wtorek, 14 października 2014

Od Libby

Była północ.Ja jak to ja, wyruszyłam na poszukiwanie schronu.Oczywiście nic znaleźć nie mogła, bo po co... Zaczęłam robić się śpiąca, ale poszłam jeszcze nad urwisko.Zatrzymałam się nad nim, bacznie obserwując pełnię księżyca.Pomyślałam, co mi szkodzi.Wzięłam głęboki wdech i zawyłam głośno i czysto.W oddali usłyszałam jak ktoś odpowiada na wycie.Spojrzałam na księżyc ostatni raz.Nagle coś mnie zepchnęło.Zaczęłam toczyć się z urwiska na dół.Uderzyłam głową o kamień,straciła przytomność..
Obudziłam się bardzo obolała.Nie otwierałam oczu, ale słyszałam rozmowę innych wilków.
-Już po mnie...-pomyślałam.Otwarłam oczy,wszystko było rozmazane.Widziałam rozmazane sylwetki wilków.
-Obudziła się!-zakrzyknął jeden z nich.Uśmiechnął się.Mój wzrok zaczął powracać.
-Jak Ci na imię?-spytał jeden.
-M...Mnie?-jęknęłam.Podniosłam łeb.
-No tak.-zachichotała.
-Jestem...Libby...-odpowiedziałam nieśmiało.
-A ja Devia,miło mi.-uśmiechnęła się.
-Jak się tu znalazłam?-zapytałam.
<Devia?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz