zabić bez skrupułów, trochę zamknięta w sobie, nie wszystko mówi, co czuje, maskuje uczucia.
Partner :Szuka
Rodzina : Nie zna
Zauroczenie: ------
Funkcja:Znachor
Jaskinia:Nr 3
Rasa:Wilk Wody
Nick na Howrse / Doggi: wikif2 i na tym i na tym. 
 Inne zdjęcia:
 Po imprezie:
 Zwyczajnie:
 Jak używa mocy wody:

Od Rose - Ciąg dalszy

-No te czasy.Ludzie wycinają lasy i idą w głąb terenów watah zabijając je.A po za tym wasza wataha cierpi przez epidemię.Zmarło już dużo wilków.-odparła ze łzami w oczach 
-Dokładnie tak jest.Oto my ci córkę powierzamy opiekuj się nią póty nie skończy 3 lat.-powiedział Psinczu po czym wraz z Pushą znikli zostawiając ze mną tylko Szuei. 
-Przykro , że ode mnie to usłyszysz twoje dzieci giną z powodu epidemii walczy z nią już tylko Swizz.Jest ona w stanie ciężkim zmienia się w coś okropnego jakiegoś potwora , tak jak reszta twoich potomków później umrze z powodu straty narządów wewnętrznych , które zgniją.Zapomniałam ci moja droga powiedzieć , że Mack jako jedyny nie jest zarażony. 
-Ale jak to możliwe?...A reszta watahy?-ze łzami bełkotałam 
-Na razie nic się z nimi nie dzieje ... W dodatku twój paraliż , nie wiem jak z tym dasz sobie radę wychować Demeter to raczej ona zajmie się tobą i twoim mężem 
-A co z nim?-spytałam 
-Jak wiesz jest już w wysokim wieku i nie wiadomo , czy jego ślepota nic nie wywoła.Do prawdy widzi , ale słabo a teraz już muszę wracać w zaświaty . Żegnaj Rose!!! 
Ten komunikat mnie roztrząsł.Jak ja mogę dzieci własne przeżyć.Jeśli Dante zginęła i jej nie uratowałam mój wysiłek na nic poszedł i moje kalectwo również.Wychyliłam głowę w stronę wyjścia z jaskini i ujrzałam umierającą Swizz.
Zawołałam ją , ale ta padła na równe nogi i zmarła Vanilli wzięła ją i wraz z Devią zakopały ją w miejscu w którym leżą reszta jej rodzeństwa. Poryczałam się i wtuliłam w przybyłych do mnie Macka i Zuko. Mack wyrósł na pięknego samca to już wiedziałam spojrzałam na niego i Demeter leżącą na posłaniu po czym zasnęłam na futerkach basiorów. 
<Nala napisz , czy Ayra żyje> 

sobota, 22 marca 2014

Nova Członkini-Scoda!

Scoda
Merie Zuma + Tabu

Od Diego - Jak dołączyłem?

Żyłem jako wolny wilk w watasze pawich wilków , byłem inny od pozostałych oni mieli piękne pawie ogony a ja . Ja byłam zwykły.Czułem iż ludzie mnie śledzą lecz mimo to nie chciałem odmówić sobie przygód i podróży.Poszłem do wsi i porwałem niemowlaka.Ludzie spanikowali z sieciami pobiegli za mną.Ja ich zmyliłem , ale pobiegli do serca watahy. 
-To chyba wszystkie sztuki , pewnie zjadły bachora w calości!-mówili do siebie ludzie. 
-Tak na pewno teraz umra marnie bo z ludojadami nie będziemy dzielić terenu. 
Bałem się , dziecko odnioslem i słysząc zarzynanie wilków uciekłem od tych głosów.Wtedy dostałem wizji . Wiedziałem , że dotre na tereny watahy Podmuchu Wiatru i tam zostanę.Ujrzałem również Nale tamtą watahę , która będzie cierpiala nad zgóbioną córką.Bedzie ona wiedziała , że samica zwana Rose ją ratowała , ale nie dała rady z twardym lądowaniem i została kaleką oraz woadła w śpiączkę.Wiedziałem tez ,że z mojej dawnej watahy przeżyła tylko Lola , która trafiła do tej same watahy.Po chwili wstałem na terenie watahy i już byłem jej czlonkiem .Midnight sam mnie o to zapytał. 

Od Loli - Jak dołączyłam?

Poszłam na polowanie.Upolowałam masę ptactwa i postanowiłam sie napić .Podeszłam do wody i zamoczyłam w niej pysk . Napita do pełna postanowiłam wrócić do domu.Watahy tam nie było.Podeszłam przed wejście mojej nory i tam ludzie złapali mnie w sieci i uśpili strzałką ze środkiem usypiającym , padłam.Obudziłam się w boksie . W klatkach obok była cala moja wataha.Matka spytała się , czy wiem iż ludzie nas wytropili przez Diega.Diego był to piękny samiec , ale nie w moim typie. 
-Córko czy ty nie jestes ani o grasz smutna.-spytała 
-Ja nie gdybyście wy się tak głośno nie zachowywali to było by w porządku a teraz.To wszystko przez was pogliście mnie uprzedzic iż ludzie tu są lecz nie wy jak myszy siedzieliście cicho . Najlepiej nie troszczyć się o innych tylko spać i czekać aż córka przyniesie coś na ząb. 
-Nie bądź taka złośliwa i przemądrzała Lolu!-wykrzyknęła. 
Ja zamknęłam się w sobie.Pomyslałam o tym aby uciec . Widziałam jak rodziców i resztę watahy zabijają ja zostałam jako ostatnia.Szybko zmienilam się w ptaka i uciekłam zdala od wsi.Zaczęłam szukać miejsca w ,którym mogę zamieszkać.Nagle po dniu wedrówki ujrzałam dorosłą waderę leżącą na ziemi wzięłam ją i zaniosłam do jej stada. 
-Czy nie chciałabys do nas dołączyć?-powiedziała ze łzami w oczach Nala. 
-Tak czy mam co sama robic w lesie -poszłam do jaskini 
Nie rozumiałam łez alfy czyżby coś się stało. 

Nowi członkowie! - Diego, Lola

Diego
Łowca, mag

Lola
Morderca, wojownik

Nowa członkini! - Demeter


Imię:Demeter 
Wiek:8 lat
Płeć:wadera 
Cechy:
Potrafi latać,miła,zwinna,kochająca,czuła,spokojna,wierna, telepatia, lewitacja, wyczuwa, kiedy ktoś kłamie ,widzi przyszłości tyle , że nie do końca jasną. 
Partner :-
Rodzina :matka : Shua ojciec : Psinczu 
Zauroczenie: Mack [*]
Rasa: Wilk Hairokami (natura)
Funkcja: Samica Gamma, łucznik, zielarz
Jaskinia: <do uzupełnienia>
Strażnik: <do uzupełnienia>
Nick na Doggi: matieperroni42 
Inne zdjęcia:

Od Rose

Wstałam Dante nie było obok mnie nie mogłam się podnieść.Uświadomiłam sobie iż jestem sparaliżowana.Moje łapy odmawiały posłuszeństwa.Zaczęłam nawoływać , byłam w miejscu w którym nigdy nie byłam.Zaobserwowałam ,że to jaskinia mojego partnera Zuko.Co ja tu robię zagadnęłam sama siebie.Nikogo nie było słychać nikt nie odpowiadał.Na lewo ode mnie leżały uda kury z gospodarstwa . Na ziemi pisało iż śpię już 4 miesiące i że moje dzieci dorastają i coraz bardziej się usamodzielniają.Zjadłam mięso ze smakiem.Wtedy przyszła bogini Pusha , która zawołała do siebie dwoje innych bogów.Byli to Szuei oraz Psinczu.Nie rozumiałam ich wizyty skąd się tu w ogóle wzięli byłam tego ciekawa. 
-Witam Rose!-krzyknęła Pusha 
-Kim wy jesteś ... cie co tu ... robicie. 
-Wiemy iż maż dużo obowiązków lecz ja i Pusha mamy córkę , ktorą nie jest bezpieczna w królestwie bogów.-rzekł Psinczu. 
-Ja wiem ,że twój żywioł wody nie jest odpowiedni do tutejszego roku , który nadszedł.-powiedział spokojnie Szuei. 
-Jak to tutejsze czasy?-spytałam

wtorek, 18 marca 2014

Od Rose

Wróciłam do reszty rannych i porozmawiałam z Vanili 
-Czy ta epidemia jest niebezpieczna?-zagadnęłam 
-...Nie to tylko zwykła epidemia pechu.-odparła zmieszanie 
-A więc nie mamy się co martwić-rzuciła Nala 
Nie uwierzyłam Vani , ponieważ była zmieszana i nie wiedziała co ma powiedzieć . Postanowiłam zaglądnąć w jej myśli . Okazało się , że ona nie wie co to za epidemia , na pewno nie pechu chociaż to możliwe.Pech bierze się z nie określonego źródła.Nagle nad przepaścią ujrzałam Venę Ayrę , widziałam ją zmierzającą z Amonem ku urwisku.Skoczyłam na równe nogi i pobiegłam na miejsce.Nikogo tam nie było ujrzałam tylko spadającą na dół Dante.Bez chwili zastanowienia skoczyłam za nią , aby ją ratować.Złapałam , niestety potężnie odbiłam się od ziemi z waderą w łapach i spadłam ponownie po odbiciu Ayra się wywinęła pod naciskiem i wtedy straciłam przytomność.Nie wiedziałam czy młoda alfa żyje.

poniedziałek, 17 marca 2014

Od Nali CD Midnighta

- Nala, powiedz mi...
- Nie, to nie ważne... - wahałam się
Mid spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
- Przyleciała Yumii i zmieniła mnie.
- Ale po co?!
- Nie mam pojęcia... No cóż, chyba taka już zostanę... - westchnęłam
Nagle do jaskini weszła Devia. Momentalnie zapomniałam o tym, jak wyglądam i rzuciłam:
- Hej Devii.
Wadera odsunęła się parę kroków i warknęła
- Kim jesteś...?! I co robisz w jaskini Alf?!
- Devia... To ja, Nala.
- Nala?! Co ci się stało?
- Przyleciała Yumii i zmieniła mnie w... W takie coś...
- Nie przesadzaj... Wyglądasz nie źle.
- Hm... Dzięki... - bąknęłam od niechcenia
Po chwili ciszy do jamy wbiegł roztrzepany Amon.
- Mamo! Ciociu! Chodźcie szybko! Dante spadła w przepaść! - krzyknął zdyszany
Roześmiałam się.
- Hahah, to nie możliwe... Dante przecież śpi... - powiedziałam już lekko zdenerwowana zerkając na posłanie córki
Okazało się, że Ayry tam nie ma.
- Nie ma jej! - krzyknął Midnight
Nagle Amon zerwał się, i pognał gdzieś w stronę gór przepowiedni.
<Amon? Devia?Midnight?>

niedziela, 16 marca 2014

Od Midnighta CD Nali

- Co ci się stało?! – Wilczyca spuściła uszy.
- Nieważne… - Nie chciała mi powiedzieć.
Szczeniaki spały.
- Nala, powiedz mi..
- Nie, t-to nie ważne…
Spojrzałem na nią błagająco.

                                                   < Nala? >

Od Amira - Usprawiedliwienie

Z żalem informuję, że dostałam właśnie od moich kochanych rodziców tygodniowy szlaban na Internet, więc w tym czasie bardzo bardzo rzadko będę na watasze, chyba, że uda mi się dorwać czyjś telefon.  Proszę więc o pisanie opowiadań do innych administratorów.

Od Nali CD Midnighta

- Vilanello nie żyje...
- Jak to?!
- Ache, ponieważ mnie uratował podobno go zabił...
Nie chciało mi się w to wierzyć...
-Ache? Ten nieśmiały, malutki Ache?!
- On już nie jest taki malutki... - westchnął Mid
Opatrzyłam basiorowi rany. Chwilę później wyszłam, aby upolować coś na kolację.
Po ok. 30 minutach dotarłam do terenów polowań. Wszystko wydało mi się jakieś dziwne.
Zające i sarny zaczęły natychmiast uciekać. Odleciały ptaki... Jednym słowem: Nie pozostało nic.
Rozpętała się burza. Wiatr powalał wielkie drzewa. Nagle, zza chmur zaczął bić oślepiający blask, a z niego wyłoniła się bogini Yumii. Podleciała do mnie i powiedziała:
- Witaj.
- Witaj.
- Jestem Yumii. Zesłał mnie tutaj bóg żywiołów Joso, abym Cię przemieniła.
- Co? Nic nie rozumiem... Dlaczego chcesz mnie przemienić?
- Nie ja, lecz Joso.
- Zaraz... A w co bóg Joso chce mnie przemienić?
- Nie w co, lecz w kogo. - Bogini nieustannie mnie poprawiała
- A więc w kogo bóg Joso chce mnie przemienić?
- W ciebie.
- Co? Ale jak to we mnie?! - krzyknęłam żałośnie, ale tym razem Yumii mnie nie słuchała. Uniosłam się do góry. Nagle bogini zaczęła płonąć niezwykle jasnym, turkusowym ogniem. Nie widziałam nic. Po chwili opadłam na ziemię, a Yumii zniknęła.
Pobiegłam nad jezioro i spojrzałam na swoje odbicie. Wyglądałam tak: http://img818.imageshack.us/img818/7471/wilk3.png
No cóż... Chyba będę musiała się do tego przyzwyczaić... Pomyślałam.
Po powrocie do jaskini Mid stanął jak wryty. Po chwili warknął:
<Midnight?>

Nowy członek ! ;)- Biała



                                             Biała, Druid

Od Midnighta CD Nali

- Vilanello nie żyje… - Szepnąłem Nali do ucha.
- Jak to?!
- Ache, ponieważ mnie uratował, podobno go zabił.
Wilczyca miała minę jak by nie wierzyła, nie dziwie jej się.

                                                                                        < Nala? Wybacz że krótkie, brak mi weny >

Od Devii

Po wojnie ze stadem ze Wschodu prawie wszyscy byli ranni. Martwiłam się o mojego partnera i syna. Oni też poszli walczyć. Ja razem z Dante i Vanilli leczyłyśmy ranne wilki. Było kilka naprawdę paskudnych przypadków, np. całkowity brak skóry. Niestety nie wiedziałam kto to, bo jak rozpoznać takiego członka. Trick miał porażone łapy i nie mógł chodzić, Zuko na wskutek uroku oślepł... Na szczęście udało nam się wszystkich wyleczyć lub odczarować. Ja cały czas gryzłam się w język, żeby nie wyjawić pewnego sekretu...
 Okazało się, że po zabiciu watahy Śmierci spada na nas epidemia. Podeszły do mnie Rose z Nalą.
- Devia, jak myślisz co to za epidemia? - spytała Nala.
- Zwykła - odparłam wymijająco.
- Czyli?
- Epidemia pecha! Jesteśmy skazani na liczne nieszczęścia.
Zamilkłyśmy. Nastała chwila przerażającej ciszy.
- Wiesz, że okazało się, że jesteśmy siostrami? - spytała Rose.
- Tak, tak, słyszałam...
- Śmierć mówiła, że mam dwie siostry, a kiedy się poznałyśmy, Amir powiedział mi, że jesteś ze Wschodu, więc może... - zaczęła ale jej przerwałam.
- Dobrze, powiem. Pochodzę z watahy ze Wschodu, ale nie jestem ani twoją przyrodnią siostrą, ani rodzoną, nie jestem córką Śmierci, tak jak wy. Wasz ojciec odszedł i założył własną watahę, w której byłyście także wy. Ja nauczyłam się w tamtej watasze kilku sztuczek, np. potrafiłam opanować i zdjąć Czar Snu, mogę zatrzymać czas, mogę się wcale nie starzeć... Ale po pewnym czasie przejrzałam na oczy i odeszłam. - zakończyłam.
<Rose?>


Od Trick'a - C.D. Shani

Shani zapytała się mnie, skąd pochodzę.
- No wiesz, ja sam niezbyt wiem, skąd pochodzę, bo mój ojciec miał królestwo nie na ziemi.
- Jak to "nie na ziemi"?
- Po prostu. Jestem wilkiem Powietrza, mieszkałem na chmurze.
- Na chmurze?! Ale jak można mieszkać na chmurze?!
- Normalnie. Schodziłem, żeby się napić, coś upolować, a potem wracałem do domu. Ale po pewnym czasie mi się to znudziło i zszedłem na ziemię - uśmiechnąłem się.
- Ciekawą masz historię - stwierdziła Shani.
- Przeciwnie, do tej pory moje życie było mętne jak... jak... jak nie wiem co. A teraz może będzie inaczej. - przyznałem. - A ty?
- A ja co?
- Jak tu trafiłaś?

<Shani? Sorry że krótkie, brak weny>

sobota, 15 marca 2014

Od Nali CD Mid'a

Wczorajszej nocy Midnight wyszedł z jaskini i od dłuższego czasu nie wracał. Bardzo się o niego martwiłam, jednak wiedziałam, że poradzi sobie z każdym niebezpieczeństwem. Dante zaczęła się niecierpliwić.
- Mamo...
- Tak?
- Gdzie jest tata?
- Nie mam pojęcia... Ale ja wiem, że nic mu nie będzie, na pewno do nas wróci... - chyba sama przestawałam już wierzyć w to, co mówię.
Vena przytuliła się do mnie. Razem zaczęłyśmy śpiewać starą pieśń naszych przodków.
Nagle do jaskini wszedł Mid. Był cały zakrwawiony.
- Midnigt! - rzuciłam się na niego - Tak się cieszę, że wróciłeś!
Ayra z radością skoczyła na ojca, ale ten nie wykazywał żadnej uciechy. Był zmartwiony. Podszedł do mnie i szepnął mi do ucha:
<Mid, dokończysz?>

Od Saszen - Jak dołączyłam?

Pewnego dnia, opuściłam na chwile watahe, by pójść na spacer w głąb lasu. Nie mineła godzina, a już chciałam wracać. 
Nagle usłyszałam jakiś hałas prowadzący z mojej watachy. Gdy wróciłam, okazało się, że wszyscy uciekli i zostawili mnie samą. 
Myślałam, że ktoś napadł na watachę. Znów usłyszałam jakiś dźwięk. Pobiegłam za hałasem i nagle się zatrzymałam. Ujrzałam 
swojego, brata. 
-Po co tu przyszłaś?-zapytał. 
-Nie rozumiem cie. 
-Jak mnie nie rozumiesz. Przecież słyszałaś, nie CHCEMY cie już. 
-Kto tak powiedział? I w ogóle co mi zrobisz? 
-Jak nie odejdziesz to cię po prostu zabije. 
Staneły mi łzy w oczach, lecz co miałam zrobić? Mój brat był ode mnie o wiele razy silniejszy, więc odeszłam i spotkałam 
NORMALNĄ WATAHĘ. 

Od Ache'go kontynuacja, konkursu

Obudziłem się rano o 15. Szedłem ale się przewróciłem więc poszedłem dalej. Tylko zastanawiam się jak powstają dzieci...



Aha ;) Już wszystko nie wiem. Ale czemu ja jestem jasno biały?
Jaśniejszy od Błota?
To nie możliwe!


Zobaczyłem po godzinie i 89 sekundach pięknego kogieta


Zakochałem się... <3 
Te oczy<3 te usta <3
To właśnie me gusta ;)

Od Ayry - konkurs

Przedstawię wam oto jeden z wielu dni mojego życia:
Kiedy rodzice jeszcze spali, ja.... Aaaa.... No tak, to ja też wtedy spałam, ale obudziłam się przez sen i poszłam do lasu zjeść rybę.
Droga od mojej jaskini do lasu, to aż 5 metrów, więc musiałam jeszcze spakować prowiant i wyruszyć w odległą podróż... Długo błądziłam po prostej ścieżce, aż w końcu dotarłam do sklepu z napojami. Podeszłam do sprzedawcy i poprosiłam o kawałek mięsa. Sprzedawca od razu dał mi piwo, i poszłam dalej.
Napój czekoladowy był wyśmienity, ale ohydny, więc nie wypiłam tego. Kiedy skończyłam już pic poczułam głód, więc wytarzałam się w błocie.
Nagle, zza drzewa wyskoczyła przeogromna, mała rybka. Była uzbrojona w ręcznik papierowy i confetti, więc wolałam z nią nie zadzierać. Odeszłam.
Po chwili podbiegła do mnie wiewiórka. Wyciągnęła elektryczną gitarę i zaczęła drzeć się wniebogłosy.
- Coś tak cicho - pomyślałam i poszłam dalej
Po wykańczających, 8 sekundach drogi natknęłam się na przepiękną syrenę.


Nic nie mówiąc zaczęła śpiewać baby, baby i tańczyć walca z różowym łosiem, którego wyjęła z kieszeni.

<Ciąg dalszy nastąpi>

piątek, 14 marca 2014

Od Ache'go- konkurs

-Mama!!!!!1
-Coooooooooo
-Nic 
Wyszedłem to było dziwne, ale dziwnie to jest tak dziwnie dziwne że aż dziwne...
Może mówię bez sensu. A czy coś dziwnego ma sens, czy coś co nie ma sensu  może być normalne- Nie
Myślałem i myślałem aż wpadłem na pomysł , nie żartuje na innego wilka. 
Piękną, ne no żartuje obrzydliwą waderę:
Ale co tam poszedłem dalej. Wyszedłem z za krzaków i zobaczyłem:
-Idioci, Idioci!
-Ty ser serze o zapachu naczosów, zejdź mi z drogi
-Czemu
-Luke, jestem twoim ojcem
- Ja jestem Ache , gościu z suszarko-radio-maską tlenową na głowie





Poszedłem dalej, Nad jezioro. Zobaczyłem rybę i rzuciłem się na nią:

- Spełnię twoje 3 życzenia
-1. Chcę mięsa
-Już
2.Chcę wody
-Już
-3. Chęcię zjeść
-Aaaaaaa!
Po trzech minutach:



W końcu najedzony i zadowolony poszedłem dalej:

O jej z za lasu wyszedł wielki ,twardy, groźny ..... gryf od lutni, który zaczął tańczyć gangam style i śpiewać ja uwielbiam ją....
Ale był jakiś dziwny, był uzbrojony w wielkiego, długiego gotowego do akcji banana
-Acha, spoko
-Ja uwielbiam ją
-Kogo
-Ona tu jest
-Ale kto?
-I tańczy dla mnie
- Hej ty ! ty nikogo nie ma!
Stwierdziłem że to imbecyl i poszedłem dalej


Kolejna dziwna sytuacja.
Acham... 
Czekałem na akcję, kupiłem popcorn a ten chłopak i ta lasia poszli spać ;(


Ciąg dalszy nastąpi ;)

środa, 12 marca 2014

Nowy konkurs!

Niektórzy uważają, że nasz blog jest mało aktywny. Wobec tego organizujemy kolejny konkurs na najśmieszniejsze lub najdziwniejsze opowiadanie. Zaliczane jest każde opowiadanie, ale dopiero od kilkunastu linijek. Zasady mogą jednak ulec zmianie. Mogą być w nim fragmenty całkiem nie realne, np.:
"Po chwili zza krzaków wyszedł różowy jeleń z makaronami zamiast uszu, stanął na tylnych nogach i zaczął śpiewać poezję śpiewaną, grając przy tym na małej gitarce."
Wszystkie tego typu fragmenty będą zaliczane. W konkursie nie każdy musi brać udział, to zależy od chęci.

Prosimy o przesłanie opowiadań do 24 marca 2014 roku


Komisją jesteście wy! nie Administratorzy :)


Opowiadania znajdują się w zakładce ,, opowiadania konkursowe "
Zapraszamy do wzięcia udziału.

Od Rose

Pobiegłam wraz s siostrą na pole bitwy tam zobaczyłam dwie watahy naszą i Śmierci .Byłam tak przestraszona spotkaniem , że wzięłam przed tym zjadłam pastę z ziół.Nigdzie nie było widać złej wadery. Nala pobiegła do reszty grupy i w tym czasie na czarnym wzgórzu ukazała się okropnie wyglądająca wadera:

 Nie spokojnie wysłuchaliśmy jej okropnego dla mnie i alfy tekstu. 
-A więc witajcie zagubieni!Wiedziałam , że moje córeczki same rozwiążą swój problem , teraz wiecie iż kłamałam z tym iż waderka z fletem jest przyrodnią siostrą Rose . A jest nią Nala wasza kochana alfa.Jeśli nie poddacie się zginiecie a ja już i tak żyje za długo , bo mam już 1000 lat , musiałam dopełnić przeznaczenia.Teraz odejdę w spokoju...A na moim miejscu znajdziecie wskazówkę ... -rzekła po czym zmieniła się w powietrze i zmarła a na miejscu na którym stała spadła mała karteczka. 
Walka zaczęła się Mid walczył słabiej z powodu rany , ale Amir i reszta podrostków oraz basiorów atakowała bez litości.Nie miałam wyboru zbiegłam do nich i także zaczęłam walczyć.Po dwóch godzinach stadko ze Wschodu skończyło swój żywot.Razem z Nalą pobiegłam po kartkę. 
-No śmiało czytaj-powiedziałam do siostry 
-Ależ nie ja zawsze mam wszystko czego zapragnę , jestem tu alfą więc ty to zrób-odpowiedziała z przekonaniem 
-No dobrze...Tu pisze "Głupcami jesteście po zabiciu watahy spada na was epidemia". 
Chwila ciszy nastąpiła po czym zaczęliśmy gromadzić się w lesie.Sprawdziliśmy obecność i opatrzyliśmy rany , które nie były niebezpieczne. 
<CDN> 

Od Rose - Ciąg dalszy

Szukałam Nali całe dwa dni jak na złość nie mogłam jej odszukać.Weszłam do jej jaskini i ta z nienacka na mnie naskoczyła. 

-Czego tutaj szukasz!!!?-wykrzyczała 

-No ja ciebie szukałam...-spojrzałam błagając o dokończenie 

-No mów , ale szybko bo ja też mam sprawę. 

-Mam wrażenie , że nas zaatakują wilki te ze Wschodu. 

-Już za późno wataha wkroczyła na nasze tereny . Wiem wszystko miałam wizję jestem twoja siostrom i jesteśmy córkami Śmierci i naszego ojca Jack'a . Okłamała cię iż jestem twoją przyrodnią siostrom ,ponieważ bała się iż się zjednoczymy. Jesteśmy rodzonymi siostrami. Wysłałam wojowników i obrońców do walki , nawet uczni , bo nie mamy czym odeprzeć ich siły.Flet ma właściwość , która może nam pomóc w niezwykłym stopniu.Nie chcę jego nadużywać. 

-A moje dzieci? 

-Tak też poszły... 

-Ale jak to? Nie wiem co mam pierwsze rozstrzygnąć .Ile my dzieciństwa siostrzanego straciłyśmy już rozumiem przekaz naszyjnika mag to przewidział i kazał mi pomoc ci z nimi wygrać tymi wilkami ze Wschodu. 

<CDN>

wtorek, 11 marca 2014

Od Midnighta CD Achego

Otworzyłem lekko oczy, a od razu zobaczyłem nad sobą Ache’go.
Moja rana była porządnie opatrzona. Prawie nie czułem bólu.
- Co ja tu robię?... – Zapytałem, ponieważ byłem bardzo wyczerpany. Ache spojrzał na mnie.
- Zaatakował cię Vaniello. Uratowałem cię i tu przyniosłem.
- Dziękuję ci. – Wstałem powoli i zacząłem iść do wyjścia z jaskini.
- Zaraz, gdzie idziesz?- Pobiegł za mną Ache.
- Do Nali i szczeniąt.
- Nie możesz! Jesteś zbyt słaby! Coś mogłoby ci się stać. – Chwycił mnie za ogon próbując mnie zatrzymać.
- Ja już podjąłem decyzję. – Powiedziałem głośniej, a młodszy wilk puścił mnie.
Wyszedłem z jaskini i poszedłem do Nali.
Wszedłem do naszej jaskini, Nala i szczeniaki już tam na mnie czekali…


                                                                < Nala? >

Od Achego CD Mid.

Szedlem po lesie kiedy uslyszalem rozpaczliwe wycie.Rozpoznalem w nim glos Mid'a. Przemienilem sie w potwora i rzucilem sie na pomoc. Atakujacym wilku- potworze rozpoznalem Vilanello. Widzialem zakrwawiony kark Midlighta. Wiedzialem ze Vill to moj ojciec, ale alfy wazniejsze!            - Zaatakujesz wlasnego ojca Ach?     - Nie jestes moim ojcem potworze I zucilem sie na niego zlapalem go pod gardlo zembami i zaczolem szarpac i wyruwac sie. Haha dobra robota synu- powiedzial Vill po czy umarl. Wziolem Mida na plecy i wzbilem sie nad ziemie i polecialem z ptendkoscia swiatla( odkrylem swoj nowy dar:D)Polecialem wprost do jaskini Mamy       Mid dokonc :)

poniedziałek, 10 marca 2014

Od Midnighta

Siedzieliśmy w jaskini, było spokojnie.
Nagle coś poczułem. Coś co za nic nie dawało mi spokoju…
Wyszedłem z jaskini mówiąc Nali że idę się napić z rzeki.
Poszedłem za tym zapachem, nagle byłem po prostu pewny że jest to jakiś wilk.
Nagle jakiś wilk (był to też potwór) skoczył na mnie boleśnie wgryzając się w mój kark.
Zmieniłem się w potwora.
Zawyłem głośno.

niedziela, 9 marca 2014

Od Amira

Chodziłem po lesie, kiedy przyfrunął do mnie wielki biały puchacz, trzymający w dziobie wielki arkusz papieru. Zauważyłem, że był to list. Pomyślałem, że jeśli ptak przyleciał do mnie, to chyba mogę go przeczytać. Pospiesznie rozwinąłem papier. Była to wiadomość od mojego ojca. Było w nim napisane:

"AMIR, CHCIAŁEM CI POWIEDZIEĆ WCZEŚNIEJ, ALE NIE MIAŁEM OKAZJI. MASZ STARSZEGO PRZYRODNIEGO BRATA, TAKŻE MOJEGO SYNA. JEST PÓŁ-BOGIEM BURZY, MA NA IMIĘ SZAKIEN. PRAWDOPODOBNIE NIEDŁUGO PRZYBĘDZIE, ABY CIĘ ZOBACZYĆ. 
POZDRAWIAM CIĘ SERDECZNIE,
TATA"

Zdziwiłem się takim komunikatem. A z resztą... jak bóg może być moim bratem?! No trudno, zobaczymy...
W tej chwili na niebie pojawiły się ogromne błyskawice, zrobiło się ciemniej, zabrzmiały grzmoty. Z nieba zleciała postać, dość podobna do mnie. Domyślałem się, że to Szakien. Rzeczywiście, po wylądowaniu wilk zaraz podszedł do mnie i uśmiechnął się.
- Witaj - powiedział - Podejrzewam, że to ty jesteś Amir.
- Tak - odpowiedziałem - A ty pewnie jesteś Szakien.
Basior przytaknął.
- Dokładnie. - zmierzył mnie uważnie wzrokiem - Hmmm... wyglądasz całkiem podobnie do mnie. A jestem przecież od ciebie dużo starszy.
- No tak...
- Wiesz, muszę już lecieć - powiedział po chwili ciszy. - Rozumiesz, mam różne sprawy na głowie. Wpadłem tak tylko, żeby cię zobaczyć. Gdzie będę mógł cię znaleźć?
- Pytaj o jaskinię nr 7 - odpowiedziałem - A jeśli mnie tam nie będzie, to szukaj w 4.
- Dobrze, zapamiętam. - rzekł, po czym rozłożył skrzydła, szykując się do lotu, ale jednak popatrzył jeszcze na mnie.
- To do zobaczenia, bracie - powiedział tylko i wzbił się w powietrze.






<Prosze NIE kopiowac mojego pomyslu!>




piątek, 7 marca 2014

Wyniki konkursu na LUTY

W LUTYM konkurs na najaktywniejszego wilka wygrywa...:
Rose!
WYNIKI:
1. Rose - 10 
2. Midnight - 9
3. Devia / Nala - 6

POZOSTALI:
4. Vanilli / Zuko - 3
5. Amir / Shay / Shani - 2
6. James - 1

Od Amona - C.D. Ache'go

Kiedy Ache odchodził, przelotnie zobaczyłem łzy w jego oczach. Nie wiedziałem dlaczego.
Odetchnęliśmy z ulgą.
- Jak tam twoje uszy? - spytała Dante.
- W porządku - odpowiedziałem krótko - Ale muszę iść do taty. Chcesz iść ze mną?
Waderka przytaknęła i ruszyliśmy. Kiedy doszliśmy, tata siedział nad czymś w swojej jaskini. Ayra westchnęła.
- Jest cudownie - szepnęła.
- Super - zgodziłem się - Tata ma swoją własną jaskinię, ale prawie z niej nie korzysta. Mieszkamy w 4.
- Cześć Amon, witaj, Dante. - tata uśmiechnął się do nas. Vena nie odpowiedziała.
- Tato, bo wiesz... pomożesz z uszami? - zapytałem zawstydzony.
- Jasne, ale myślę, ze sam sobie jeszcze nie poradzisz, więc trochę ci pomogę... - powiedział, po czym mruknął coś pod nosem i uszy zniknęły! Ot, tak.
- Dzięki - przytuliłem się do taty.
- Nie ma sprawy.
- To pa, tato! - zawołałem.
- Do widzenia, proszę pana. - powiedziała Dante i wyszliśmy.
Kiedy wróciliśmy, Ayra znowu zaczęła rysować na piasku, a ja się przyglądałem. Ponownie pobiegł do nas Ache.
- Wróciłem, żeby pokazać, że ja też umiem się zmieniać, ja też jestem magiczny i wcale nie chcę się przypodobać Dante! - krzyknął buntowniczo.
Osłupieliśmy. Całkowicie nie wiedzieliśmy, o co mu chodzi. Wreszcie wadera odezwała się nieśmiało:
- Ale my nic takiego...
- Nie kłam! - zawołał a w jego czach znów pojawiły się łzy. Zacisnął zęby i powiedział:
- Sam słyszałem, więc nie próbujcie mi niczego wmawiać. Mówiliście, że jestem niemagicznym głupkiem, któremu podoba się Dante.
Teraz ja powiedziałem:
- Ale my naprawdę nic nie mówiliśmy. Może jednak jesteś magiczny? Chodźmy do mojej mamy.
Poszliśmy w drugą stronę, do Ametystowej Jaskini nr 4, gdzie moja mama obdzierała jelenia ze skóry.
- Mamo, mogę cię o coś zapytać...? Chodzi o Ache'go. - odezwałem się.
- Oczywiście, skarbie - odpowiedziała - Więc jaki macie problem?
- No bo... - zaczęła Dante.
- ...Bo Ache mówił, że go przezywaliśmy, a ja jestem pewien, że on w to wierzy, ale my też nic nie powiedzieliśmy. - dokończyłem za nią. - I przypuszczamy, że on ma jakieś moce.
- Dobrze - powiedziała mama, usiadła i zwróciła się do Ache'go:
- Jakie masz umiejętności?
- No... ja potrafię zmieniać się w potwora, ale kiedy do nich podszedłem, to powiedzieli, że mi nie wierzą...
- A o czym myślałeś, kiedy do nich szedłeś?
- Dokładnie to o tym, że nikt mnie nie lubi, i że chciałbym stąd odejść. - powiedział stanowczo, lecz zdławionym głosem. - A potem oni nazwali mnie lamusem, i powiedzieli, że... że... - przerwał ze załzawionymi oczyma.
Mama zamiast odpowiedzieć położyła jedną łapę na głowie Ache'go, a drugą na głowie Dante. Oboje natychmiast zesztywnieli, a jej zaświeciły się oczy. Po chwili znów wszystko było normalne.
- No tak, tak myślałam... - mruknęła do siebie pod nosem i zaczęła szperać po regałach z książkami.
- Co się stało?
- Myślę, że to czar powodujący odczuwanie tylko tego, co się przewidywało.
- Nie rozumiem.
- Chodzi o to, że idąc do nich, myślałeś, że nikt cię nie lubi, i chociaż ani Amon, ani Dante się nie odzywali, to ty usłyszałeś to, o czym myślałeś - czyli to, że nikt cię nie lubi.
- A czy to da się wyleczyć? Nie chcę żyć z czymś takim - jęknął Ache.
- Obawiam się że nie, ale na pewno da się to opanować. - powiedziała mama i się uśmiechnęła - A to wymaga cierpliwości i czasu.

<Dante? Ache?>



Od Rose

Jak wspomniałam uczę się od Nali czytania w myślach. Gdy po jednej lekcji wróciłam do domu otrzymałam impuls mózgowy, który dotarł do mnie była to informacja od złej wadery, alfy watahy ze Wschodu. Śmierci. Bałam się, gdy zaczęła mówić: 

-Ja jestem na dobrej drodze wiem, że cię znajdę, choćbym miała umrzeć pierw zrobię to ci. Głupia byłaś myśląc iż to ja chcę cie zabić. Jestem twoją matką, bo twoi niby rodzice porwali mi cię. Myśl co chcesz.Wiem gdzie jesteś. Nie dawno odeszły ode mnie dwie córki, które są dla siebie tylko przyrodnie, ty też jesteś ich siostrą.Twój głupi ojciec także miał na lewo partnerki. Ze strachu założył watahę z której pochodzisz wiem iż on mi cie porwał. On podarował jednej z twych lewych sióstr flet, który ma magiczną właściwość ona nawet o tym nie wie. Twe siostry są blisko ciebie, a ty nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy - powiedziała po czym się ocknęłam i wróciłam do rzeczywistości. 

-To nie prawda moi rodzice by mnie nie porwali , mój ojciec na pewno nie miał kochanek nie nie!-powiedziałam sama do siebie. 

Nawet jeśli to wszystko jest prawdą muszę wiedzieć dlaczego Śmierć chce mnie zabić i dlaczego moi rodzice mnie porwali. Muszę ostrzec Nalę, bo przekaz alfy ze wschodu mówi sam za siebie, ona chce nas zaatakować. Pobiegłam szukać Nali. 


<CDN>

czwartek, 6 marca 2014

Od Ache

-Mamo,mogę odejść ze stada ?
-A coś się stało?
-Tak jakby, nikt mnie nie lubi i nie chce się ze mbą bawić... I mama gdzieś pobiegła To poszedłem szukać Dante i Amona Kiedy ich znalazłem:
-Hej chcecie się ze mną pobawić?
 - Chyba żartujesz, z takim głupkiem ?- powiedziała Dante
- I z najwięczszym idiotą, a zresztą ty nie jesteś magiczny! - krzzykną Amon - Idź z tąd nie chcemy cię tu!- krzykneli oboje Niewiedziałem o co im chodzi więc powiedzuałem:
 -Ależ ja umiem zmieniać się w potwora
-Hahaha, nieprawda!, chcesz się tylko przypodobać Dante, lamusie !
Zacząłem biec. Po przebiegnięciu całej watahy, zatrzymałem się... Postanowiłem wrócić jednak się zmienić... Dante? Amon?

Od Amona - C.D. Veny

Trochę głupio było mi się przyznawać, że nie panuję nad swoją umiejętnością, bo byłem przekonany, że Dante umie na zawołanie zamieniać się w potwora. Ale jeszcze głupiej mi się zrobiło, kiedy ona bez niczego po prostu mi powiedziała. Pomyślałem, żebym tylko się teraz nie popisał, i żeby np. nie wyrosły mi teraz ośle uszy. Jak na złość stało się przeciwieństwo moich myśli - od razu pojawiła się para wielkich, długich, szarych uszu, tylko że porośniętych piórami. Vena zerwała się.
- Amon, co ci jest?! Co ty masz na głowie? Bo wiesz, ja niezbyt... - urwała.
- Tak, wiem, niezbyt widzisz na niebieskie oko. Mama mi mówiła.
Po tych słowach waderka zaczerwieniła się ze wstydu. Chyba była trochę zła na swoją mamę, że mówi bezproblemowo o jej wadach. Zobaczyłem jednak zaciekawienie na jej twarzy, i teraz mi na twarz wpełzły rumieńce.
- Dante... Tak naprawdę to ja wcale nie umiem nad tym panować. Przepraszam... a tak naprawdę to wyrosły mi ośle uszy. Ale chyba wiem, na czym to polega. Akurat pomyślałem o tym, żeby się jakoś nie popisać, i o tych uszach... - powiedziałem zarumieniony.
- No, nie wiem, czy z moją umiejętnością się tak da... - stwierdziła zrezygnowana Ayra. - A... wiesz, głupio trochę wyglądasz z takimi uszami. Spróbujesz je odczarować, czy coś tam...?
- No w sumie mogę... - odpowiedziałem i skupiłem się na myślach: "nie chcę już mieć oślich uszu", "nie chcę już mieć oślich uszu", "nie chcę już mieć oślich uszu"...
Otworzyłem jedno oko i przejrzałem się w wodzie. Nie podziałało.
- To bez sensu - jęknąłem. - Chyba muszę poprosić tatę...
- Dlaczego twojego tatę? Przecież twoja mama chyba jest szamanką, nie? - rzuciła kąśliwie.
- A ty znachorką, od magicznych urazów, tak? - odciąłem się.
- No tak, ale...
- Mam to po tacie. Mój tata jest super, on też się z tym urodził, ale on nauczył się nad tym panować dwie godziny po odkryciu... Też bym tak chciał.
- Aaa... dobra.
Roześmieliśmy się. W tej chwili podbiegł do nas Ache.
- Hej, chcecie się ze mną pobawić? - zapytał z nadzieją.
Przypomniałem sobie o uszach, i szybko schowałem się za mamę. Dante pospiesznie starła swój rysunek łapą. Nikt nie odpowiedział.
- Nie to nie - rzucił niedbale i odszedł.
Odetchnęliśmy z ulgą.
<Dante?>



środa, 5 marca 2014

Od Veny


Ostatnio poszłam z rodzicami na spacer. Mój przyrodni brat Amki i Miken bawili się świetnie. Mi nie było tak wesoło. Nie miałam ochoty na żadną zabawę. Razem z Amonem usiedliśmy na ziemi. Nie długo potem przyszła nasza samica gamma, Rose ze szczeniakami. Zaczęłam rysować na ziemi oko. Było w połowie niebieskie, a w połowie żółte. Amon widać zainteresował się tym, bo podszedł i spytał:
- Co to jest?
- Ja.
- Ale, jak to?
- To mój symbol. Pojawia się na moim czole, gdy... - chyba za dużo powiedziałam, odwróciłam się plecami i usiadłam w bezruchu. 
- Gdy co się dzieje?
Nie odzywałam się
- Dante, o co chodzi?
- Zmieniam się w potwora, jak mój tata... To straszne.
- Ja też się zmieniam, tylko, że we wszystko. Potrafię to także kontrolować. - powiedział z dumą
- Hm, ty też się zmieniasz, ale potrafisz nad tym panować... Moja "druga twarz" jest zbyt silna, żebym mogła ją kontrolować... Przynajmniej na razie... Oh, nic nie potrafię, jestem beznadziejna.

<Amon?>

Od Nali CD Vanilli

- Cóż, Vanilli, myślę, że kiedy moja córka urośnie, sama będzie najlepiej wiedziała kogo kocha i za kogo chce wyjść...
- A ja myślę, że...
- Wybacz, ale nie popieram twojego pomysłu. - odparłam i natychmiast wyszłam
Vanilli pobiegła za mną.
- Nala! Nala, czekaj!
Stanęłam i z agresją w głosie powiedziałam
- Tak?
- Nala, żartujesz?! Vena jest jeszcze mała, więc możesz decydować za nią, i z tego nie korzystasz?!
- Vanilli, zastanów się jak ty byś się czuła, gdyby twoi rodzice wybierali Ci partnera?
Vanilli zamilkła. Po chwili powiedziała:
- Ale...
- Przykro mi, powiedziałam już swoje.

<Vanilli?>

Nowość! - Jaskinie

   Wprowadziliśmy kolejną nowość - teraz każdy może mieć swoje mieszkanie! Należy napisać do któregoś z administratorów (zakładka "Kontakt"), jaką chce się mieć jaskinię. UWAGA! Należy przeczytać wstęp i opis każdej jaskini, bo niektóre z nich mają pewne kryteria, np. są zarezerwowane dla Alf, Bet lub Gamm, czy dla poszczególnej funkcji lub rasy. Więcej informacji na temat nowości znajdziecie w zakładce "Jaskinie"
Z poważaniem,
Administratorzy WPW

wtorek, 4 marca 2014

Od Vanili CD Rose

-Oki, a chyba jednak mimo wszystko Ache jest zbyt młody i dziecinny dla Swizz - Też tak uważam -To do zobaczyska -Pa Szłam w zamyśleniu. - A może Dante by go zechciała-pomyślałam I zaraz pobiegłam z zapytaniem. -Hej, Nala mam prośbę - Chę ? - Czy nasze dzieci mogłyby zostać małżeństwem ? -Ale z którym twoim synem? -Przeżył z całego miotu tylko Ache.... - To okropne, tylko wiesz Moja Dante zmniena się w potwora... Tu zciszyłam głos. - Mój także zmienia się w potwora tylko... - Tylko? -Tylko że wygląda jak Mid bo Vilanello był jego bratem przyrodnim... Jako potwór wygląda tak : http://hpsmokifeniksy.blog.onet.pl/wp-content/blogs.dir/520407/files/blog_sg_1295421_2672996_tr_wilk107cj0.jpg -To jak może ich zapoznajmy, a później zobaczymy-zaproponowałam Nala dokończzysz???

Konkurs!

Organizujemy nowy konkurs - konkurs na najaktywniejszego członka miesiąca. Wyniki będą ogłaszane kilka dni po końcu każdego miesiąca. Każdy może zbierać te tytuły. Polega on na tym, że pod koniec miesiąca będą zliczane opowiadania od każdego członka z tego terminu, i wybierane będą trzy najaktywniejsze osoby. Jednak opowiadania do konkursu będą zaliczane tylko od 7 linijek, bo nie można nazwać opowiadaniem dwu zdań, ale mamy też pod uwagą to, że nie każdy w danym momencie musi mieć wenę.
Życzymy powodzenia!
Administratorzy WPW

Od Rose - C.D. Vanilli

Przybiegła do mnie Vanilli , tak zdyszana , ze nie mogła słowa wykrztusić. 
-Co się stało? 
-Ty , Swizz , Ache, ślub. 
-Co powiedz wolniej? 
-Proszę cię czy twoja Swizz mogła by wyjść za mąż za mojego Ache? 
-Ale , ona już dawno usamodzielniła się wraz z rodzeństwem została przy mnie tylko moja najsłabsza i najmniejsza córka Charlotte.Swizz powinna być gdzieś nie daleko , ale jeśli tak ci się śpieszy to nie wiem ona na pewno szybko nie przybędzie , a co dopiero się na ślub porywać , chciałam , żeby wyszła za Amona gdy byli mniejsi no , ale wyszło jak wyszło. 
-No nie wiem Charlotte raczej nie pasuje do mojego Ache, wiem że się w nim zadużyła no ale ... nie wiem .Musi się szybko ożenić mój synek jeżeli ma przeżyć. 
-Proszę pani , ja kocham Ache , ale nie wiem czy jestem odpowiednią kandydatką. 

<Vanilli?>

poniedziałek, 3 marca 2014

Od Nali CD Mid'a

Midnight przyniósł nam królika. Podzieliłam go na kilka części i nakarmiłam szczeniaki. Amki podbiegł do mnie i się przytulił.
- Ooo... Widzę, że Cię polubił.
- Tak.. To prawda.
- Nala, nie wiesz czy Dante będzie takim samym potworem jak ja?
- Nie mów tak, oboje nie jesteście potworami.
- Czymkolwiek jesteśmy, czy Dante będzie taka jak ja?
- Tego nie wiem, ale od najmłodszych lat będziemy starali się to okiełznać.
- Dobrze.
Kiedy dzieciaki skończyły jeść, wyszliśmy razem z rodziną beta na spacer.
Szczeniaki poszły się bawić. Miken i Amki szaleli, biegali i śmiali się. Amon i Ayra tylko siedzieli i rysowali coś patykiem.
- Devia, co się dzieje z Amonem i Ayrą? - spytałam w niepokoju
- Nic, oni już tacy są.
- Martwię się o nią. Odziedziczyła zmianę w potwora, jeśli mogę tak to ująć.
- Mam pomysł jak temu zaradzić, ale to nie jest do końca bezpieczne.
- Jak?
- Kiedy Midnight, albo Vena, będą się zmieniać, uśpię ich.
- Ale jak...?
- Jestem wilkiem snu, mam taki dar. Spokojnie, obudzą się jak im przejdzie wściekłość.
- Cóż... Na razie to chyba najlepsze rozwiązanie...

<Devia? Midnight?>

niedziela, 2 marca 2014

Od Midnighta CD Nali

Mimo to, że nasz szczeniak był potworem, byłem bardzo szczęśliwy.
A w dodatku nie wiadomo było, czy jej potwór będzie taki silny jak mój. Trzeba było tylko mieć nadzieję…
Wszyscy znów zasnęliśmy. Rano obudziłem się szczęśliwy, tak samo jak po narodzinach szczeniaka.
Poszedłem na polowanie, upolowałem królika bielaka i przyniosłem Nali.
Vena Ayra… Nasz nowy szczeniak. Mój pierwszy…
Popatrzyłem na niego z dumą.



                                                                 <Nala?>

sobota, 1 marca 2014

Od Nali - Poród

Dzisiejszej nocy miałam wizje. Śnił mi się nasz szczeniak, a właściwie śniła. To mała wadera. Odziedziczyła po ojcu potwora. Zdziwiły mnie jej oczy. Jedno było jaskrawo żółte a drugie błękitne. Była mniej więcej taka jak Amon, jeśli chodzi o wzrost. Obudziłam się. Wiedziałam, że już nie długo przyjdzie na świat. Wstałam. Starałam się nie obudzić Mid'a, ale mi się nie udało. Midnight leżąc spytał:
- Nala, gdzie idziesz?
- Yyyy... Muszę pójść do...
- O nie, nigdzie nie idziesz. - powiedział stanowczo chwytają mnie za łapę
- Ale muszę... - poczułam się bardzo słabo.
[...]
Po chwili urodziłam waderę. Była taka jak z wizji. Przeraziło mnie to, że jest taka podobna do Amona. Taka cicha i skryta.
- Nala, jak ją nazwiemy?
- Jest piękna, więc Vena - natchnienie
- Ayra... Tak nazywała się smoczyca, która uratowała mojego przodka.
- Vena Ayra. Midnight?
- Tak, piękne. Nasza mała jest taka ładna..
- Masz rację.

<Mid?>