Rozłorzyłem skrzydła. Choć kosztowało mnie to sporo energii, wystartowałem. Nie czułem już niczyich spojrzeń. Leciałem, leciałem i nagle zobaczyłem coś co mnie zmroziło. Rita powoli szła. Obok niej dwa wilki- Amon i Dante. Wadera ciągnęła za sobą torbę. Z niej wystawał mały ogonek! Miała szczenięta. Czyli wypadało by sprawdzić czy wszystko ok. Party mnie o to zadręczał. Czy nie widziałeś Rity? Wiesz gdzie jest Rita? Poszukiwana wadera!
Wylądowałem niezgrabnie przed nią. Szybko się otrzepałem i zanim jaki kolwiek wilk ze zgromadzenia coś powiedział, zapytałem.
- Nic ci nie jest?- szczerze się zmartwiłem.- Czy szczeniaki przeżyły?
Zacząłem ją oglądać. Kilka niegroźnych zadrapań. I nagle coś do mnie dotarło. Obok stała Dante. Zawarczałem. Zwróciłem się do niej.
- Porywacz nasze wilki?!? - wprost kipiałem ze złości. Zwykle nie przywiązuje się do wilków. Ale ci byli inni. Zaakceptowali kim byłem. Byli moją rodziną!
- Spokojnie- Rita złożyła delikatnie moje skrzydła. (Skąd one mają tyle dziur?!)-Najpierw trzeba powiadomić Amira.
Skończyło się na tym, że wysłałem moje kruki. Poleciały w noc i tyle je widzieliśmy. Wytłumaczono mi wszystko. Moje oczy były jak spodki.
- Czyli najpierw cię porywają a potem sprawdzają skąd jesteś.
- Mniej więcej tak.
- Czyli na zasadzie- ,,Czy mogę ich zabić, a jeśli okaże się, że to przyjaciele przeprosze?".
Wszyscy wybuchnęli śmiechem...
(Rita? : dziękuję, że mogłem napisać CD.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz