- Chętnie - powiedziałam.
Wadera zniknęła na chwilę, a po chwili pojawiła się z jakimś dużym ptakiem w pyszczku. Uśmiechnęłam się na myśl o ciepłym jedzonku.
- Poczekaj, pójdę po wodę - Moon wyszła z jaskini. Widziałam przez wejście, jak nabiera wody z jakiegoś źródełka. Nie widziałam, żeby ją podgrzewała czy coś w tym stylu. A pomimo to była ciepła.
Powiem coś: zarwałyśmy noc, siedząc w jaskini Moon i rozmawiając. Było nam bardzo fajnie i przytulnie.
Rano miałam już iść do swojego domu, kiedy w wejściu stanął wielki, czarny basior. Nie był z naszej watahy i wyglądał na agresywnego.
- Wynoś się - powiedziała Moon.
- Nie zrobię nic, co mi każesz - basior podszedł do mnie i spojrzał na Moon.
- Co ode mnie chcesz? - Spytałam.
Basior nie odpowiedział, ale skoczył na mnie. Wwarczał i gryzł mnie.
Nagle przybiegł inny basior. Walczył z tym czarnym, aż w końcu wygrał.
- Dzięki - powiedziałam.
- Nie ma za co. Przepraszam, ale się spiezę - powiedział basior i pobiegł.
Miałam już iść, ale zostałam jeszcze chwilę.
- To było straszne. Miałaś kiedyś podobną przygodę?
(Moon?)
poniedziałek, 28 grudnia 2015
Od Kaline do Moon
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz