Wadera wyszła. Devia poszła wysłać swojego pomocnika za Kiarą. Zanim i ona wyszła powiedziałem
-Dzięki, Devia. -skinąłem jej pyskiem-Na razie.
-Obyś się dowiedział, wszystkiego od drzewa. Jest życzliwe i lubi pomagać.
-To dobrze.
-Tylko, pamiętaj. Musisz się naprawdę postarać, by go usłyszeć.
-Tym się nie martwię. -powiedziałem i zwróciłem się do wyjścia. -Cześć
-Cześć -i każde z nas poszło w swoją stronę.
----------------
-Czego chcesz, wilku, imieniem Selvatico? -zmarszczyłbym brwi, gdybym je miał, oczywiście. Drzewo mówiło staromodnie, z czym jeszcze się nie spotkałem.
-Chce wiedzieć, kto chce zabić Kiarę
-Dlaczego chcesz to wiedzieć? -zapytało się drzewo. Zamilkłem. Ale tylko na dwie sekundy.
-Chce ją chronić. Poza tym, nikt nie zasługuje na śmierć. -Drzewo rozchyliło liście. Pokazał się obraz biegnącej Kiary.
-Co to ma znaczyć?
-To teraźniejszość Kiary-nagle ujrzałem postać idącą za Kiarą...
Kiara?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz