środa, 1 kwietnia 2015

Od Mięty C.D. Bastili

Gdy mnie Bastili już uspokoiła poszliśmy dalej, ale tym razem to ja prowadziłam. Ona pilnowała mnie żebym przypadkiem nie zmieniła kierunku.
-Gdzie idziemy?- Zapytałam się gdy z daleka było widać watahę.
-Do watahy, a gdzie- Powiedziała już zmęczona mną Bastili.
-No bo właśnie się tak składa, że ja jeszcze nie chcę- Wskoczyłam na głaz patrząc na daleki świat.- Oprowadzisz mnie dalej?- Spytałam robiąc słodkie oczka.
-NIE!!- Krzyknęła bojąc się dalszych przygód ze mną.
-Czemu?- Odparłam zdziwiona
-Jeśli już to po kogoś pójdźmy- Powiedziała z przekonaniem
-Ok. Prowadź mistrzynio!- Powiedziałam śmiejąc się w głos
-Będzie bezpieczniej...- Wyszeptała cicho Bastili patrząc na Zakazany Bór. W watasze jak zwykle same nudy. Postanowiłam sama pójść gdzieś daleko poszukać nowego towarzysza. 
-Jak już Loreene z Bastili uciekły ro będzie ciężko nowego towarzysza se znaleźć.- Powiedziałam depcząc gałęzie w lesie. Nagle usłyszałam straszliwy krzyk zwierzęcia. Pomyślałam, ze warto zobaczyć. Biegłam szybko w strone ruszających się drzew. Zobaczyłam wilka, który z łatwością mordował wypasionego i silnego jelenia.
-WOW!- Niechący wykrzyknęłam. Wilk od razu póścił na mnie wzrok i zaczął do mnie powoli podchodzić.
-Kim ty jesteś? Co mnie podglądasz!?- Wykrzyknął niezadowolony.
-Hej! Jestem Mięta... Tak se tylko przechodziłam C: - Powiedziałam ze strachem tuląc się do drzewa. Wilk był coraz bliżej. Nastawiał się do ataku. Już myślałam, że po mnie. Zasłoniłam łapą oczy. Nagle poczułam ukąszenie w szyi. Myślałam, że to on, ale to była Bastili. Złapała mnie za gardło i wciągnęła na szczyt sosny. Razem zaczęliśmy przed wilkiem uciekać.
-BASTILI! Tak się cieszę, ze cię widzę!- Powiedziałam z radością.
-Tak, fajnie, a teraz gazem. Nie widzisz jaki on szybki!?- Powiedziała oglądając się na wilka biegnącego nam tuż za ogonem.
-Jak ty tu się wzięłaś?
-Oj! Pomyślałam, że idziesz do Zakazanego Boru i ze strachu pobiegłam cię szukać C:
-Mhm, a znasz tego wilka?
-TAK!To jest Black. Wilk bez serca :O
Razem biegliśmy co sił w nogach. PO pięciu minutach biegu postanowiłam wskoczyć na starą, ledwo trzymającą się sosnę przed zapaścią. Bastili wskoczyła za mną, a za nią wskoczył Black. Razem się go baliśmy. Gdy Black był już tak blisko nas drzewo się załamało. Cała trójka wpadła w przepaść...
<Bastili, Black?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz