Ku mojemu zdziwieniu, okazało się że ten wilk którego zaatakowałem to była wadera, a tak dokładniej to Shayde...
Westchnąłem ciężko i zastanawiałem się: "Dlaczego znowu ją spotykam i dlaczego ona?"
No ale i tak jej tutaj nie mogłem zostawić, tylko znowu padło pytanie, co ja z nią zrobię? Nie wiedziałem gdzie mieszka a ją tu zostawić też nie mogłem, a zwłaszcza dlatego że jest środek nocy. Po raz kolejny westchnąłem i postanowiłem zabrać ją do swojej jaskini, zostanie tylko na noc i tyle.
Zaniosłem do mojej jaskini waderę, moja jaskinia nie była mała więc będzie mogła gdzieś dalej ode mnie "spać". Tak jak zrobiłem tak i postanowiłem.
Bardzo wczesnym rankiem postanowiłem obudzić waderę by jak najszybciej wyszła z mej jaskini.
-Sheyde-powiedziałem stanowczym, głośnym tonem.
Ta szybko się obudziła rozkojarzona.
-G...Gdz...Gdzie ja jestem?
-W mojej jaskini-odpowiedziałem bez żadnych emocji w głosie.
-Ale jak to? Co ja tu robię?
-Wczoraj przez przypadek zaatakowałem cię, wybacz-odpowiedziałem.
-A rozumiem....-Zaczęła.
-Wybacz ale już się zbieraj bo dziś mam spotkanie z mordercami.
Wadera nic nie powiedziała tylko iść w stronę wyjścia razem. Gdy już wyszliśmy ja zacząłem odchodzić w moją stronę a ona w swoją.
(Shayde? Sory że tak długo czekałaś)
wtorek, 25 listopada 2014
Od Black'a C.D
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz