sobota, 15 marca 2014

Od Ayry - konkurs

Przedstawię wam oto jeden z wielu dni mojego życia:
Kiedy rodzice jeszcze spali, ja.... Aaaa.... No tak, to ja też wtedy spałam, ale obudziłam się przez sen i poszłam do lasu zjeść rybę.
Droga od mojej jaskini do lasu, to aż 5 metrów, więc musiałam jeszcze spakować prowiant i wyruszyć w odległą podróż... Długo błądziłam po prostej ścieżce, aż w końcu dotarłam do sklepu z napojami. Podeszłam do sprzedawcy i poprosiłam o kawałek mięsa. Sprzedawca od razu dał mi piwo, i poszłam dalej.
Napój czekoladowy był wyśmienity, ale ohydny, więc nie wypiłam tego. Kiedy skończyłam już pic poczułam głód, więc wytarzałam się w błocie.
Nagle, zza drzewa wyskoczyła przeogromna, mała rybka. Była uzbrojona w ręcznik papierowy i confetti, więc wolałam z nią nie zadzierać. Odeszłam.
Po chwili podbiegła do mnie wiewiórka. Wyciągnęła elektryczną gitarę i zaczęła drzeć się wniebogłosy.
- Coś tak cicho - pomyślałam i poszłam dalej
Po wykańczających, 8 sekundach drogi natknęłam się na przepiękną syrenę.


Nic nie mówiąc zaczęła śpiewać baby, baby i tańczyć walca z różowym łosiem, którego wyjęła z kieszeni.

<Ciąg dalszy nastąpi>

2 komentarze: