Do świąt został tylko jeden dzień, więc postanowiłam zająć się zdobyciem mięsa na uroczystą kolację. Jeśli zakopię je w śniegu to na pewno do jutra się nie zepsuje.
Szłam raźno w stronę terenów polowań. Byłam sama, bo w tym roku niestety wiele wilków nie brało udziału w świętowaniu i mało było łap do pracy. Mimo wszystko każdy pomagał jak mógł i Święta Bożego Narodzenia miały się odbyć, co bardzo mnie cieszyło.
Na miejscu moim oczom ukazało się stado saren pasących się spokojnie na środku równiny. Dawno nikt nie polował, a nawet jeśli to tylko pojedyncze osoby, i zwierzęta myślały, że mogą robić co im się tylko podoba.
Spokojnie podeszłam do stada, które prawie nie zwracało na mnie uwagi. Bardzo ułatwiło mi to zadanie. Najpierw skoczyłam na dorosłą sarnę z brzegu grupy i szybko powaliłam ją na ziemię mocno wgryzając się w kark. Zanim reszta kopytnych uciekła spłoszona udało mi się powalić jeszcze dwie. Każdą sztukę znosiłam na powoli rosnący stos.
Do wieczora udało mi się zabić trzynaście dorodnych saren. Powinny chyba wystarczyć, tym bardziej, że w uczcie bierze udział ok. dziesięciu osób, ale nie byłam pewna. Jutro przed samym świętowaniem upoluję jeszcze kilka królików, bo ich mięso najlepiej smakuje krótko po upolowaniu.
Zasypałam gotowe mięso cienką warstwą śniegu (w tym roku nie było go szczególnie dużo) i poszłam do jaskini. Cały czas miałam jednak nadzieję na spotkanie kogoś. Obiło mi się nawet o uszy, że jest kilku nowych członków.
środa, 23 grudnia 2015
Od Sefiry - Przygotowania Świąteczne
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz