- ,,No, bo wiesz... Jestem potworem, a moja rodzina, też nimi była. Trudno było nam tak żyć ze świadomością, że w każdej chwili możemy się pozabijać. Tego baliśmy się najbardziej... Ja byłem najmłodszy z rodzeństwa, dlatego mną pomiatano, gryźli mnie, nawet rodzice mnie nie lubili. Do mojej rodziny należał Vilanello. Był najstarszy, lubili z rodzeństwem, które oprócz mnie i niego liczyło pięć szczeniąt, robić mi żart, które zwykle kończyły się dla mnie boleśnie. Pewnego dnia, jednak posunęli się za daleko... – Mówiłem, a Amir słuchał z zaciekawieniem. ‘’
- Co zrobili? – Zapytał.
- ,,Kiedy byłem na spacerze, oni wspięli się na drzewo, z kamieniem. Kiedy przechodziłem, zrzucili go na moją łapę. Kamień się do mniej wbił. Gdyby kamień był o centymetr dalej wbity w moją łapę, byłaby przebita na wylot. Tak się wściekłem, że zmieniłem się PO RAZ PIERWSZY, w potwora. Wskoczyłem na drzewo i zrzuciłem z niego swoją siostrę. Chwyciłem ją do pyska i nabiłem jak szaszłyka na gałąź.
- T-ty, za biłeś ją...
Popatrzyłem do tyłu, stał tam Vilanello.
- ZABIŁEŚ JĄ!!! – Krzyknął wściekły i skoczył na mnie. Uchyliłem się, a on w locie zmienił się w potwora i niechcący zabił drugą siostrę i brata. Dwóch braci stanęła jak słupy. Zaczęliśmy walczyć.
Kiedy go odepchnąłem, skoczyłem na brata i zakończyłem jego życie. Ostatni brat zaczął uciekać w stronę wąwozu, a ja pobiegłem za nim chcąc go zabić. Vilanello dopiero po minucie zaczął nas gonić. Dopadłem brata i udusiłem go, a Vilanello wskoczył na mnie, przez co obydwaj polecieliśmy na bok. Byliśmy tak blisko przepaści, że mój brat spadł tam, a ja zostałem. Myślałem, że on nie żyje, póki nie zobaczyłem go tutaj... ‘’
<<Amir? Wybacz, że tak późno xd>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz