Przez te dwa miesiące nie będe mogła wchodzić na watahe, ponieważ wyjeżdżam na wakacje gdzie nie będzie internetu. Sorki :)
Avaezu Ed
Przez te dwa miesiące nie będe mogła wchodzić na watahe, ponieważ wyjeżdżam na wakacje gdzie nie będzie internetu. Sorki :)
Avaezu Ed
Co za de**l jak on mogł mnie tak potraktować i skłamać że mnie nie kocha. Raz tylko ku**a raz się pocałowaliśmy. Co za ham, to przez tą waderę. Ja mu pokażę jak wróci, jeśli wogóle wróci. Po dwóch dniach wrociłam do watahy. Wyniosłam się z jaskini Macho i wrociłam na moje stare lokum. Kiedy zabierałam ostatnie rzeczy zdjęłam z szyi medalion i zakopałam go przed wejściem do jaskini. Macho nie wracał przez nastepne dwa tygodnie. Szłam własnie nad morze siedmiu braci, kiedy zobaczyłam przed jaskinią Macho ogromny biały kwiat w miejscu, w którym zakopałam medalion.
Macho
-Było by fajnie ale może nie w tym czasie-odpowiedziałem
-Dobra jak chcesz na nic nie nalegam , a po za tym a ty masz jakąś na oku?-Zapytał żartobliwie szturchając mnie po ramieniu .
-Nie i nie mam zamiaru!-Powiedziałem wkurzony.
-Przecież wiem tylko żartowałem-Szasta wiedział że jestem za zimny na związki oraz za bardzo oschły więc nawet nie nadawałem się na coś takiego ani nie czułem potrzeby więc nie było po co próbować a Szasta dobrze o tym wiedział i też wiedział że nie lubię tego tematu wszyscy w rodzinie to wiedzieli gdy nagle...
(Szasta?)
Chcemy poinformować, że wszyscy administratorzy (Amir, Nala, Moon) od kilku dni są na obozie jeździeckim w Gawłowie i jak już pewnie niektórzy zauważyli, opowiadania nie są dodawane tak często jak wcześniej. Jest to spowodowane brakiem Internetu, ale opowiadania dalej można wysyłać.
Administratorzy WPW
Usłyszałem jak woła mnie jakiś znajomy głos gdy się odwróciłem zobaczyłem Sarę od razu jak do mnie podbiegła powiedziałem:
-Sara co ty tu robisz?
-Jak to co przeciesz przyszłam z tobą nad ten wodospad co zapomniało się o mnie?-Zapytała zła
-Ale teraz nie możesz ze mną iść
-Niby dlaczego?
-Dlatego że to moja sprawa
-No to ja mogę z tobą iść a po za tym co to za sprawa?-Zapytała
-Nie interesuj się-powiedziałem lekceważąc waderę
-Ale przeciesz mam prawo...bo bo jestem w końcu twoją dziewczyną
-Słucham nie jesteś moją dziewczyną tylko raz się zdażyło że się pocałowaliśmy!-Wybuchłem i powiedziałem jej to prosto w oczy , byłem zły tym wszystkim i poszedłem dalej ignorując ją i się nią nie przejmując.
(Sara?)
Gdy Dragon poszedł , Czika pyta się:
-Kto to był?
-Heh mój brat-odpowiedziałem patrząc się na niebo uśmiechnięty
-Myślałam że nie masz rodziny.
-Nie no mam no ale z dzieciństwa pamiętam tylko brata a potem , ee innym razem ci to opowiem.
-Dobrze rozumiem-powiedziała uśmiechnięta , potem zorientowałem się że zachodzi słońce i zacząłem żegnać się z Cziką:
-Czika słońce muszę już iść.
-A no tak spotykasz się z bratem.
-No tak ale nie zrozum mnie źle bo ja..-chciałem coś powiedzieć ale Czika szybko powiedziała:
-Dobrze dobrze rozumiem-powiedziała śmiejąc się , a potem pocałowałem ją i pobiegłem nad wodospad zaklęć tam zastałem Dragona od razu jak się zobaczyliśmy rzuciliśmy się na siebie z radości ściskając:
-Bracie jak ja cię dawno nie widziałem-powiedział Drago ucieszony
-Hehe ja ciebie też-zacząłem go czochrać a potem Dragon się na mnie rzucił i zaczeliśmy się bawić i wgłópiać po głupotach zaczeliśmy gadać:
-I jak w taj watasze?-Zapytał Dragon rozglądając się dookoła.
-Ekstra ma własną jaskinię ładne tu tereny i mam dziewczynę kiedyś ją ci przedstawię.
-O to fajnie , a jak ma na imię twoja narzeczona?
-Czika , jak mówiłem jutro mogę ci ją przedstawić.
(Dragon?)
Wstałam rano i rozglądnęłam się. W jaskini spali Szasta i Diego. Zaczęłam wychodzić po cichu jednak Szasta się obudził i powiedział:
- Kejt gdzie idziesz?- powiedział zaspany.
- Yyyy tylko tak się przejść. - powiedziałam rozkojarzona.
Szłam przez Pustkowie Towy i nie wiem dlaczego. Daaaleko od pustkowia widoczny był Zakazany Bór. Nagle popchnął mnie dziwny wiatr pchając mnie do Zakazanego Boru. Byłam już w środku i ujrzałam jakiegoś wilka. Był to bóg przemiany - Czuansin. Wyglądał jak duch ze skrzydłami.
- Kejt, dziś daje ci nowe, drugie wcielenie twej złej strony. Będziesz demonem. Musisz nauczyć się kontrolować siebie, bo inaczej zostaniesz oddzielona od świata, czyli ciemność będzie już na zawsze twym żywiołem.
- Ale, dlaczego i po co mi inne wcielenie?- zapytałam z niedowierzaniem.
- Po prostu wiem, że w głębi duszy chcesz spróbować żyć w innym świecie, inaczej wyglądać, bo uważasz, że nikt cię nie zechce. Jest pewien basior na świecie, który cię pragnie, ale w swoim czasie go znajdziesz. Zobaczysz, być demonem to co innego niż wilkiem powietrza.
Wtedy Czuansin zmył się we mgle i już go nie widziałam, ale wyglądałam inaczej: byłam czarna z czerwonym ogonem, który miał czarne pasy. Czerwone były też uszy i pióra w skrzydłach. Spodobało mi się nowe wcielenie. Dalej zwiedzałam Zakazany Bór. W końcu dotarłam do Wrot Tajemnic. Otworzyłam je i ujrzałam tam piękną siedzibę Towy. Niespodziewanie ona wyszła.
- Do mojej posiadłości możesz wchodzić TYLKO jak jesteś demonem, ponieważ mieszkają tu złe duchy, które mogą zabić wilki, które nie przemieniają się w potwory.
Później podziwiałam piękne miejsce, ale po chwili zaczęłam wracać do jaskini.
- Muszę się kontrolować.- pomyślałam.
Gdy wracałam do jaskini w Parku Tajo ujrzałam Diego. Był sam. Zobaczył mnie, ale jako demon. W ogóle mnie nie poznał.
- A ty to kto? Jakaś nowa? Wiesz, że to nie twoje tereny tylko innej watahy?- powiedział zły.
- Ale Diego to ja Kejt, tylko w innym wcieleniu.
Na jego oczach przemieniłam się w normalnego wilka. Diego zrobił na mnie wielkie oczy z wrażenia.
- Ale jak? Z kąd masz tę moc?
- Dostałam to od Czuansina - boga przemiany.
- Ale widziałaś go?
- Tak i jeszcze Towę. Byłam za Wrotami Tajemnic. Oboje wyglądali na duchy.
- Szkoda, że ja nie mogę być demonem..-zamyślił się Diego.
- Jest jeden warunek: za Wrota Tajemnic, czyli siedzibę Towy mogą wchodzić tylko wilki z przemianą w swoją złą stronę.
- Aaa szkoda...
I wróciłam z Diego do jaskini.
Wiedziałam, ze nie mogę się poddać.Macho był dla mnie zbyt ważny. Czarny wilk, chodził wokół mnie i szykował się na atak. Basior wyczuł moją determinację podszedł bliżej I rozciął gałęzie, po czym odszedł. Stanęłam na nogi I rzuciłam sie w stronę wodospadu, gdy tam dobiegłam Macho tam nie było, ale mój węch był na tyle dobry, że jeżeli szedł tendy to go wyczuję. Po chwili węszenia wpadłam na jego trop. Wreszcie ujrzałam jego sylwetkę.
- Macho!!!! Macho !!!!- Krzyczałam, a on się odwrocił i .....
Macho Moja wena zrobiła sobie wakacje
Wczesnym rankiem obudził mnie promyk słońca który prześwitywał przez luke jaskini , wstałem rościągnołem się i postanowiłem pójść na polowanie , upolowałem młodą sarne a potem poszłem zobaczyć jakie są tu tereny , po obejrzeniu wszystkich w drodze powrotnej zobaczyłem mojego brata Szaste z jakąś wilczycą wydawali mi się parą no ale do rzeczy podbiegłem do niego i przywitałem się.
-Hej Szasta już dawno cię nie widziałem-powiedziałem ucieszony
-O cześć Dragon jak chcesz to możemy się jeszcze dzis spotkać nad wodospadem zaklęć.
-Dobra to pa-mrugając do niego okiem pobiegłem dalej
(Szasta?)
Kiedy straciłem Sare z oczu , Vitani opowiadała mi jak tam w naszej starszej watasze , i mówiła że po moim zniknięciu Kron który był alfą w wrogiej watasze zapanował nad nią:
-Ale jak to?-Ciągnąłem dalej.
-No poprostu , po wojnie zniknąłeś i wszyscy myśleli że cię zabili a skoro twoje rodzeństwo też zgineło nikt z twojej rodziny nie miał jak tym żądzić bo poumierali .... lecz skoro żyjesz jesteś prawowitym władcą.-Powiedziała głośno szczęśliwa
-No to chyba pomyłka ja ja bym nie mógł-powiedziałem roztrzęsiony
-Jeśli go pokonasz będziemy wolni czyli nasza wataha.
-Wybacz mi ale ja nie moge tego zrobić , żegnaj-powiedziałem i zaczołem odchodzić w przeciwny kierunku
-Chcesz stchórzyć! Zrób dla watahy da mnie dla ciebie dla nas!-Krzyczała wadera , nagle mówiąc coś co mnie zatrzymało jak zamurowany :
-Twój ojciec bardzo chciał żebyś zajoł jego miejsce po śmierci , bo byłeś odważny i miałeś siłe duch każdy tak myślał ale widać że się myliliśmy-powiedziała cicho smutna wadera z opuszczonym łbem , nagle pomyślałem o ojcu , długo myślałem i w końcu powiedziałem głośno i wyraźnie:
-Idźiemy odbić watahę
Vitani tylko uśmiechneła się do mnie i ruszyliśmy w drogę , a o Sarze kompletnie zapomniałem.
(Sara?)
Gdy wzięłam tajemniczy wisior ducha , Firey wpadł na mnie i pocałował nie wiedziałam co tym myśleć choć i tak byłam zła wtedy odepchnełam go i odłożyłam wisior , i do tego krzycząc na niego:
-Co ty sobie wyobrażasz!
-To nie moja wina bo to to ten wisior!-Próbował się tłumaczyć
-Na pewno?-Zapytałam z niedowierzeniem
(Firey , sory brak weny)
Podeszliśmy do czegoś co wyrzuciło morze.
- Co to może być?
Zaciekawiłem się.
- Nie wiem.
Powiedziała Kiara. Podszedłem blisko do tego czegoś. Był to...
- Naszyjnik Ducha!
Wykrzyknąłem ni to radośnie ni to przerażony.
- Aaa co to?
Zapytała wadera próbując chwycić amulet.
- Nie dotykaj tego! - Krzyknąłem. - Ten naszyjnik albo sprawi że stanie się coś dobrego albo coś złego.
Wytłumaczyłem.
- Nie mogę zaryzykować?
- Nie radzę.
Kiara jednak chwyciła naszyjnik. Nagle, nie wiem dlaczego, upadłem na nią i... pocałowałem ją!
<Kiara?>
Po namiętnych pocałunkach z Cziką poszliśmy na trawę przytuleni oglądaliśmy gwiazdy , było bardzo romantycznie po jakimś czasie czuliśmy się bardzo zmęczeni i musieliśmy już iść do swoich jaskiń , na pożegnanie pocałowaliśmy się i poszliśmy , po drodze ciągle o niej myślałem gdy już dotarłem do jaskini nie było ani Kejt ani Diega nie obchodziło mnie to i poszedłem spać. Następnego dnia zerwałem się z leża i pobiegłem do jaskini Cziki po nią , nie zastałem ją tam sam jeszcze mieszkały inne tam wilki o imieniu Kiara i Sara , wszyscy spali więc za czołem po cichu wchodzić do jaskini gdy dotarłem do niej za czołem po cichu:
-Wstawaj śpiąca królewno.
-Co?-Zapytała jeszcze śpiąco-a to ty-powiedziała zachwycona że mnie widzi.
-Choć idziemy na polowanie-Powiedziałem szarmancko.
-Dobra to choćmy-zaczeła wstawać i wyszliśmy.
Po jakimś czasie dotarliśmy na tereny polowań tam złapaliśmy młodą sarnę , po posiłku poszliśmy do aleji miłości gdy już tam dotarliśmy to chodziło się tam jak po poduszkach a nawet i lepiej , kwiaty zakrywały aż nam łapy i do tego te same kwiaty spadały z drzew , Czika wyglądała przepięknie z tymi kwiatami na sierści wtedy nagle powiedziałem do niej:
-Czika kocham cię.
-Ja też-powiedziała uśmiechnięta i mnie pocałowała ja ją też a potem zaczeliśmy się bawić w tych kwaitach aż w końcu Czika zapytała:
-Nie żałujesz swojej decyzji?
-Jakiej?
-No że zostawiłeś Kejt dla mnie.
-Nie w ogóle-powiedziałem i ją pocałowałem
(Czika?)
Zaczęłam płakać gdy usłyszałam od Szasty, że mnie nie kocha. Po prostu jest zauroczony w Czice! Jak mogłam się tak pomylić co do niego... Usłyszałam odgłosy jakiegoś wilka w głębi jaskini. Był to Diego. Już na początku widziałam jak na mnie patrzy, więc odważyłam się zapytać:
- Cześć Diego...wiem, że widziałeś naszą rozmowę...i będziesz próbował mnie pocieszyć, ale to nic nie da...Szasta złamał mi serce mówiąc, że kocha Czikę, a nie mnie.- odrzekłam
- Wiem. Może ktoś inny cię kocha?- powiedział trochę zaciekawiony mną.
- Może...
I wtedy Diego podszedł blisko mnie.
- Co chcesz zrobić?- zapytałam, bo jakoś dziwnie się zachowywał.
- Chodź ze mną!- basior pociągnął mnie za łapę.
Szliśmy przez Park Tajo, a ja nie wiedziałam co Diego chce zrobić...
<Diego dokończ>(napisz co razem robiliśmy)
Gdy poszliśmy do jaskini i tak leżeliśmy koło siebie , nie mogłem wytrzymać i musiałem to powiedzieć jej prosto w oczy:
-Kejt..-Zacząłem ale miałem wahania
-Tak słucham?-Zapytała i wstała a ja z nią
-Kejt ja...ja muszę ci coś wyznać-Zacząłem przerażony
-No mów wreszcie-Powiedziała ciekawsko
W końcu nabrałem odwagi i powiedziałem oficjalnie:
-Kejt słuchaj bo ja coś czuje do Cziki
-Ale no wiem powiedziałeś że nie za bardzo
-Nie Kejt , ja do niej coś naprawdę czuje ale nie tak w sęsie jak ci mówiłem poprostu ja ją kocham naprawdę , wybacz ale nie mogłem to dłużej trzymać w zamknięci to poprostu było by nie uczciwe...wybacz mi Kejt-Powiedziałem i zacząłem iść w stronę wyjścia , nie odwróciłem się a Kejt milczała przez ten cały czas , zacząłem biec a nadal się nie odwracałem w końcu jaskinia zanikła a ja powoli zmierzałem iść w stronę potoku życia a Kejt...
(Kejt?)
Byłam wściekła gdy zobaczyłam Czikę i Szastę razem całujących się. Zaczęłam warczeć na Czikę, a Szasta się oderwał i pobiegł do jaskini. a ja pogoniłam Czikę, a ona się przewróciła i ja na nią wskoczyłam i byłam zła.
- Czego chcesz?!! Myślałaś, że jak mnie nie będzie to możesz się swobodnie całować z Szastą?!!- powiedziałam wkurzona.
- A co nie można?- powiedziała drocząc się.
- Że co?- wpadłam w furię.
- Dobra, dobra zostaw mnie.
Gdy ją puściłam ta od razu pobiegła za Szastą, ale ja jej nie odpuściłam. Poleciałam w górę i uniemożliwiłam jej dostęp do ucieczki. Stanęłam przed nią i dałam do zrozumienia, żeby zostawiła mnie z nim samą. Po chwili uciekła. Ja pobiegłam do jaskini.
- Szasta...dlaczego to robisz. Przecież jej nie kochasz, tylko to twoja przyjaciółka.
- Wiem. Nie wiem co jej powiedzieć, żeby o mnie zapomniała?
Nagle weszła do jaskini.
- Szasta...przepraszam, ale...
- Ale co?!- powiedziałam rozzłoszczona.
- Ale wiesz jestem samotna i...i nie mam z kimś pogadać...
- Rozumiem.- odrzekł Szasta.
- Dobra, możesz już iść?- powiedziałam.
I wtedy Czika wyszła, ale Szasta siedział zmyślony.
- Pójdziemy na polowanie? Wtedy zapomnisz o twych zmartwieniach.- zaproponowałam.
- Ok, głodny jestem.
I poszliśmy na tereny polowań, złapaliśmy jelenia i zaczęliśmy jeść. Gdy skończyliśmy zapytałam:
- Na prawdę coś czujesz do Cziki?
- Może..., ale nie za bardzo.
Po kolacji wróciliśmy do jaskini i położyliśmy się obok siebie.
<Szasta>
Po pocałunku Cziki miałem mieszane uczucia , chyba do niej coś czuje a może i nie ale Kejt....yf nie wiem co mam robić , musiałem zostać z tym sam chociasz to nie było aż takie złe nawet fajne uśmiechnołem się do siebie , ale nie stety spotkałem Kejt ale nie chciałem z nią gadać:
-O cześć kochanie gdzie idziesz?-Zapytała Kejt
-Ja..yy ja ...idę gdzieś tam -Odpowiedziałem przestraszony i rozkojarzony
-Może pójść z tobą?-Zapytała
-Nie nie yyy poradzę sobie sam-Odpowiedziałem zakłopotany
-A napewno czujesz się dobże?-Zapytała troskliwie
-Nie dam sobie rade-Po tych słowach pobiegłem co sił w nogach do parku tajo , nie wróciłem na noc bo poprostu mnie to przytłaczało , nad rankiem obudziła mnie Czika pytając:
-Szasta? A co ty tu robisz?
-Ja-Ziewnołem-Ja nie wiem sam..
-Przyniosłam ci noge jelenia na śniadanie-Powiedziała Czika
-Dzięki-Odpowiedziałem zacząc jeść
Po posiłku poszliśmy nad wodospadem zaklęć nadszedł taki momęt że zaczeliśmy się całować no ale nie stety Kejt to widziała , a ja chyba się zakochałem
(Kejt?)
Byłam załamana, myślałam, że nic już nie stanie nam na drodze, a jednak ten cholerny medalion wszystko popsuł, po co ja go w ogóle nosiłam. Zaczęłam szybko ,mrugać bo łzy napływały mi do oczu. Odwróciłam się i uciekłam. Biegłam na oślep, aż potknęłam się o jakiś konar. Prze koziołkowałam kawałek, zaczepiając przy okazji o wszystkie ciernie jakie napotkałam. Kiedy upadłam na ziemie, przez moje ciało przeszedł przeszywający ból, tysiące cierni wbiło mi się w ciało na raz. Zaskomlałam z bólu, ale i tak wiedziałam, że nikt nie przyjdzie byłam zbyt daleko od watahy, a Macho jest zbyt .... zajęty. Kiedy tak leżałam nie mogąc się podnieś rozmyślałam o dużej ilość spraw, które krzątały się ostatni po mojej głowie. Takich jak na przykład śmierć bez Macho i tak zginę tak jak mów przepowiednia. Kiedy tak rozmyślałam między drzewami przemknęła jakaś sylwetka.
Macho
-Moi m zdaniem to wogóle nie działa-Powiedziałem i wrzuciłem w kąt wisior , nagle z niego wyskoczył duch czarnego wilka , Sara patrzyła w przerażeniu a ja w szoku , duch spojrzał na nas i przemówił:-Jutro o tej samej porze kiedy będzie pełnia księżyca wilk zawyje a ty także ruszaj za nim a on wskaże tobie drogę.
-Ale gdzie to ma być?-Zapytałem
-Idźcie na zachód polną ścieżką ona was zaprowadzi do pełnego lasu cierni , to będzie trudne ale gdy już to przejdziecie będzie wodospad a tam czekajcie na znaki-Po tych słowach duch zniknął , a my patrzyliśmy się na siebie w przerażeniu w końcu tą cisze przerwała Sara:
-Nie wiem czy to dobry pomysł.
-Dlaczego ? Ja chcę poznać prawdę nie wiem jak ty-Powiedziałem stanowczo i pewny siebie
-No wiem , no ale martwię się o ciebie-Powiedziała troskliwie chciała się przytulić ale ja ją odepchnąłem ponieważ za bardzo się martwiłem , Sara zapytała:
-Hej co jest?
-Nie nic tylko po prostu nie mam ochoty-Odpowiedziałem
-Macho czy ty przypatkiem nie miałeś kogoś?
-No ale kogo?-Zapytałlęm
-No kogoś takiego jak partnera lub coś?
-Nie wiem nie pamiętam-Odpowiedziałem bez wahania
-Aha-Westchneła z nutką złości
Rankiem zaczelisimy iść polnymi ścieżkami tak jak kazał duch szliśmy i szliśmy przez cały dzień aż w końcu doszliśmy do lasu był przerażający Sara mówiła z przerażeniem :
-Wracajmy , nie podoba mi się tu.
Ja nie posłuchałem i ruszyłem co sił w nogach przez las tylko słyszałem jak Sara krzyczała:
-Macho! Macho!
A ona w końcu też ruszyła za mną , udało nam się wyjść z lasu a wyglądało to tak
https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSAANv2rqR44pzgcZ_GuImM6l7v1DPpIJhO1hkcHb-qbDNHbFs-
czekaliśmy i czekaliśmy aż zawył jakiś wilk a dokładniej wilczyca to był mi bardzo znany głos więc odpowiedziałem też wyjąc , nagle z góry wodospadu wyłonił się wilk a dokładniej tak wyglądała:
http://img1.wikia.nocookie.net/__cb20140311191136/twilightsaga/pl/images/3/3d/81567_wilk-bialy-las.jpg
od razu ją poznałem więc podbiegłem i mocno się przytuliłem w białą wilczyce a ona pocałowała mnie w policzek , Sara patrzyła na nas w oddali przytulających się.
(Sara?)
Po pewnym czasie poszliśmy nad potok życia wpatrywując się w wode i gadając , potem poszliśmy nad morze siedmiu braci by zobaczyć zachud słońca nagle fala wyrzuciła coś na ląd gdy podeszliśmy bliżej...
(Firey?)
Rano gdy wyszłam z jaskini poszłam do parku Tajo tam spotkałam Szaste ale niestety była z nim Kejt, ale na złość powiedziałam cześć do Szasty mrugając do niego okiem , Kejt tylko przekręciła oczami i poszli dalej, ale Szasta odwrócił się do mnie i uśmiechnął szarmancko. Po południu zabrałam Kiare nad jezioro odrodzenia popływać, ponieważ po ostatnim razie co pływałam z Szastą bardzo mi się spodobało, bo było bardzo spokojnie. Po kąpieli gadałam z Kiarą o Szaście i opowiedziałam jej wszystko co miało miejsce w najbliższym czasie.
-Wow to niezły jest ten Szasta-Powiedziała Kiara
-A znasz go?-Zapytałam
-Osobiście to nie ale z widzenia tak-Odpowiedziała
-Nom a ja go lubię i jest ładny ale ta Kejt....szkoda gadać-Powiedziałam ironicznie
-A kto to?-Zapytała Kiara zdziwiona
-Jego partnerka ale mi opowiadał że nie powodzi im się za dobrze ja bym była lepsza od niej.-Powiedziałam lekko zła
-No na pewno-Powiedziała zachęcająco-i ja ci mówię wyrwij go dzisiaj
-No czemu nie-Odpowiedziałam obojętnie
-Dobra ja idę i pamiętaj-mrugnęłam do niej okiem i poszła
Ja siedziałam wpatrując się w zachód słońca i myśląc o Szaście aż w końcu nie chciałam iść bo miał Kejt, ale samo się to stało gdy wracałam natknęłam się na niego pytając;
-O cześć co ty tu robisz?-Zapytałam szczęśliwa że go widzę
-A tak się przejść by ochłonąć -Powiedział
-A to fajnie-Odpowiedziałam niezręcznie
-Może się przejdziemy-Zaproponował basior
-Dobra-Powiedziałam uradowana
Po jakimś czasie poszliśmy nad morze siedmiu braci. Tam gadaliśmy, w końcu zaczęliśmy się całować aż się oderwałam i pobiegłam do jaskini myśląc po drodze to było fajne chyba coś do niego naprawdę poczułam byłam szczęśliwa.
(Szasta?)
Zaczęłam na nią warczeć i byłam zła, że wchodzi do mojej jaskini i Szasty.
- Że co?! Nie zasługuje na niego?- zaczęłam na nią wrzeszczeć.
- Spokojnie Kejt ,Czika to moja przyjaciółka. - pwiedział uspokajając mnie.
- Dobra, dobra. - powiedziałam i póściłam waderę.
Po chwili Czika wyszła, a ja spytałam Szastę:
- Czy masz Czikę jako przyjaciółkę? Czy już o mnie zapomniałeś...
- Nie, nie zapomniałem o tobie, tylko cię kocham, a Czika to tylko przyjaciółka.
Później Czika wyszła, a ja położyłam się spać, ale zanim zasnęłam Szasta powiedział:
- Wiesz... Nie zjedliśmy kolacji. Pamiętasz jak złapaliśmy bizona?
- Tak, a co?
- Nie zjedliśmy go do końca. I przyda się na kolacię.
-A no pamiętam.
I poszliśmy wieczorem do miejsca, którym był zakopany bizon. Szliśmy przez Park Tajo, i Wodospad Zaklęć. Gdy doszliśmy zaczęliśmy jeść. Wtedy Szasta rzekł:
- Na prawdę to ciebie kocham nie rzadną inną.
- Serio?
- Ciiiiii.- uciszył mnie.
- Co się dzieje?- spytałam przerażona.
- Ktoś tam jest...
I wtedy ujrzałam jakiegoś czarnego wilka który przemknął pomiędzy drzewami. Szasta schował mnie za sobą. Nagle czarny wilk wyskoczył i rzucił się na basiora. Obydwaj zaczęli walczyć. Nieprzyjaciel widać chciał się za mnie zabrać, ale Szasta mu na to nie pozwolił. Tylko walczył dobrych kilka minut, później już nie mogłam na to patrzeć i też rzuciłam się na wilka. Szasta nagle:
- Nie!!! Kejt nie rób tego!!!!!
Ale było za późno. Wilk rzucił się na mnie i próbował mnie zabić. Lecz Szasta wściekły zaatakował basiora, a ten przestraszony uciekł z powrotem w gąszcza lasu. Szasta widząc, że się nie ruszam położł głowę na mnie i zaczął płakać.
- Przepraszam za to co ci zrobiłem...chciałaś oddać za mnie życie.
Nagle ja się ocknęłam, a ponieważ miałam bezwładne nogi Szasta mnie zaniósł na plecach do jaskini.
- Dziękuje, że mnie uratowałeś.- powiedziałam
- To nic takiego...- odrzekł Szasta.
Potem położyliśmy się spać.
<Szasta>
Zanim ruszyliśmy w drogę zabrałam parę opatrunków i medalion Macho. Ruszyliśmy na zachód wczesnym rankiem. Szliśmy w ciszy. Po południu poszliśmy do granic watahy, przed przejściem przez nią spojrzałam na Macho, który kiwnął do mnie porozumiewawczo. Szliśmy przez lasy, słońce powoli znikało za czubkami drzew.
- Powinniśmy znaleźć jakąś jaskinie na nocleg.- Powiedziałam
- Masz racje.- Powiedział Macho bez żadnego wyrazu. Od wczoraj taki był. Zaszłam mu drogę.
- Macho co jest od wczoraj jesteś taki nie obecny?
- Chodzi o to co powiedział tamten wilk, że spotkamy kogoś kto będzie dla jednego z nas ważny. Przyznaj widziałaś ciała swoich rodziców ?
- Tak
- No właśnie, a czy masz kogoś dla ciebie ważnego.
- No nie.
- A ja nie widziałem ciał moich rodziców i żyje w nadziei, że któreś z nich się uratowało.- Powiedział. Wiedziałam, że jest mu ciężko i przytuliłam go.
- Znajdźmy tą jaskinie bo robi się późno.- Szepnęłam, a Macho kiwnął tylko głową. Po paru minutach doszliśmy do góry, która u podnóży miała jaskinie. Weszliśmy tam i położyliśmy się obok siebie.
- Macho mam sprawę. Chodzi mi o medaliony. Jeśli w jednym medalionie Yin, kryje się taka moc, to co jeśli je połączymy? Proszę noś go, on jest wstanie Cię obronić.- Powiedziałam i podałam mu medalion Yang.
- Moim zdaniem ....
Macho dokończ
Nad potokiem życia rozmawiałam z Cziką.Wtedy podszedł do nas jakiś wilk. Znałam go. Miał na imie Kay.
-Co tu robicie?- spytał
- Gadamy o sobie.- powiedziała Czika
-A co ty tu robisz?- spytałam
-Chciałem przejść się.
Czika poprosiła mnie żebyśmy już poszły.
Zgodziłam się.
-No to pa Kay- powiedziała Czika
-Cześć. Mam nadzieje że się jeszcze się spotkamy.
<Czika,Kay>
Następnego dnia rankiem Kejt jeszcze spała ale nie chciałem jej budzić więc poszedłem sam na polowanie spotkałem tam Czikę nie chciałem żeby mnie zauważyła , ponieważ bym znowu tam z nią poszedł , potem złapałem kuropatwę i połowę zjadłem a resztę zostawiłem Kejt więc poszedłem jej zanieść Kejt nadal spała a ja za to do Doliny młodości , po drodze spotkałem Czikę więc poszła ze mną fajnie się z nią gadało i do tego była ładna..potem mnie odprowadziła do jaskini ale niestety Kejt jak ją zobaczyła to zaczęła:
-Co ty tu robisz nie wiesz że Szasta jest moim partnerem-Warknęła.
-Spokojnie ona nic nie robi jak mówiłem to moja przyjaciółka-Uspokoiłem ją.
-No to co że to twój partner on też ma prawo się ze mną spotykać-Zaczęła Czika
-No chyba nie....-Kejt zaczęła zdenerwowana
-Taa on nie zasługuje na ciebie-Powiedziała drażniąc
I zaczęły się gryźć i kłócić.
(Kejt?)
Gdy ujrzałam Szastę i Czikę bawiących się razem pomyślałam:
- Jak mogłam się tak pomylić? Najpierw podrywał mnie, a teraz jeszczcze znalazł sobie inną, a jeszcze mnie sam spytał czy będę jego partnerką.
Biegłam na oślep po czym zatrzymałam się przy Drzewie Życzeń i usiadłam przy jego wielkim konarze płacząc. Nagle drzewo do mnie przemówiło:
- Posłuchaj mnie, Kejt. Wiem, że pragniesz miłości, ale takiej prawdziwej. I, że jest na świecie pewien basior ten jedyny, który pragnie twej miłości.
- Naprawę? Zapytałam z niedowierzaniem, ale drzewo już nic nie mówiło.
Później poszłam znowu nad Jeziora Odrodzenia. Cały czas płakałam i widziałam jak moje łzy spadają bezwładnie w taflę wody i patrząc na me odbicie. Gdy uniosłam wzrok zobaczyłam Szastę niedaleko mnie. Nawet na niego nie patrzyłam po prostu wiedziałam, że podoba mu się Czika bo widziałam jak się przytulają i bawią. Nagle zobaczyłam, że idzie w mą stronę, a ja odleciałam w bok , a on zaczął biec. Potem zaczą się skradać, a ja go ignorowałam. Później niespodziewanie wskoczył na mnie. Ja leżałam na plecach, a on przednimi łapami trzymał mnie za ramiona. Widział moje łzy w oczach, a ja próbowałam się wyrwać.
- I co nie uciekniesz mi! - powiedział.
- Nie, ale puść mnie! - odezwałam się w złości i smutku.
- Dlaczego płaczesz? - spytał.
- Jeszcze nie wiesz?! Podrywałeś mnie, a teraz jesteś zakochany w Czice!
- Co? Nie, to nie jest tak jak myślisz.
- A myślisz, że co? Że ja głupia jestem?!
- Nie po prostu cały czas mówisz, że chcesz mieć rodzinę, szczeniaki... A ja nie chce tak szybko. I wtedy, gdy uciekłem zobaczyłem Czikę i...i zaczęliśmy się bawić.
- Z miłości.
- Nie po prostu ona zaczęła i wiesz...fajnie dobyło bo jest sympatyczna i biorę ją jako przyjaciółkę.
- Już rozumiem.
Później on mnie przytulił i pocałowaliśmy się. A gdy już wstałam bez wachania go popchnęłam do wody i zaczęłam się śmiać. On zrobił tylko głupią minę i pociągnął mnie za ogon, a ja wpadłam na niego. Gdy oboje wyszliśmy poszliśmy do jaskini.
- Już obiecuję, że nigdy się ciebie nie będę pytać na temat rodziny bo wiem, że szczeniąt na razie nie chcesz mieć.
- Ok, ok już dosyć. - powiedział śmiesznie.
Po sprzeczce z Szastą przez chwilę myślałam, że nie jest on dla mnie. Ale się zamyśliłam i poleciałam za nim nad Morze Siedmiu Braci i usiadłam niedaleko niego udając, że go nie widzę. Po chwili on mnie dostrzegł, ale cały czas był zły. Ja cały czas patrzyłam na zachód słońca i udawałam, że go nie widzę. później zaczął iść w moją stronę. Gdy już dotarł usiadł obok mnie, ale nie chciał ze mną gadać. Nie zwracałam na niego uwagi, a on na mnie. Po dłuższej chwili zaczął mówić:
- Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałem, ale szczeniaki? Już? Trochę za szybko. Dopiero co się poznaliśmy.
- Ja też przepraszam. - mówiłam dalej - No może trochę za szybko, ale zostaje w jaskini.
- Dobrze, ale bez żadnych wybryków. - Odpowiedział szarmancko.
Później go pocałowałam i przytuliłam i wróciliśmy do wspólnie do jaskini. Gdy spałam, tym razem nie obok Szasty. Tylko osobno. Ale w nocy nie mogłam zasnąć. Cały czas się wierciłam, coś tam stękałam, mówiłam przez sen...Wtedy poczułam, że ktoś kładzie się obok mnie. Był to Szasta. Przytulił się obok mnie i tak spaliśmy.
(Szasta)
Po pocałunku Kejt zaczołem iść do mojej jaskini ale zauważyłem że Kejt idzie ze mną byłem trochę zdziwiony więc pytam:
-Nie idziesz do swojej jaskini?
-No przeciesz idę.-Zażartowała.
-Ale jak to?-Nie zrozumiałem.
-No mieszkam z tobą-Powiedziała szczęśliwa.
-Ale.....-Nie byłem zadowolony.
-No nie cieszysz się-Zapytała zdziwiona Kejt.
-Nie za bardzo....
-Że co ale jak to?!-Zapytała z oburzeniem
-Słuchaj nie zrozum mnie źle ale nie uważasz że to za szybko.-Powiedziałem
-Nie dlaczego?-Zapytała tym razem spokojna-a no bo wiesz będziemy zakładać rodzinę no może szczeniki..
-Co jak to?
-No wiesz jak będziemy ze sobą już mieszkać to nie pomyślałeś że możemy założyć rodzinę..
-Nie ma mowy ledwo jesteśmy razem a ty chcesz już zakładać rodzinę!-Nawrzeszczałem na nią.
-jAK TY MOŻESZ!-Też zaczeła na mnie krzyczeć.
-Posłuchaj jak tak bardzo chcesz zakładać rodzinę to nie wiem czy coś z naszego związku wyjdzie...-Powiedziałem jej to prosto w twarz i pobiegłem nad morze siedmiu braci nie chciałem z nią gadać.
(Kejt?)
Gdy się obudziłam leżałam u boku Szasty. W jaskini nie było Diego- to dobrze bo mogłam z porozmawiać ze swym partnerem. Gdy już oboje wstaliśmy to wtuliłam się w Szastę.
- Wiesz może pójdziemy na polowanie. Tym razem na bizona. Dasz redę? Bo już kiedyś polowałam na niego w pojedynkę.
- I co złapałaś?- spytał trochę przerażony.
- Tak tylko odniosłam tą ranę- i pokazałam mu bliznę na przedramieniu przedniej łapy.
- Dobra pójdziemy go złapać wiem już, że upolujesz każdo zwierzę. I dam radę.
Niespodziewanie do jaskini wszedł Spartan, a ja jeszcze leżałam w łóżku. Szasta już wychodził i go zobaczył. Oczywiście się wkurzył u go zaatakował. Przycisnał go do ziemi i zaczął się pytać:
- Co ty tu robisz! Czego nie jesteś w swojej jaskini? I czego chcesz ode mnie i Kejt?!
- A co ma Kejt z tobą wspólnego?
- To ty jeszcze nie wiesz? Kejt to już moja partnerka, a co od niej chcesz?- spytał już trochę spokojniej.
- Nic tylko chciałem z nią pogadać.
- Dobra ale szybko.
Spartan poczekał aż Szasta wyjdzie i od razu do mnie podszedł, a ja już wstałam. On usiadł obok mnie.
- Wiesz... Przepraszam, za to co zrobiłem tobie w Alei Miłości. Ale wyczułem twoje zadowolenie i pomyślałem, że pocałowanie ciebie będzie słuszne.
- Rozumiem. Wiedziałeś czego w tej chwili potrzebuje, ale nie aż tak.
Pózniej wyszłam, a Spartan ze mną tylko poszedł w drugą stronę.
Potem poszłam na polowanie na bizona z nowym partnerem.
Najpierw Szasta wybiegł, a oszołomiony bizon zaczął uciekać w moją stronę. Ja na niego skoczyłam i wgryzłam mu się w kark. Później po dłuższym czasie zabiłam z Szastą. I zaczęliśmy jeść. Ujrzałam też trochę dalej od Terenów Polowań Park Tajo, w którym byli Trick i Shani. Ale on mnie już nie interesował. Potem ukryliśmy naszą zdobycz za skałą runem leśnym. Potem z powrotem poszliśmy do jaskini ale tym razem szliśmy przez Wodospad Zaklęć, później przez Potok Życia.
- Wiesz fajna jesteś. Dobrze, że się z tobą związałem.- mówił otwarcie. Od początku mi się spodobałaś.
- Na prawdę?- spytałam trochę zdziwiona.
W tej chwili Szasta mnie pocałował. Było to trochę inne przeżycie niż ze Spartanem bo ja go nie kochałam.
<Szasta>
- Dzięki.
Zarumieniła się Kiara.
- Słuchaj... bardzo Cię jeszcze raz przepraszam. Racja, jestem dość nerwowy, wybacz mi za to.
Powiedziałem.
- Nie ma sprawy, właściwie to nic się przecież nie stało.
- A mówiłem Ci jak pokonałem takiego wielkiego smoka? Sam, w pojedynkę!
Znów zacząłem się przechwalać.
- Ej, bez przesady.
Kiara zaśmiała się.
- Tak, przepraszam... jestem przechwałą.
Uśmiechnąłem się.
<Kiara?>
Nie mogłem się ruszać wszystko mnie bolało ale nic nie pamiętałem tylko Sara patrzyła na mnie pytając:
-Nic ci nie jest?
-Nie wiem ale co się stało?-Zapytałem rozkojarzony.Sara mi wszystko opowiedziała po tym pytam:
-Ale co on chciał od nas? ZNOWU !!!!-Zapytałem wściekły co dzięki temu nabrałem siły by wstać , byłem zły ale nadal ciągnołem temat:
-I co teraz ? Znasz kogoś kto nam może pomóc ?- Zapytałem.
-Nie mam pojęcia.....czekaj......a może ten biały wilk co nas uratował z Yin -Dobry pomysł ale jak go tu ściągnąć-Potych słowach wilk wyskoczył z Yin podskoczyliśmy ze strachu ale nie czekając dłużej zapytałem:
-Co mamy robić?-Duch przemówił pójdzcie na zachód a tam wszystko się wyjaśni i kogoś dla jednego z was będzie tam osoba bardzo ważna- potem duch zniknoł a my ruszyliśmy w drogę..
(Sara?)
Wybuchnąłem śmiechem.
- Shani, po co ci to? Przecież i tak wiesz, że cię kocham!
Wadera zrobiła wielkie oczy, jakby niedowierzała. Niepewnie podeszła do mnie.
- Żartujesz.
- Przecież mówię, że nie!
Zrobiła dziwną minę i przekrzywiła głowę. Przewróciłem oczami.
- Shani - zacząłem oficjalnym tonem. - Czy zostaniesz moją partnerką?
<Shani?>
- Saro wracajmy.- Powiedział poważnie Macho.
- No dobrze.-Powiedziałam. Zaczęliśmy iść w kierunku jaskini Macho. Wtuliłam się w niego i tak szliśmy. Wreszcie doszliśmy do jaskini. Słońce zachodziło, położyliśmy się na wejściu do jaskini i podziwialiśmy go do momentu kiedy z czarnej pustki lasu wyłonił się czarny wilk. Poderwałam się razem z Macho, a wilk tylko prychnął sarkastycznie.
- Saro schowaj się!!!
- Ale....
- Schowaj się!!!- Powiedział, a ja pobiegłam do jaskini i obserwowałam stamtąd walkę. Czarny wilk rzucił się na Macho. Walk była zacięta, ale czarny wilk był silniejszy,. Macho padł na ziemie, a czarny wilk powoli się do niego zbliżał. Nie myśląc nic pobiegłam i stanęłam między Macho, a tym drugim wilkiem, który rzucił się na nas, ale kiedy był metr ode mnie medalion Yin zaświecił się i wyskoczył z niego duch białego wilka i rzuciła się na czarnego, kiedy oni walczyli ja zaciągnęłam Macho do jaskini. Po paru minutach walki czarny wilk uciekł, a biały wrócił do medalionu. Czuwałam przy Macho, aż się obudzi. Zrobiłam mu z roślin leczniczych opatrunki na rany. Macho w końcu otworzył oczy, ale ....
Macho
Po pocałunku Sary poszliśmy nad morze siedmiu braci , ja leżałem a Sara opierała o mnie głowę , czułem że stanie się coś dziś złego lecz to nie chodziło o nas w końcu poprosiłem Sarę byśmy poszli bo mam złe przeczucia..
(Sara)
Macho wyznał mi uczucia, a następnie pocałował, ale zabrakło mi tchu i oderwałam się od niego. Macho popatrzył na mnie zdziwiony.
- Przepraszam, ale nie doszłam jeszcze do siebie.-Powiedziałam cicho.
- Nic nie szkodzi.- Szepnął mi do ucha, a ja przytuliłam się do niego.- Może wybierzemy się na spacer do alei miłość ?
- No dobrze. - Powiedziałam, wtuliłam się w Macho i zaczęliśmy iść w tamtym kierunku. Po paru chwilach doszliśmy.
- Macho chciałam Ci wyjaśnić to wszystko jak byłam nie przytomna i w ogóle.
- Cciiiiiiiiiii...- Powiedział i mnie pocałował.
Macho
Szłam sobie przez las. Zauważyłam jakieś stworzenie.
- Kim jesteś? - spytałam.
- Jestem Sfinksem. Chcę ci powiedzieć, że w twoim życiu zajdą niedługo wielkie zmiany. Dlatego otrzymasz ode mnie nowy wygląd i magiczne właściwości. - powiedział.
- Jakie? - zapytałam.
- To musisz odkryć sama... - oznajmił i zniknął. Zdziwiłam się, bo teraz miałam skrzydła, a moja sierść była złotego koloru. Nagle kogoś zauważyłam.
- Nala...? - spytałam. Wadera zdziwiła się.
- Skąd wiesz, jak się nazywam? - zapytała.
- To ja, Shay! - powiedziałam.
- Co ci się stało?
- Sama nie wiem... spotkałam Sfinksa i on mnie przemienił. Powiedział, że w moim życiu zajdą wielkie zmiany...
<Nala>
- Wiesz, ja nic do ciebie nie czuję - powiedziałem obojętnie. Wadera zrobiła wielkie oczy.
- Ale... przecież nawet byliśmy na kolacji... - mówiła zdumiona i oszołomiona
- Robiłem to tylko dlatego, żeby nie było ci smutno. Żegnaj.
Odszedłem. Pobiegłem poszukać Shani. Znalazłem ją nad Wodospadem Zaklęć.
<Shani>
Pewnego dnia wyszłam że swojej jaskini i poszłam do Lasu Mgieł. Tam spotkałam Czikę.
- Cześć Czika.
- Hej. Co u ciebie słychać, Ava? - zapytała.
- Wszystko dobrze, a u ciebie? -odpowiedziałam.
- Super. Może razem coś upolujemy?
- OK.
<Czika>
Pewnego dnia postanowiłem pójść nad morze siedmiu braci popływać lecz nie byłem tam sam była tam jeszcze jakaś wadera była całkiem ładna , po kąpieli postanowiłem do niej podejść i zacząć rozmowę
-Hej jak ci na imię?
-Kejt , a ty?
-Szasta-Odpowiedziałem szarmancko.
-A to ty jesteś tym nowym?
-No w zasadzie tak -Odpowiedziałem z uśmiechem , od razu mi się spodobała więc postanowiłem jej zapytać:
-Czy pójdziesz ze mną na polowanie?
-No jasne-Odpowiedziała bez wahania , gdy już poszliśmy zauważyłem że świetnie poluję potem po uczcie zabrałem ją po okolicach a potem spotykaliśmy się codziennie aż w końcu nabrałem odwagi by jej się zapytać Kejt będziesz moją partnerką?-Wyjąkałem
(Kejt?)
Miałem już sięgnąć po wisior lecz usłyszałem przed jaskinią hałasy , więc warknąłem podchodząc ujrzałem przy niej Sarę , byłem szczęśliwy że ją widzę całą i zdrową gdy zaczeła rozmowę:
-To jednak nie wziąłeś......
-Ale czego?-Sara patrzyła na mnie z rozczarowaniem gdy się skapnąłem-A już rozumiem
-Macho czy ty mnie kochasz?-Zapytała z powagą , chwile na nią spojrzałem i powiedziałem:
-Tak.
-Ale tak szczerze?-Pytała z nie dowierzaniem.
-Tak , właśnie tak szczerze i nie potrzeba nam żadnych amuletów wisiorów czy tym tam podobne , liczy się to co ma się tutaj-Wskazałem jej na bijące serce , ona popatrzyła na mnie z uśmiechem a ja ją pocałowałem wtedy nagle....
(Sara)
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju w nadziei, że zobaczę Macho, ale spotkało mnie rozczarowanie. Leżałam jeszcze chwilę, a później wstałam i wyszłam z jaskini i poszłam nad jeziorko w lesie. Byłam już blisko, kiedy usłyszałam jak ktoś coś mówi, skryłam się za drzewem i delikatnie wyjrzałam, żeby zobaczyć kto to. Przy brzegu jeziorka zobaczyłam Macho i przez przypadek usłyszałam to co mówił.
- Nigdy sobie nie wybaczę jak ona umrze, albo coś się jej stanie przeze mnie.- Powiedział i odszedł, kiedy upewniłam się, że już sobie go niema podeszłam do jeziorka w poszukiwaniu medaliony Yang. Znalazłam go pięciu minutach w krzakach, założyłam go i wróciłam do jaskini. Położyłam się i zasnęłam.
- To ona żyje?- Szepnęła Kiara.
- Oddycha. - Szepnęła Czika.
- Jeśli próbowałyście mnie obudzić to się wam udało.- Burknęłam i przeniosłam się gdzie indziej.
- Czyli żyje.- Skwitował Kiara sarkastycznie.
Zasnęłam ponownie, ale w nocy i tak się obudziłam wyszłam z jaskini i weszłam na najwyżej położony punkt klifu. Niebo było pełne gwiazd, a księżyc był w pełni, nie mogłam się oprzeć i zawyłam ile sił w płucach.
Później zeszłam z klifu i poszłam po cichu do jaskini Macho. Po drodze spotkałam Szakiena.
- Myślisz, że on Cię kocha.
- Wszystko wyjaśni się jutro.- Powiedziałam idąc dalej ignorując basiora.
Doszłam do jaskini Macho, ale nikogo nie spotkałam, przed wejściem do groty zostawiłam medalion Yang i odeszłam w nadziej, że jutro go nie będzie. Wróciłam do jaskini i poszłam spać jak gdyby nigdy nic. Następnego dnia rano wstałam i poszłam pod jaskinie Macho. Dotarłam do niej i zobaczyłam, że ...
Macho powiedz zabrałeś medalion czy zostawiłeś ?
Pobiegłem jak najszybciej do jej jaskini po drodze myśląc (Jak ja mogłem jej powiedzieć to) gdy już trawiłem do jej jaskini nikogo tam nie było , chciałem poszukać czegoś by jej to przypomniało o nas ale nic nie znalazłem więc postanowiłem pójść do Szakiena o poradę lecz on powiedział:
-Coś myślałem że tak będzie.
-Ale co?-Zapytałem
-Sara ci nic nie powiedziała.
-Nie-Powiedziałem to tak jak z kamienia , Szakien mi wszystko opowiedział gdy zaczołem:
-Dobra ale no poprostu to mnie wszystko przytłacza , przerasta yyf nie ważne-Po tych słowach odeszłem i pobiegłem do Sary mówiąc jej do ucha "Kocham cię" po tym Sara wstała i odckneła się ale mnie już nie było poprostu chciałem zostać sam
(Sara)
Zaczęłam płakać myślałam, że spotkałam kogoś naprawdę wyjątkowego, ale on okazał się następnym dupkiem do kolekcji. Wzięłam do łap jego wisior Yang, ale po chwili rzuciłam nim, a on upadł dokładnie w to samo miejsce. Zaczęłam biec, aż w końcu się zatrzymałam byłam niedaleko mojej jaskini. Zaczęłam iść w tamtą stronę, ale po chwili przed oczami zobaczyłam ciemność, upadłam, a w głowie słyszałam tylko "Yin i Yang". Ciągle było ciemno, w końcu poczułam, że ktoś mnie gdzieś przenosi. Czerń przepołowiła biała błyskawica i zobaczyłam moje ciało, a przy nim Białą, Kay, Amon, Sharisa, Demeter i Amira.
- Jej funkcje życiowe są coraz słabsze, jeszcze trochę i nic nie da się zrobić. Jej ciało nie chce walczyć umiera. To coś jakby była pod wodą i nie mogłaby oddychać. Brakuje jej czegoś do życia. Na razie jest w stanie śpiączki, ale jej stan jest bardzo poważny, a żadne z nas nie wie co to jest.- Powiedziało któreś z nich do Amira.
- Starajcie utrzymać ja przy życiu, a ja postaram się jak najszybciej wrócić.- Powiedział Amir i wybiegł z jaskini. Wrócił po jakimś półgodzinnym czekaniu, nie był sam, razem z nim był ... Macho, któremu łzy zakręciły się w oczach kiedy tylko mnie ujrzał. Amir kazał wszystkim innym wyjść. Macho podszedł do mnie i wziął mnie za łapę. Ciągle miał łzy w oczach, ale nagle przestał się użalać tylko wziął do łapy wisior Yin. Stał chwilę bez ruchu, a potem rzucił się szaleńczym biegiem gdzieś.
Macho
Gdy Sara powiedziała mi że mnie kocha i nigdy nie opuści nie wiedziałem co zrobić , byłem trochę przestraszony gdy nagle powiedziałem:
-Saro ja ciebie też bardzo lubię , ale wybacz mi to mnie wszystko przytłacza. - I zdejmując z szyi yang zacząłem odchodzić.
-Co ? Ale co to ma znaczyć zrywasz ze mną?!-Zapytała z oburzeniem,
-Ale my nie byliśmy parą...-Sara patrzyła na mnie z łzami w oczach , dłużej nie patrząc uciekłem ....
(Sara)
- Nie wiem.- Odpowiedziałam myśląc o co chodzi z Szakienem. - Przepraszam Cię, ale muszę coś załatwić spotkamy się później.
- No dobrze.- Powiedział Macho, a ja pobiegłam na pustkowie towny, gdzie pierwszy raz spotkałam Szkiena. Zamknęłam oczy i poszłam na oślep korzystając ze swoich zmysłów. Wreszcie doszłam gdzieś i otworzyłam oczy i zobaczyłam jeziorko.
- Myślałem, że w końcu nie przyjdziesz.
- Mów o co w tym wszystkim chodzi !!!!
- Jeszcze nie zrozumiałaś to chodzi o waszą przeszłość, z której was oby dwoje wyprowadziłem. Chodzi o twoją i jego rodzinę o stare watahy i w ogóle o cały świat.
- Nic nie rozumiem !!!
- Chcesz wiedzieć ?!
- Tak !- Wrzasnęłam, a basior walnął łapą o ziemi po okolicy rozległ się grom. Zdążyłam się tylko odwrócić i zobaczyć Macho, kiedy mój świat się zamazał i pojawiła się czarna pustka, a później zobaczyłam moją watahę moją rodzinę i wilka, który podłożył ogień pod jaskinie mojej rodziny. W jakiś sposób podążyłam za tym wilkiem, który zniszczył moje stado i dotarłam do małej jaskini, w której doznałam szoku był tam Macho i ten wilk okazał się jego ojcem. Później Macho wyszedł, a do jaskini nie zauważony wszedł ten czarny wilk i podpalił jaskinie rodziców Macho, wtedy zrozumiałam, że ten wilk utrzymuje świat w równowadze. Obraz znów się zamazał, a potem przybrał kontury głowy czarnego wilka.
- Saro wiem, że ty już wiesz kim ja jestem, ale nie wiem czy wiesz o co chodzi.- Spojrzałam na wilka, który nie poruszał pyskiem, a jednak wydawał z siebie słowa.
- Nie do końca.
- Więc w skrócie miłość twoja i Macho jest jak zakazany owoc i jeśli powstanie coś z tego nie wiem czy dacie rade, chodzi o tą całą historie i wasze rasy, ale róbcie co uważacie, ale Saro zapamiętaj jedno do końca życia oboje będziecie naznaczeni, Ty jako Yin, a Macho jako Yang, oboje się dopełniacie, a bez siebie nie możecie żyć. Więc pamiętaj bez siebie zginiecie.- Powiedział basior, a ja wróciłam do rzeczywistość. Pierwsze co zobaczyłam to Macho pochylający się nade mną.
- Kocham Cię i nigdy Cie nie opuszczę przysięgam.- Powiedziałam i w tym momencie nie czekałam na nic tylko pocałowałam go, ale niespodziewanie na mojej szyi pojawił się wisiorek z Yin, a u Macho z Yang.
Macho dokończ
-Czy chciałabyś zostać moją partnerką ? Zrozumiem jeżeli coś ci nie pozwala podjąć decyzji-rzekłem
-Tak naprawdę już wcześniej się w tobie kochałam.
-Naprawdę?
-No nie żartuję!
-Czemu mi nic nie powiedziałaś?
-Bo się bałam...
-A czy chcesz być moją partnerką.
<Lola>
- Co tu się dzieje?! - zapytałam ostro, niedowierzając temu, co widzę.
- Prosimy wyjaśnienia! - dodała Nala.
Rose wyglądała na speszoną i wystraszoną, za to Spartan, spokojnie podniósł się i zebrał swoje rzeczy.
- No bo my tylko... - zaczęła wadera, ale jej przerwałam:
- Dosyć! Po Spartanie wszystkiego można się spodziewać, ale ty, Rose?! Słychać was było w całej okolicy, może nawet u naszych sąsiadów coś wiedzą? Naprawdę, zachowałaś się bardzo nieodpowiedzialne.
- Bardzo się na tobie zawiodłam, Rose - powiedziała Nala, i wtedy przypomniałam sobie, że wadery są siostrami. - Idźcie już, a my udamy, że nic się nie stało.
Odwróciłam się i zaczęłam schodzić z wzgórza, a za mną podążała Nala.
<Rose, Nala, ewentualnie Spartan?>
Po kłótni z Zuko byłam bardzo wstrząśnięta.Powiedział jasno iż już mnie nie kocha.Jaki to był dl mnie ból.Niespodziewanie pojawił się Spartan i dał mi odpowiedni gest aby zacząć żyć na nowo , ale z nim.Niepewnie rzekłam
-Spartan trochę głupio mi to mówić , ale ...
-Choć będzie super nawet nie będę się zabezpieczać bo po co.-rzucił szarmancko i cichutko
Nie potrzebowałam zachęty wbrew wszystkiemu i wszystkim zaczęłam namiętnie kochać się ze Spartanem w miejscu spotkań całej watahy.Moje jęki były słyszane przez całą okolicę.Czułam się świetnie wielki zabytek i skarb Spartana namiętnie , ale wytrwale zaspokajał moje potrzeby.Zdecydowanie Spartan ma większego od Zuko.Po stosunku długo myśleliśmy nad naszą wspólna przyszłością jako nowa para gamm.Niespodziewanie za plecami ujrzałam Nalę wraz z Devią . Wystraszyłam się.
<Devia, Nala>
-Wiesz no może nie wypaliło bo.......-Zamyśliłam się-no bo wiesz.
-No co?
-No może dlatego że...szybko się denerwujesz , no ale nie możliwe bo bo jesteś fajny-Powiedziałam to jąkając się bo za bardzo nie wiedziałam co powiedzieć , no ale w sumie przechwalać się ile się miało dziewczyn to też głupio no ale uszanowałam to ponieważ to jego sprawa.
-Nie wiem może przez to....ale dzięki ty też jesteś fajna
(Firey??)
Zatrzymałem waderę.
- Jak masz na imię?
Zapytałem.
- Kiara.
- Ja jestem Firey. Przepraszam że tak wybuchłem.
Stanąłem obok niej.
- Ech... no dobra. Ja też cię przepraszam.
Powiedziała.
- Jakby co to wiem że wadery takie są. Miałem już z... około 7 partnerek?
Pochwaliłem się tym.
- Naprawdę?
Zdziwiła się Kiara.
- Tak. Niestety z rzadną nie wypaliło.
<Kiara?>