Wreszcie ją znalazłam. Melody próbowała pomóc Amirowi, który właśnie zaczął walczyć z Dante. Rzuciłam jej torbę. Była zdziwiona. Zaraz potem jej wyjaśniła na czym polega jej przeznaczenie. Uśmiechnęła się szeroko. Przewiesiła torbę przez bok i zamknęła oczy. Chwilą potem i zaczęła w niej szperać. Wyciągnęła kawałek suchego mięsa i się poczęstowała.
- Jeśli wyjdziemy z tego cali oddam ci to ustrojstwo.- wskazała na mój wynalazek.- Dzięki, przyda się.
- Masz tam zbroje, liny, strzały i kilka przydatnych drobiazgów- mrugnęłam.- Szare butelki wybuchają jeśli je odkręcisz i rzucisz.
Podziękowała jeszcze raz i się Uśmiechnęła. Pomyślałam, że fajnie było by się z nią zaprzyjaźnić. Ale teraz były ważniejsze rzeczy. Np. Future, który aktualnie ciągnął mnie i pomagał byś my się stąd wynosiło. Stwierdziłam, że to dobry pomysł. Zniknęliśmy tak szybko jak się pojawiliśmy. Zaraz potem wyrośliśmy jak z ziemi na górce. Zaczęliśmy strzelać - ja strzałami, zwykle nie trafiając w wybrany cel , ale powając innego wroga, Future- miotał fiołkami i słychać było wybuchy. Zauważyłam pełni duchów na polu walki. Tylko jeden wilk mógł ich tyle przywołać- Cobalta. Był gdzieś tam w dole. Tam gdzie byłam przed chwilą... Jedynym dowodem, że w ogóle tam się pojawiliśmy, była torba przytwierdzona do boku głównego szpiega... Melody...
(Melody?: mam nadzieję, że torba się przyda,Future?: ostrzelany szklankami z gór ( nice))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz