Leżałam w jaskini tak bezwładnie jak zawsze od czasu
wypadku.Zaczęły się skurcze.Po męczarni urodziłam zdrową czwórkę
maluszków.Objęłam je głową i nakarmiłam po czym poszłam z nimi spać.Następnego
dnia nie dawałam rady z ich kontrolowaniem , gdyż nie mogłam się ruszyć.
Odwiedził mnie Amir .
-Witaj widzę , że jesteś matką.
-Tak... tylko ,że ja muszę oddać je do adopcji bo wiesz sama nie dam rady a wiele osobników chciałoby mieć taką pociechę.Młoda to ja już też nie jestem więc-płaczem mówiłam
-Niemożliwe , ty... No dobrze...jak tak chcesz.
-Witaj widzę , że jesteś matką.
-Tak... tylko ,że ja muszę oddać je do adopcji bo wiesz sama nie dam rady a wiele osobników chciałoby mieć taką pociechę.Młoda to ja już też nie jestem więc-płaczem mówiłam
-Niemożliwe , ty... No dobrze...jak tak chcesz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz