Wiedziałam, ze nie mogę się poddać.Macho był dla mnie zbyt ważny. Czarny wilk, chodził wokół mnie i szykował się na atak. Basior wyczuł moją determinację podszedł bliżej I rozciął gałęzie, po czym odszedł. Stanęłam na nogi I rzuciłam sie w stronę wodospadu, gdy tam dobiegłam Macho tam nie było, ale mój węch był na tyle dobry, że jeżeli szedł tendy to go wyczuję. Po chwili węszenia wpadłam na jego trop. Wreszcie ujrzałam jego sylwetkę.
- Macho!!!! Macho !!!!- Krzyczałam, a on się odwrocił i .....
Macho Moja wena zrobiła sobie wakacje
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz