Nie mogłam oddychać. Wszędzie była woda. Drapałam w lód mając nadzieję że to coś da. Lód pękał tak powoli iż wiedziałam że się utopimy zanim się przebijemy. Musiałam użyć resztek sił. Wiedziałam że to przyśpieszy nieuchronne zatracanie się naszej (mojej, Rokana, Astral, Freddiego, Wiliama oraz wszystkich wilków z nami spokrewnionych) mocy. Lód pękł. Wybiegliśmy z jaskini a ja zaryłam łbem w piach.
-Pfff...
-Smacznego. -powiedziała Sefira. Wyglądała na słabą.
-Co to za jezioro? -sapnęłam podnosząc się.
-Nie mam pojęcia.
-Ja też. Czymkolwiek ono jest to ogromna pułapka.
-Wysysa moc.
-Nie, przyśpiesza wysysanie mocy.
-Czyli to jest cel waszej podróży!
-To, czyli co?
-Musicie zapobiec traceniu mocy, magii czy jak tam chcesz.
-No.
-Ale czyjej?
-Wszystkich z nami spokrewnionych. Mnie, Rokana, ciebie.
-Mnie? Ale...
Sefira? Wiesz do czego zmierzam?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz