piątek, 17 października 2014

Od Shiro C.D. Shayde

Gdy wadera pokazała mi wszystkie tereny należące do watahy,o dość specyficznych nazwach,postanowiła,że będziemy wracać aleją "miłości".Sama miłość byłą chyba w tym,że wszystkie drzewa pokrywało stokroć różowych kwiatów opadających na ziemię.Jednym z niewielu dźwięków,które wysłyszałem w tej jakże niezręcznej chwili był świergot ptaków i chrupanie roślin pod naszymi łapami.Spojrzałem na waderę,która,chociaż skrzydlata była dość niska.Może po prostu wydawało mi się to,gdyż to ja byłem zawsze nadmiernie wysoki.Słońce przebijało się przez nieliczne szpary między drzewami ocieplając nasze ciała,chociaż jesień,jak to jesień nie pieściła nas pogodą.
-Alejka miłości.-westchnąłem po chwili próbując unikać deptania pudrowo różowego kwiecia pod mymi łapami.
-Tak.-odpowiedziała wadera machając ogonem.Nie wiedziałem,co znaczy ten,może zamierzony,czy też samoistnie wykonany znak.Po chwili poczułem,że tracę grunt pod nogami i upadam.
Podniosłem się szybko i otrzepałem.
-Co się stało?-spytała Shayde.
Zwróciłem wzrok na swoje łapy i zauważyłem,że jeden z mych krwistoczerwonych bandaży się rozwiązał.
Usiadłem próbując zębami zakręcić wstęgę,ale nadaremno.
-Pomogę ci.-skrzydlaty wilk uśmiechnął się i złapał łapami opatrunek.Po kilku chwilach moja łapa znów była zasłonięta.
-Bardzo Ci dziękuję.-ukłoniłem się i ruszyliśmy dalej.Gdy dotarliśmy do końca alei wadera stanęła naprzeciwko mnie i odchrząknęła.
-To...chyba tyle ze zwiedzania.
Zmarszczyłem czoło spoglądając na niebo.
-Ściemnia się.-zmieniłem szybko temat.-Jesteś dorosłym wilkiem,prawda?
Shayde prychnęła uśmiechając się.
-Ba!Trzy lata się zaliczają,prawda?
-Dawno nie byłem w większej grupie tych samych stworzeń,więc nie wiem,czym u was jest pełnoletniość.
Staliśmy w ciszy,ona przyglądając się swoim łapom,a ja księżycowi powoli wschodzącemu na wielokolorowe niebo.
-O co chodziło?-spytała po chwili wadera.
-Zależy w czym.Jeżeli pytasz o ciszę,która przed chwilą nastała,to wiedz,że nie jestem bardzo kontaktowym zwierzęciem.Jeżeli pytasz o moje spoglądanie w niebo,to napawam się widokiem natury,gdyż w każdej chwili mogę jej już nigdy nie zobaczyć.Świat jest nieprzewidywalny.Jeżeli pytasz...
-Pytałam o to,o co ci chodziło z niepełnoletnością.-sapnęła zniecierpliwiona.
-Młode wilczki nie powinny wychodzić po zmroku,a ty wcale nie wyglądasz na taką starą.Wiele strasznych rzeczy może cię spotkać w nocy,na dworze.Możesz na przykład spotkać mnie.-uśmiechnąłem się pod nosem patrząc na reakcję wilka.
-Co jest złego w spotkaniu ciebie?-spytała zaciekawiona siadając obok mnie.
-Shayde,w swym nędznym życiu zrobiłem naprawdę wiele strasznych rzeczy,za które mordercy twojej watahy szybko by mnie zabili.Cóż,nie opierałbym się im,mieliby słuszność w przynajmniej jednej misji.
-Shiro,JA jestem jedną z morderców.-powiedziała poważnie.
-Tym bardziej powinnaś oddalać się ode mnie.Potrafię być złym wilczkiem.Potrafię rozlać krew niewinnych.-prychnąłem.
-Shiro...
-Nie nazywaj mnie tak.-warknąłem spoglądając na waderę.Z niewiadomo jakiego powodu naglę poczułem wielką ochotę,by nadgryźć jej szyję i patrzeć na jej błękitne,przerażone oczęta.
-Przecież to twoje imię.-Shayde powiedziała powoli.Furia minęła.
-Przepraszam.-westchnąłem pocierając łapą głowę.Me rzadkie napady gniewu stawały się coraz częstszym zjawiskiem.
-Nic się nie stało.-wilczyca uśmiechnęła się pogodnie.Normalny wilk dawno by uciekł.Shayde była niczym moi inni kompani.Na początku niepewni,potem zaczynają być coraz bardziej ciekawscy,a następnie uciekają,albo po prostu zostają zwyczajnie zamordowani.Przez kogo?To chyba pytanie retoryczne.
Spojrzałem na niebieskooką waderę,która już otwierała pysk,by coś powiedzieć.
<Shayde?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz