poniedziałek, 18 stycznia 2016

Od Macho C.D Sary

Przychodząc na łąkę, miałem nadzieję, że jednak Amir się tam zjawi, tak jak się umawialiśmy. Niestety się też tak nie uczyniło. Pewnie mu coś wypadło... Albo miał do zrobienia coś ważnego. W każdym bądź razie się nie zjawił, co uczyniło, że poczułem, w głębi duszy małe przygnębienie. Wiem, że to nie o mnie chodzi w tych dziwnych, koszmarnych snach, ale skoro to coś mnie nawiedziło w śnie, to oznacza, że i ja jestem w pewnym sensie, w to bagno wmieszany.
-I w jakim celu tu przybyliśmy? - spytała Sara z przygnębionym głosem.
-Umówiłem się tu z Amirem. Nie pojawił się, ale to może wynikać z tego, że jest... No... Zapracowany...
Wadera spojrzała na mnie i przysiadła na trawie. 
-Wiem, że już nie ma dla mnie ratunku. To coś się zbliża i chce mnie zabić. - spuściła łeb.
Zmrużyłem oczy i spojrzałem w niebo. 
-Co dokładnie powiedziało Ci Drzewo Życzeń? 
-Że... To... To miłość nie spełniona, która przelała czarę goryczy. 
Miłość nie spełniona? Coś mi się wydaje, że to ta miłość, którą ona darzyła Dymitra... No cóż... Ona go musiała kochać, a on ją zostawił i przez to... Mogła zrodzić się zmora senna? Nie, to chyba nie to... A może... Sam nie wiem...
-Miłość... To ona jest temu winna... - załkała.
Zwróciłem ku niej wzrok.
-Może... - odpowiedziałem zimnym tonem.
Wadera jeszcze raz załkała. Szkoda mi się jej zrobiło, na pewno musiała w ciężki sposób to znieść.
-Chodź, zaprowadzę cię do jaskini. Jutro może pójść razem do Amira, coś się wymyśli, dobrze?
Sara niepewnie kiwnęła łbem, po czym ruszyła za mną. Musiałem ją odprowadzić do jaskini. 
(Sara?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz