niedziela, 25 stycznia 2015

Od Devii - C.D. Bastili

Ona chyba nic nie rozumiała. Naprawdę traciła rozum!
- Bastili, sprawiasz zagrożenie dla watahy! Musisz się opanować! - zawołałam.
- A co mnie to obchodzi?!
- Pomyśl o swojej rodzinie! Co będzie z nimi, kiedy całkiem zatracisz się w sobie?
- Ty... nie będziesz decydowała... o mnie... i mojej rodzinie! - rzuciła się na mnie z wściekłością, ale jakieś dwa metry przedemną niewidzialna bariera chwycił ją jak w kleszcze, tak że nie mogła się ruszyć.
- Teraz posiedzisz tu sobie i mnie posłuchasz - usiadłam i zaczęłam mówić. - Udało mi się pomówić z Tową przed tobą. Powiedziała, że masz silną moc zabijania, i jeśli jej nie opanujesz, zawładnie twoim ciałem zabijając cię od środka, tak że nic cię nie powstrzyma. Nie chciała żeby stało się coś Amonowi, Dante, mi i Nali, bo nie wiem czy wiesz, że nie ty jedna masz kontakt z Tową. Szczeniaki są Wybranymi, czyli ulubieńcami. Bogini przekazuje nam przyszłość w przepowiedniach. Odczytywanie ich i zapisywanie jest moją rolą. Jestem Naznaczoną, bo tylko ja potrawię odczytać jej znaki. Nala, ponieważ jest Alfą, ma ogłaszać przepowiednie watasze, czyli jest Posłanniczką. Jedna przepowiednia jest o tobie. Jeśli nie powstrzymasz demona, nastąpi czas ogromnego chaosu na ziemi, i to bynajmniej nie ty będziesz nim panować. Postanowiłyśmy to zachować dla siebie, żeby nie siać paniki. Towa otoczyła naszą czwórkę barierą, dzięki której nie możesz nas dotknąć. Reszta watahy jest jednak zagrożona. Sama bogini przyznała, że, choć śmierć jest jej żywiołem, trzeba coś z tym zrobić. Kazała mi przekonać cię, żebyś się opamiętała. Inaczej demon wymknie ci się z pod kontroli i nawet ona nie będzie w stanie nad nim zapanować. Nie mówiąc już o tobie.
Bastili zdawał się mi nie wierzyć i rozważała moje słowa, w końcu szyderczym głosem zapytała:
- Jak wyjasnisz w takim razie ten głos przed Wrotami Tajemnic, o pani wszystkowiedząca? - zakpiła.
- Nie ja, tylko Towa. To demon w twojej głowie podpowiada ci różne rzeczy, żeby twoja sprawa wydawała ci się słuszna - powiedziałam to dokładnie tymi samymi słowami, co Towa.
- Nawet jeśli miałabym się "powstrzymać" - to jak? Nie potrafię.
- Potrafisz, musisz się tylko postarać. To jest twoja walka, Bastili. Nikt ci nie pomoże. Nawet jeśli nie zależy ci na życiu wszystkich członków watahy, pomyśl o Rokanie i swoich szczeniakach. Jeśli przegrasz tę bitwę, oni zginą.
Po tym puściłam waderę. Opuściła głowę, dysząc, chłonąc sens moich ostatnich słów jak ogień. Wojownicy natychmiast podnieśli broń.
- To nie będzie konieczne - szepnęłam.
<Bastili? Cóż za emocje xDDD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz