poniedziałek, 25 stycznia 2016

Od Macho C.D Sary

Szliśmy w nieprzyjemnej ciszy. Jedyny odgłos jaki nam towarzyszył to świst wiatru, który raz po raz przynosił ze sobą mróz.
Kątem oka zerknąłem na Sarę. Wyglądała na potwornie wykończoną - podkrążone oczy i smętne spojrzenie. Nie dało się tego ukryć, że jest zmęczona. 
-Sara... - zacząłem.
-Hmm?
-Nie powinnaś zarywać nocy, nawet jeżeli przyśnił by Ci się znów... Ten sam sen.
Wadera parsknęła.
-Chciałeś chyba powiedzieć: KOSZMAR. Macho ja... Ja już z tym nie wyrabiam... Bałam się zasnąć, bo się tego boję... - wydusiła.
Siknąłem łbem.
-Rozumiem, ale i tak nie powinnaś się doprowadzać do takiego stanu. 
-Taa... Wiem... -szepnęła.
A dalej szliśmy znowu w ciszy, gdy nagle na naszej drodze wyskoczył niewielki, szary wilk z zieloną grzywą. Sara lekko podskoczyła ze strachu, ja natomiast stanąłem bez ruchu, mierząc wilka wzrokiem.
-Czuję, że jest wam potrzebna pomoc. - wymówił spokojnym głosem.
Rzuciłem mu lodowate spojrzenie.
-Skąd te przeczucia?
Wilk przerzucił wzrok na Sarę, która stała tuż obok mnie.
-Wyczułem to. Jestem Ketar, szaman, łącznik i uzdrowiciel. Jeżeli zależy wam na czasie, chodźcie za mną. 
Wymieniliśmy się z Sarą spojrzeniami.
-Jaką mamy pewność, że nie chcesz nas oszukać? - spytała wadera.
-Hmm... A mówi Ci to coś: ,,Jest bardzo silny. Musisz go pokonać inaczej zginiesz. On nie jest sam...''. ,,Cienie mogą przybrać najgorsze kształty''.
Sara szeroko otworzyła oczy.
-Skąd... Ty...
-A więc idziecie za mną?
(Sara?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz