Po tym wydarzeniu krew leciała mi z głowy. Ktoś mnie niósł na plecach.
- Stan ty żyjesz! - krzyknęła matka
- A co z Prinsessą?- zapaytałem gdy się podniosłem
- Żyje, obudziła się przed tobą. Nic się jej nie stało. I to nie był Amon. To by,l jakiś basior. Zgwałcił ją ale nic po za tym.
Odetchnąłem z ulg ą.
po 2 dniach.
Szedłem sobie przez łąkę. Tam spotkałem Zena i Princy i Nomę. Princy była szczęśliwa. Była tam też szceniaki. Oczywiście Princy i Zena.
- Noma! Będziesz moją partnerką? - zapytałem podnosząc ją do góry
<<Noma? Princy? Zeno?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz