Spojrzałam na tajemniczą dziurę w podłodze jaskini. Obeszłam ją dookoła i zaśmiałam się z własnej głupoty. To nie była dziura, tylko podziemne jezioro! W dodatku zamarznięte!
-Bezpiecznie!-krzyknęłam.
-Tu też!
-I tu!-odpowiedzieli moi kompani.
-Lepiej się już kładź-poradziłam Sefirze-za chwilę nie będzie tu tak różowo-zaśmiała się z trafionej przenośni, gdyż słońce zachodzące za horyzont właśnie zabierało różowe cienie ze ścian.
-Oj, no weź! Co w tym takiego strasznego?
-Ostatnim razem nieomal zemdlałaś-mruknęłam z przekąsem.
-Bałam się, że coś mi zrobisz, ale teraz to mi nie grozi.
-Nigdy w obecności demona nie można czuć się bezpiecznie! Nigdy! Nie zagwarantuję ci, że będę się kontrolować. Nie mam nawet takiego zamiaru. Kiedy jestem demonem, nie bez powodu nazywam się Demonem Krwi, odzywa się we mnie żądza mordu. Co więcej, w tedy nieomal każdy jest wrogiem I ostatnim razem byłam sama i już świtało.
-A teraz...
-Jest nas dwoje i mamy przed sobą całą noc-uśmiechnęłam się. Moje ciało zakrył ogień. Stojący obok Rokan wyglądał jakby obłaziła go czarna mgła. Mrugnęłam i już staliśmy tam jako demony.
-To boli?-zapytała Sefira. Obróciłam ku niej łeb i przecząco nim pokręciłam. Chciała coś jeszcze dodać, ale wybiegliśmy z jaskini. Tyle krwi dookoła! Tylko dla nas!
Sefira? W twoim opku ma być choć jeszcze trochę noc
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz