Otworzyłam oczy, obudziłam się. Przypomniałam sobie że dziś była ostatnio noc wypędzania ze mnie mojej ciemnej strony. Wzdrygnęłam się. Zdecydowanie była najboleśniejsza. Obudziłam się chyba z 4 razy i prawie za każdym mdlałam. Na szczęście to już koniec.
-Nareszcie koniec... - wyszeptałam
-Dokładnie. Proszę, byłem z rana na polowaniu i upolowałem twoje ulubione jedzenie! - odezwał się Selvatico. Był z jakieś 3 metry ode mnie.
-Bażanta?!
-Tak! A do tego masz tu jelenia. -rzuciłam się na jedzenie. Byłam łakoma jak Azaj! Kiedy o tym pomyślałam przestałam jeść.
-Selvatico?
-Tak? - oderwał się od pożerania nogi jelenia.
-Pamiętasz... co mi mówiłeś w zeszłym tygodniu? - zastanowił się.
-A na jaki temat?
-Azaji.-basior zmieszał się.
-Eee.. tak.
-Więc skoro już nie ma we mnie tego... potwora.. to możemy go adoptować, tak? -Tico skinął głową.
Wieczorem pokazałam malcowi jaskinię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz