wtorek, 4 listopada 2014

Od Shiro C.D Shayde

Westchnąłem głośno mocząc łapy w wodzie,by przyspieszyć nasz powrót.Słońce powoli wchodziło na niebo,poranek był coraz cieplejszy.Spojrzałem ukradkiem na ciemną waderę,a gdy ona popatrzyła się na mnie,szybko odwróciłem wzrok w drugą stronę.Co się stało na tej wyspie?
-Może to ta woda.-pomyślałem.Przecież ja jej nie piłem,a wadera tak.
-Coś mówiłeś?-spytała Shayde.Potrząsnąłem głową gryząc język.Mam niemiłą wadę wymawiania niektórych rzeczy na głos,nie zdając sobie z tego sprawy.
Kora robiła się lekko miękka od wody,a my wciąż nie dotarliśmy do brzegu,chociaż było widać plażę na horyzoncie.
-Jeszcze trochę.-powiedziałem bez emocji,jakby to miało komukolwiek dodać trochę otuchy.Zacząłem szybciej poruszać łapami,a wadera patrzyła się na mnie dziwnie.
-Szybciej.Dotrzemy szybciej.-szepnąłem przecinając taflę wody.Po kilku chwilach zbliżyliśmy się do piasku.Wadera postawiła swoje małe łapki na piasku.
-Wreszcie jesteśmy znów tutaj.-westchnęła cicho z uśmiechem.
-Chodźmy.-ruszyłem przed waderą idąc w stronę jaskiń.Wędrowaliśmy przez Park Tajo w ciszy,a liście chrupały pod naszymi łapami.Wziąłem głęboki oddech napawając się powietrzem,które tak bardzo różniło się od tego na wyspie,nie było tak duszne i ciężkie.
-Dobrze,że już wróciliśmy.-przerwała ciszę Shayde.
-Tak.-burknąłem spoglądając w ziemię.-Jak tam skrzydło?
Wadera poruszyła dwoma na raz podnosząc wargi w uśmiechu.
-Jest o wiele lepiej.
Po kilku chwilach dotarliśmy do jaskini wilczycy.
-Do widzenia Shayde.Odpocznij.-powiedziałem cicho kłaniając się waderze.Ona uśmiechnęła się i położyła na ziemi.-Powinnaś zasnąć,rana niedługo się zagoi,a ty jesteś zmęczona parnym powietrzem na wyspie i obrażeniem na skrzydle.
-Do zobaczenia.-szepnęła układając się na podłożu.
Ruszyłem w stronę swojej jaskini.Trafiło mnie,że akurat niechcący wybrałem drogę przez Aleję Miłości.Skrzywiłem się lekko przypominając sobie historię z poranka.Przełknąłem ślinę ruszając biegiem.Cwałowałem coraz szybciej,a krajobraz wokół rozmywał się.Popatrzyłem się na swoje łapy,które raz znikały,raz pojawiały się przede mną.Wtedy poczułem uderzenie i jęk.Zatrzymałem się momentalnie,na szczęście już za alejką widząc czerwonego-czarnego wilka.Pocierał sobie głowę,a srebrne kółka na jego uszach pobrzękiwały razem z wiatrem.
-Przepraszam.-powiedziałem po chwili.
-Nic się nie stało.-usłyszałem wyższy głos,co świadczyło o tym,że wpadłem na waderę.Poderwałem się zniżając się.
-Naprawdę,kłaniam się nisko przepraszając.Powinienem patrzeć przed siebie,a nie jak głupi spoglądać w ziemię.-płeć piękna zawsze musi być bardziej doceniana,to chyba oczywiste.
-Ale to nic wielkiego.Nie wiedziałam cię nigdy.-powiedziała podejrzliwie.
-Na imię mi Shiro,jestem jednym ze szpiegów Watahy Podmuchu Wiatru.Niestety ostatnio nie było mnie na terenach z powodu...cóż,zostałem wywieziony na wyspę.
-Jestem Sefira,niedawno tu dołączyłam.-uśmiechnęła się wilczyca.Od razu poczułem,że jest pewną siebie waderą.
<Sefira?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz