Ustawiliśmy sie w szyku bojowym, ja stałam na srodku, naprzeciwko Harona, a Rokan i Selvatico zajęli skrzydła.
-Znasz mnie Haronie....
-A tak... Rokan... Ze stada Gwiazdy Zachodzniej? -Rokan warknął gniewnie. Siłą wepchnełam do ich głów łamiąc bariery mentalne wiadomość: "Nie dajcie sie podpuścić". -Ach... Jest i nasza Bastili... Co ty knujesz? -Uśmiechnął się z drwiną. Niespodziewanie zaatakowali. Każdy z nas z całą siłą odparł atak. Po pierwszym starciu Selvatico krwawił z rany na pysku, ale jego przeciwnik juz kulał, Rokan był cały, a Hazelle... No cóz, była martwa. Nie zdziwiło mnie to wcale. Miała się kiedys odrodzić, jako inny wilk w innym miejscu, i pewnie kiedyś nas znajdzie... Ja byłam cała, ale Haron także. Strzeliłam błyskawicą w Daxra, a gdy ten zwijał się sparaliżowany Selvatico go dobił. Został Haron. swiat pociemniał. W obłokach dymu pojawiła się towa.
-Haronie, to twój czas. 400 lat to długo. Za długo. Kiedy zniknęła znikną Haron, i dwa trupy...
<<<Selvatico>>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz