czwartek, 24 marca 2016

Od Lapiz CD Cobalt

Patrzyłam w stronę lasu za odchodzącym basiorem.

-To ja pójdę jej poszukać-powiedziałam do Sandiasa
-Okej, pa- uśmiechnął się i odszedł

Skierowałam się na północ. Błądziłam po lesie, kiedy wyczułam jakiegoś wilka. Z nadzieją, że to Amber ruszyłam truchtem w tamtym kierunku. Gdy byłam już nie daleko zobaczyłam wilczą sylwetkę zmierzającą ku górom i... wygłodniałego niedźwiedzia. Kiedy przedstawiciel, bądź przedstawicielka(nie byłam w stanie tego wtedy określić)mojego gatunku, wspiął się na pagórek, niedźwiedź ruszył biegiem na niego. Przez pierwszą sekundę stałam w bezruchu, jednak szybko się ocknęłam i machnęłam energicznie skrzydłami, w taki sposób, że szarżowałam teraz z prędkością geparda na niedźwiedzia. Mój wilk zabójca dał o sobie znać. Rzuciłam się na miśka grizzli, a kątem oka spojrzałam na zdziwionego wilka. Było ciemno i trudno było mi go rozpoznać, ale na pewno był to samiec. Skupiłam się już na brązowym zwierzaku przede mną, który drapnął mnie w lewe skrzydło. Moje oczy momentalnie zalśniły krwisto czerwoną barwą, a ja oddałam wodze zabójcy. Gryzłam i szarpałam. Już miałam zadać ostateczny cios, ale potulny wilczek natury wygonił zabójce. Moje oczy znów przybrały barwę martwego fioletu. Wyjęłam bandaże ze skarpety i opatrzyłam miśka. Zaciągnęłam miśka do najbliższej jaskini i wróciłam do basiora.

-Nic ci nie jest?-spytałam z troską
-Nic, poza tą strzałą-wymusił uśmiech.

Chwila, znam ten głos.

-Cobalt?-spytałam
-Tak-odparł i wrócił do wylegiwania się-Czemu pomogłaś temu niedźwiedziowi? Przecież chciałaś go zabić...-spytał patrząc w dal
-To dlatego, że jestem mieszanką-westchnęłam i zajęłam się swoim rannym skrzydłem
-Co masz na myśli?-spytał na mnie swoim pytającym wzrokiem, kiedy skończyłam bandażować swoje skrzydło i usiadłam obok
-To, że w połowie jestem wilkiem Natury, a w połowie wilkiem Śmierci-to drugie dodałam ciszej i spojrzałam się na swoje łapy.

<Cobalt?Dziękuję tak w ogóle>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz