poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Od Devii

Jakoś ostatnio jest strasznie nudno... Poszłam do Nali, może ona ma jakieś informacje...?
- Cześć, Nala - przywitałam się.
- Hejka! - uśmiechnęła się do mnie.
- Czy nie dołączył ostatnio żaden nowy członek? - zapytałam.
- Nie, a czemu pytasz?
- Tak po prostu... nie mam co robić. - westchnęłam.
- Mi też bardzo się nudzi - przyznała wadera.
W tej chwili poczułam rozrywający ból w klatce piersiowej, w okolicach serca. Nala chyba też to poczuła. Zaraz pędem pobiegłyśmy do Zakazanego Boru, a potem przez Wrota Tajemnic do pałacu Towy. Tym razem tylko ja otrzymałam przepowiednię. Brzmiała ona tak:
"Szczenię z magii zrodzone, zgubę przyniesie lub zwycięstwo. Gdy znaki odczytacie, śmierć przyniesie szczenię watasze. By nie dać zmyć się że świata, biała jak śnieg zgładzić musi Ofiarę Losu, przy pomocy wybranej przez siebie. Szczenię ze szczeniąt zrodzone, zginąć musi lub przeżyć, aby wataha z powierzchni świata zniknęła lub nie".
- O co chodzi? Prawie nic nie rozumiem... - dziwiła się Nala.
- "Szczenię że szczeniąt zrodzone...", "biała jak śnieg..." - gorączkowałam się, próbując zrozumieć sens przepowiedni.
- To przecież proste, ma narodzić się potomek szczeniąt. - wyjaśniła Alfa.
- Ale ze szczeniąt?! Jak szczenię może mieć młode?! - odchodziłam od zmysłów.
- Ale to przecież nie musi być małe szczenię - podsunęła Nala zagadkowo.
- No tak! Nala, to jest genialne! Szybko, jakie mamy wilki urodzone w watasze? - zapytałam pospiesznie.
- To tak: - zaczęła wyliczać -szczeniaki Rose i Zuko, ale z nich żyje tylko Mack, to on, córka Vanilli - Moon, a do tego Amon i Vena. To chyba wszyscy.
- Dwoje z nich musi być rodzicami Ofiary. Tu jest napisane, że będzie zrodzone z magii, więc ktoś z rodziców lub dziadków musi mieć ścisły związek z magią. - dodałam.
- I do tego, ze "biała jak śnieg zgładzić musi Ofiarę Losu". Chyba tylko ty w watasze jesteś biała. - spojrzała na mnie.
Przełknęłam głośno ślinę. Nie chciałam nikogo zabijać!
- Myślisz, że wystarczy tego kogoś uśpić...? - zapytałam niepewnie.
- Jest napisane "zgładzić". Czyli raczej nie.
- No dobrze. Co ma być to będzie. Chyba... jeśli zobaczymy znaki, musimy zabić, a jeśli nie to nie. Wydaje mi się, że jeśli w porę nie zgładzimy, wataha przestanie istnieć. - stwierdziłam.
- Wszystko na to wskazuje - zgodziła się.
- Czy mogę liczyć na twoją pomoc? - zapytałam, patrząc Alfie głęboko w oczy.
- Devia, tu liczy się tylko nasza wataha. - tą odpowiedź odebrałam jako "tak".
<Nala?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz