Te skurkowane gryfy się nie poddawały,patrzyłam jak wszyscy walczą. Nie stałam jak kołek o nie byłam jedną z tych co walczyły od początku do samego końca. Mieliśmy sporo rannych gryfy się w końcu wycofały a te co zostały poległy. Dymitr ledwie chodził ale sam szukał tych rannych i ja tez dostałam ten rozkaz. Po drodze znalazłam ciało Rose przy nim był Mack wilk cierpiał .. płakał za matką. Dalej inni pomagali sobie nawzajem .Nagle zobaczyłam czraną kopę futra w koło krew i obok jeszcze coś. Jeden to był Gryf a obok był Midnight. Przez chwilę myslałam ze nie żyję, jednak wyczułam puls i poczułam oddech .. Wzięłam na grzbiet i zaniosłam kawałek. Padałam był ciężki ja byłam ranna. Kilka razu upadłam ale wstałam i niosłam go dalej wytrwale.Dotarłam do Devi i zostawiłam miała pełne łapy roboty. Sama poszłam szukać innych rannych. Wróciłam do Devi wieczorem wraz z Dymitrem by nas opatrzyła.
Po jakimś czasie spytałam.
-Co z Alfa
-Okey jest tam ..
Podeszłam do wilka
-Jak się czujesz ?
<Midnight>