Biegłem przez las ze stałą prędkością. Coś wyskoczyło mi na drogę. Nie zdążyłem wychamować. Wpadłem na nią (bo z bliska odkryłem, że to była wadera) i zaczęliśmy się turlać. Zawyłem z bólu, bo coś mi się wbiło w łapę. Zaryłem pazurami w ziemię. Udało nam się zatrzymać. Padliśmy ciężko na trawę nieprzerwanie dysząc.
-Kiara jestem.
-Rokan. - Wstaliśmy. spojrzała na mnie i chyba się nieźle wystraszyła.
Kiara?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz