sobota, 12 marca 2016

Od Si CD Amira

Większość wilków poddała się bezwładnie polu bitwy.Ja przypatrywałem
się całej sytuacji.Może i było to tchórzostwo,jednakże tak jak
większość rzeczy mało mnie to obchodziło.Rozglądałem się to tu to tam.Słyszałem skomlenia rannych wilków.Było to z jednej strony złe a z drugiej nie.Moim zdaniem wojny wynikają z czystej nudy obu armii.Zlazłem z drzewa po czym pomknąłem ku swojej jaskini.Wszystko było by "ok" gdyby nie... No właśnie.Moim oczom ukazał się czysty przykład
uprowadzenia.No oczywiście lekko się zbulwersowałem.
Na polu bitwy ma się mniej więcej równe szanse a wilki
uprowadzone nie mają ich w cale.Jako strażnik terenu
przywykłem do bezszelestnego poruszania się.Szary wilk
ciągnął za sobą SACRĘ!Samicę Alfa?No ich odwaga mnie
zamurowała.Zaklaskałbym ironicznie gdyby nie fakt iż
chodzi o jej życie.Zachowując zimną krew ruszyłem za
wilkiem.Szary postawny basior zrobił postój w lesie.Było tu bardzo cicho.Właściwie to on chyba porwał ją dla samego siebie.Przywódcy ni nikogo tam nie widziałem.Widać było iż się imbecyl spił.Z kilometra wyczuwałem alkohol.Sacra była przywiązana do drzewa.Postanowiłem
iż w chwili zagrożenia jej życia pomogę jej.No i teraz to chyba gościu przesadził...Szary basior zaczął się dobierać do Sacry.Bez zbędnego namysłu rzuciłem się na basiora.No był pijany,ale mimo wszystko dalej był silny.Takie wyliniałe truchło jak ja miało małe szanse.W sumie miałem do stracenia tylko życie więc co tam.Skoczyłem na
szarego wgryzając mu się w udo.Basior ugryzł mnie w mój
nieco krótki ogon i rzucił o ziemię.Szybko wstałem ignorując
ból.Ponownie się rzuciłem,byłem blisko szyi,jednakże basior zamachnął
łapą raniąc mnie przy tym na pysku.Myślałem że mnie tam zabije.
Sacra trzęsła się ze strachu,w sumie nie dziwiłem się jej.Gdyby
do mnie dobierał się taki oblech miałbym chyba traumę do końca życia.
Po chwili wgryzałem się w tchawicę nieznajomego.Walczył do końca.
Dostałem kopniaka w brzuch,krew poleciała mi z pyska.Lekko się wkurzyłem.No i z całym impetem wbiegłem w basiora obalając go przy tym.Zwinnie uniknąłem jego ciosu i ponownie zanurzyłem już po raz ostatni kły w jego tchawicy.Zacząłem ranny po woli odchodzić w stronę jaskini zostawiając oswobodzoną już Sacrę w tyle.Podziękowanie było mi obojętne.Usłyszałem że zbliżają się inne wilki jeden z nich chwycił Sacrę i zaczął uciekać był to nasz więc ja bez słowa ruszyłem do jaskini.
<Sacra?Ktokolwiek?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz