-Masz rację. W górach może nie być nic żywego albo zdatnego do jedzenia-uśmiechnęłam się do niego.-No to lecimy, zakład, że ja pierwsza coś upoluję?
-Hmm... Okey-rozbiegliśmy się żeby jak najszybciej znaleźć jakieś zwierzę. Po kilku minutach zobaczyłam sarnę skubiącą spokojnie trawę. Zaczaiłam się za krzakiem malin i skoczyłam na stojącą nieruchomo sarnę. Szybko zakończyłam jej życie.
-Shiro! Masz coś?
-Tak! Już idę!-przyniósł w zębach dwa tłuste zające. Szybko zjedliśmy i położyliśmy się spać. Przyśnił mi się... Shiro, rozmawiałam z nim. Opowiadał mi o Górach Przepowiedni, po czym spojrzał na mnie pytająco. Chciał, żebym poszła z nim odkryć to, co czai się w tych górach. Miałam déjà vu.
Nagle się obudziłam. Zobaczyłam wschodzące słońce. Więc przespałam całe popołudnie i jeszcze noc. Shiro stał kilka metrów dalej jedząc jelenia. Musiał go upolować kiedy jeszcze spałam. Wstałam i podeszłam do niego.
-Wyspałeś się?
-Można tak powiedzieć. A ty?
-Ja tak-zjadłam trochę i ruszyliśmy.
Shiro?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz