Otoczyli nas. Było ich może z piętnastu. Ulotnie spojrzałem na Hazelle i zastanawiałem się dlaczego jeszcze nie wyszedł. Jak widać Rokan pomyślał to samo.
-Ładnie to się tak ukrywać? -Donośnie zawarczał. Z krzaków dobiegł rechot, Bastili ściągnęła brwi.
-Wychodź tchórzu! -Krzyknęła demonicznym głosem, nawet mnie, mimo że byłem "w jej drużynie", przeszedł dreszcz. Powoli z krzaków zaczął wychodzić wilk.
-Proszę, proszę! Oprócz ciebie, Bastili, znalazłem jeszcze kogoś. Kopę lat, Selvatico. A gdzie twoja ukochana?- uśmiechał się głupkowato - Nie chciała dołączyć do zabawy?
-JEJ W TO NIE MIESZAJ! - Krzyknąłem i skoczyłem, jednak czyjaś łapa przygwoździła mnie do ziemi.
-Hej, spokojnie. - był to Rokan. Zabrał łapę, wstałem.
-A ty -spojrzał wprost na Rokana - Chyba się znamy, prawda?
(Rokan? Bastili? Moja wena wróciła ! )
środa, 3 września 2014
Od Selvatico CD Rokan
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz