Zgodziła sie więc poszliśmy w jakieś opuszczone miejsce... Zamiast wyć do księżyca zaczałem...
-Kejt?
-Hmm?
-Wiesz -Nie wiem czy wyobraźnia płatała mi figla, czy sie zaczerwieniłem naprawdę) -Chyba...
-No co?
-No bo ja cię... No...
-Zakochałeś się czy co? -Przytaknąłem. -Wiesz no bo.. Eee...
Kejt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz