Smutek ogarnął moją duszę , bo Zuko długo nie wracał . W dodatku ukazała mi się Towa , która poinformowała mnie iż jest wdzięczna , że uratowałam Dante przed niechybną śmiercią , okazało się , że to bogini wzięła ją do swego zamku.
Leżałam bezinteresownie i przemyślałam , ponieważ robię się stara i nie jestem pełnosprawna chyba szybciej umrę , bo jak sobie sama poradzę.Wataha się powiększa , ale nie interesuje mnie to już.Cieczka minęła mi i prawdopodobnie już nigdy nie będę miała dzieci przez moje kalectwo co ja teraz sama z tym pocznę nie mogę być w końcu zależna od reszty . Mack podszedł do mnie i pocieszył:
-Mamo nie przejmuj się wszystko będzie dobrze ja zawsze się tobą i tatkiem zajmę.-odparł przekonująco.
-Wiem synu , ale czy całe życie będziesz się tylko nami zajmował,nadszedł czas w ,którym same nieszczęścia nas spotykają.Szukasz już albo może znalazłeś partnerkę?-zagadnęłam basiora.
-Mamo!Póty nie poprawi się twój stan i ojciec nie odzyska chociaż częściowo wzroku.A partnerki chyba w tej watasze nie znajdę , bo komu ja się spodobam?-popłynęła mu po policzku łza , którą uronił.
Odszedł ode mnie , ale ja nadal nie byłam pocieszona patrzałam na łapy , które były do niczego.Zastanowiłam się czy nie poddać się śmierci...
Wtem do jaskini weszła Nala z Dante.
<Nala,Dante>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz