niedziela, 16 marca 2014

Od Devii

Po wojnie ze stadem ze Wschodu prawie wszyscy byli ranni. Martwiłam się o mojego partnera i syna. Oni też poszli walczyć. Ja razem z Dante i Vanilli leczyłyśmy ranne wilki. Było kilka naprawdę paskudnych przypadków, np. całkowity brak skóry. Niestety nie wiedziałam kto to, bo jak rozpoznać takiego członka. Trick miał porażone łapy i nie mógł chodzić, Zuko na wskutek uroku oślepł... Na szczęście udało nam się wszystkich wyleczyć lub odczarować. Ja cały czas gryzłam się w język, żeby nie wyjawić pewnego sekretu...
 Okazało się, że po zabiciu watahy Śmierci spada na nas epidemia. Podeszły do mnie Rose z Nalą.
- Devia, jak myślisz co to za epidemia? - spytała Nala.
- Zwykła - odparłam wymijająco.
- Czyli?
- Epidemia pecha! Jesteśmy skazani na liczne nieszczęścia.
Zamilkłyśmy. Nastała chwila przerażającej ciszy.
- Wiesz, że okazało się, że jesteśmy siostrami? - spytała Rose.
- Tak, tak, słyszałam...
- Śmierć mówiła, że mam dwie siostry, a kiedy się poznałyśmy, Amir powiedział mi, że jesteś ze Wschodu, więc może... - zaczęła ale jej przerwałam.
- Dobrze, powiem. Pochodzę z watahy ze Wschodu, ale nie jestem ani twoją przyrodnią siostrą, ani rodzoną, nie jestem córką Śmierci, tak jak wy. Wasz ojciec odszedł i założył własną watahę, w której byłyście także wy. Ja nauczyłam się w tamtej watasze kilku sztuczek, np. potrafiłam opanować i zdjąć Czar Snu, mogę zatrzymać czas, mogę się wcale nie starzeć... Ale po pewnym czasie przejrzałam na oczy i odeszłam. - zakończyłam.
<Rose?>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz