sobota, 25 października 2014

Od Shiro C.D Shayde

- Wcale nie jestem. -burknąłem odwracając głowę.Wysunąłem naprzód jedną z przednich łap i zacząłem drapać nią w piachu.Po chwili poczułem na opuszkach chłód,gdy woda wróciła i obmyła brzeg.Przypomniałem sobie Aii'ę,jedną z moich niedawnych towarzyszek,która była pewna,że ją kocham,że będziemy razem na zawsze.Zaczęła wtedy mrugać wielkimi oczami i potrząsać swymi rzęsami robiąc słodkie minki.Mówiła,jak miło jej było obok mnie,że jestem taki a taki i wciąż próbowała się do mnie przytulić.Prychnąłem z zażenowania przypominając sobie tą żałosną sytuację.A nawet wiele sytuacji.
Shayde nie zwróciła uwagi na wydany przez mnie dźwięk i schyliła się,by zacząć pić wodę.Patrząc,jak wadera rozkoszuje się pojedynczymi łykami,sam poczułem się spragniony.Gdy wysuwałem język poczułem na policzku coś mokrego.Odwróciłem się w stronę wilczycy,będąc pewien,że to ona,lecz ta wciąż spoglądała w toń wody.Postanowiłem to zignorować i odwróciłem głowę.Wtedy znów poczułem chłód,tym razem mocniejszy.Warknąłem odwracając szybko głowę.Shayde powstrzymywała śmiech wciąż chlapiąc mnie wodą.
Przypomniałem sobie,że jako młody wilczek panicznie bałem się wody i starsi bracia zawsze śmiali się ze mnie chlapiąc wodą w potoków.Byłem wtedy strasznie zły,ale nie mogłem nic powiedzieć rodzicom,gdyż powiedzieliby,że starszego rodzeństwa trzeba się słuchać.
Najgorsze było to,że basiory straszyły mnie tym,że wilki naszej rasy przy naprawdę zimnej wodzie rozpadają się na miliony małych kawałeczków kryształu.
Właśnie przez to nie cierpiałem zimnej wody.
A ta wadera właśnie mnie ją chlapała.
Z drugiej strony nie mogłem jej o nic obwiniać,przecież nic nie wiedziała.
By rozprawić się z wilczycą,wziąłem w łapy trochę wilgotnego piasku i mocno się zamachując rzuciłem nim w Shayde.
Siła odrzuciła waderę do tyłu.Wylądowała dość daleko,ze szczerkiem na pyszczku.Ta pisnęła zabawnie otrzepując się i rozrzucając okruszyny kamieni wokoło.Wskoczyła do wody drepcząc w niej.Widocznie było jej zimno,ale czegoś szukała,spoglądając co chwilę w wodę.Po chwili zauważyła zgubę,nurkując w zimną toń.Po chwili wyłoniła się trzymając w łapie tłustą rybę.
-Dalej!-wykrzyknęła rzucając zdobycz w moją stronę.Odsunąłem się,ale nie na dość daleko,więc ryba uderzyła o mój bark.Prychnąłem odwracając się tyłem do wilczycy.Zacząłem wyrzucać tylne łapy do tyłu,jakbym szedł w miejscu,by mokry piasek,krople wody i kamyczki poleciały w stronę Shayde.
Usłyszałem świst powietrza i trzepotanie skrzydeł,co oznaczało,że wadera uniknęła ataku podlatując.
-Wygrałaś.-westchnąłem udając zrezygnowanie.Wilczyca wylądowała obok mnie śmiejąc się cicho.
-Widzisz?-szepnęła zaczynając powoli opierać się o mój bok,co stworzyło lekki dyskomfort w tej chwili.-Łatwo jest się uśmiechnąć.
-Tak.-powiedziałem po chwili zamyślenia.-Lecz jeszcze trudniej zrobić to szczerze.
<Shayde?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz