Sylweta zbliżała się do mnie i widać było, że nie jest przyjaźnie nastawiona. Słychać było głośne warczenie, a w jego oczach było widać złość i gniew. Starałam się uciec, ale nadal byłam zaplątana w chaszczach. Wilk rzucił się na mnie. Walczyliśmy chwile, ale nie mogłam przemóc bólu za każdym obrocie ciernie wbijały mi się głębiej. Zawyłam o pomoc, a tysiące ptaków uciekło z drzew. Myślami pogodziłam się ze śmiercią bo albo umrę zabita przez tego wilka, wykrwawię się albo umrę przez klątwę Yin i Yang. Traciłam siły w bardzo szybkim tempie.
Macho
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz