Warczałem, kilka z nich wycofało się.
Jednak zostało ich kilka. Najpierw zaatakował największy. Leciał w moją stronę. Mimo ran i wyczerpania skoczyłem w jego stronę.
Wskoczyłem na niego i zaczęliśmy walczyć w powietrzu. Krew obydwóch pryskała na boki, a ja starałem się nie spaść, bo niestety skończyłoby się to śmiercią.
Ugryzłem go tak mocno, że zginął, zaczęliśmy obydwaj spadać, na szczęście inne Gryfy, które mnie złapały chcąc mnie zabić uratowały mi życie. Zaczęły mną miotać, a ja dalej je raniłem.
Starałem się ranić je jak najbardziej, bez litości.
Byłem wiele metrów nad ziemią.
Zabiłem kilka, został tylko jeden.
On wbił we mnie szpony. Zawyłem z bólu, moje oczy zrobiły się czerwone. Zdawałem sobie sprawę z tego, że jeśli będę potworem zabiję go, a od upadku nic mi się nie stanie, ale zabiję kilka wilków z watahy. Nie mogę ryzykować. Muszę to zrobić. Stanie mi się krzywda, jeśli jeszcze nie będę potworem, a wtedy nikomu nic nie zrobię.
Z całej siły wgryzłem się w jego nogę, a on od razu mnie puścił.
Przy okazji sam zaczął spadać, nie miał szans. Spadliśmy, dopiero wtedy poczułem ten okropny ból.
Zmieniłem się. Jednak, jako potwór nie mogłem się nawet podnieść. Gryf zaraz spadł obok mnie.
Miotałem się na boki próbując cokolwiek na to poradzić, ale się nie dało. Po bardzo długim czasie powróciłem do normalności, ale zdałem sobie sprawę z tego, że zostałem tu sam.
Ktoś, kto uratuje Mid’a?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz