Pewnego dnia, opuściłam na chwile watahe, by pójść na spacer w głąb lasu. Nie mineła godzina, a już chciałam wracać.
Nagle usłyszałam jakiś hałas prowadzący z mojej watachy. Gdy wróciłam, okazało się, że wszyscy uciekli i zostawili mnie samą.
Myślałam, że ktoś napadł na watachę. Znów usłyszałam jakiś dźwięk. Pobiegłam za hałasem i nagle się zatrzymałam. Ujrzałam
swojego, brata.
-Po co tu przyszłaś?-zapytał.
-Nie rozumiem cie.
-Jak mnie nie rozumiesz. Przecież słyszałaś, nie CHCEMY cie już.
-Kto tak powiedział? I w ogóle co mi zrobisz?
-Jak nie odejdziesz to cię po prostu zabije.
Staneły mi łzy w oczach, lecz co miałam zrobić? Mój brat był ode mnie o wiele razy silniejszy, więc odeszłam i spotkałam
NORMALNĄ WATAHĘ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz