wtorek, 15 marca 2016

Od Cobalta CD. Future

Wpadliśmy do jaskini. Moje kruki rozleciały się po wnętrzu. Trzy wspaniale upierzone ptaki zrobiły o wiele więcej hałasu niż się spodziewałem. Rozejrzałem się. Wszędzie było pełno książek. Moja siostra napewo już tu była. I rzeczywiście była. Leżała z głową delikatnie ułożoną na łapach, cicho oddychając. Tuż obok, w pozycji bojowej, stał jakiś Basior. Był czarny jak noc, jednak to my, wilki nocy możemy się pochwalić większą głębią koloru. Jego białe oczy, wyglądały jak dwie małe dziury. W środku można było zobaczyć źrenice a naokoło ich tęczówki, z tej odległości niemożliwych do określenia koloru.
- Nie powinno was tu być.- odezwał się wilk.
Przyjrzałem się jeszcze raz bąsiorowi. Wreszcie zindetyfikowałem kto to jest. Przedemną stał rozeźlony i warczący Future. Spojrzałem na Amore. Była w każdej chwili gotowa nas rozdzielić, ale po jej oczach poznałem, że gospodarz nie przypadł jej do gustu.
- Spokojnie...- uspokoiłem wszystkie wilki.- Chcemy tylko o coś zapytać.
W rzeczywistości przyszliśmy podłożyć wybuchających eliksir. Taki niegroźny żart. Oczywiście był mini bombą. Ale mini bombą wypełnioną różowym lukrem. Pomysł pochodził od Amory. I to właśnie ona chowała go za przednią łapą w ozdobnym bandażu. Jednak naprawdę chciałem zapytać o jedną rzecz.A tą sprawą były skrawki mojej osobowości. Kruki (obecnie siedzące na regałach ) nie chciały się że mną rozstać. Wyjątkiem była złość-posłusznie wykonywała moje prośby o towarzyszenie Ember.
- To o co chcesz spytać, młodzieńcze ?- z za myślenia wyrwał mnie kandydat na wyrocznię.
Uśmiechnąłem się. Dokładnie tak mówił mój wój, ucząc mnie przywoływać duchy.Nie tak, młodzieńcze! Te słowa pomagały w nauce. Pomyślałem, że bardzo polubie Future. Co nie oznacza, że wywinie się od żartu. Mrugnąłem do Amory. Zacząłem rozmowę, a moja przyjaciółką zabrała się do dzieła.
- Chcę aby pomógł mi pan z moimi ptakami.
Jeden zefrunął z siedziska i stanął na zdrowym skrzydle Ember. Łypał na nas czarnymi oczamk i zaskrzeczał. Oczywiście, że to był gniew.
Nagle zrobiło mi się słabo. Przed oczami zatańczyły mi czarne plamki. Zrozumiałem, że nadszedł wschód słońca. A wraz z nim okropny ból głowy. Wilk casu musiał to zauważyć, bo odpowiedział.
- Zostaw tu jednego. Nic - tu się zawahał i pierwsze słowo wypowiedział z naciskiem.-MU się tu nie stanie. Tak samo jak twojej siostrze.
Zerknąłem na stanowiskową. Kiwnęła głową. Wszystko było gotowe. Uśmiechnąłem się do Future i wyszłem za Amorą. Zauważyłam, że pod koniec spiorunowała wzrokiem wilka i Uśmiechnęła się.Podziękowałem Future i wyszłem. Na korytarzu zaczęliśmy się śmiać. Psikus został podłożony.

(Future?: sorry za psikus)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz