czwartek, 27 listopada 2014

Od Shiro C.D Sefiry

Polana,przez którą spacerowaliśmy powoli się kończyła i na horyzoncie zaczęły się pojawiać końce różnorodnych drzew.Większość z nich była iglasta,więc wciąż były zielone,nie tak,jak łyse już drzewa liściaste.
Podniosłem wzrok nad czubki choinek i zauważyłem,że rosną przed nami góry,których śnieżne czuby przykrywały gęste chmury,a drzewa na ich zboczach miały bardziej kolor niebieski i fioletowy,niż zielony.Na wyższej partii zauważyłem ogromną polanę,na której widać było falującą z ostrym wiatrem,pomarańczowo-czerwoną trawę.
-Już widzimy magię.-szepnąłem oczarowany tak odmiennym widokiem.Jednak pogoda nie była zwolennikiem podróż,a może bardziej mnie, i szare chmurzyska zasłoniły ten widok.Spojrzałem na Sefirę,która także spoglądała w tą samą stronę z błyszczącymi oczętami.
Wtedy poczułem,jak na mą sierść spadają mokre krople.Przeszedł mnie lekki dreszcz,spojrzałem w górę,na ciemne niebo.Obłoki drastycznie zmieniły barwę,będąc teraz szarym i ciężkim kotłowiskiem,z którego spadał deszcz.
-Widocznie ktoś nie chce,byśmy dotarli nawet do stóp gór.-zaśmiałem się sucho marszcząc brwi i zacząłem powoli iść,by nie poślizgnąć się na trawie,która była coraz bardziej mokra,a ziemia pod nią błotnista.Krople uderzały w nas ze swoim "szczęściem",oblewając nas dookoła i tworząc naprawdę jesienną atmosferę pluchy.Czułem,jak sierść przykleja się do mojego ciała,a łapy nie chcą mnie utrzymać,jeżdżąc bezwiednie po podłożu.
-Musimy gdzieś to przeczekać!-wykrzyknęła Sefira,tak,bym usłyszał ją przez dźwięk kapiącego deszczu.
-Nie możemy!Jest już południe,musielibyśmy przeczekać i noc!-zawołałem,a woda zaczęła wlewać się mi i do pyska.Zauważyłem,jak wadera potyka się w błocie.Podszedłem do niej,tyłem do ostrego wiatru i pomogłem wstać.
-A więc co robimy,Sefiro?-wilczyca nie odpowiadała,tylko patrzyła w góry.-Co robimy?!
<Sefira?Ty wybieraj,panienko D: >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz