środa, 24 lutego 2016

Od Penny - R.I.P.

Było jak każdego dnia:
1. Pobudka o 8.00
2. Lekcje do 12.15
3. Obiad o 13.00
Dalej wszystko zaczęło się psuć. Po obiedzie poszłam na spacer (jak zwykle). Łapy jednak poniosły mnie w nie to miejsce które chciałam. To było.... Pustkowie Towy. Nie rozumiałam dlaczego moje łapy odmówiły mi posłuszeństwa i mnie tu przywlokły. Usiadłam na kamieniu i rozmyślałam nad tego powodem.
-Po co przyszłaś tu sama?! - odezwał się gruby, nie miły głos tuż za mną, a gdy ja się odwróciłam, za mną stał on:

Chciałam uciekać lecz on to przewidział i złapał mnie za ogon, a potem rzucił mnie o ziemię. Sprawiło mi to ból i krew pojawiła się na mojej głowie, gdyż sączyła z rany. Basior wbił kły w mój kark, a ja z bólu wrzasnęłam tak głośno jak tylko pozwolił mi na to mój głos. Nieznajomy ugryzł mnie w pysk, a ja poczułam że już nie żyję, ale nagle usłyszałam głos Coby'ego i Yukona:
-Siostra!!!!!
-Penny!!!!!
Basior odszedł, lecz ja.... R.I.P.

<Coby?! Yukon?!>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz