Torba, sztuk jedną była prawie gotowa. Zszyłam ostatnie skrawki materiału i oceniła swoje dzieło. Przedemną leżał, średniej wielkości, wynalazek. Wrzuciłam do niego pustą fiolkę. Następnie włożyłam do torby pyszczek i zignorowała chichot Future. Była pustą ! Udało się. Skupiłam się. Obecnie torba była zaprojektowana na mnie. Po chwili znów zajrzałam i wyciągnęła malutki flakonik. Następnie zawyłam z radości. Skończyliśmy jeden projekt. Niestety ta chwilą trwała krótko. Kruk złości zagulgotał i następnie spadł z regału...
Przytuliłam go. Zaczęłam go kołysać i uspokajać. Cały drżał. Jego zachowanie mówiło samo za siebie. Cobalt ma kłopoty. I wiedział to jeden z jego skrawków. Zaczęłam się zastanawiać...
Future nakręcił kółkiem. Ostatnia część została założona. Zrobiliśmy drugą torbę. Wtapiała się w tło dzięki kolorowym cętkom na całej powierzchni. Nie było czasu. Przytuliłam Future i razem wybiegliśmy z groty. Kierowaliśmy się w jedno miejsce. Na pole bitwy...z torbą wyładowaną zbrojami, lekami, prowiantem i strzałami...
piątek, 18 marca 2016
Od Ember
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz